Rozdział 6

Zakaszlała ostro, próbując pozbyć się drażniącego pyłu z ust i nosa. Pokręciła głową i powoli wstała, przecierając oczy. Ophelia ogólnie nie znosiła podróżować Siecią Fiuu i świstoklikami, ale transport tym pierwszym sposobem do Azkabanu był szczególnie nieprzyjemny. Johanna zażartowała kiedyś, że miało to powstrzymać ewentualnych uciekinierów, a jej przyjaciółka nie mogła się nie zgodzić, że miało to trochę sensu. Ją by to powstrzymało. Cela w Azkabanie musiała być bardziej przyjemna niż to. 

Od razu napotkała dwójkę strażników. Wręczyła im pismo z Ministerstwa oraz dała się przeszukać. Kiedy skończyli, jeden z mężczyzn jak zwykle oznajmił, że z każdym z rodziców spotka się osobno, a ona tylko pokiwała głową. Szczerze, chciała mieć już to po prostu z głowy.

Z obiegiem z nich mogła widywać się jedynie trzy razy w roku. Wykorzystała tą okazję przed swoimi szesnastymi urodzinami, dziś był drugi raz. Trzeci planowała zachować sobie na Święta, tak jak zwykle. 

Zaprowadzili ją pod wielkie i zniszczone drzwi z metalowymi zasuwami. Skinięciem różdżki rozsunęły się z głośnym zgrzytem, a wrota otworzyły się szeroko. Brunetka wzięła głęboki wdech i weszła do środka, gdzie stał kolejny czarodziej. Drzwi zamknęły się z hukiem, a zasuwy znowu zaczęły się zasuwać. Ophelia uśmiechnęła się lekko do strażnika i rzuciła krótkie dzień dobry, a ten zmierzył ją chłodnym wzrokiem. 

- Zna panna zasady. Nie wychodzi pani poza linie. Oddaje mi panna różdżkę. Jeśli zobaczę coś podejrzanego, to odwiedziny natychmiast się kończą, a panienka wyląduje przez Wizengamotem. Zrozumiano?

Pokiwała szybko głową i oddała mu swoją różdżkę, po czym powoli zaczęła iść w stronę niewielkiej klatki z przebitymi przez nią drutami. Nie wiedziała, co dokładnie powoduje ich dotknięcie przez odwiedzającego i nie chciała się dowiadywać. Kiedy stanęła na żółtej linii, klatkę otoczył czarny dym, z którego wyłonił się znajomy jej mężczyzna. Nieco przetłuszczone włosy miał nieuczesane, a na brodzie miał ślady zarostu. Twarz miał brudną i zmęczoną, ale jego oczy widocznie rozżywiły się na widok córki. 

- Hej, tato - przywitała się, wysilając się na lekki uśmiech. Śmierciożerca wertował ją wzrokiem, a ta zakaszlała lekko - Co tam u ciebie? 

- Stare nudy - prychnął kpiąco, zerkając na strażnika. Zacisnął nieco zęby - A jak ci poszły SUMy? Masz już wyniki? 

- Prawie same Wybitne i Powyżej Oczekiwań - rzuciła krótko, nadal czując się z tego bardzo dumna. Dostrzegła nieco znudzony i zmęczony wzrok Rudolfa i zasunęła włosy za swoje ucho - Coś się stało na Mistrzostwach. Jacyś ludzie zaczęli atakować... 

Cień uśmiechu mignął na jego twarzy, a oczy znowu nieco mu rozbłysły. Ophelia podrapała się po karku. Z ojcem było zawsze tak strasznie niezręcznie, nie miała o czym z nim rozmawiać. Nie była nawet pewna, czy mężczyzna ją kocha, w końcu z jej matką związał się dla zysku, a córkę spłodził, aby jego rodowód nie wygasł i żeby babcia Druella się odczepiła. Słuchając opowieści o tej kobiecie, Elia też zrobiłaby sobie potomka jak najszybciej, byleby nie słuchać jej jazgotu. 

