Rozdział 3
Nasze usta złączyły się w pocałunku...
Z perspektywy Willa
Natychmiast wstałem odrywając się od czarno włosego. Gdy to zrobiłem Oliver odsunął się odemnie.
-N-Ni-Nic c-ci n-nie je-j-jest?- jąkał się.
- N-Nie...
Pobiegłem na górę i schowałem w łazience. Tak naprawdę to przyszedłem tu, żeby się z nim zaprzyjaźnić. Przypomina mi mojego zmarłego chłopaka. Różnili się tylko tym, że Krystian był wyższy, miał brązowe oczy i był trochę grubszy. Zginął w wypadku samochodowym dwa lata temu. Co mnie napadło, żeby do niego przychodzić. Nie powinienem.
Rozebrałem się i wyszedłem pod prysznic.
Tu macie trochę dramatyzowania Olivera
To był mój pierwszy pocałunek. Chciałem go mieć z dziewczyną, ale jeżeli bym mieć z chłopakiem to, żebym go przynajmniej kochał. Ja nawet tego gada nie lubię, a co dopiero kochać!
- Tragedia!- krzyknąłem.
Wracając do Willa
Wyszedłem spod prysznica. Teraz tylko krążył mi po głowie Oliver. Nie wieże mu z tym spadnięciem, ze schodów, ani w wypadek z rowerem. Te siniaki na jego ciele, są niepokojące. Muszę się dowiedzieć o co chodzi. Jest strasznie zamknięty w sobie. Pewnie po tym całym wieczorze będzie jeszcze bardziej mnie nie lubił. Jak mam się z nim dogadać?
Ubrałem zieloną piżamę i skierowałem na dół. Oliver robił kolacje.
- Chcesz kanapki czy płatki?- nie odwrócił się, ale jego ton był jeszcze bardziej oschły.
- Co kolwiek- odparłem.
Usiadłem przy stole. Po chwili chłopak usiadł po drugiej stronie stawiając talerz z kanapkami i kubki z ciepłą herbatą.
- Dziękuje- uśmiechnąłem się.
- Proszę- powiedział cicho.
Jedliśmy powoli i w ciszy. Śledziłem chłopaka wzrokiem tylko tak aby nie zauważył tego.
- Nie lubisz mnie prawda?- przerwałem tą cisze pierwszy.
Chłopak się zakłopotał, a jego policzki trochę poczerwieniały. Jest to takie słodkie i urocze...on jest słodki. Co ja gadam! On wcale mi się nie podoba, chce się tylko zaprzyjaźnić i mu pomóc!
- To nie tak- odpowiedział po kilku minutach i spuścił głowę w dół- skoro zjedliśmy to idźmy spać!- zaśmiał się nerwowo. Pięknie się śmieje! On wcale mi się nie podoba!
Chyba poczerwieniałem, bo chłopak spojrzał się na mnie dziwnie.
- Wszystko w porządku?- spytał.
- TAK!- co ze mną?! Kompletnie, nie rozumiem mojego zachowania!
Chłopak pokazał mi swój pokój, a sam poszedł na dół. Wciąż nie rozumiałem co się ze mną dzieje. Może to przez to, że tak bardzo przypomina mi Krystiana. No może nie pod względem charakteru, bo tu się bardzo różnią. Krystian był miły, otwarty, pomocny, przyjacielski. Nauczyłem się od niego wielu rzeczy. Przymknąłem oczy siedząc już na miękkim łóżku Olivera.
Padał deszcz. To bardzo zły dzień... bardzo.
- Will! Czekaj!- krzyknął głos za mną.
- Nie!- krzyknąłem, a po policzkach znów zaczęły mi płynąć łzy, jedna po drugiej.
- Wybacz mi! Will!- wciąż za mną biegł.
-N..ni..e- upadłem na kolana na mokry chodnik.
Chłopak otulił mnie ramieniem przyciągając do siebie i delikatnie całując w czoło.
- Wybacz Will- szepnął mi do ucha- kocham cie.
- Dlaczego byłeś takim tchórzem i mi nie powiedziałeś wcześniej- jeszcze bardziej zacząłem płakać.
- Wybacz...kocham cie- powiedział troskliwie Krystian.
- Kocham cie- odpowiedziałem.
Złożył mi ostatni namiętny pocałunek na ustach i odszedł w ciemność zostawiając mnie samego, przemoczonego i zawiedzionego. A to, nie miało być tak!
To był dzień w którym Krystian powiedział mi, że wyjeżdża i tego samego dnia zginął, w tym nieszczęsnym wypadku samochodowym.
Po tym wspomnieniu spłynęła mi jedna samotna łza po policzku. Obiecałem sobie, że już nigdy nie będę po tym płakał. A tak naprawdę ledwo teraz trzymam łzy w oczach.
Położyłem się i pozwoliłem udać się w objęcia Morfeusza.
***
Obudziłem się w środku nocy. Nie mogę zasnąć. Obiecałem, że się dowiem dlaczego Oliver jest w takim stanie a teraz mam okazje.
Zapiłem światło w pokoju i zacząłem szperać. Tak wiem to złe, sam nawet źle się z tym czuje.
- Jesteś strasznie tajemniczym chłopakiem Oliver- powiedziałem do siebie cicho.
Zajrzałem pod poduszkę i znalazłem żyletkę. Wiedziałem, że się tnie. Zabiorę tę żyletkę z sobą i więcej się nie potnie. Obok jego szafy stał kosz. Podszedłem do kosza i ujrzałem zakrwawione chusteczki i bandaże. Oj Oliver...
Zmęczony i trochę zły, że mnie okłamał położyłem się spać znów wpadając do krainy "jednorożców".
***
Obudził mnie dźwięk wody w łazience. Wyszedłem z pokoju i zapukałem w drzwi łazienki.
- Halo? Oliver?- zapytałem.
- Tak?- odpowiedział wychodząc z łazienki z czarnymi mokrymi włosami.
- Która godzina?- zapytałem.
- 9- podniósł ręce do góry wciągając się.
Słodki widok! Chce jeszcze popatrzeć! Nie on wcale mi się nie podoba! Ma zbyt ciężki charakter! Ale ja przecież takich lubię! Ale to nie zmienia faktu...wcale mi się nie podoba!
Kiedy skończyłem sobie wmawiać, że mi się nie podoba udałem się pod prysznic.
Umyty i ubrany w swoje ubrania zszedłem na dół. Skierowałem się w stronę kuchni.
- Zrobiłem ci płatki może być?- spojrzał na mnie a jego twarz mówiła nawet nie próbuj narzekać. Takie spojrzenie miał Krystian. Uśmiechnąłem się przypominając sobie mojego kochanego Krystiana.
- Bardzo lubię płatki- usiadłem na przeciwko niego i zacząłem zjadać płatki.
Po kilkunastu minutach pożegnałem się z Oliverem i wróciłem do domu.
Podoba mi się Oliver?
Mam nadzieje, że podoba się wam! Przepraszam za błędy!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top