17.
Siedziałam w salonie razem z Niall'em i oglądaliśmy jakiś film. Nie za bardzo mnie interesował, bo moje myśli nadal zajmowała rozmowa z moim ojcem. Po co on w ogóle tu przychodził?
- Przestań już o nim myśleć. - odezwał się Niall.
- Jak ty byś się czuł, gdyby Twój ojciec, który zostawił cię dziewiętnaście lat temu, przychodził pod Twój dom i próbował z Tobą rozmawiać? - spytałam.
- Nie wiem. - westchnął.
- No właśnie. - powiedziałam i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
- Przepraszam. - powiedział i przytulił mnie. - Na prawdę nie wiem jak mam cię pocieszyć.
- Zamów mi pizze. - powiedziałam, a chłopak zaczął się śmiać.
- Nie trudno ci dogodzić. - sięgnął po swój telefon i wybrał numer pizzerii. Wyszedł z salonu i wszedł do kuchni. Zajęłam się filmem i po chwili Niall był już obok mnie. - Góra godzina. - szepnął mi do ucha. - Wiesz jak można to wykorzystać? - spytał i przygryzł płatek mojego ucha.
- Oglądając telewizję. - powiedziałam i rozwaliłam się na kanapie.
- Miałem na myśli co innego. - mruknął z grymasem.
- Monopoly? - spytałam, a chłopak zmroził mnie wzrokiem. Zaczęłam się śmiać, a Niall wydął dolną wargę.
- Mercy. - jęknął.
- Co? - przedrzeźniałam jego ton.
- Jesteś okropna. - powiedział i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. Wykorzystałam chwilę i usiadłam okrakiem na jego kolanach.
- Będziesz się gniewał? - spytałam, a on udawał obrażonego. Pochyliłam się i złożyłam pocałunek na jego szyi. Niall nawet się nie poruszył. Zassałam jego skórę tworząc malinką. Blondyn złapał mnie za biodra i przybliżył mnie do siebie. Dmuchnęłam w swoje dzieło i usiadłam obok na kanapie.
- Już słyszę te komentarze. - zaśmiał się.
- Może wtedy Miranda się odczepi. - mruknęłam.
- Ty jesteś zazdrosna. - stwierdził i przybliżył się do mnie.
- Wcale nie! - krzyknęłam w proteście. - Tylko...tylko...
- Tylko co? - spytał i spowodował, że wylądowałam plecami na kanapie.
- Dobra. - poddałam się. - Jestem zazdrosna, zadowolony?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - uśmiechnął się i chciał mnie pocałować, ale przerwał nam dzwonek do drzwi. Zaczęłam się głośno śmiać i zrzuciłam blondyna. Wstałam z kanapy i poprawiłam swoje włosy i ubranie. Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się mężczyzna około dwudziestki.
- Dzień dobry mam przesyłkę dla Pana Louis'a Tomlinson'a. - powiedział. Podniósł głowę i uśmiechnął się do mnie.
- Przykro mi, ale nie ma go w domu. Ale ja mogę ją odebrać. Jestem jego siostrą. - uśmiechnęłam się.
- Mogę jakiś dowód? - spytał.
- Niall! - krzyknęłam. - Przyniesiesz mi mój portfel?! - po chwili obok mnie pojawił się Irlandczyk. Zmierzył wzrokiem chłopaka, a on speszony odwrócił wzrok. Podałam mężczyźnie mój dowód osobisty, a on go szybko sprawdził.
- W takim razie proszę podpisać tu. - wskazał na miejsce. Złożyłam swój podpis w odpowiednim miejscu i odebrałam paczkę. - Miłego dnia. Do widzenia.
- Do widzenia. - pożegnałam się i zamknęłam drzwi. Spojrzałam na Niall'a, który opierał się o ścianę z wściekłością w oczach. - Co? - spytałam i ruszyłam w na górę.
- Widziałaś jak on się na ciebie patrzył? - warknął. Wywróciłam oczami i weszłam do gabinetu Louis'a. Położyłam jego paczkę na biurku i gdy chciałam się odwrócić poczułam dłonie na moich biodrach. - Miałem ochotę go zabić. - powiedział do mojego ucha.
- Zazdrośnik. - zaśmiałam się i wyzwoliłam z jego ramion. Zbiegłam na dół i wzięłam do ręki telefon. Usiadłam na kanapie i zaczęłam czytać sms'y.
Od Boo Bear ♥:
Mam nadzieje, że dom jeszcze stoi.
Od Clar ♥:
Gdzie wy jesteście?!
Od Gargamel ♥:
Smerfie, gdzie wy się podziewacie?
