16.
Niall wszedł do mojego pokoju trzymając mnie na rękach. Moje nogi były oplecione wokół jego bioder, a moje ręce wplątane w jego włosy. Blondyn zamknął drzwi nogą i położył mnie na łóżku. Zawisł nade mną nie przestając mnie całować. Złapałam brzegi jego koszulki i ściągnęłam ją z niego. Blondyn zrobił to samo z moją koszulką i z powrotem przywarł do moich ust. Przebiegłam dłońmi po jego torsie i złapałam za pasek od jego spodni. Odpięłam go i rozsunęłam zamek. Chłopak podniósł się i ściągnął spodnie do końca. Rozpiął moje spodnie i zsunął je. Zostaliśmy w samej bieliźnie. Niall podniósł mnie lekko i zdjął górną część mojej bielizny. Przeniósł ręce na moją talię i sunął nimi w dół. Złapał za brzegi moich majtek i oderwał się ode mnie. Przytaknęłam głową, a on zsunął je ze mnie. Ściągnął swoje bokserki i z kieszeni spodni wyciągnął zabezpieczenie.
- Jesteś pewna? - spytał, a ja w odpowiedzi go pocałowałam. Chłopak delikatnie we mnie wszedł, a ja zacisnęłam powieki. Ból przejął nade mną kontrole. Niall nie poruszył się, tylko delikatnie mnie pocałował.
- Już dobrze. - wyszeptałam. Niall zaczął się poruszać przy okazji szepcząc mi do ucha czułe słówka. Poczułam ciepło w dole brzucha.
- Kocham Cię. - wyznał Niall.
- Kocham Cię. - pocałowałam go i położyłam swoje dłonie na jego plecach. Po chwili przyjemność ogarnęła nasze ciała. Blondyn wyszedł ze mnie i opadł obok mnie. Okrył nas kołdrą i przysunął mnie do siebie.
- Coś Cię boli? - spytał, a ja pokręciłam głową. Pocałował mnie w czoło, a ja wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Po chwili usnęłam w ramionach mojego chłopaka.
***
Rano obudził mnie budzik. Otworzyłam oczy i nakryłam się kołdrą. Wyłączyłam budzik i opadłam z powrotem na poduszki. Uśmiechnęłam się lekko na wczorajsze wspomnienie. Podniosłam się z łóżka i założyłam na siebie swoje majtki oraz koszulkę Niall'a, którego nie było w pokoju. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Pomasowałam swoją głowę i weszłam do kuchni, gdzie był chłopak. Był odwrócony do mnie tyłem. Przygryzłam wargę i po cichu do niego podbiegłam. Wskoczyłam na jego plecy i pocałowałam jego policzek.
- Dzień dobry. - wyszeptałam do jego ucha i przygryzłam jego płatek. Niall zaśmiał się cicho i złapał moje uda. Odwrócił swoją głowę w moją stronę i pocałował mnie. Zeskoczyłam z jego pleców i oparłam się o blat. Przygryzłam wargę i spojrzałam na blondyna, który kończył robić śniadanie. Po chwili zaczął się śmiać i stanął przede mną. Posadził mnie na blacie i stanął między moim nogami.
- Rozpraszasz mnie. - mruknął.
- Ja? Ciekawe czym. - prychnęłam.
- Twoim ciałem. - powiedział i wpił się w moje wargi. Położył swoje dłonie na moich biodrach i przybliżył mnie do siebie. Oplotłam nogi wokół jego bioder, ręce zarzuciłam na jego szyję. Wplotłam palce w jego włosy i pociągnęłam za ich końce. Niall jęknął cicho i oderwał się ode mnie. Spojrzał w moje oczy i uśmiechnął się.
- Nie chcę mi się iść dzisiaj na wykłady. - mruknęłam i schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi.
- W takim razie zostajemy. - powiedział i czułam, że się uśmiecha.
- Przyznaj się, ile razy opuściłeś wykłady przez te trzy dni? - spytałam i podniosłam swoją głowę.
