Epilog
28 wrzesień, 2019
W uszach szumiało mi już niemiłosiernie, kiedy przemierzałem na bosych stopach ulice Nowego Jorku. Ciągle wydawało mi się, że słyszę jak ktoś woła moje imię, chociaż to wcale nie musiały być halucynacje. Przecież byłem królem tęczowych parad odkąd tylko porzuciłem studia, gdzie nie mogłem być sobą. Kiedy cały świat dowiedział się, że jestem gejem, kolejki gorących mężczyzn nieustannie ciągnęły się za moimi plecami. Ludzie szeptali do siebie, kiedy szedłem trochę już nierównym krokiem, w jednej dłoni trzymając butelkę piwa, zaś w drugiej trochę zniszczone, białe trampki. Moja głowa upadała w dół i gdyby nie tęczowa czapka odgarniająca włosy, pewnie wszystkie byłyby już w moich oczach.
– Will! William! – tym razem zostałem szarpnięty za koszulkę. – Gdzie idziesz, przyjacielu? Jeszcze się nie rozkręciliśmy!
- Robi sie nudno, ludzie są dzisiaj wyjątkowo sztywni! - skrzywiłem nos, kierując się w stronę wyjścia z tłumu. - Idziesz ze mną? - spytałem Jamesa. - W Stonewall na pewno jest sporo ludzi.
– Umówiłem się tam z resztą – wzruszył ramionami, przybliżając się i dmuchnął w mój kark, sprawiając, że przeszedł mnie dreszcz. Uśmiechnął się cynicznie na widok mojej gęsiej skórki, a ja nie chciałem być niemiły, więc nie powiedziałem, że jego oddech cuchnie. Położył dłoń w dole moich pleców, ale wtedy posłałem mu złowrogie spojrzenie. – Wciąż niedostępny? – zacmokał, gdy przystanąłem, by naciągnąć swoje buty na stopy.
- Jesteś w dalszym ciągu moim kumplem, stary - pokręciłem głową, gdy szedł już obok mnie. - To byłoby co najmniej dziwne.
– Wplątałeś mnie w friendzone, ale obiecuję ci, skarbie, zmienisz o mnie zdanie tej nocy – powiedział, a ja podczas naciągania buta na piętę, przewróciłem oczami.
– Tej nocy znów wejdziesz na stół i pokażesz mi swojego ptaszka myśląc, że w ten sposób mnie posiądziesz?
- Ptaszka? - jego głos zabawnie się podwyższył, zupełnie jakby był chłopcem, a nie młodym mężczyzną. - Nie umniejszaj temu potworowi!
- Zdecydowanie muszę się napić - parsknąłem.
Potrząsnąłem butelką, z której właśnie upiłem ostatni łyk piwa. Razem przetruchtaliśmy przez ulicę i tam odnalazłem wzrokiem kosz. Wrzuciłem naczynie i spojrzałem na mój ulubiony klub. Sięgnąłem czubkiem języka do lewego kącika moich wąskich ust i poczułem pot na karku. Dziwny dreszcz przechodził mój kręgosłup niemal za każdym razem, gdy spędzałem czas w tym miejscu.
- Znajdź sobie kogoś choć trochę tak ładnego jak ja i ogarnij swoje popędy - zacmokałem, ustawiając się z chłopakiem w kolejce.
– Jasne, motylku – zaświergotał, mrugając do mnie kokieteryjnie. Zmarszczyłem brwi, przełykając ślinę i tylko ostatni raz spojrzałem na szatyna. Z mojej tęczowej nerki wyciągnąłem portfel, ruszając do baru. Rozglądałem się jeszcze, dostrzegając, że wszyscy zebrani tu ludzie na pewno uczestniczyli w paradzie.
Podniosłem dumnie swoją brodę ku górze, gdy po przejściu zaledwie dwóch metrów już czułem na sobie spojrzenia mężczyzn. Ok, może i byłem pyszałkowaty, ale warto znać swoją wartość!