Od Ash ♥:
Mercy wszystko dobrze?
Od James ♥:
Czy wy robicie jakieś niestosowne rzeczy?!
Zaczęłam się śmiać, gdy tylko przeczytałam wiadomość od James'a. Niall usiadł obok mnie i spojrzał na ekran mojego telefonu. Zaśmiał się cicho i położył swoją dłoń na moim kolanie.
Do Boo Bear ♥:
Właściwie to stoję teraz przed domem i patrzę na strażaków, którzy gaszą pożar.
Do Clar ♥:
Nic nam nie jest ;* Po prostu nie chciało nam się iść. Przekaż to reszcie ;*
Do James ♥:
Jesteś głupi :P
Zablokowałam telefon, ale po chwili rozświetlił się i w salonie zabrzmiał dzwonek mojego telefonu. Wywróciłam oczami i odebrałam połączenie.
- Halo? -spytałam.
- Mercy nie rób sobie ze mnie żartów. - warknął Louis. Zaczęłam się śmiać, ale mojemu bratu wcale nie było do śmiechu.
- Przepraszam. - powiedziałam i położyłam swoją dłoń na dłoni Niall'a.
- Czy ty nie powinnaś być na zajęciach? - spytał.
- Powinnam, ale nie jestem. - odpowiedziałam. Niall splótł nasze palce razem, ale nie trwało to długo, ponieważ ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi. - Mój portfel jest na komodzie. - skierowałam się do blondyna.
- Ja zapłacę. - powiedział i zniknął.
- Chciałam Cię o coś zapytać. - powiedziałam i przygryzłam wargę.
- Co? Coś się stało?
- Po prostu chciałam urządzić mała imprezę i...
- Zgoda. Tylko dom ma pozostać w całości. - przerwał mi.
- Na prawdę? Dziękuję! - pisnęłam. Niall wrócił do salonu z pudełkiem pizzy. Oblizałam wargi i pożegnałam się z Louis'em. Rzuciłam telefon na stolik i chwyciłam pierwszy kawałek pizzy. - Muszę zadzwonić do Clar i reszty, a ty mi w tym pomożesz. - powiedziałam.
- Po co? - spytał i wziął kolejny kawałek pizzy do ust.
- Impreza. Tutaj. - powiedziałam, a blondynowi oczy się zaświeciły.
- Louis się zgodził? - spytał, a ja przytaknęłam głową.
- Pod warunkiem, że dom będzie w jednym kawałku. - powiedziałam i uśmiechnęłam się. Chwyciłam do ręki telefon i wybrałam numer Clarissy.
- Halo?! Mercy dlaczego nie ma was na zajęciach?!
- Clar spokojnie. - zaśmiałam się. - Zmywaj się. Jesteście nam potrzebni.
- Co? Niall coś zrobił czy...
- Nie. - przerwałam jej. - Musimy przygotować imprezę u mnie w domu. Widzę Ciebie i całą resztę za dwadzieścia minut u mnie w domu z dużą ilością alkoholu. - powiedziałam i rozłączyłam się. Dokończyłam swój kawałek pizzy i wstałam z kanapy. Skierowałam się w stronę kuchni, gdzie z szafki wyciągnęłam czerwone kubeczki.
Dwadzieścia minut później moi przyjaciele zjawili się u mnie w domu. Przywitałam się ze wszystkimi i zaprowadziłam do kuchni, ponieważ Ash, Jason i James mieli ciężkie siatki z alkoholem.
- Ile jestem wam winna? - spytałam i otworzyłam swój portfel.
- Wyszło równe sto dwadzieścia funtów. - powiedział James. Wyciągnęłam z portfela gotówkę i wręczyłam chłopakowi, a on rozdzielił to na cztery osoby. - Dlaczego nie było was na wykładach? - spytał i oprał się łokciami o wyspę kuchenną.
- Nie chciało mi się ruszać z domu. Mój brat wyjechał na dwa dni do Ameryki, więc trzeba było korzystać z wolnego domu. - uśmiechnęłam się. - Powiadomiliście ludzi z uczelni? - spytałam i zaczęłam pakować alkohol do lodówki.
- Tak. Zaprosiłem całą drużynę cheerleaderek z naszej uczelni. - powiedział James. Wywróciłam oczami i dźgnęłam go w bok.
- A tak w ogóle jak tam Twoja randka? - spytałam i wrzuciłam jedną reklamówkę do kosza.
- Nijak. Laska była tak napalona, że skończyliśmy w łóżku, a na drugi dzień już jej nie było. - mruknął. Zaśmiałam się cicho i kontynuowałam wsadzanie butelek do lodówki. Clarissa podeszła do mnie i pomogła mi pakować alkohol. Niall razem z chłopakami weszli do salonu i już po chwili usłyszałam głośną muzykę z telefonu Irlandczyka.
