٠•●Rozdział 18●•٠

       – O, kurczę!

        Minki stał z rozdziawioną buzią przy drzwiach tylnego mieszkania Woo Yuri i oszołomiony patrzył na kryty basen. Chociaż nie był duży, wyglądał niesamowicie. Przezroczysta ścianka została ocieplona,  a spód basenu rozświetlały wodoodporne lampki.

        To naprawdę wygląda jak królestwo, przeszło mu przez myśl.

        Yuri z uśmiechem podeszła do chłopaka i pociągnęła go do środka. Miejsce chłodnego wiatru zajęło ciepło bijące z pomieszczenia. Odeszła kilka kroków od nastolatka i bez skrępowania przełożyła różową sukienkę przez głowę.

        Minki momentalnie odwrócił wzrok od przezroczystej, czerwonej bielizny, a jego policzki po raz kolejny dzisiejszego wieczoru spłonęły rumieńcem. Czuł się trochę skrępowany śmiałością starszej od niego dziewczyny i przypuszczał, do czego to wszystko prowadziło, ale jakaś część niego mówiła, że wszystko działo się zbyt szybko. To było zaledwie ich drugie spotkanie, a prawdopodobnie już miało dojść między nimi do zbliżenia.

        – Gdybym wiedział, wziąłbym ze sobą kąpielówki – odezwał się onieśmielony, w dalszym ciągu nie patrząc na towarzyszkę.

        W tym samym momencie woda oblała jego ubrania.

        – A po co komu strój kąpielowy? – zaśmiała się Yuri, delikatnie unosząc się na wodzie. – Rozbieraj się i wskakuj.

        Dostrzegł zarys jej piersi i leżącą obok niego bieliznę. Świadomość, iż miał przed sobą zupełnie nagą kobietę, wywołała w nim mieszane uczucia. Z jednej strony bardzo chciał zachować się jak typowy facet - rozebrać się i skorzystać z faktu, iż trafił na chętną dziewczynę, dzięki której straciłby prawictwo. Z drugiej zaś nigdy nie był taki jak reszta mężczyzn. Nie traktował dziewczyn przedmiotowo. Zdecydowanie wolał je najpierw poznać, dowiedzieć się, co lubiły, a czego wręcz nienawidziły. Chciał mieć pewność, iż do siebie pasowali i mogli się w sobie zakochać. Inni mogli uważać, że to nie było zbyt męskie, ale on miał to gdzieś. Nigdy nie udawał kogoś innego i nie zamierzał tego robić nawet dla Yuri.

        Przykucnął, gdy podpłynęła do niego. Mimowolnie zerknął na wynurzające się z wody kształtne piersi, a przez myśl mu przeszło, iż idealnie mieściłyby się w jego dłoniach.

        – Coś się stało? – spytała. – Czemu nie wskakujesz?

        – Nie chcę, byś mnie źle zrozumiała, ale – zamilkł na moment, próbując starannie dobrać słowa – nie jestem tutaj po to, żeby zaciągnąć cię do łóżka.

        – Nie podobam ci się?! – krzyknęła zszokowana. Czekoladowe oczy lśniły niczym brzytwy, tnąc jego dumę. To był pierwszy raz, gdy jakiś chłopak jej odmówił. W dodatku był to cholerny siedemnastolatek, który powinien całować ją po stopach za to, że w ogóle na niego spojrzała! – Wyglądało zupełnie inaczej! 

        – Jesteś najpiękniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek spotkałem – przyznał spokojnym tonem, choć dziewczyna na niego krzyczała. Patrzył, jak podpłynęła do drabinki i stanęła przed nim zupełnie naga. Przybliżyła się tak blisko, że dzieliło ich zaledwie kilka centymetrów. Dostrzegł delikatny zarys talii dziewczyny oraz zgrabne, choć krótkie nogi. Wydawały się zdecydowanie dłuższe w szpilkach. Chociaż krępowała go zaistniała sytuacja, Yuri zdawała się w ogóle nie zwracać uwagi na to, że nie miała na sobie żadnego ubrania.

        – Więc o co chodzi? – spytała zirytowana. Widząc, że chłopak zamierzał spuścić głowę, chwyciła jego dłoń i położyła ją na swojej piersi. Minki stał jak oparzony, najwyraźniej bojąc się cofnąć rękę. – Jesteś prawiczkiem, prawda?

        – To nie ma żadnego znaczenia. – Odsunął od niej dłoń i spojrzał na wodę.

        – Obiecuję, że nie będę się z ciebie śmiała. Każdy kiedyś zaczynał – zapewniła. Chociaż w głębi duszy chciała wybuchnąć śmiechem, powstrzymała się. Wiedziała, że gdyby to zrobiła, nigdy więcej by go nie spotkała.