Zamienili jeszcze parę słów, po czym mężczyzna zniknął w takiej samej chmurze dymu, w jakiej się pojawił. Z klatki zaczęły wydobywać się głośne, damskie przekleństwa, a kiedy dym opadł, Elia dostrzegła swoją matkę. Twarz również miała brudną i zdenerwowaną niezapowiedzianym przeniesieniem, ale kiedy Bellatriks dostrzegła swoją córkę, zaśmiała się radośnie. Ślizgonka wzdrygnęła się mimowolnie. Z roku na rok kobieta robiła się coraz bardziej przerażająca. 

- Ophelio, moja kochana! - ucieszyła się kobieta, szczerząc się szaleńczo - Jak ja się za tobą wytęskniłam! Już nie mogę się doczekać chwili, kiedy cię wyściskam!

Dziewczyna zerknęła na strażnika, który na szczęście ze słów Śmierciożerczyni nic sobie nie robił. Pewnie słyszał gorsze przepowiednie i plany. Brunetka szybko opowiedziała jej o swoich wynikach, czym jej matka była niezwykle zadowolona. 

- A jak ci idzie z Legilimencją? Mam nadzieję, że się nie opieprzasz. Jesteś genialna w pojedynkowaniu się i pokonasz niejednego Aurora, ale musisz korzystać ze wszystkich swoich zalet - pouczyła ją Bella i przekrzywiła nieco głowę - No proszę, jak ty wyrosłaś przez te kilka miesięcy... Nott musi też być z tego zadowolony...

Policzki jej zapłonęły, nie chciała się nawet domyślać, o co dokładnie mogło chodzić jej mamie. Potarła nerwowo swój kark, czując, ile słów miała w tym momencie na języku.

Teorytycznie, nie była zaręczona z Nottem. Po narodzinach Teodora nie podpisano żadnej umowy, gdyż krótko po tym zmarła jego matka i rodzinę obowiązywała żałoba. Wojna zaczęła się rozkręcać, nie mieli na to czasu, a później Bellatriks i Rudolf trafili do Azkabanu. Teodor Nott Senior chciał spisać prawdziwą umowę, ale Andromeda, już prawna opiekunka dziewczyny, nie wyraziła na to zgody. Postanowienie było umowne, do dojścia tego przekonane były obie rodziny, nie licząc oczywiście Ophelii. 

- Mamo, ja... - zaczęła, ale kiedy spojrzała na kobietę i jej przeszywające spojrzenie, przeraziła się. Nie wyobrażała sobie jej tego powiedzieć, nie wyobrażała sobie, jak straszliwa byłaby jej reakcja - Tęsknię za tobą. Za tatą, za wami. U Tonksów nie jest mi źle...

- To Malfoyowie powinni cię wychowywać. Taka była moja wola, tak powinno być! - krzyknęła kobieta rozzłoszczona. Pięści miała tak zaciśnięte, że jej paznokcie musiały wbijać się w dłonie. Przymknęła na chwilę oczy, a po chwili je otworzyła z jakby niewinnym uśmiechem - Ale rozmawiałam już z Cyzią. Skończysz siedemnastkę i do momentu ślubu z Teodorem, możesz u nich zamieszkać, tak chociaż odpłacą ci, za te wszystkie lata bezczynności. Chociaż tyle mogę dla ciebie zrobić. 

- Doceniam to... 

- Niedługo stąd wyjdę, kochana. Zanim się obejrzysz, będziemy znowu szczęśliwą rodziną - obiecała Bellatriks z powagą na twarzy - Wszyscy pomożemy Czarnemu Panu dojść do należytej władzy i będziemy się cieszyć jego łaską... 

Ophelia uśmiechnęła się nerwowo. Coraz więcej cierpkich słów prawdy pchało jej się na język, ale byłoby to jak walenie głową w ścianę. Tylko by sobie zaszkodziła, a kobieta nic by nie zrozumiała. Może było to nieco egoistyczne i bez szacunku, ale cieszyła się, że jej rodzice są w Azkabanie. Nie skrzywdzą nikogo więcej i nie skrzywdzą także jej. 

