*PROLOGUE:

" Im bardziej w życiu ma się pod górkę,
tym piękniejsze będą później widoki".
                        
                                 Autor nieznany.

Bycie jedyną Polką, która urodziła się w Columbii, nie jest łatwo...
Zwłaszcza, jak nie mam przyjaciół. Moich jedynych, prawdziwych przyjaciół zostawiłam w Columbii i nie czułam się z tym dobrze.

Wyprowadzka do nowego kraju, gdzie nikogo nie znam, ani nie potrafiłam mówić oraz pisać w tym języku, napawała mnie lekkim przerażeniem. Musiałam jednak przezwyciężyć swój skrywany lęk, by spokojnie spojrzeć w przyszłość i przyjemnie rozpocząć nowy etap w życiu...

Kilka dni później:

Po całym dniu ciężkiej podróży samolotem pierwszej klasy, wyszłam z walizką na lotnisko w stolicy Polski, czyli w Warszawie. Gdy pierwszy raz zobaczyłam to miejsce, to niemal osłupiałam z wrażenia. Nie spodziewałam się, że stolica Polski jest taka piękna. A to dopiero początek, odkrywania pięknych miejsc tego kraju.  Szłam powolnym krokiem z walizką w stronę lotniska, gdy niespodziewanie ktoś na mnie wpadł.

Cicho jęknęłam z bólu i odwróciłam się w stronę prześladowcy. Okazało się, iż to była kobieta. Była wysoka, szczupła, o dobrej postawie ciała. Miała długie ciemno-brązowe włosy i niebieskie oczy. W sumie, wyglądała na ok. 20 lat.
Spojrzała na mnie z dziwnym błyskiem w oku, uśmiechnęła się do mnie od ucha do ucha i powiedziała:
- Cześć, przepraszam, że na ciebie wpadłam.
- Sorry, but I don't understand Polish. Can you speak English?* - powiedziałam, z lekkim zakłopotaniem w głosie.
- Of course. I'm so sorry I ran into you.** - powiedziała do mnie, z lekkim rumieńcem wstydu na twarzy.
- Ok. By the way, what's your name?***- odpowiedziałam jej z lekkim uśmiechem na twarzy.
- My name is Alice. And you?****- powiedziała do mnie uprzejmym głosem.
- My name is Lucy. Sorry, but I have to go. - powiedziałam, biegnąc już w stronę wyjścia, by poczekać na mój sportowy samochód.

Jest to marka: Peugeot 3008, w kolorze piwnym. Odkąd zostałam sławną aktorką, mam własnego ochroniarza, który chroni mnie przed zgrajem moich, wiernych fanów i rzeszą dziennikarzy, którzy za żadne skarby nie chcą mnie zostawić przez chwilkę samą. Czasami jest to uciążliwe, ale gdy zdarzają się u mnie ciężkie chwile, to zawsze mogę liczyć na ich wsparcie i jestem za to niezwykle wdzięczna.

Mój ochroniarz, który nazywa się Nick, uprzejmie się ze mną przywitał, otworzył po krótszej chwili drzwi od mojego, sportowego samochodu i pokazał mi grzecznie ręką, że mam szybko wsiąść do środka. Szybko podziękowałam mu za otwarcie drzwi i szybko pojawiłam się wewnątrz auta. Nick, gdy tylko zobaczył, że jestem już w środku, to zamknął za mną drzwi, by potem wsiąść w miejsce kierowcy, szybko odpalić silnik, by po kilku minutach pojawić się w mym nowym mieszkaniu.

Wysiadł z auta, otworzył mi jak najszerzej drzwi, bym mogła swobodnie wyjść z pojazdu, a potem zatrzasnął je. Jednak przez ten bardzo głośny dźwięk, przeraziłam się nie na żarty i spojrzałam na Nicka morderczym wzrokiem. Kiedy wyciągał moje walizki z bagażnika i zauważył mój, wściekły wzrok, to powiedział:

- Bardzo cię przepraszam,szefowo. To się więcej nie powtórzy... - wyczułam w jego głosie nie tylko zakłopotanie, ale i również wstyd, że zapomniał o wcześniejszych upomnieniach własnej szefowej, by nie hałasować. Bardzo ją to rozprasza i przez jakiś czas źle to wpływa na jej koncentrację. Nie lubi hałasu...
Ochroniarz zabrał że sobą moje walizki i poszedł za mną do mojej rezydencji, którą kupiłam miesiąc przed wyjazdem z Columbii.


Weszłam i byłam zachwycona wystrojem wnętrz w tej rezydencji. Rozglądałam się na wszystkie możliwe strony, gdy Nick odstawił w mieszkaniu, konkretnie przed drzwiami wyjściowymi. Byłam smutna, że musiałam pożegnać się z moimi przyjaciółmi, ale z drugiej strony byłam podekscytowana, bo nie wiedziałam, co mogłaby przynieść mi najbliższa przyszłość.

Pokojówka Diana na moją prośbę zaniosła do mojej sypialni, moje bagaże i za moim pozwoleniem, pospiesznie wyszła z rezydencji. Postanowiłam, że jutro się rozpakuję, ponieważ nie mam siły. Jestem zwyczajnie zbyt zmęczona minioną podróżą. Po godzinie byłam już przygotowana do spania. Z różnymi, przeczącymi myślami odeszłam w krainę Morfeusza.

******
Oto prolog, który wam obiecałam !!! Mam nadzieję, że się wam spodoba !!! Proszę, głosujcie i komentujcie, bo to mnie mega motywuje !!! Buziaczki 😘

* Przepraszam, ale nie rozumiem polskiego. Umiesz mówić po angielsku?

** Oczywiście. Przepraszam, że na ciebie wpadłam.

*** Ok. A tak poza tym to jak masz na imię?

**** Nazywam się Alice. A ty?

***** Mam na imię Lucy. Sorry, ale muszę iść.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top