21.
Następnego dnia zostałam obudzona o dziewiątej. Parker wszedł do mojego pokoju i zaczął szczekać. Dlaczego nie poszedł do Louis'a? To proste, on zamyka drzwi od pokoju. Westchnęłam ciężko i usiadłam na łóżku. Spojrzałam na białego psa, który machał ogonem. Zaśmiałam się i wygramoliłam z pościeli. Zbiegliśmy razem na dół i dałam mu jeść. Poszłam na górę, zabrałam czyste ciuchy i weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i wysuszyłam włosy. Weszłam do swojego pokoju i do kieszeni schowałam swój telefon. Zbiegłam na dół i założyłam swoje buty, kurtkę oraz szalik. Weszłam do kuchni i napisałam Louis'owi wiadomość, że wyszłam z Parkerem na spacer. Zapięłam psu smycz i wyszłam na zewnątrz. Zamknęła drzwi oraz bramę i ruszyłam w kierunku parku. Kiedy znaleźliśmy się w parku odpięłam Parkerowi smycz, by mógł swobodnie pobiegać. Po chwili przybiegł do mnie z patykiem i położył go przed moimi nogami. Wzięłam patyk do ręki i rzuciłam jak najdalej umiałam. Parker pobiegł za kawałkiem drzewa, a ja usiadłam na jednej z ławek i patrzyłam na ludzi, którzy przechodzili obok mnie. Nagle ktoś zasłonił mi oczy od tyłu. Mój oddech zatrzymał się, a moje serce biło w nienaturalnym tempie.
- Zgadnij kto to. - szepnął mi do ucha, a ja rozpoznałam ten głos.
- Niall! Ty idioto! - krzyknęłam, a chłopak zabrała swoje dłonie i zaczął się śmiać. - Mam zejść na zawał? - spytałam.
- Co ja bym bez Ciebie zrobił? - spytał i pocałował mnie. Parker przybiegł do nas, więc oderwaliśmy się od siebie. Niall poprawił swojego snapback'a, a ja rzuciłam patyk Parkerowi. - Co masz zamiar dziś robić? - zapytał i objął mnie ramieniem.
- Mam zamiar wrócić do domu i położyć się na kanapie. - odpowiedziałam, a blondyn się zaśmiał.
- Wolisz kanapę ode mnie? - spytał z udawanym urazem.
- To miłość mojego życia. - powiedziałam.
- Dzięki, wiesz? - mruknął, a ja się zaśmiałam. Parker przybiegł do nas i położył swoją głowę na kolanie Niall'a. - On woli mnie. - wyszczerzył się. Wywróciłam oczami i zapięłam smycz psu. Wstałam na równe nogi i przyciągnęłam lekko Parkera. Niall zaśmiał się i również wstał z ławki. Splótł nasze palce razem i ruszyliśmy w kierunku mojego domu.
***
Po spokojnym spacerze znaleźliśmy się u mnie w domu. Odpięłam smycz Parkerowi, a sama ściągnęłam vansy i kurtkę. Niall uczynił to samo i razem weszliśmy do salonu. Od razu rozłożyłam się na kanapie. Usłyszałam śmiech blondyna, więc tylko uśmiechnęłam się lekko i chwyciłam pilota.
- Mówiłam, że to miłość mojego życia. - powiedziałam z uśmiechem. Włączyłam telewizję i znalazłam swój ulubiony serial. - Tak w ogóle, gdzie jest Louis?- spytałam i podparłam się na łokciach.
- Skąd mam to wiedzieć. To Twój brat. - blondyn opadł na kanapę nie daleko mnie. Wstałam z kanapy i weszłam do kuchni. Na stole zobaczyłam talerz z kanapkami, a obok kartkę. Wzięłam ją do ręki kartkę i rozszyfrowałam pismo Louis'a.
''Mers
Musiałem jechać do firmy. Zapomniałem, że dziś przyjeżdżają przedstawiciele z Brazylii.
Zostawiłem Ci śniadanie, bo wiem, że nic nie jadłaś.
Wrócę około piętnastej.
Kocham Cię,
Louis :)''
Zaśmiałam się i odłożyłam kartkę na stół. Zrobiłem dwa kubki herbaty i zaniosłam je na stolik w salonie. Wróciłam do kuchni i zabrałam talerz z kanapkami. Wróciłam do salonu i usiadłam obok Niall'a.
Do końca dnia siedziałam z Niall'em na kanapie i oglądaliśmy głupie seriale. Nie robiliśmy nic innego niż patrzenie się w ekran telewizora.
Ale z nim mogłam robić to do końca życia.
XXXX
Boże, zabijcie mnie.
Kompletnie straciłam wenę na to opowiadanie i nie mogłam napisać rozdziału.
Ten też jest taki beznadziejny i krótki. W ogóle mi się nie podoba :/
Jak tam po świętach? :)
Marcelina x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top