        Minki podszedł do przywieszonych szlafroków na metalowej drabince i wziął jednego z nich o różowym kolorze. Po chwili nałożył go na nagie ciało szatynki i spojrzał w jej zdziwione, skośne oczy.

        – Może innym twoim facetom zależało na seksie, ale ja taki nie jestem. Nie traktuje cię przedmiotowo i nie po to tutaj przyszedłem. Oczywiście skłamałbym, gdybym powiedział, że w ogóle na mnie nie działasz. Wystarczy, że dotkniesz mojego krocza i zobaczysz, że tak nie jest, ale nie o to tutaj chodzi.

        – A o co?

        – O to, że jesteś wspaniałą dziewczyną. Mądrą, zabawną i szczerą. Nie wspominając już o twojej urodzie. – Uśmiechnął się i delikatnie dotknął jej policzków. – Chcę cię bliżej poznać i spróbować skraść twoje serce. Wiem, że to może brzmieć jak głupie marzenie siedemnastolatka, ale nie obchodzi mnie to. Chcę tylko wiedzieć, czy jesteś w stanie dać mi szansę na to, by być bliżej ciebie. Jeśli nie, zrozumiem.

        Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Nie mogła uwierzyć, że pierwszy raz od tak dawna ktoś patrzył na nią, jak na kobietę, a nie na obiekt pożądania. W taki sposób czuła się, gdy miała szesnaście lat i zaczęła spotykać się ze swoim pierwszym, a zarazem jedynym prawdziwym chłopakiem. Ostatecznie i on ją porzucił, gdy tylko oddała mu swe dziewictwo. Później wszystko zaczęło się komplikować. Jej matka znalazła sobie nowego faceta, którego nienawidziła do dzisiaj. Po ukończeniu pełnoletności opuściła dom i pałętała się po ulicach, aż w końcu trafiła na Doojona.

        Już dawno zapomniała o czymś takim jak honor, czy szacunek do samej siebie. Dwa razy poroniła, w późniejszym czasie brała specjalnie tabletki, by zabić rodzącego się w niej człowieka. Gdy zaszła w ciążę z Doojonem, opłacił jej aborcję, dzięki czemu pozbyli się kłopotu.

        Popełniła tyle okrutnych czynów, o których Minki nie wiedział. Gdyby poznał prawdę, z pewnością zmieniłby o niej zdanie, a tak mogła udawać kogoś zupełnie innego. 

        Ciekawe jakie to uczucie, być kochaną, pomyślała, patrząc w jego oczy.

        Sieun siedziała przed małym lusterkiem z czerwoną obróbką, a po jej sinych policzkach spływały łzy. Nie mogła uwierzyć, że została pobita przez chłopaka, dla którego kiedyś była w stanie poświęcić wszystko. Ze względu na dobre wspomnienia, próbowała go z początku bronić, jednak ostatecznie pozbyła się wszelkich złudzeń. Doojon bił ją, ponieważ miał na to ochotę. Nie mógł znieść tego, że po raz pierwszy mu się postawiła i naprawdę go zostawiła. Nie potrafił się z tym pogodzić, dlatego całkowicie ją upokorzył, a to z pewnością nie był koniec.

        Jak miała pójść w takim stanie do szkoły? Nauczyciele od razu zawiadomią jej rodziców, z którymi i tak będzie musiała się dzisiaj zobaczyć. Nie mogła ukrywać się u Buma, dopóki jej twarz nie dojdzie do siebie.

        Dlaczego to wszystko musiało być takie trudne? Jak miała sobie z tym poradzić zupełnie sama, nie chcąc nikogo narażać na niebezpieczeństwo?

        Spróbowała mocniej uchylić lewą powiekę, jednak od razu jęknęła z bólu. Jej oko wyglądało jak u jakiegoś potwora. Ledwo widziała, a ból był tak silny, że nie potrafiła przestać płakać.

        Siedziała przy zapalonej lampce, zastanawiając się, co mogłaby zrobić, by zakryć wszystkie rany i siniaki na twarzy. Wątpiła, by jakikolwiek makijaż zdołał to ukryć.

        Westchnęła i odwróciła się w stronę śpiącego przyjaciela. Leżał na podłodze, skierowany w stronę materaca, gdzie jeszcze kilka minut wcześniej leżała ona. Gdy się obudziła, trzymał ją za rękę. Był takim wspaniałym chłopakiem. Zawsze się o nią troszczył i dbał o to, by nie chodziła smutna. Kochała się do niego przytulać i wskakiwać mu na barana.

        Przy nim zawsze była szczęśliwa. 