Poprawiłem rąbek krótkich, dżinsowych spodenek i przystanąłem przy barze. Zamówiłem mocnego drinka, a po otrzymaniu go upiłem od razu duże dwa łyki, poszukując swojej dzisiejszej zdobyczy.
Rozglądałem się nie tak skromnie po ludziach, zręcznie pomijając wzrokiem spojrzenia dosłownie śliniących sie osobników. Ostatecznie moją uwagę przykuł chłopak na samym końcu baru będący całkowicie topless.
Od razu poczułem się pobudzony widząc jednocześnie wąski, ale pięknie uformowany tors. Widok jego filigranowości i napiętych mięśni brzucha sprawił, że mocniej owinąłem szklankę palcami. Przyjrzałem się jego klatce piersiowej i choć jaskrawe światła sprawiały, że nie widziałem go w wyostrzeniu, zauważyłem obok tatuażu motyla tęczowe serce. Dopiero w następnej kolejności uniosłem wzrok na jego twarz, a wtedy poczułem jakieś dziwne trzepotanie w moim żołądku.
Jej rysy były wyjątkowe specyficzne. Miały w sobie coś zarówno z delikatności jak i wielkiej męskości, objawiającej się w mocno zarysowanej szczęce i ścisłej oprawie oczu.
Zobaczyłem jego całkiem długie, falowane włosy, które okalały jego kark. Skórę miał bardzo bladą, ale ten fakt spodobał mi się bardziej niż powinien. Na jego barkach zauważyłem krople potu, a jedno ramię mężczyzny napięło się, gdy wystawił dłoń do dziewczyny stojącej obok niego, która musiała opowiadać mu coś śmiesznego, ponieważ chłopak ciągle się śmiał, pokazując równy rząd zębów. Przypatrywałem się mu do momentu, w którym nie wyłapał mojego czujnego spojrzenia.
Wtedy też dopiero tak naprawdę zwróciłem uwagę na małe paski tęczy na jego policzkach oraz serce w tych samych kolorach na piersi. Przez to jak przez ponad trzy godziny byłem otoczony mnóstwem dziwacznych stylizacji, prawie nie zwróciłem uwagi na ten skromny dodatek.
Brunet patrzył na mnie dłuższą chwilę nim niemalże obscenicznie oblizał swoje pulchne usta. Jego perwersyjność sprawiła, że suchość osiadła na ścianach mojego gardła i przymrużyłem oczy, wychodząc na parkiet.
Obserwowałem kątem oka czy tajemniczy, przepiękny chłopak podąży za mną, a gdy tylko to zrobił, na moją twarz od razu wkroczył mały uśmieszek.
Na moje nieszczęście wokół tłumu musiał zauważyć mnie James, który jak jakiś kundel przybiegł jak na zawołanie do swojego psa. Chciałem, by do jego świadomości dotarło to, że nigdy nie będę pieprzył jego chudego tyłka.
- Cholera jasna... - wymamrotałem pod nosem, panicznie rozglądając się za pięknym nieznajomym, który już po paru sekundach był przy mnie.
James w tym samym momencie zbliżył się do mnie tanecznym krokiem z zamiarem otarcia swojego krocza o mój bok, ale wtedy ja trochę pijacko, ale wciąż dominująco pchnąłem dłonią jego ramię, rzucając się na nieznajomego.
Nie ukrywam, mina mojego napalone przyjaciela była wprost bezcenna, gdy chłopak z automatu objął mnie, patrząc od razu w moje oczy.
Nie był w stanie zareagować w pierwszej chwili, kiedy przywarłem wargami do jego soczystych ust, które smakowały jak wódka, trochę papierosów i idealna suczka dla mnie. Mogłem poczuć jak wygina się w tył, jednocześnie dłońmi ściskając moje biodra, gdy wbiłem opuszki palców między łopatki gorącego chłopca.
