89. Pożegnanie

Szatynka kończyła pakowanie walizki do drogi powrotnej z Busan. Dzisiaj mija ostatni dzień przerwy świątecznej i zaczyna się szkoła. Mika jest szczęśliwa, że będzie mogła w końcu opuścić Busan i wrócić do Seulu. Odkąd wszystko wyszło na jaw, ona i jej przyjaciele są bezpieczni i przebywanie w tej szkole nie jest już dla nich koszmarem.

    Jej matka bez żadnych komplikacji przeszła przeszczep szpiku kostnego, którego dawcą był jej brat, SeokJin. Okazał się być on jedynym członkiem rodziny, którego tkanka zgadzała się z tkanką chorej, więc tylko on mógł jej pomoc. Stan jej zdrowia wkrótce zacznie się poprawiać i będzie mogła ona żyć całą sobą, co bardzo cieszyło nastolatkę.

    HaeSoo chciała, aby ona wraz z Jungkookiem i przyjaciółmi odwiedziła ją przed wyjazdem. Nastolatka nie była przekonana, czy przyjście z Jungkookiem do szpitala jest dobrym pomysłem. Za każdym razem wybucha miedzy nimi nieznośna kłótnia, w której wspólnie obwiniają się o błędy z przeszłości. Tym razem wolała tego uniknąć. Jednak nie mogła opuścić Busan, bez pożegnania z własną matką, więc zgodziła się, aby przekonać Jungkooka do przyjścia.

     Do pokoju hotelowego wchodzi Jungkook, który przyszedł po walizkę dziewczyny, aby spakować ją do samochodu. Uznał, że wyjadą tuż po odwiedzinach w szpitalu, żeby zdążyć przed północą. Nie do końca cieszyła go wieść, że ma on spotkać się z matką szatynki, ale nie umiał odmówić dziewczynie, wiedząc, że jest to dla niej ważne.

- Spakowana? - zapytał podchodząc do niej.

- Tak, możesz już ją zabrać - odpowiedziała, podjąć mu walizkę.

- Czy Mora i Hoseok są już gotowi?

- Pójdę do nich i sprawdzę - uśmiechnęła się do niego, lecz on nie odpowiedział, tylko kiwnął lekko głową.

- Stało się coś, jesteś przybity? - zauważyła.

    Jungkook westchnął, odwracając się do niej przodem.

- Nie jestem za tym, abym szedł z wami do twojej matki. Oboje wiemy, że nasz kontakt jest tragiczny - przyznał otwarcie.

- Rozumiem twoje obawy, ale prosiła mnie, żebym Cię przekonała. Może to spotkanie okaże się sukcesem - położyła rękę na jego ramieniu.

- Pytanie tylko czyim sukcesem? Nigdy nie wytrzymała nawet sekundy, aby zmieszać mnie z błotem, a ja nie byłem lepszy. Chcesz ryzykować?

- To moja matka, nie mogę wyjechać bez pożegnania. Daj jej szansę i bądź dobrej myśli - nalegała.

- Nienawidzę tego, że tak na mnie działasz - burknął - próbuję, ale nie umiem się tobie nawet przeciwstawić.

- To miłość - zaśmiała się - ja też bardzo Cię kocham.

- Nie zrzucaj winy na miłość - również się zaśmiał - po prostu odziedziczyłaś tę czarną magię po matce.

- Mogę rzucić na Ciebie każdy czar, więc bądź posłuszny - machnęła mu palcem przed nosem.

- Muszę zacząć być odporny na takie rzeczy, psujesz mój wizerunek - poprawił swoją skurzaną kurtkę.

- Mamy nowy rok, możesz stać się lepszą wersją siebie.

- I stracić kontrolę nad wszystkim? Ktoś musi trzymać to w garści, młodsze klasy już pewnie za mną zatęskniły, trzeba ustawić je do pionu - uśmiechnął się na samą myśl.