- Wczoraj byłem pierwszy raz w tym tygodniu. - wyszczerzył się. - Ale i tak dzisiaj nie idziemy. - dodał. Uśmiechnęłam się i puściłam chłopaka. Zeskoczyłam z blatu i ruszyłam w stronę schodów. Zanim jednak zdążyłam wyjść poczułam klepnięcie w tyłek i usłyszałam śmiech blondyna. Odwróciłam się do niego i zmroziłam go wzrokiem. - I tak mnie kochasz. - powiedział i posłał mi buziaka. Prychnęłam i odwróciłam się. Zaśmiałam się i wbiegłam schodami na górę. Weszłam do swojego pokoju i zaczęłam zbierać porozrzucane rzeczy. Otworzyłam swoją walizkę i wszystko co się w niej znajdowało wysypałam na podłogę. Wszystkie ciuchy zabrałam do łazienki i wrzuciłam je do kosza na pranie. Weszłam z powrotem do mojego pokoju i otworzyłam drzwi od garderoby. Walizkę położyłam w kącie i zaczęłam szukać wygodnych ciuchów. Postawiłam na czarne dresy i szary, rozciągnięty sweter. Zabrałam czystą bieliznę i ruszyłam w kierunku łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Wysuszyłam włosy i związałam je w wysokiego kucyka. Pojedyncze pasma włosów spadały na moją twarz, ale nie przejmowałam się tym. Wyszłam z pomieszczenia i jeszcze raz weszłam do mojego pokoju. Pościeliłam łóżko i zabrałam swój oraz Niall'a telefon. Na stopy założyłam ciepłe skarpety i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół, gdzie Niall już czekał na mnie ze śniadaniem. Uśmiechnął się do mnie, a ja podeszłam do niego i usiadłam na jego kolanach. - Jeżeli tak w przyszłości będzie wyglądać wspólne mieszkanie, to ja już mogę zacząć szukać dla nas miejsca. - powiedział Niall, a ja się zaśmiałam. Blondyn pocałował mnie po raz kolejny tego dnia. Usłyszeliśmy szczekanie, więc oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na Parkera. Zeszłam z kolan Irlandczyka i podeszłam do szafki, w której było jedzenie dla psa. Do jednej miski wsypała trochę psich chrupków, a do drugiej dolałam wody.
- Co ty na to, żeby później iść z nim na spacer? - spytałam, gdy wycierałam mokre ręce.
- Czemu nie. - uśmiechnął się. Usiadłam na krześle i zaczęłam jeść śniadanie. Mój spokój nie trwał długo, ponieważ Parker postanowił położyć swoją głowę na moich kolanach. Spojrzał na mnie swoimi dużymi oczami i wiedziałam o co mu chodzi. Wstałam z miejsca i weszłam do salonu. Otworzyłam drzwi balkonowe i wypuściłam psa na zewnątrz. Zostawiłam drzwi otwarte i weszłam do kuchni. Skończyłam swoje śniadanie i udałam się do salonu. - Zaraz wracam. - powiedział Niall i cmoknął mnie w usta. Wbiegł po schodach na górę, a ja położyłam się na kanapie. Włączyłam telewizję i od razu trafiłam na mój ulubiony serial. Po chwili w salonie pojawił się chłopak, który od razu zawisł nade mną. - Idziemy? - spytał, a ja przytaknęłam głową. Zrzuciłam go z siebie i zawołałam Parkera. Znalazłam jego smycz i podałam blondynowi.
- Pójdę się przebrać. - powiedziałam i weszłam na górę. Przebrałam się w czarne rurki i szarą bluzę z napisem ''Opss''. Na nogi założyłam czarne buty marki adidas i zeszłam na dół. Niall czekał już przy wyjściu. - Zamknąłeś drzwi? - spytałam, a chłopak przytaknął głową. Zgarnęłam swoje klucze i odebrałam od chłopaka mój telefon. Blondyn zapiął Parkera na smycz i razem wyszliśmy z domu. Zamknęłam drzwi na klucz i chwyciłam dłoń blondyna. Wyszliśmy na ulicę i ruszyliśmy w stronę parku. Słońce dzisiaj mocno świeciło, ale i tak nie było za ciepło. Na nos założyłam swoje Ray Ban'y i uśmiechnęłam się lekko. Niall spuścił Parkera ze smyczy i objął mnie ramieniem. Po chwili podbiegł do nas Parker i położył przed Niall'em patyk. Chłopak złapał patyk i rzucił go mocno przed siebie. Pies zaczął biec i po chwili miał już patyk w zębach. Zaczął go gryźć, ale po chwili mu się to znudziło i z powrotem położył go przed blondynem. Usiedliśmy na ławce i Niall co chwile rzucał patyk Parkerowi. Położyłam swoją głowę na kolanach Irlandczyka i patrzyłam w niebo. Chłopak zaczął bawić się moimi włosami, a drugą ręką rzucał kawałek drzewa.
- Co będziemy robić w przerwie świątecznej? - spytał Niall.
- Nie mam pojęcia. Na pewno na wigilię pojadę do rodziców, a później to nie wiem. - odpowiedziałam. - To jeszcze dwa miesiące. - dodałam.