        Wstała z krzesła i wróciła na materac. Położyła się na nim najciszej, jak potrafiła. Ból w żebrach nie dawał jej spokoju. Gdy już wgramoliła się pod kołdrę, uprzednio przykrywając jeszcze przyjaciela kocem, przyjrzała się jego śpiącej twarzy. Tak bardzo za nim tęskniła. Kiedyś byli najbliższymi przyjaciółmi, a teraz bardzo się od siebie oddalili. W dodatku chłopak wyjawił jej swoje uczucia, przez co nie wiedziała, dokąd ich to wszystko zaprowadzi. Sama nigdy nie była do końca przekonana, czy był dla niej tylko przyjacielem. Często zastanawiała się nad tym, jakby to było, gdyby spróbowali być parą. Odczuwała zazdrość, gdy jakaś dziewczyna go podrywała i satysfakcję, gdy skutecznie ją spławiał. Teraz wiedziała, dlaczego tak było. Kochał ją i czekał, aż w końcu to zauważy. Niestety tak się nie stało, ponieważ wpadła w sidła Doojona i straciła to, co było dla niej najcenniejsze.

        Delikatnie zacisnęła palce na dłoni chłopaka, gdy ten otworzył ciężkie powieki i spojrzał na nią przestraszony.

        – Coś się stało?  – Delikatnie pogładził jej ramię, sprawdzając, czy była cała. W delikatnym świetle zapalonej lampki ujrzał jej zmasakrowaną twarz. Serce cisnęło mu się do gardła. – Ten dupek...

        – Wszystko w porządku. – Pchnęła delikatnie chłopaka, by się położył, po czym przybliżyła twarz bliżej jego. Dzieliły ich zaledwie centymetry. Złączyła palce z palcami przyjaciela i patrzyła na niego ze łzami w oczach. – To takie miłe... Trzymanie cię za rękę, bycie tak blisko ciebie... – Uśmiechnęła się, a po jej policzkach spłynęły łzy. Bum zagryzł wargę i przyłożył swoje czoło do jej. – Tęskniłam za tobą. Codziennie marzyłam o tym, by podejść i powiedzieć, jak bardzo mi ciebie brakuje. Żałuję wszystkiego, co się stało. Żałuję znajomości z Doojonem i nienawidzę go z całego serca, ale wiedz, że nie chcę do niego wrócić. Nie wiem jeszcze, jak to zrobię, ale się od niego uwolnię.

        – Wierzę ci. Pozwól tylko sobie pomóc. Sama sobie z tym nie poradzisz.

        – Nie chcę, by stała ci się krzywda. Umarłabym, gdyby coś ci zrobił – powiedziała przerażona. – Właśnie dlatego was chronię i odsuwam coraz bardziej od siebie. On jest nieobliczalny. On...

        – Damy sobie radę – zapewnił, dotykając jej policzka. – Obiecuję, że cię nie zostawię. Tylko nie odtrącaj mnie nigdy więcej, dobrze?

        Przytaknęła. Bliskość przyjaciela sprawiła, że serce zaczęło bić jej w przyspieszonym tempie. Dłonie się pociły, a przyjemne ciepło ogarnęło ją od czubka głowy aż po najmniejszy palec u stopy. Dotknęła dłoni, którą miała na policzku i patrzyła wprost w jego czarne oczy. Ujrzała w nich bezwarunkową miłość, a także oddanie. Nie mogła uwierzyć, że po tym wszystkim, co mu zrobiła, wciąż był gotów uratować ją przed złem całego świata.

        – Przepraszam cię za to, co teraz zrobię. 

        Delikatnie pocałował rozpalone wargi Sieun, rozkoszując się każdą sekundą tej bliskości. Od tylu lat o tym marzył, a nie mógł porównać tego uczucia do żadnej ze swoich fantazji. W chwili, gdy chciał się odsunąć, dziewczyna przyciągnęła go do siebie, rozchylając wargi, by wpuścić jego język do środka.

        Gdy odwzajemniła pocałunek, jego serce eksplodowało ze szczęścia. Niestety zostało ono brutalnie przerwane przez rozdzwonioną komórkę.

        Sieun oderwała się od niego jak oparzona i wyciągnęła telefon spod miękkiej poduszki. W jej oczach pojawiło się przerażenie. Momentalnie nacisnęła czerwoną słuchawkę, nie patrząc na Buma.

        – To on. – Bum wyjął telefon z dłoni dziewczyny i spojrzał na spis połączeń. Nie pomylił się. Kilka sekund później telefon znów się rozdzwonił.

