Jędrzejczyk❤Mączyński
Shot dla @user73912422
Cz.1
Czasami życie nie układa się po naszej myśli. Tak jak chcemy. Mamy swoje różne plany. Planujemy całe życie na potęgę, a później i tak nic z tego nie wychodzi. Dla tego lepiej żyć chwilą. Zakładamy rodziny, związki, przyjaźnie. Kilka sekund, godzin, dni, miesięcy, a nawet lat jest dobrze. Szczęśliwi ci, którzy mają najbliższych przy sobie do końca.
Kilka miesięcy wcześniej...
Piękny zimowy dzień. Śnieg pięknie skrzył się. Ludzie cieszyli się ładną pogodą, widokami, całym światem zasypanym śniegiem. Mieli dobre humory. Ale nie wszyscy. Drobny szatyn siedział na ławce częściowo pokrytej śniegiem. Drżał, lecz nie z zimna. Płakał. Łzy lały się po jego policzkach, zostawiając po sobie mokre korytarze. Cały czas patrzył w jeden punkt na horyzoncie. W pobliżu nie było nikogo, kto by mógł go zauważyć. Był w miejscu pełnym pięknych wspomnień. Na "ich" ławeczce. Umówili się tutaj na spotkanie. Czekał w ciszy. W głowie miał pełno przeróżnych myśli. Teraz, kiedy było z nim coraz gorzej, musiał mu powiedzieć. Nie mógł do więcej okłamywać. W dłoniach nadal trzymał mokrą od łez kartkę. Artur powoli zbliżał się do białej, starej ławki. Usiadł obok Krzysztofa. Zobaczył, że jego ukochany płacze. Przytulił go do siebie. On wtulił się w niego jak w puszystego misia.
-Krzyś, coś się stało? Dlaczego płaczesz? Ktoś cię skrzywdził?- wypytywał.
-Artur ja... Ja... Ja mam... Ja mam raka...-zdążył tylko wyszeptać Krzysztof, zanim ogarnęła go ciemność.
...
Zakończę tą część cytatem
"Because this life is not life without you"
Myślę, że się podoba😊
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top