Rozdział 12
Otworzyłem oczy. Jasne światło oślepiło mnie, ale po kilku sekundach mogłem zobaczyć gdzie się znajdowałem. Biały sufit, pielengniarki, Krystian... Stop cofnij Ktrystian i pielengniarki! Jestem w szpitalu piekieł!
- C-Co ty tu robisz!- wydarłem się.
- Nie krzycz w szpitalu jesteśmy- uciszył mnie.
Chłopak schylił się i przyjżał mojej osobie. Natychmiastowo odsunąłem się, ale łóżko szpitalne jest tak małe, że spadłem na podłogę z wielkim bum.
- Ał, ał- jęknąłem z bólu.
Pielęgniarka już do mnie podbiegła przerażona. Nie chce żeby ktokolwiek mi pomagał! Mam już dość pomocy! Kiedy pielęgniarka chciała mi pomoc krzyknęłem.
-Nie!- nie chce pomocy...
- I co robisz glucie!- krzyknął na mnie wściekły Krystian.
Wstałem. Mimo bólu ręki i potworny ból głowy. Ledwo stałem na nogach. Trzęsłam się jak galareta. Podeszłym do Krystiana. Każdy kolejny krok sprawiał mi coraz większy ból.
- Zamknij się żółtodziobie!- pragnąłem na niego.
Wszyscy w sali skierowali na nas swoje spojrzenia. Do sali wszedł właśnie Will. Chciałem za kołnierz zdezorientowanego Krystiana i przywaliłem mu w twarz. Nie było to mocne uderzenie, ale wystarczające aby go wkurzyc.
- Pożałujesz!- uderzył mnie w twarz, aż upadłej na podłogę i wyplułem krew z ust.
Film zaczął mi się urywać. Jeszcze nie teraz. Jeszcze nie teraz. Will widocznie wkurzony podbiegł do nas. Lekarze, którzy dotarli wyprowadzali siłą Krystiana. Jednak zdążyłem do niego powiedzieć to co chciałem zanim film całkowicie się mi urwał.
- Will n-nigdy nie będzie twój- spojrzałem na jego wściekłą twarz resztkami sił- będę walczył...obiecuje.
Zrobiło mi się czarno przed oczami i odpłynąłem w krine Morfeusza.
Will Pov
Targały mną różne emocje. Byłem zły i wściekły na Krystiana . Byłem szczęśliwy, kiedy Oli powiedział, że będzie o mnie walczył.
Którego z nich kocham?
Czy Oli mówiąc te słowa wyznał mi miłość?
Czy kocham Krystiana?
Wiem wciąż czuje coś do mojego ukochanego Olivera.
Muszę pomyśleć...
Krystian zapłacisz za to co zrobiłeś Oliśiowi!
Wyszedłem na korytarz, aby opieprzyć na dwie dechy Krystiana.
Krystian Pov
Ujżałem Willa wychodzącego z sali, który odrazu kierował się w moją stronę. Był zły. Ciskał we mnie gromami z oczu.
- Krystian...mówiłem abyś do niego nie wchodził!- zamknął na mnie chowają głowę we włosach- to było twoim celem!?
Musiałem się przyznać. Chciałem nastraszyć chłopaka. Nie chce aby się zbliżał do Willa. A teraz wypowiedział mi wojnę.
- T-Tak- przyznałem- chciałem nastraszyć go aby się do ciebie nie zbliżał bo jestem uchylenie zazdrosny.
Ja wiem. Czuje to. On kocha jeszcze Olivera.
Podszedł do nas lekarz.
Will Pov
Nie chce na niego patrzeć!
- Wynoś się!- kezyknąłem do Krysia.
Posłuchał mnie i wyszedł ze szpitala. Odwróciłem wzrok do lekarza.
- Jest tu pan jedynym bliskim pacjęta...więc mogę panu powiedzieć o stanie zdrowia Olivera- po chwili zaczął mówić, a ja bardzo przysłuchiwałem się- Oliver nie jest w dobym stanie szczgodnie po tym co wydarzyło się kilka minut temu. Nieszczęście obrażenia jakie posiada nie są zagrażające życiu naszego niedoszłego samobójcy...
Wybaczcie, że nie pisałam tak długo rozdziału. Święta no i nie miałam weny.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top