On westchnął z wyczuwalnym zaskoczeniem, oddając rzecz jasna ten pocałunek bez wahania. Uśmiechnąłem się nikle, nie zaprzestając ruchów warg do jakich po chwili dołączył język, gdy brunet zaczął bezwstydnie się o mnie ocierać.
Tej nocy w moich żyłach cały wypity trunek buzował, roznosząc się do każdej komórki mojego ciała. To tylko dodawało mi odwagi i mogło chociaż trochę usprawiedliwić mój nagły popęd seksualny. Dreszcz rozniósł się w miejscu moich ud, krążąc coraz wyżej, kiedy zsunąłem dłonie na dół pleców lokowatego chłopca i przycisnąłem go do siebie, tworząc większe tarcie. Dotknął językiem mojego podniebienia, smakując tego jak mokre jest wnętrze mojej buzi. Mój oddech przyspieszył, co nie pozwalało mi kontynuować pocałunku.
- Jak się nazywasz? - wymamrotałem, palcami zahaczając o krawędź spodni bruneta.
- Edward. - odparł, dotykając z determinacją ustami mojego karku.
– William – przedstawiłem się, wkradając swoją dłoń do jego spodni. Poczułem materiał gładkiej bielizny i naparłem na miejsce, gdzie pośladki chłopca się rozdzielały. – Marzę o tym, byś był moim nocnym kochankiem.
- A jak mnie chcesz do tego przekonać? - zapytał, zasysając się mocno na mojej skórze, pragnąc zapewne zostawić w tamtym miejscu malinkę.
– Uh-m... – jęknąłem przez rzeczy, które robił jego język, ale wciąż próbowałem skupić swój umysł na tym, by sprawić, żeby chłopiec znalazł się w moim łóżku. Naparłem palcem wskazującym na jego dziurkę, czując przez materiał bielizny jak zamknięty jest.
Uśmiechnąłem się ponownie, z ogromem satysfakcji, gdy poczułem jak momentalnie zadrżał i jęknął cicho, delikatnie muskając bordowy ślad zębami.
Zawisł na mnie, kiedy uścisnąłem jego pośladek, wyobrażając sobie jak piękny ślad pozostaje na jędrnej skórze. Zmarszczyłem brwi, czując jak dobrze mi jest i wtedy Edward spojrzał na mnie z błyskiem w oku.
– Jesteś pewny, że nie poznaliśmy się wcześniej? – spytałem szeptem.
- To dziwne, ale miałem zadać ci to samo pytanie... - sapnął. - Jednakże z drugiej strony, na pewno bym zapamiętał...
– Tak, kurwa... – zamknąłem minimalną przestrzeń między naszymi kroczami, wyjmując dłoń z jego spodni i przeniosłem ją na różowy, twardy sutek. – Naprzeciw tego klubu jest hotel – dyszałem, chowając twarz w jego profilu. Otarłem usta o piękną, ostrą szczękę.
- Ale ja nie mam pieniędzy... - przyznał, nie kryjąc wtedy małego skrępowania.
- Zapłacę za ciebie, chodź już ze mną, proszę.
– Pozwól, że będę szedł za tobą – stanął prosto na swoich stopach, zdejmują dłonie z mojego ciała. Wplątał palce w moją dłoń, uczepiając się mojego boku.
Nie tracąc już czasu (zwłaszcza, że moje spodenki były wręcz niemożliwie w tamtym momencie ciasne) pociagnąłem go na ulicę, gdzie już paliły się latarnie przez mrok panujący na zewnątrz.
Czułem puls przechodzący przez mojego stojącego penisa, a w myślach dziękowałem sobie za to, jak ciasny materiał sprawiał, że erekcja była niezauważalna. Edward musiał mieć utrudnione zadanie, zważywszy na to, że chował się za mną.
Na recepcji chłopak postanowił na chwilę odkleić się ode mnie, abym mógł spokojnie zapłacić za jedną noc w pokoju hotelowym bez robienia niepotrzebnej sceny.