- Spraw, abym była z ciebie dumna - poleciła Bellatriks, po czym zniknęła w chmurze dymu.

- Za żadne grzechy - wyszeptała Ophelia sama do siebie, wpatrując się w miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu stała jej mama. 

Kiedy wróciła do domu, od razu weszła do kuchni. Była w posępnym humorze, ale na widok Nimfadory, siedzącej z nogami wyciągniętymi na stole, uśmiechnęła się szeroko. Nie widziała jej od dwóch tygodni i zdecydowanie nie mogła tęsknić bardziej. Wszystko było takie łatwiejsze, kiedy Dora chodziła jeszcze do Hogwartu. 

Rzuciła się w jej stronę i mocno ją przytuliła, aż Aurorka prawie spadła z krzesła. Tonks roześmiała się i również ją uściskała, też umierając z tęsknoty. 

- Dobrze wyglądasz - powiedziała, kiedy kuzynka odsunęła się do niej i usiadła na krześle obok. Ophelia wzruszyła ramionami - A więc jak tam spotkanie z mamuśką? Czy może nie chcesz o tym rozmawiać? Zawsze możemy skorzystać z ostatnich dni wakacji, pójść sobie pograć...

- Prędzej świnie zaczną latać, niż ja wsiądę na miotłę, już nie mówiąc o lataniu na niej. Korzystałam dzisiaj z Sieci Fiuu, zdecydowanie mi wystarczy wrażeń na najbliższy czas  - parsknęła śmiechem Ślizgonka, zakładając włosy za ucho - U mamy tak samo. Pytała o Legilimencje i Notta, jak zwykle. Ona chyba myśli, że mam zamiar czytać w myślach każdej napotkanej osobie i wykorzystywać jego najgłębsze lęki dla swoich niezwykle mrocznych celów. 

- Moja mama by cię zabiła - stwierdziła Nimfadora, zgodnie z prawdą. Andromeda była zdecydowaną przeciwniczką tego typu praktyk i nie zalecała swojej siostrzenicy, aby z nich korzystała - Ale jeśli poprawisz się ze swoją Legilimencją, będziesz miała większe możliwości na rynku pracy. 

- Nie chrzań mi o rynku pracy! Chcesz, abym sprawdziła, czy Moody nie ma nikogo na oku!

- A ty byś nie chciała wiedzieć?

- Nie! Fuj!

- Nimfadoro, weź nogi ze stołu, natychmiast! - mruknęła Andromeda, wchodząc do kuchni. 

Zaklęciem powiesiła płaszcz w przedpokoju. Elia westchnęła cicho, nie mogła jeszcze korzystać swobodnie ze swojej magii przez pół roku, co okropnie ją frustrowało. 

- Jak już masz mi rozkazywać, to mogłabyś, z łaski swojej, nie mówić do mnie pełnym imieniem? - fuknęła Tonks, nieco się naburmuszając - Nie wiem, co miałaś w głowie, dając mi takie imię. 

- Miałam w głowie przykładną, odpowiedzialną i mądrą czarownicę - stwierdziła z przekąsem Dromeda, czytając jeden z listów, który przyniosły dziś sowy.

- A ta czarownica nie mogła mieć normalnego imienia? 

- Ophelio, list do ciebie - starsza kobieta podała siostrzenicy kopertę - Nie wiedziałam, że znasz Williama Weasleya. 

Nie wiedziała co powiedzieć. Rzeczywiście, na kopercie widniało jego imię i nazwisko. Wróciła myślami do ich spotkań podczas Mistrzostw, szczególnie do tego drugiego. Co mógł od niej chcieć? 

- Poznałam go na Mistrzostwach - mruknęła, otwierając kopertę, szybko chcąc dowiedzieć się, czemu do niej napisał. 

Droga Ophelio,

Mam nadzieję, że po ostatnich wydarzeniach chociażby jakoś się trzymasz. U nas wszystko w porządku, jedynie mama jest w większych nerwach. Szkoda, że nie mieliśmy możliwości dłużej pogadać. Bardzo na to liczyłem, klątwy to przecież tak fascynujący temat.

