12. Pocky

*Next day*
Była 14.30 i zostało nam jeszcze trochę czasu więc wybraliśmy się na zakupy aby kupić jakieś jedzenie. Przechodziliśmy właśnie przez park kiedy.. Zauważyliśmy złoczyńcę rozrzucającego wszystko i wszystkich którzy wpadli mu w ręce. Pociągnąłem Izuku za rękę aby odejść kawałek od tego całego zdarzenia, schowaliśmy się za jakimś budynkiem i mogliśmy już spokojnie odetchnąć.
-Todoroki-kun co to było? - zapytał lekko zaniepokojony Midoriya.
-Nie wiem Midoriya, naprawdę nie wiem-odpowiedziałem naprawdę zszokowany całą sytuacją.
-Wydaje mi się że powinniśmy zawiadomić jakiegoś bohatera aby się tym zajął-powiedział już nieco spokojniejszym głosem.
-Tak by było najlepiej-odpowiedziałem po czym oparłem głowę o ścianę budynku.-sądzisz że na imprezie będzie zabawnie?-zadałem pytanie które od dawna mnie nurtowało.
-Znając naszą klasę to się nachleją i będą coś odpierdalać.-odpowiedział pewny swojej wypowiedzi.
-Może już chodźmy do tego sklepu? - przypomniałem sobie cel naszego spaceru.
-Tak racja-zakłopotał się zielonowłosy, zauważyłem że on również o tym zapomniał. I obaj ruszyliśmy w stronę sklepu.
-Czego potrzebujemy? - zapytał Izuku.
-Czekaj zapisałem listę na telefonie.. - wyjąłem telefon i zajrzałem do Notatnika w którym miałem zapisaną listę zakupów- musimy kupić; zupki chińskie, mogu mogu, pocky, tamaki i sobę- wyliczyłem wszystko.
-Oke, rozdzielamy się czy szukamy razem? - zapytał uśmiechnięty zielonowłosy.
-Jak chcesz to możesz pójść po mogu mogu i pocky, ja poszukam Takmaki i Soby. Spotkamy się przy kasie bo tam są zupki oke? - powiedziałem chłopakowi swój misterny plan.
-Dobra to za 10 minut? - zgodził się i wyznaczył przewidywany czas na zakupy.
-Nie ma problemu, bierzmy się do szukania! - krzyknąłem ale na tyle cicho aby tylko on to słyszał. Izuku poleciał w lewo a ja ruszyłem w prawo. Po pięciu minutach skończyłem szukać produktów i wrzuciłem je do koszyka, postanowiłem troszkę wystraszyć Midoriyę dlatego poszedłem w kierunku alejki w której miał się znajdować. Skakał przy regale, najwyraźniej nie mógł dosięgnąć do półki na której leżały pocky. Zamiast samemu wziąść je z półki to podniosłem chłopaka aby sam tam dosięgną. Wziął je i opuściłem go delikatnie na ziemię,zauważyłem na jego twarzy słodki rumieniec i sam również go miałem.
-T-Todoroki-kun.. - powiedział bardzo nieśmiało.
-T-Tak? - Zacząłem się jąkać bo postawiłem nas w trochę nie zręcznej sytuacji.
-Chodźmy już do kasy. - zmienił temat Izuku. Poszliśmy tam i Midoriya ustawił się w kolejce natomiast ja ruszyłem po zupki chińskie. Zapłaciłem za zakupy i w dosyć nie zręcznej ciszy skierowaliśmy się w stronę akademika. Była już 16 więc odrazu ubraliśmy się we wcześniej naszykowane ubrania i poszliśmy do Momo. Gdy znajdowaliśmy się już na ulicy gdzie był jej dom, nie wiedzieliśmy który to dokładnie ale Izuku szybko wskazał wielki budynek z bardzo dużymi oknami. W jednym z nich zauważyliśmy Denkiego tańczącego z Jirou. Zapukaliśmy a Momo od razu nam otworzyła.
-O, już jesteście! - przywitała nas w dosyć zabawny sposób. Weszliśmy do budynku i zaczęliśmy zdejmować buty i tak dalej.
-Chcecie coś do picia? - zapytała miło szatynka.
-Jeżeli nie będzie problemu to chciałbym zieloną herbatę-uwielbiałem ją więc dlaczego miałbym nie wypić jej też tutaj?
-Ja też-powiedział po chwili namysłu Midoriya.
-Na pewno? - zapytała z lekkim rozczarowaniem.
-Tak-Odpowiedziałem za nas obu bo widziałem ten grymas na twarzy Izuku.