Już idąc wzdłuż korytarza prowadzącego do naszego pokoju czuliśmy rosnące między nami napięcie. Nie odzywaliśmy się do siebie, ale ta cisza była absolutnie komfortowa. Nigdy nie czułem czegoś takiego przy żadnym z moich kochanków.
To musiało uderzyć we mnie w momencie, w którym brunet mnie dotknął. Moje ciało przeszedł wtedy nie do opisania dreszcz, a pod skórą zapalił się płomień, z każdą chwilą coraz to bardziej gorący.
– Jasny chuj... – stęknąłem niedyskretnie, wchodząc do zaciemnionego pokoju, który był sypialnią. Pierwszy raz będąc przed samym stosunkiem nie myślałem o swojej potrzebie ulżenia sobie, a o tym, że chcę już smakować każdy skrawek ciała mojego kochanka, chciałbym go podgryzać i ssać. – Jesteś pewny? – mimo wszystko miałem swoje maniery, pytając go o oddanie się mi.
- Wiesz, jak już za mnie zapłaciłeś to chyba nie mam wyboru... - westchnął z udawana dramaturgią, zalotnie patrząc przy tym na mnie spod rzęs.
– Jesteś taki piękny... – przygryzłem dolną wargę, pociągając za ramię bruneta i popchnąłem go w stronę łóżka, gdzie wylądował na brzuchu. Obserwowałem jak łapie garściami białą pościel, a wtedy klęknąłem na materacu, rozkładając swoje kolana po obu stronach jego łydek i nachylając się by pocałować jego plecy zacząłem szarpać za dżinsowe spodnie.
- Podoba mi się to... - szepnął, chcąc ukryć w ten sposob jak najbardziej drżenie głosu. Przylgnąłem lubieżnie wargami do skóry na plecach chłopaka, dłoń już bez oporów wsuwając w jego spodnie.
Przesunąłem najpierw palcami po gładkim biodrze, dopiero w następnej chwili dotykając miejsca nad członkiem Edwarda, gdzie poczułem pod opuszkami niedługie włoski. Zacząłem pocierać tylko to miejsce, specjalnie zahaczając o trzon penisa, ale nie ściskając go.
Chłopak oddychając przy tym głośno wytknął swoje pośladki do góry, natrafiając przy tym mniej lub bardziej świadomie na moje krocze.
- Chcę cię już ssać... - sapnął.
– Myślisz, że jesteś gotowy na mojego dużego kutasa? – zamruczałem, zasysając usta na jego wystającym boczku, który wydawał mi się nieziemsko uroczy. Uszczypnąłem do miejsce, rozprowadzając kciukiem moją ślinę. – Musisz na niego zasłużyć.
Chłopak, co mnie naprawdę pozytywnie zaskoczyło nagle odepchnął mnie, tylko po to, aby od razu ułożyć się tak, by jego twarz znajdowała się idealnie na wysokości mojego rozporka, do którego sięgnął. Robił to bardzo szybko, niecierpliwie.
– Nie lubisz, gdy ktoś ci coś odbiera, hę? – pociągnąłem za jego włosy z niewielką siłą, żeby przekonać się, czy ich struktura jest tak miękka jak mi się wydawało. Wtem Edward spojrzał na mnie z rozchylonymi wargami i mogłem dopiero teraz ujrzeć jak jego uroda jest wyjątkowa. Wyglądał zupełnie jak anioł bez żadnej skazy, z puklami, które teraz kleiły się do jego różowych policzków.
- Kurwa, co za spierdolony zamek - zaklął, siłując się z zapięciem, które miało tendencję do zacinania się. Zachichotałem lekko, nie kryjąc tego jak schlebiał mi jego pośpiech.
Pozbyłem się prędko swojej koszulki, żeby pomóc mu z rozporkiem. Rzuciłem biały materiał na podłogę i odepchnąłem delikatnie jego dłonie, szarpiąc za suwak. On w tej chwili obniżył się znacznie, owijając usta wokół mojej prawej brodawki. Zamlaskałem na to uczucie, gdy pociągnął swoim ustami mój sutek.