        – Proszę... – Sieun patrzyła na niego ze łzami w oczach. Wyglądała jak ptak zamknięty w przerażającej klatce, która nie pozwalała na rozwinięcie skrzydeł, a co dopiero na ucieczkę w poszukiwaniu szczęścia. – Nie chcę, by stała ci się krzywda. Muszę sama sobie z tym poradzić.

        Wiedział, że nie mógł dłużej słuchać jej próśb i obojętnie przechodzić obok problemu, z którym sobie nie radziła nawet w najmniejszym stopniu, dlatego nacisnął zieloną słuchawkę, mówiąc gniewnym tonem:

        – Nigdy więcej nie skrzywdzisz Sieun. Nie pozwolę ci na to, słyszysz?! I gówno obchodzi mnie to, kim jesteś! Zbyt długo patrzyłem, jak niszczysz moją przyjaciółkę! Jeśli cię spotkam, pożałujesz wszystkiego, co jej zrobiłeś!

        – Gniewny chłopczyk z ciebie – zaśmiał się głos w słuchawce, jakby po drugiej stronie miał nieszkodliwego robala, którego można było zdeptać bez większego wysiłku. – Prędzej ja się ciebie pozbędę, niż ty zdołasz mnie tknąć. Miej się na baczności,  bo nie znasz dnia ani godziny.

        Silny wiatr kołysał gałęziami drzew. Niebo barwiły liczne gwiazdy, dając delikatną poświatę na otoczone mrokiem ulice.

        Hiro schował twarz za pomocą dużego, szarego kaptura i wychylił się delikatnie zza dużego drzewa, spoglądając po raz kolejny w nieoświetlony pokój Sieun. Martwił się, ponieważ nie miał pewności, że Bum poszedł jej szukać. Co, jeśli dziewczyna leżała teraz w jakimś rowie albo ktoś się nad nią znęcał? Nie wszystkie ulice Seulu były bezpieczne. Znajdowało się tutaj wiele miejsc, w których ludzie musieli na siebie uważać.

        Wyjął komórkę, odnalazł numer Sieun i przez chwilę zastanawiał się, czy zadzwonić. Ostatecznie nacisnął czerwoną słuchawkę i przeklął w duchu swój los. Jak miał pogodzić się z faktem, iż wepchnął niewinną dziewczynę wprost w paszczę lwa? Przecież Doojon mógł ją zabić i zapewne nawet by za to nie poszedł siedzieć. To podły człowiek o wpływach, z którymi ciężko wygrać. Nie bez powodu policja od dwóch lat usilnie starała się go złapać i wsadzić do więzienia.

        Nagle telefon zaczął wibrować w jego dłoni. Zaskoczony, spojrzał na wyświetlacz. Widząc imię Doojona, ogarnął go strach.

        – Co jest? – spytał opanowanym tonem, choć dłonie mu się trzęsły.

        – Wiem, że stoisz pod domem Sieun. – Zamarł. Skąd mógł o tym wiedzieć? – Mam nadzieję, że niczego nie kombinujesz za moimi plecami. Chyba wiesz, czym to grozi?

        – Daj spokój. Po prostu chciałem sprawdzić, czy dotarła do domu. Nieźle ją poturbowałeś.

        – Nie powinno cię interesować to, co się z nią stanie. Jeśli będę chciał, zabije ją na twoich oczach, a ty nic z tym nie zrobisz, bo spotka cię taki sam los. Zrozumieliśmy się?

        – Tak.

        – To świetnie. Wracaj do swojego mieszkania i zajmij się czymś pożytecznym. Zamówić ci jakąś dziwkę na noc?

        – Nie, dzięki. Nie jestem w nastroju.

        Rozejrzał się na wszystkie strony i zakończył połączenie. Próbował odnaleźć w ciemnościach samochód Doojona albo jakąś postać, która mogłaby go śledzić. Nie dostrzegł niczego podejrzanego, dlatego zdecydował się wrócić do domu. Jeśli Doojon wiedział, że stał pod blokiem, gdzie mieszkała Sieun, musiał go śledzić. Albo po prostu również chciał sprawdzić, czy jego była dziewczyna dotarła do domu. Hiro nie wiedział, jak było naprawdę, dlatego wolał nie kusić losu i odejść.

        Musiał zwalczyć rosnące w nim poczucie winy, nim Doojon się o wszystkim dowie i skrzywdzi jego ojca.

        Tylko co zrobi, gdy znów zostanie wykorzystany do skrzywdzenia Sieun? Nienawidził niesprawiedliwości i cenił ją jako człowieka. Zawsze uważał, że była wyjątkowo dzielną i oddaną osobą, która potrafiła kochać całym sercem. 

        Gdyby mógł zniknąć na jakiś czas od tego wszystkiego. Po prostu wyjechać i zapomnieć o problemach...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top