NIENAWIDZE WALENTYNEK
Weszłem cicho do domu i skierowałem się do kuchni.Usiadłem na blacie wyspy.Jestem zły co roku mam ten sam problem.Czy już wam mówiłem że nienawidzę walentynek?To teraz wam mówię NIENAWIDZĘ WALENTYNEK!Nagle poczułem jak ktoś mnie dotyka po plecach.Spojrzałem za siebie i zobaczyłem mamę.
-Victor?Co ty tu robisz?-zapytała
-Źle się czuje-powiedziałem bo rzeczywiście źle się czułem.
Mama przyłożyła mi rękę do czoła.
-Ty masz gorączkę.Marsz do pokoju zaraz przyniosę ci herbatkę.-powiedziała mama,wiedziałem że nie ma co się z nią sprzeczać bo i tak nie odpóści.Pamiętam jak kiedyś zachorowałem,to się mną tak opiekowała że czułem się jak w niebie.Weszłem po schodach i w ubraniach wskoczyłem do łóżka.Po chwili mama przyszła z tacą.Czyli z:herbatą z cytryną,ciastkami do herbaty,kanapkami i cukrem.Kochana.
-Trzymaj-powiedziała podając mi termometr.Włożyłem go pod pachę i doczekałem chwilę.Gdy termometr wydał charakterystyczny dźwięk wyjęłem go i podałem mamie.
-Oj synkuasz 38,9 stopni.Pewnie nie będziesz uczestniczył w kolacji.-powiedziała a ja się w duchu ucieszyłem
-Wypij tą herbatę,przyjdę do ciebie za chwilę
-Mamo,zaczekaj!Mam prośbę.Mogłabyś podać mi laptop?Proszę.-powiedziałem
Mama jedynie się uśmiechnęła i podała mi mojego macbook'a.
-Kochana jesteś-powiedziałem
-Wiem synek.-powiedziała i wyszła z pomieszczenia.
Weszłem na Facebook'a.Tak, do dziś jest popularny.Zobaczyłem że mam nieodczytane wiadomości.Pierwsza była od Jared'a.
Od Jared
Impreza w klubie ,,Neon,,dziś o 20,będziesz?
Kolejna była od Jerry'ego
Od Jerry
Co ty tak szybko,wyszłeś że szkoły?
I ostatnia od Liam'a
Od Liam
Mogę do ciebie wpaść? O 17?
Odpisałem im wszystkim to samo czyli: Jestem chory
Nudziło mi się.Włączyłem sobie film ,,Tylko walcz,, mimo że stary film,ale bardzo mi się podoba.
Oglądałem zacięcie,gdy rozległo się płukanie do drzwi.Zatrzymałem film.
-Proszę!-krzyknąłem
Do pokoju wszedł tato.
-Jak tam się czujesz?Mama mówiła że masz gorączkę.
-Całkiem dobrze,tylko strasznie głowa mnie boli.
-Dzisiaj,nie musisz uczestniczyć w kolacji.Zostań tutaj.Musisz wyzdrowieć do urodzin.Powiem mamie żeby przyniosła ci coś od głowy.
-Dzięki tato-powiedziałem a następnie tato wyszedł z pokoju.Tak jak tato mówił mama przyniosła mi lęk od głowy i jakieś witaminy.Ponownie włączyłem film.
Gdy na ekranie pojawiły się końcowe napisy,stwierdziłem że chcę mi się pić.Oczywiście jak to ja leżałem bez bluzki.Było około 17.Kolacja trwała.
Napisałem do mamy sms'a.
Do Mama❤
Mamo przyniesiesz mi coś do picia?
Po chwili dostałem odpowiedź
Od Mama❤
Misiu,nie mogę wstać od stołu,zejdź na dół i sam sobie weź,jutro zrobię ci najlepsze śniadanie :*
No coż,czego się nie robi dla śniadania.Wstałem i narzuciłem na siebie bluzę z kapturem.Oczywiście się nie zasunąłem bo po co?Zeszłem po schodach i skierowałem się do kuchni.Wziąłem szklankę i nalałem do niej coli.I jak to ja,sierota rozbiłem szklankę a jej zawartość rozlała się po podłodze w kuchni.
-Kurwa!-krzyknąłem dosyć głośno.W kuchni pojawiła się mama,Ups.
-Victor się....-nie dkończyła gdy zobaczyła rozbitą szklankę.
- Mamo wracaj co gości,ja posprzatam.-powiedziałem.
-Tylko się nie pokalecz,jak posprzatasz przyjdź pod byle pretekstem,żeby goście nam uwierzyli ze jesteś chory.
-Okej,ale jutro czekam na śniadanie.-zaśmiałem się i zacząłem sprzątać rozbitą szklankę.