-Dobra ja idę zająć się herbatą a wy idźcie do salonu-Powiedziała Momo i skierowała się w kierunku jak mniemam kuchni. Ja wraz z Deku ruszyliśmy do salonu z którego można było dosłyszeć takie dźwięki jak w zoo. Zobaczyliśmy w nim Bakugo (chyba nieźle upitego) skaczącego po salonie jak małpa, i wiszącego na suficie Sero. Po chwili dostaliśmy nasze herbaty i usiedliśmy na środku tego wielkiego salonu.
-Moze zagramy w butelkę? - zapytał Denki który kołysał się dziwnie.
-Tak
-spoko
-dobry pomysł
-no dobra
-niech wam będzie
-Denki kręcisz pierwszy! - krzyknęła Mina. Denki zakręcił i wypadło na Bakugo.
-Bakugo prawda czy wyzwanie?-zapytał.
-Wyzwanie! - wręcz wrzasnął Kacchan.
-Przytul osobę którą najbardziej lubisz-denki wypowiedział wyzwanie. A Bakugo.. Nieee.. ON PRZYTULIŁ KIRISHIMĘ?!
-Uuuuuuu-rozlegly się z całego salonu.
-Teraz ja kręcę.. - powiedział Katsuki.
*Time skip do kolejki Shoto*
-Teraz Ty Todoroki-kun! - powiedziała Uraraka-Prawda czy wyzwanie?
-Wyzwanie-powiedziałem bardzo spokojnie.
-Pocałuj osobę w której się zauroczyłeś lub zakochałeś-odparła po chwili namysłu brunetka.
-Przepraszam.. - Wyszeptałem to a po chwili pocałowałem Deku, a on mnie odepchną. Zaraz po tym wybiegłem z domu i ruszyłem tam gdzie mnie nogi poniosły. Biegłem i płakałem aż w końcu wbiegłem w murek który odgradzał taką jakby ogólno dostępną część lasu do tej w którą nikt się nie zapuszczał. Przeskoczyłem przez ten murek i biegłem dalej. Stanąłem sobie nad jeziorem które uformowało się na sporej polanie.
Zacząłem wpatrywać się w niebo na którym były już gwiazdy.
-Ehh.. Gdyby Toya nie zginął w tym ogniu to na pewno by mi jakoś pomógł, albo co kolwiek. Uwielbiałem te jego żarty mimo że mówił je po moich treningach z tatą, to i tak zawsze się śmiałem- westchnąłem przypominając sobie te piękne czasy - Chciałbym aby było tak jak kiedyś.
-Naprawdę? - zapytał ktoś, gdzieś z tyłu głowy wiedziałem kto jest jego właścicielem - naprawdę tak uważasz?
*Pov. Deku*
Nie wiem co wstąpiło w Todorokiego. Zaraz po tym pocałunku wybiegł z domu i nie wraca od jakiejś godziny. Wszyscy próbowaliśmy się do niego dodzwonić ale zostawił telefon więc nie było z nim żadnego kontaktu.
-Idę go poszukać - powiedziałem na tyle głośno aby wszyscy mnie usłyszeli.
-Może ktoś pójdzie z tobą Deku? - zapytała Uraraka która była wyraźnie nie zadowolona od czasu pocałunku z Shoto.
-Myślę że dam radę pójść sam, w razie czego wezmę telefon i zadzwonię do was gdyby coś się stało - odpowiedziałem jej z jak największym spokojem.
-Dobra - odpowiedzieli wszyscy churem. Po chwili znajdowałem się w przedpokoju Już ubrany w kurtkę i buty. Założyłem jeszcze szalik i czapkę i wyszedłem z domu Momo. Podążyłem po śladach które musiał zostawić Todoroki kiedy wybiegł z domu. Byłem już przy jakimś murku i nadal szukałem śladów ale ich nie było. Postanowiłem przeskoczyć przez ten murek j włączyć latarkę. Wszedłem w bardzo gęsto porośnięty las i światło z mojego telefonu ledwo przeciskało się przez gąszcz liści i gałęzi. Podążałem przed siebie 8 w końcu dotarłem do wejścia na jakąś polane.
______________________________
Pisałam ten rozdział 4 dni a ma tylko 1003 słowa. Ale jak już obiecałam to obiecałam. Zauważyłam sporą aktywność być może spowodowaną wysokim miejscem w tagu. Chciałabym aby to miejsce utrzymało się na dłużej ale do tego potrzebuje waszej pomocy i aktywności. Pierwsze miejsce ma paręnaście tysięcy wyświetleń a trzecie tylko 200. Myślę że razem damy radę wbić się na 3 miejsce.
c00ske czowiek9 Sauron91

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top