- I znowu znajdziesz sobie jakąś naiwną szesnastolatkę, którą będziesz nękał? - skrzyżowała ręce.

- Wystarczysz mi ty, jeszcze się z tobą nie rozliczyłem - przybliżył się do niej.

- Uważaj, bo użyje swoich czarnych mocy i zamienię Cię w żabę - ostrzegła go.

- A pocałujesz mnie, abym mógł odmienić się w księcia? - ich twarzy dzieliły centymetry.

- Jako żaba byłbyś słodki - potargała go za policzki i odeszła, zanim zdążył on cokolwiek zrobić.

- Za bardzo Cię rozpuściłem, będę musiał to naprawić - powiedział, biorąc walizkę do ręki.

- Trzymam za Ciebie kciuki - uśmiechnęła się.

- Zaczekam już w samochodzie, ty pójdź do Morę i Hoseoka.

- Za chwilę zejdziemy - przytaknęła, po czym patrzyła jak chłopak opuszcza pokój.

    Miała lekkie obawy, co do spotkania między nim, a jej matką, lecz nie chciała pokazywać tego przy nim. Miała tylko nadzieję, że zakończy się to miło i na spokojnie będzie mogła wyjechać, bez niczego na sumieniu.

~~~~~~~~~~~~~
    HaeSoo spojrzała uradowanym wzrokiem jak przez drzwi sali wchodzi Jungkook. Nie sądziła, że naprawdę się pojawi, a miała mu coś ważnego do przekazania. Cieszyła się, że Mice udało się go przekonać.

- Tak bardzo się cieszę, że zgodziłeś się przyjść Jungkook - powiedziała do niego słabym głosem.

    Diabeł podszedł do łóżka, na którym siedziała HaeSoo. Próbował ukryć swoje podenerwowanie i starał się ostrożnie dobrać słowa, mając się na baczności. Uważał, że to tylko gra z jej strony.

- Mika powiedziała mi, że chciała Pani, abym się zjawił.

- Tak, chciałam z Tobą porozmawiać - przyznała - zdaję sobie sprawę, że przez ten rok byłam dla ciebie okrutna.

- Okrutna to za mało powiedziane - stwierdził pod nosem.

- Jungkook - upomniała go szatynka.

- Nic nie szkodzi, on ma rację - przerwała jej - bałam się, że przez chorobę NaMiko nie będziesz umiał dobrze się nią zająć. Ona była wyjątkowa, nawet jeśli miała nie równo pod sufitem.

- Naprawę ją kochałem.

- Oczywiście, wiem o tym. Nie umiałam zaakceptować, że ktoś mógł ją pokochać, w końcu była chora. Nie ufałam nikomu i na każdego patrzyłam jak na wroga, szkodząc tym moim córkom - spojrzała na Mikę.

- Kiedy dowiedziałem się, że moja matka zdradziła ojca z pańskim mężem byłem wściekły, ale nie miałem zamiaru się mścić. Gdy poznałem NaMiko, poczułem, że chcę oddać jej swoje serce.

- Teraz to dostrzegłam. Widzę, jak traktujesz Mikę, jak bardzo jak kochasz. Wcześniej widziałam w tym tylko twój interes, ale ty wciąż przy niej jesteś i wspierasz na każdy możliwy sposób - złapała go za rękę.

- Chcę, aby była przy mnie szczęśliwa - popatrzył na dziewczynę.

- Wierzę, dlatego dbaj o nią jak najdłużej. Daj jej to, czego ja nie umiałam dać, poczucie bezpieczeństwa i zrozumienie - poprosiła.

- Mogę Pani to obiecać - kiwnął głową.

- Mamo - odezwała się szatynka.

     Była dumna ze słów matki, iż zdobyła się na odwagę, aby mu zaufać. Wiedziała, że się nie zawiedzie i będzie żyła w przekonaniu, że wszystko z nią w porządku.