Wziąłem drugą i ponownie nalałem do niej napoju.Tym razem jej nie rozbiłem,ani nie wylałem zawartości.Tak jak mama powiedziała poszłem do salonu.Jednak przy przejściu ktoś oblał mnie czymś.Myślałem że wpadnę w furie.Moje najlepsze,najwygodniejsze i najnowsze dresy,oblene jakimś gównem.Spojrzałem na sprawcę tego oto czynu.Przede mną stała Olivia.Spojrzałem na dorosłych.Mama widziała że ledwo wytrzymuje żeby nie wybuchnąć.
POV KATHERINE
Na kolację przyszli państwo Carter z córką.Wszystko było dobrze gdyby nie to że Olivia chciała do łazienki.Gdy wstawała wpadła prosto na Victora,przy czym oblewając go sokiem z czarnej porzeczki.Widziałam jak Victor próbuje się powstrzymać.Wstałam od stału i podeszłam do syna.
POV VICTOR
Podeszła do mnie Mama.
-Victor spokojnie,Olivia nie chciała.-szenęła do mnie.
-Przepraszam-powiedziała Olivia.
-Nic się nie stało-powiedziałem najspokojniej jak umiałem i wyszłem wkurwiony na maxa.Co za dziewczyna!Najpierw w szkole na mnie wpada,a teraz oblewać mnie jakimś lekkim sokiem.Co jeszcze się dzisiaj wydarzy!Wchodząc do pokoju zajebałem palami u nogi w szafkę z książkami.Myślałem że zaraz coś rozwalę!Boże za co!Za co!?Położyłem się na łóżku.Ale gdy już miałem kłaść głowę,walnąłem nią prosto w tą jakże miękką ścianę(poczujecie sarkazm).Teraz to lepiej żeby nikt do mnie nie podchodził.Bo zrobię krzywdę.Wstałem,przebrałem się w dżinsy do tego bluzę.Na nogi założyłem moje czarne maixy.Zszedłem na doł i ekspresowo opòściłem dom.Naprawdę,zaraz coś ropierdziele.
-Stary,gdzie tak cię gna?-zapytał ktoś,po chwili dopiero zorientowałem się że to Liam.
-Liam weź ty mnie nie wkurzaj,bo przysięgam że mogę cię bez powodu uderzyć.
-Co się dzieje?
-Pamiętasz tą dziewczynę ze stołówki?To ona przyszła z rodzicami na tą kolację.A że ja jestem chory,byłem u siebie.Zachciało mi się pić więc zszedłem do kuchni i co rozbiłem szklankę,okej rozumiem,weszłem do salonu i na dzień dobry ta cała Olivia bolała mnie jakimś lepkim sokiem.Później zajebałem palcami w szafę,a później głową w ścianę jak się kładłem,a teraz jestem tu.
-Ooo Stary,współczuje.
-Ja sobie też.
Pogadałem z Liam'em jeszcze chwilę,ale ten poszedł na imprezę.Gdy ochłonąłem wróciłem do domu,było około 19.A Carter'owie nadal tu byli.Szybko weszłem na górę.Położyłem się na łóżku,tym razem bez żadnych przeszkód.Leżałem tak może z pół godziny gdy usłyszałem pukanie do drzwi.
-Proszę-powiedziałem,leżałem nadal
Do pokoju weszła niska dziewczyna.To musi być Olivia.Wyglądała na smutną.
-Victor?Przepraszam....nie chciałam cię oblać tym sokiem.
-Okej,przecież nic ci się nie stało,a bluzę i spodnie można wyprać.-powiedziałem spokojnie,bo wiedziałem że jest gnębiona w szkole.
-To ....mo...mogę ..c..cię przytulić-zapytała ,,zacinając'' się
Nigdy jeszcze nie widziałem tak nieśmiałej dziewczyny.Dopiero teraz zauważyłem jaka ona jest piękna.Miała długie włosy w kolorze ciemnego blondu.Oczy były zielone.Takie niespotykane.Była śliczna,ale ja nie mogę,nie mogę.Otrząsnąłem się z zamyślenia.
-Tak,jasne.-powiedziałem i przytuliłem tą kruszynę.Wtedy poczułem jakie ciepło od niej bije.Tęskniłem za tym.Naprawdę tęskniłem.
*******************************
Nowy rozdział!Dodaję go o 00.35.Czyli w poniedziałek.Byłby wcześniej,ale co chwile musiałam podpisywać na widomosci.
Ten rozdzial jest dłuższy bo niewiem czy będę miała czas dodać inny w tygodniu.
Mam dwa sprawdziany,poprawę i kartkowke codziennie z matematyki(chcecie się o tym dowiedzieć więcej zapraszam do @loveczosnek na Czosnkowy Team)
Pozdrawiam:NieZnanaAutorkA
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top