- Dobra przyznaj się co robiłaś z Niall'em. - powiedziała czarnowłosa i oparła się o blat.
- Oglądaliśmy telewizję i jedliśmy pizze. - odpowiedziałam.
- Nie potrafisz kłamać. - powiedziała. - Czy wy...
- Tak, zadowolona? - spytałam i przygryzłam wargę. Pisnęła ze szczęścia i przytuliła mnie.
- Jaki jest..no wiesz...
- Przestań - przerwałam jej i zasłoniłam twarz dłońmi. Dziewczyna zaśmiała się i przytuliła mnie do siebie.
- Moja mała Mercy. - powiedziała, a ja podniosłam głowę i zmroziłam ją wzrokiem. Do kuchni wszedł Niall z uśmiechem na ustach.
- O czym tak dyskutujecie? - spytał i wyciągnął z pudełka kawałek pizzy.
- Babskie sprawy. - mruknęłam. - Nie zrozumiesz.
***
Alkohol lał się litrami, a ja co chwilę wychodziłam na zewnątrz, ponieważ było mi gorąco. Szukałam Niall'a i po chwili zobaczyłam go rozmawiającego z Jason'em. Uśmiechnęłam się lekko i odwróciłam się w stronę schodów. Weszłam na górę i chciałam wejść do łazienki, ale czyjeś dłonie powstrzymały mnie. Myślałam, że to Niall, ale gdy tylko ta osoba odwróciła mnie do siebie otworzyłam szeroko oczy.
- Jake? Co ty tu robisz? - spytałam i próbowałam go od siebie odepchnąć, ale był silniejszy. Było czuć od niego alkoholem i papierosami.
- Przyjechałem na parę dni do Londynu i usłyszałem, że w okolicy jest impreza, więc wpadłem. - uśmiechnął się do mnie.
- Zostaw mnie. - powiedziałam i po raz kolejny próbowałam go odepchnąć, ale przyparł mnie mocniej do ściany.
- Zabawimy się maleńka. - szepnął i zaczął całować mnie po szyi.
- Zostaw mnie! - krzyknęłam, a z moich oczu popłynęły łzy. Dlaczego akurat teraz nikogo tutaj nie ma?! Na dole gra głośna muzyka, więc nikt nie mógł mnie usłyszeć. - Jake, proszę! - zamknęłam oczy. Nagle obecność chłopaka zniknęła. Otworzyłam ozy i zobaczyłam Niall'a, który trzymał chłopaka za kołnierz koszulki i na niego wrzeszczał.
- Jeżeli jeszcze raz się do niej zbliżysz to zabiję. - syknął Niall i mocniej przyparł chłopaka do ściany. - Rozumiesz?! - krzyknął, a ja się wzdrygnęłam. Pierwszy raz widziałam tak wściekłego Irlandczyka. - Teraz się stąd wynoś i masz się do niej nie zbliżać! - krzyknął i pchnął chłopaka w stronę schodów. Jake zbiegł na dół, a Niall podszedł do mnie i wtulił mnie w siebie. Pogładził moje plecy i pocałował w czubek głowy. - Już spokojnie. On już się do Ciebie nie zbliży. - wyszeptał do mojego ucha. Przytaknęłam głową i oderwałam się od blondyna.
- Która godzina? - spytałam.
- Grubo po pierwszej. - odpowiedział.
- Idę do siebie. Proszę powiedz im, że impreza skończona. - powiedziałam i otarłam łzę. Niall pocałował mnie i zbiegł na dół. Weszłam do swojego pokoju i oświeciłam światło. Po chwili muzyka przestała grać i słyszałam krzyk Niall'a informujący o zakończeniu imprezy. Weszłam do garderoby i szybko przebrałam się w piżamę. Nie miałam siły na prysznic. Usiadłam na łóżku i zaczęłam bawić się palcami. Niall wszedł do mojego pokoju i zamknął drzwi.
- Zamknąłem bramę i drzwi. - powiedział, a ja pokiwałam głową.
- Dziękuję. - szepnęłam. - Dziękuję, że wszedłeś na górę. - powiedziałam. Niall podszedł do mnie i przytulił do siebie.
- Nie pozwolę cię skrzywdzić. - powiedział. - Nikomu.
XXXX
Więc nowy rozdział :)
Wpadłam na ten pomysł na niemieckim! :)
Mam nadzieje, że się podoba :)
Gif w mediach >>>>>>>>>>>>>
Marcelina x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top