- Zawsze jesteś taki namiętny i niespokojny? - oblizałem usta, ponownie wplatając palce w gęstą czuprynę i począłem naciskahąc jego głową w dół.
On oderwał się od sutka, pchając moje spodenki razem z bielizną w dół. Wyjął z bokserek mojego penisa, który swoją mokrą główką otarł się o jego brodę. Nacisnąłem na jego kark, pokazując tym, by mi odpowiedział.
- Ciężko mie być takim przy tobie - wymamrotał, wpatrując w mojego członka ogromnymi oczyma, nim polizał całą długość w bardzo powolnym jak na niego tempie.
– Oh, ja pieprzę – wgryzłem jedynki w dolną wargę, odchylając głowę w tył. Szybko wróciłem spojrzeniem do chłopca, który na moją reakcję natychmiastowo spojrzał ku mojej twarzy. – Masz gumki?
- Tak - pokiwał głową. - Co jak co, ale mimo tego, że lubię przygody z nieznajomymi, jestem ostrożny - uśmiechnął się szokująco wręcz niewinnie jak na kogoś z kutasen obok policzka.
– Kurwa, jesteś idealny dla mnie – nim ponownie mógł wziąć mnie w usta, pozbyłem się jego spodenek i bielizny, by w końcu móc mieć go nagiego. Wtedy pociągnąłem chłopaka na poduszki. Edward wylądował na plecach, unosząc się na zgiętych łokciach. Usiadłem na jego klatce piersiowej, unosząc się na piętach i złapałem mojego kutasa, kilka razy pompując go w prawej dłoni. Brunet oblizał napletek penisa, gdy potarłem nim jego dolną wargę, następnie poruszając biodrami, by w końcu wziął go w usta.
Chłopak jęknął, zaciskając mocniej powieki, kiedy główka uderzyła gwałtownie w tył jego gardła. Ostrożnie sprawdziłem jego reakcję, nie chcąc by okazało się, że pieprzenie jego gardła byłoby czymś bardzo dla niego niekomfortowym.
Otworzył oczy, które zaszły łzami. Mimo tego zobaczyłem, że mięśnie twarzy Edwarda rozluźniają się, gdy dłonie zacisnął na moich kolanach i zaczął oddychać przez nos. Posłałem mu kojący uśmiech, szepcząc. – Piękny, dobry chłopiec. Dzielny chłopiec – pogłaskałem go po tyle głowy, wysuwając się z jego gardła. – Złap dłonią moje jądra.
On zupełnie jak na rozkaz, spełnił te prośbę, zaczynając masować moją mosznę, równocześnie też przyjmując cudownie mojego kutasa.
Ssał go, pobudzając puls.
Postanowiłem dosięgnąć jego nóg i pociągając za jego łydkę, rozkazałem by zgiął kolana, kładąc stopy nas materacu. Wziąłem trzy z moich palców do ust, nawilżając je. Opuściłem ciało Harry'ego, ustawiając się przy jego pięknym, szerokim penisie. Zarzucił swoje łydki na moje plecy, gdy zacząłem go rozciągać.
- Powoli tylko, proszę - spojrzał mi głęboko w oczy, wyraźnie obawiając się tego, iż bez lubrykantu, nawet z pomocą śliny mogę sprawić mu ból.
– Shhh... zajmę się tobą jak swoim delikatnym chłopcem – zniżyłem się, by zacząć tworzyć sine ślady moich ust na jego mięśniach brzucha, by odwrócić uwagę Edwarda od rozciągania go. Opuszek mojego palca bardzo opornie znalazł się w jego napiętej dziurce.
Brunet brał urwane, głębokie oddechy, wyraźnie starając się skupiać na przyjemności jaką mu dawałem, aniżeli na dyskomforcie, lecz nie dało się ukryć, był kurewsko ciasny.
– Widzisz? Nie poszło tak źle – uśmiechnąłem się głupio, starając się moim dennym poczuciem humoru go rozluźnić.
