Rozdział 8

Przyznam wcale się dziś nie zmuszałam do pisania. Ale kto wie może jutro wyjdą dwa rozdziały.
A teraz zapraszam do czytania.
-------------------------------------

- Zamieszkać z tobą?- zdziwiłem się- stop czegoś tu nie rozumiem...

- Nie musisz się martwić- dodał po chwili burzy mózgów- mieszkam sam. Rodzice wyjechali za granicę...

- Czyli mieszkasz w tej wielkiej willi sam?- zazdroszcze mu!

Zazdroszcze mu, ale w pewnym sensie to przygnębaiające. Ma tak wielką chałupę i musi się nią zajmować, no i na dodatek jest jeszcze. Ale czy mam się zgodzić na jego propozycję?

- Nie musisz teraz odpowiadać- był jakiś smutny- masz czas prawda...a teraz wyjmuj termometr!- rozkazał.

Posłusznie wyjołem termoment spod pachy i pokazałem Willowi.
Jego zierenice powiększyły się. Mam się martwić? Umieram?!

- 39.7 sporo Oli! Co robiłeś ostatnio!- wrzasnął na mnie.

- Stałem w deszcze na przestanku autobusowy- udałem obrażonego- nie krzyczy się na chorych!

- Tak ty jesteś chory...ale na głowę bałwanie!- wyszedł z pokoju.

Siedziałem sam z dwadzieścia minut. Czekałem tak długo aż zasnąłem. Dwadzieścia minut to wieczność...

Will Pov

Wszedłem do pokoju z koszulą nocną i bokserkami dla Olivera znalezione w czeluściach jednej zvszaf, które posiadam. Chciałbym żeby Oli się zgodził się tu zamieszkać. To niemożliwe.

Chłopak spokojnie spał w łóżku. Podeszłem do niego i pogładziłem delikatnie po policzku. Na moich policzkach pojawił się delikatny rumieniec. Tak go kocham...tak bardzo.

- Oliver- potrząsnąłem nim- Oliver obudź się królewno.

Otworzył powoli zaspane oczy. Te piękne niebieskie oczy, które dawały mi radość. Tak dużą radość.

- Will?- zapytał chłopak zaspanym głosem.

- Tak?

- Chce z tobą zamieszkać...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top