Zgodnie z obietnicą przesyłam, moim zdaniem, najciekawsze i najbardziej pożyteczne tytuły książek w tym temacie. Polecam uzupełnić to jeszcze Historią Magii państw takich jak Egipt, Argentyna, Brazylia, czy kraje Afryki.

Abrakadabra: Upiorne zaklęcia od A do Z

Czary Chadwicka (jest to siedem ksiąg o czarach, ale znajduje się tam wiele przydatnych zaklęć w dziedzinie klątw, szczególnie w tomach 4 i 6)

Dawne i w ludzkiej niepamięci pogrążone zaklęcia i uroki

Jak przechytrzyć czarownika?

Księga uroków i zaklęć

Najczarniejsze zakamarki magii

Praktyczna magia obronna i jej zastosowanie w walce z czarną magią

Uroki dla zauroczonych

Zaklęcia i przeciwzaklęcia

Mam nadzieję, że jakoś ci pomogłem. Życzę miłej końcówki wakacji i owocnego rozpoczęcia szóstej klasy. Nie będzie tak źle, uwierz mi.

William Weasley

Zrobiło jej się ciepło na sercu. Pamiętał. Nawet ona nie pamiętała, a nawet jeśli, to nie liczyłaby na to, że dotrzymałby słowa. Wiele z tych tytułów kojarzyła, musiała koniecznie poszukać ich w szkolnej bibliotece. 

- Uśmiechasz się szerzej niż mama, kiedy tata raz na ruski rok kupi jej kwiaty - zauważyła Tonks, szczerząc się złośliwie - Co napisał?

- Wysłał parę propozycji książek o klątwach, o tym właśnie gadaliśmy - wyjaśniła Ophelia, składając z powrotem list. Wstała i poprawiła włosy - Pójdę mu odpisać i przy okazji umówię się z Johanną...

- To nie jedyny list do ciebie - wtrąciła Andromeda, podając jej kolejny. 

Elia wszędzie skojarzyłaby ten papier i spojrzenie swojej ciotki. Bez słowa wzięła go i poszła na górę, do swojego pokoju. Usiadła przy biurku, biorąc potrzebne jej do pisanie rzeczy. Zaczęła w głowie obmyślać plan listu, aż w końcu zabrała się za niego. 

Drogi Billu,

Miło z twojej strony, że pamiętałeś. Doceniam to, naprawdę. Dziękuję za te tytuły, zdecydowanie z nich skorzystam. Nie mogę obiecać Historii Magii, ale czy możesz mnie winić? Winić można jedynie profesora Binnsa. 

Tobie też życzę miłej końcówki wakacji, jeśli je masz oczywiście. O szkołę nie martwię się aż tak bardzo, to przecież tylko szósty rok. Na siódmym mam plan panikować. 

Gdybyś znalazł jeszcze jakieś tytuły, albo miał inne, przydatne rady, pisz śmiało, albo daj znać Tonks, mojej kuzynce. 

Bardzo miło mi było cię poznać. Szkoda tylko, że nie mogliśmy dłużej pogadać. 

Ophelia Lestrange

Spakowała napisany list do koperty i już miała zanieść go do sowiarni, ale list od Malfoyów patrzył na nią wyzywająco, jakby stawiając jej wyzwanie. Wiedziała dokładnie, co mogła się po nim spodziewać. Zagryzła wargę, ale wzięła list i wyjęła go z koperty. 

Kochana Ophelio, 

Mam nadzieję, że wszystko u ciebie w porządku. Cieszą mnie wyniki twoich SUMów, jesteś taką zdolną czarownicą. Rozmawiałam z Lucjuszem i bylibyśmy przeszczęśliwi, gdybyś zjawiła się u nas do końca wakacji, tak dawno cię nie widzieliśmy. Zawsze jesteś tutaj mile widziana. 

Narcyza Malfoy

- Niedoczekanie - westchnęła cicho Elia, patrząc się w sufit. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top