- Które miną bardzo szybko. - powiedział blondyn, a ja się zgodziłam.
- Wiem jedno. Na pewno spędzę ją z Tobą. - uśmiechnęłam się. Niall zaśmiał się i przywołał do siebie Parkera. Wstałam z ławki i przeciągnęłam się. Chłopak zapiął smycz Parkerowi i splótł nasze palce razem.
- Mamo patrz, piesek! - przed sobą zobaczyłam małego chłopczyka. Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na wysoką brunetkę. - Mogę go pogłaskać? - spytał i zrobił do mnie słodkie oczka.
- Oczywiście. - odpowiedziałam, a chłopczyk podszedł do Parkera i pogłaskał jego głowę. Pies polizał chłopczyka, na co zaczął się śmiać. - Parker. - zaśmiałam się.
- Przepraszam za niego. Po prostu uwielbia psy. - odezwała się kobieta.
- Nic nie szkodzi. - uśmiechnęłam się.
- Brad idziemy. - powiedziała do swojego synka.
- Papa Parker! - krzyknął chłopczyk i pomachał mojemu psu.
- Gdzie idziemy teraz? - spytał Niall.
- Starbucks, mam ochotę na gorącą czekoladę. - powiedziałam i oblizałam wargi. Blondyn chwilę mi się przypatrywał, ale w końcu ruszyliśmy w kierunku kawiarni. Przeszliśmy przez ulicę i stanęliśmy przed drzwiami. - Ja zostanę z Parkerem. Lepiej żebyś ty poszedł, bo znając mnie to jeszcze coś rozleje lub kogoś oparze. - powiedziałam z grymasem.
- Gorąca czekolada, tak? - spytał Niall, a ja przytaknęłam głową. Chłopak wszedł do kawiarni, a ja usiadłam na jednym ze schodków i patrzyłam na Parkera, który siedziała na przeciwko mnie z głową przechyloną na bok.
- Co? - spytałam, a pies tylko wstał i pomachał ogonem. Zaśmiałam się i wyciągnęłam swój telefon. Sprawdziłam wszystkie portale i z powrotem schowałam urządzenie do kieszeni. Po chwili wrócił Niall z dwoma kubkami. Odebrałam jeden ze swoim imieniem i ruszyliśmy razem do domu.
- Daj, ja go poprowadzę. - powiedział i odebrał ode mnie smycz. Uśmiechnęłam się po raz kolejny tego dnia. - Wracamy do domu? Wygląda jakby miało padać. - powiedział i spojrzał na niebo, które pokryte było teraz szarymi chmurami. Przytaknęłam głową i wolnym spacerkiem ruszyliśmy w stronę domu.
Piętnaście minut później zbliżaliśmy się już do mojej posiadłości. Przed bramą zobaczyłam mężczyznę około pięćdziesiątki. Szybkim krokiem ruszyłam w jego stronę.
- Co tu robisz? - spytałam nawet się nie witając.
- Mercy, nie przywitasz się ze swoim ojcem? - spytał i rozłożył swoje ramiona.
- Nie jesteś moim ojcem. - syknęłam. Podszedł do nas Niall i położył dłoń na moim ramieniu.
- Nie rób scen. - mruknął.
- Gadaj po co tu przyszedłeś.
- Chciałem odwiedzić swoje dzieci. - powiedział z uśmiechem.
- Powiedziałam ci już raz. Nie jesteś moim ojcem. - powiedziałam i zacisnęłam pięści.
- Mercy uspokój się. - odezwał się Niall.
- Proszę wejdź do domu. - zwróciłam się do blondyna. Chłopak kiwnął głową i wszedł na posesję. Odpiął Parkera ze smyczy i otworzył drzwi zapasowym kluczem.
- Kto to? - odezwał się Troy.
- Nie Twój interes. - warknęłam.
- Powinnaś odnosić się do mnie z szacunkiem.
- Szacunkiem?! - krzyknęłam. - Nie mam do Ciebie szacunku. Zostawiłeś mnie i Louis'a dziewiętnaście lat temu. Do takiego człowieka nie można mieć szacunku.
- Możesz mnie nienawidzić, ale nadal jestem Twoim ojcem.