- Przepraszam - wymamrotał, cały czas pozostawiając swoje usta rozchylone. Jego policzki przepięknie kontrastowały swoją czerwienią z iskrzącymi się wręcz oczami.
– Coś nie tak? – zatrzymałem swoje instynktowne ruchy palca wskazującego, drugą dłonie trzymając jego bok.
- Bo ja... - oddychał głęboko i zauważyłem, że ból jaki z początku odczuwał, powoli zmieniał się w przyjemność. - Nieważne...
– Możesz powiedzieć – zachęciłem go, przekręcając swój palec. Docisnąłem go do jednej ze ścian jego wnętrza, zaczynając pocierać to miejsce z góry w dół.
- To mój pierwszy, jakikolwiek raz po rozstaniu - przyznał, rumieniąc się jeszcze bardziej niż przed chwilą.
Spojrzałem ponad jego głowę, wlepiając wzrok w błękitną ścianę, kiedy jakieś dziwne deja vu uderzyło we moją głowę.
- T-to ok - odpowiedziałem mu, nie chcąc, aby odczuł to, że zacząłem czuć się dziwnie. Ale nie bynajmniej z powodu tego, iż byłem jego pierwszym, ale... tak. Miałem wrażenie, że odbywam tę rozmowę po raz drugi.
– Uh... proszę, Will – Edward uścisnął mój bark, poruszając biodrami naprzeciw mojego palca. – Już czuję się tak dobrze, proszę.
- Jesteś pewien, że już? - sam byłem zdziwiony nagłą miękkością w moim tonie. - Nie będzie cię na pewno bolało?
– Kurwa, chcę tego bólu – wyznał chrapliwie, ciągnąc mnie w górę. – Chcę żebyś znów mnie pocałował.
Zacisnąłem w determinacji i przypływu elstremalnego pożądania zęby, po jego słowach wpijając się z cichym warknięciem w rozkoszne usta kochanka.
Powoli wyjąłem z niego swój palec, kiedy Edward uścisnął mój kark. Otarłem dłoń o prześcieradło, unosząc się nieco w góry, a uścisk nóg na moich plecach zrobił się ciaśniejszy. Oderwaliśmy się od siebie z trudem, gdy chłopiec powiedział, bym wyjął prezerwatywę z jego spodni.
Z nieukrywanym ociąganiem się, odsunąłem się od niego, aby najszybciej i najzwinniej jak się tylko da podbiec do leżących na podłodze spodni bruneta.
Potrząsnąłem spodniami, aż w końcu z którejś kieszeni wyleciała saszetka.
– Jak mam się ułożyć? – spytał mnie Edward, gdy rozdarłem folię.
- Wypnij się tyłem, kochanie - zacmokałem, ponownie wracając do swego sugestywmego, uwodzicielskiego tonu głosu.
Nie widziałem jak zmienia pozycję, ponieważ zająłem się naciąganiem lateksu na swojego członka. Kiedy odwróciłem wzrok do bruneta, ten już leżak na czworaka, odgarniając z twarzy swoje włosy. Oblizałem usta, automatycznie sięgając po swojego członka, po którym przesunąłem dłonią. Klęknąłem przy pośladkach Edwarda, dając mu delikatnego klapsa.
- Od razu uprzedzam twoje pytania tak, na pewno. Tak, nie powstrzymuj się - powiedział mi, na co zaśmiałem się krótko, rozsuwając jedną dłonią pośladki.
– Pokochasz to... – złożyłem mu obietnicę, mając przed sobą jego piękne, wrażliwe pośladki i napinające się plecy. Zacząłem w niego wchodzić, stopniowo coraz bardziej otwierając jego wnętrze swoją grubością i długością. Nasłuchiwałem jak kwili, odprężając się i pociąga nosem gęste, gorące powietrze.
- Kurwa mać... - warknąłem, pozwalając na to by w pewnym momencie moje gardło opuścił też lakoniczny jęk. - Jesteś tak ciasny, Jezu Chryste.
