10.
Rano obudziłam się z uśmiechem na ustach. Dziś sobota, co oznacza cały dzień z Niall'em. On wytrzymał ze mną już pół roku! Wygramoliłam się ze swojej pościeli i stanęłam na równe nogi. Weszłam do garderoby i zabrałam z niej czarne rurki, białą bluzę z czerwonymi rękawami trzy czwarte z wielkim napisem vans, oraz moje czarne vansy. Wyszłam z garderoby i skierowałam się w stronę łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, wysuszyłam włosy i umyłam zęby. Wyszłam z pomieszczenia i wyśmienitym humorem zeszłam na dół. Jak zwykle telewizor włączony był na programie kulinarnym, a mój brat robił śniadanie. Weszłam do kuchni z wielkim uśmiechem i usiadłam przy wyspie kuchennej. Louis podszedł do mnie, pocałował mnie w policzek i wrócił do robienia śniadania. Mój humor pogorszył się, gdy do kuchni weszła Monic ubrana w koszuli Louis'a. Skrzywiłam się lekko i podeszła do bruneta. Powiedziała mu coś na ucho i pocałowała. Skrzywiłam się i zeskoczyłam z krzesła. Weszłam do salonu i już chciałam usiąść na kanapie, ale dzwonek do drzwi mi to uniemożliwił. Westchnęłam ciężko i weszłam do korytarza. Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się wielki biały miś. Zaśmiałam się i pokręciłam głową.
- To jeszcze nie wszystko! - krzyknął Niall i postawił misia na ziemi. - Mam jeszcze to. - powiedział i podał mi czerwone pudełeczko oraz bukiet róż.
- Wejdź. - zaśmiałam się i przepuściłam blondyna w drzwiach. Zamknęłam drzwi i weszłam do salonu. Akurat w tym momencie przechodziła Monic i ku mojemu zdziwieniu Niall na nią nie spojrzał. Położyłam bukiet na stoliczku i otworzyłam czerwone pudełeczko, w którym znajdował się złoty naszyjnik z literką ''N''. Podeszłam do chłopaka i pocałowałam w policzek. - Zaczekaj. - powiedziałam i ruszyłam w stronę schodów. Wbiegłam szybko na górę i wpadłam do swojego pokoju. Zabrałam ze swojego biurka duży album oraz płytę jego ulubionego zespołu i zbiegłam na dół. Niall gdy tylko zorientował się, że wróciłam, obrócił się w moją stronę i uśmiechnął się. Z uśmiechem podałam mu prezent, a on je przyjął.
- To nowy album The Script?! - pisnął, a ja przytaknęłam głową. - Kocham Cię! - krzyknął i przytulił mnie. Zaśmiałam się głośno, a on podniósł mnie o okręcił w okół własnej osi.
- Proszę, niech ona wróci cała do domu. - usłyszałam głos Louis'a. Irlandczyk postawił mnie na ziemi i razem spojrzeliśmy na bruneta, który opierał się o ścianę.
- Spokojnie, wróci cała i zdrowa. - powiedział Niall i położył prawą dłoń w miejscu gdzie powinno znajdować się serce.
- Mam nadzieje. - mruknął brunet. - Zjecie śniadanie? - spytał, a ja od razu pobiegłam w stronę jadalni, gdzie były już naleśniki. Usiadłam przy stole i nie czekając na innych zaczęłam jeść pierwszego naleśnika z białym serem i polewą czekoladową. - Zadławisz się. - skomentował mój brat. Niall zaśmiał się, a ja zmroziłam ich wzrokiem.
- Nie jadałam nic od wczorajszej kolacji. - powiedziałam, gdy przełknęłam jedzenie. Blondyn usiadł obok mnie i wziął jednego naleśnika. W kuchni pojawiła się Monic ubrana w swoje ciuchy. Uśmiechnęła się fałszywie i usiadła przy stole. Louis rozdał każdemu po szklance soku pomarańczowego i usiadł przy stole życząc wszystkim smacznego. - Idziesz dzisiaj do firmy? - spytałam i upiłam łyk soku ze szklanki.
- Nie, dzisiaj robię sobie wolne. - powiedział i wziął do buzi kęs naleśnika.
- Louis idzie ze mną na zakupy. - odezwała się blondynka.
Nie lubię Cię! Co znaczy też, że masz się nie odzywać. - powiedziałam w myślach.
- Życzę miłego dnia. - powiedziałam z wymuszonym uśmiechem. Po śniadaniu razem z Niall'em wyszliśmy z domu i ruszyliśmy na krótki spacer. - To od czego zaczynamy? - spytałam.
- Myślałem, żeby najpierw pójść coś zjeść, ale jak Louis zaoferował nam śniadanie, to pójdziemy na London Eye. - odpowiedział z uśmiechem. Zgodziłam się i po dziesięciu minutach byliśmy już pod ogromnym kołem. O tej porze nie było zbyt wielu ludzi, ale i tak wystaliśmy się w kolejce po bilety. Kiedy weszliśmy do kapsuły okazało się, że jesteśmy w niej sami. Uśmiechnęłam się i stanęłam przy jednym z okienek. Kiedy wjechaliśmy na samą górę poczułam ramiona oplatające moją talię i brodę na moim ramieniu. Uśmiechnęłam się i podziwiałam widoki przede mną. Panorama Londynu przy tej pogodzie była bardzo piękna. Po dziesięciu minutach byliśmy już na ziemi. Niall splótł nasze palce razem i pociągnął w stronę parku. Znaleźliśmy ustronne miejsce i położyliśmy się na trawie. Co chwile wskazywaliśmy na białe chmury i śmialiśmy się z naszej wyobraźni. - Patrz tam! - krzyknął i wskazał kolejną białą chmurę. - Wygląda jak kwiaty w wazonie. - dodał i uśmiechnął się.
- Przecież to jest króliczek. - powiedziałam i spojrzałam na niego.
- Nie prawda. - powiedział i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Zaśmiałam się i z powrotem spojrzałam na niebieskie niebo. Po chwili Niall zawisł nade mną z głupim uśmiechem.
- Czego chcesz? - spytałam. - Zasłaniasz mi chmurki.
- Chyba jestem lepszy od chmurek. - powiedział.
- Nie.
- Nie? - podniósł prawą brew do góry.
- Nie. - uśmiechnęłam się, ale szybko tego pożałowałam. Niall zaczął mnie łaskotać, a ja zaczęłam się śmiać i krzyczeć. - Niall, proszę...prze-przestań! - krzyknęłam i próbowałam go odepchnąć, ale on złapał moje nadgarstki i umiejscowił moje ręce nad moją głową.
- Nadal chmurki są lepsze? - spytał i potarł swoim nosem o mój.
- Tak. - chciałam się z nim jeszcze podroczyć. - Nie! - krzyknęłam, gdy zobaczyłam co zamierza zrobić.
- Mam nadzieje. - powiedziałam i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. - Kocham Cię Mercy i nigdy Cię nie opuszczę.
XXXX
Ogromne przeprosiny!
Nie było rozdziału długi czas, ale teraz skupiam się na szkole, bo w przyszłym tygodniu piszę egzaminy próbne :/
Mam nadzieje, że się nie gniewacie i, że rozdział się podoba.
Jeżeli będę miała czas to napiszę jeszcze jeden.
Marcelina x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top