- Moim ojcem? Czy kiedykolwiek byłeś na moich urodzinach? Czy byłeś przy mnie gdy stawiałam pierwsze kroki? Gdy powiedziałam pierwsze słowo? Czy byłeś przy mnie gdy uczyłam się jeździć na rowerze? Czy kiedykolwiek przyszedłeś na przedstawienie w przedszkolu na dzień taty? - do moich oczu napłynęły łzy. - Nie, nie było Cię. A wiesz kto był? Był tam Mark, który pokochał mnie jak swoją córkę. Ty stchórzyłeś. Zostawiłeś pięcioletniego syna i miesięczną córkę. Spierdoliłeś na drugi koniec świata i przyjechałeś po piętnastu latach. Witałeś się ze mną jak gdyby nigdy nic. I wiesz co zabolało najbardziej? To, że masz nową żonę i dwójkę dzieci. Teraz wracaj sobie do nich, a mnie i Louis'a zostaw w spokoju. - powiedziałam i chciałam wejść na posesję, ale mnie zatrzymał.
- Mercy porozmawiaj ze mną. Chcę Cię odzyskać. - powiedział.
- Mam mamę, Mark'a, Louis'a i Niall'a. Ty nie jesteś mi potrzebny. Trzeba było myśleć o tym dziewiętnaście lat temu. - powiedziałam, a po moich policzkach spłynęły łzy. Poczułam dłonie na swoich ramionach i wiedziałam do kogo należą.
- Może będzie lepiej gdy Pan już pójdzie. - powiedział spokojnie.
- A ty to niby kto? - prychnął.
- Gdybyś się mną interesował to wiedziałbyś, że to mój chłopak. A teraz żegnam. Nie chcę Cię już więcej widzieć. - powiedziałam i weszłam na podjazd. Niall powiedział coś do niego i ruszył za mną. Weszłam do domu i rozpłakałam się na dobre. Usiadłam na kanapie i schowałam twarz w dłoniach. Niall usiadł obok mnie i przytulił do siebie.
- Już spokojnie. - wyszeptał i pocałował mnie w czubek głowy.
- Dlaczego on mi to robi? - spytałam, gdy już się uspokoiłam. - Zawsze gdy o nim zapominam on musi się pojawić.
- Spokojnie Mers. - powiedział i pogładził moje plecy. Pociągnął mnie na swoją kolana, więc wtuliłam twarz w jego szyję. - Nie pozwolę mu Cię skrzywdzić. - dodał.
- Tylko on potrafi zepsuć mi nastrój. - burknęłam i wyprostowałam się.
- Mogę spróbować go naprawić. - wyszczerzył się.
- Idiota. - prychnęłam i zeszłam z jego kolan. Blondyn zaśmiał się głośno, gdy usiadłam na fotelu, po drugiej stronie salonu.
- Widzę, że humorek powrócił. - powiedział przez śmiech. Pokazałam mu środkowy palec, a po chwili się zaśmiałam. - Czyli wrócił. - dodał. Wzięłam poduszkę z moich kolan i rzuciłam w Niall'a. Zaczęłam się śmiać, gdy poduszka trafiła prosto w jego twarz. - Masz pięć sekund, żeby stąd uciec. - szybko zeszłam z fotela i ruszyłam biegiem w stronę schodów. Gdy byłam już na ostatnim schodku usłyszałam, że Niall biegnie zaraz za mną. Chciałam wbiec do pokoju i zamknąć się na klucz, ale gdy zamykałam drzwi jego ręką mnie powstrzymała. - I co teraz zrobisz? - spytał i ruszył w moim kierunku. Zaczęłam się cofać, aż za plecami nie poczułam ściany.
- Cholera. - powiedziałam pod nosem. Niall podszedł do mnie i oparł dłonie po obu stronach mojej głowy.
- I co teraz zrobisz? - spytał i potarł swoim nosem o mój.
- Zawsze mogę Cię kopnąć i uciec do łazienki. - powiedziała pewnie.
- Nie zrobisz tego. - mruknął.
- Chcesz się przekonać? - spytałam, a blondyn podniósł mnie i rzucił na łóżka. Usiadł na moich biodrach i zaczął mnie łaskotać.
- Czy nadal chcesz to zrobić? - spytał.
- N-nie. - powiedziałam przez śmiech. - N-nie mogę o-o-oddychać! - krzyknęłam. Niall przestał mnie łaskotać i pocałował mnie.
- Mam nadzieje, że taka sytuacja się nie powtórzy. - powiedział poważnie, ale po chwili zaczął się śmiać.
- Powiesz dlaczego nadal się z Tobą spotykam? - spytałam.
- Wiesz. Jestem najlepszym chłopakiem w mieście. Najlepszym w łóżku. I kochasz mnie. - wyszczerzył się.
- Z tym ostatnim masz rację.
XXXX
Więc scenkę napisałam sama! Chyba pierwsza i ostatnia.
Mam nadzieje, że wam się podoba :)
Marcelina x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top