– Mh-hm, uf – sapnął, obniżając trochę swój tułów. Złapałem jego boki, dociskając się do samego końca. – Jak żałosny będę, jeśli ten seks będzie naprawdę krótki?
- Coś czuję, że sam mogę nie wytrzymać - szepnąłem, po nachyleniu się blisko jego ucha, a następnie pchnąłem swymi biodrami. Edward jęknął głośno
Jego słodki, jednocześnie niski głos wspaniale odbił się od wszystkich ścian niewielkiego pomieszczenia. Miałem ochotę zapłakać, kiedy tak kurewsko podobał mi się jego głos. Sięgnąłem do jego ociekającej męskości, nie ograniczając się przechodząc do równych, mocnych i szybkich pchnięć.
- W-Will, ah! - pojękiwał, mocno zaciskając palce swych dłoni na prześcieradle. Ja obserwowałem z góry jak cudownie mój członek z każdym pchnięciem znika w jego ślicznej dziurce.
Dłoń Edwarda wyprostowała się na materacu, a ja poczułem nagłą chęć trzymania jej. Włożyłem swoje palce między jego, naciskając na smukłą dłoń. Balansowałem biodrami, dociskając łóżko do ściany.
- Czuje cię w moim pieprzonym ż-żołądku... - wyskomlał Edward przez rozkosznie zaciśnięte zęby.
Zwolniłem nieco, kręcąc swoimi biodrami pod różnymi kątami. Moje oddechy były krótkie i przerwane, gdy przymknąłem powieki, całkowicie oddając się przyjemności. Pod wpływem tego, jak dobrze się czułem, Edward dostał ode mnie kolejne uderzenie w pośladek. Dotknąłem jego jąder, na co automatycznie cały piękny penis drgnął. Byłem blisko, on też.
- Dojdziesz dla mnie, skarbie? - mruczałem przy jego małżowinie jaką na zmianę podgryzałem i całowałem. - Pokażesz jak dobrze ci jest dzięki mojemu kutasowi?
Leżałem na nim, zaciskając palce moich stóp. Spojrzałem na nasze złączone dłonie, całując go w ramię. Uderzałem w jeden punkt, czując jak wnętrze mojej dłoni staje się wypełnione nasieniem Edwarda.
Całe jego ciało zesztywniało, a on sam odchylił w olbrzymiej ekstazie głowę do tyłu, podczas gdy moje ruchy stały się już strasznie niedbałe, gdy goniłem własny orgazm.
Rozchylałem usta, brudną dłonią łapiąc tors Edwarda. Krążyłem biodrami, zamykając swoje oczy. Wydawało mi się, że nasz seks trwał bardzo krótko, ale dopiero kiedy cały szok przyjemności zaczął mnie opuszczać, rozejrzałem się po pokoju, dostrzegając ciemność.
Chłopak pod wpływem siły swego spełnienia, położył się bezwładnie na brzuchu i dysząc ciężko wpatrywał w widok panoramy Nowego Jorku za oknem. Wydawał się prawie zapomniec o tym, że dosłownie na nim leżałem.
Wytarłem swoje lepkie palce o pościel, kładąc policzek na lewej łopatce Edwarda. Dotknąłem czubkiem nosa jego skóry napawając się zapachem seksu. Dopiero gdy odzyskałem siłę, wysunąłem się z niego, zdejmując prezerwatywę.
- Dlaczego się odsunąłeś... - mruknął marudnie brunet, a ja zaśmiałrm się lekko, nie kryjąc też przy tym małego rozczulenia.
– Muszę zostawić niespodziankę sprzątaczką pod łóżkiem...
– Will... – Edward wybuchł chichotem, odwracając się na bok. Położyłem prezerwatywę na podłodze, nie dbając o to. Jego śmiech był czymś najsłodszym. – Jesteś... To było. Sam wiesz – nie potrafił złożyć zdania, wzrokiem jeżdżąc po swoim brudnym torsie, gdy zapaliłem lampkę nocną, prędko do niego wracając.