- O to samo chcę prosić Ciebie - powiedziała do niej - stwórzcie wspólnie coś pięknego. Zawsze pragnęłam, abyś poznała idealnego chłopaka, który da ci wszystko co najlepsze. Trzymaj się Jungkooka, ufasz mu, więc ja także mu ufam.

- Czemu dopiero teraz? - zapytała.

- Kiedy doszło do mnie, że umieram, zaczęłam obawiać się jak sobie poradzisz. Nie chciałam, abyś została sama, w mojej głowie pojawił się Jungkook. Skoro był zdolny przyjechać za tobą z samego końca kraju na drugi, martwiąc się o ciebie to znaczy, że czuje on coś potężnego, co mimo wszystko, pcha go w twoje ramiona - wyjaśniła.

- Nie musisz się przejmować mamo, jestem i zawsze będę szczęśliwa - rzuciła okiem w stronę Jungkooka, który patrzył na nią z iskrami w oczach.

- I o to walczyłam, tak samo jak ty. Obiecaj, że przyjedziesz tutaj przy najbliższej okazji.

- Obiecuję, przyjadę nim się obejrzysz - przyrzekła, po czym podeszła do niej, aby mocno ją przytulić.

    Czuła jak po jej policzkach spływają łzy. Wszystkie jej obawy zaczęły znikać, a ona dostrzegła w końcu swoje szczęśliwe zakończenie, które miało trwać wiecznie.

- Mika, powinnyśmy już jechać - wtrącił Jungkook.

- Rzeczywiście, późna godzina - oderwała się od matki.

- Uważajcie na siebie, przed wami długa droga - powiedziała HaeSoo.

- Napiszę, gdy zajedziemy na miejsce - odpowiedziała i następnie podeszła do ojca oraz wujka.

- Czyli wyjeżdżasz? - zapytał SeokJin.

- Będę tęsknić, przyjadę gdy tylko skończy się rok szkolny.

- Nie zapomnij jednak dzwonić, chcemy wiedzieć, że mamy córkę - powiedział Pan Kim.

- Jeśli mama wyzdrowieje, to odwiedźcie mnie w internacie.

- Przez pewien czas to nie będzie możliwe, ale oczekuj nas w każdej chwili - potargał jej włosy, wywołując u niej śmiech.

   Opuściła salę wraz z Jungkookiem i przyjaciółmi. Ich przygoda w Busan dobiegała końca i już za chwilę mieli wyruszyć do Seulu. Mika czuła w środku lekki smutek, że zatrzymuje tutaj wspomnienia i ponownie odchodzi, lecz przekierowała to na dobrą stronę. Teraz miało być już tylko lepiej.

- Pisał Taehyung, czy już wyruszyliśmy. Wraz z Jiminem będą na nas czekać - powiedziała Mora.

- Tak dawno ich nie widziałam, już zapomniałam jak wyglądają - zaśmiała się szatynka.

- Do mnie jakoś nie łaska napisać. Po przyjeździe do Seulu dam im nauczkę - wtrącił Jungkook.

- Z pewnością ucieszą się z twojego widoku, chociaż udawaj że nie czujesz urazy - poprosiła.

- Nie mam im za złe, ale chętnie zobaczę jak będą się tłumaczyć - nie mógł powstrzymać śmiechu.

- Lepiej już jedźmy - powiedział Hoseok.

    Wsiedli do swoich samochodów i nie czekając za nic ruszyli z parkingu, kierując się na autostradę. Mika ostatni raz patrzyła przez okno na mijające miasto, chcąc już do niego wrócić. Czekało ją pół roku ciężkiej nauki, zanim ponownie tu zajrzy, a ona już czuła, że to zdecydowanie za długo..

~

Nie, to nie jest jeszcze koniec. Mam w planach napisać jeszcze jeden i ostatni rozdział, więc wyczekujcie go 😁

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top