- Tak, mam dokładnie takie samo zdanie. - pokiwałem głową, kładąc się spokojnie na materacu zaraz obok niego. On patrzył na mnie, przekręcony na bok.
– Chyba zaczynam trzeźwieć – przymknął powieki, opierając skroń na swojej dłoni. Zmarszczył brwi, wypuszczając powietrze przez usta. – Zostań ze mną tu.
- Możemy porozmawiać - pokiwałem głową. - Wydałem pieniądze na pokój na całą noc, więc nigdzie się stąd nie ruszam.
– Tylko... – spojrzał na swój tors. Zauważyłem gdzieś w naszych nogach swoją koszulkę. Sięgnąłem po tank top, wycierając spermę.
- Powiem szczerze, że jednak wtedy wyglądałeś najładniej - puściłem mu zawadiackie oczko, nim ułożyłem się w łóżku na dobre.
– Odkąd cię poznałem ciągle mam wrażenie, jakbym znał cię od dawna... – Edward ułożył się płasko na plecach, wlepiając wzrok w biały sufit, który trochę kurczył się i wirował w naszych oczach. – Czuję się z tym dziwnie.
- Mam dokładnie tak samo - wyznałem. - W pierwszej chwili, gdy zobaczyłem cię w Stonewall, miałem wrażenie, że po prostu spodobałeś mi się od razu, ale teraz nie wiem czy moja entuzjastyczna reakcja nie była także spowodowana... ujrzeniem znajomej twarzy.
– Może znaliśmy się w poprzednim życiu? – Edward przekręcił mozolnie głowę, uśmiechając się szeroko w rozbawieniu. Sam położyłem się na brzuchu, marszcząc brwi w zamyśleniu. – Często zdarzają ci się takie jednorazowe sytuacje? – szepnął zachryple, przykrywając się pościelą.
- Szczerze? - przygryzłem niepewnie wnętrze policzka. - Owszem. Ale nigdy do tego stopnia jak z tobą. Teraz naprawdę mam wrażenie, że kiedyś musieliśmy ze sobą rozmawiać.
– To dziwne uczucie, czy powinienem czuć się wyjątkowo? – zamrugał kilkukrotnie, przyciągając kolana wyżej, gdy położył się na boku. Spojrzałem na jego ramię, które został szary tusz. Nawet biceps Edwarda sprawiał, że czułem się przytłoczony, tym jak seksownie wygląda. Zdecydowanie powinienem wykorzystać to, z kim się przespałem.
- Wierzysz w reinkarnację? - zapytałem go, nie odpowiadając na jego pytanie.
- Wierzę, iż na pewno nie znajdujemy się na ziemii bez powodu i coś na górze o tym decyduje, ale owszem, dopuszczam do siebie takową możliewość.
– Więc jesteśmy sobie przeznaczeni, hę? – uniosłem się leniwie, unosząc palec na brzuch Harry'ego i nacisnąłem kciukiem na jego pępek.
– Możemy się o tym przekonać.
- Zanim zdobędę się na to, by zaprosić cię na jutro na randkę, chciałbym się czegoś o tobie dowiedzieć - rzekłem.
– Mamy całą noc na to, by się poznać – przegryzł dolną wargę, dotykając swojego policzka, na którym widniały resztki kolorowych farb.
Uniosłem wzrok ponad jego głowę na rozciągającą się panoramę miasta. Znów ulokowałem wzrok na Edwardzie, widząc, że jego tęczówki rozbłysły w ciemności znajomym odcieniem zieleni. Moje serce zabiło mocniej, gdy ująłem dłonią jego policzek.
Koniec.
W tym miejscu pozostaje mi już tylko podziękować Wam całym sercem jak i duszą za czytanie naszego ff oraz zaproszenie na profil Emilki getlowx ponieważ niedługo pojawi się tam aktualizacja wcześniej zawieszonej książki naszego autorstwa o tytule Who Dares To Love Forever 💕
KOMENTUJCIE & GWIAZDKUJCIE
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top