80. Nadzieja matką głupich.
Mika wysiada z samochodu i pędzi w kierunku budynku, pod który właśnie zajechali. Ignorowała wołania swojego chłopaka, który kazał jej zaczekać. Teraz liczyło się dla niej to, czy w środku zastanie NaMiko i jak zareaguje, gdy ujrzy ją po roku.
Wpadła do pomieszczenia, pierwszy co, zastając przeraźliwą pustkę. Było widać, że ten teren był opuszczony od bardzo dawna. Mimo tego, gdzieś w środku czuła, że ona tutaj jest.
Jungkook wbiegł za szatynką odrazu na nią wpadając. Nie mógł zostawiać ją z tym samą, sam chciał ujrzeć NaMiko, choć panicznie się tego bał. Nie wiedział, co poczuje, gdy ponownie na nią spojrzy.
- Tutaj nikogo nie ma - powiedział rozglądając się dokoła.
- To niemożliwe, ona musi tutaj być, czuje to - zaprzeczyła, idąc w głąb budynku.
Jungkook bez słowa ruszył za nią, dotrzymując jej kroku. Rozglądali się po kątach, z nadzieją, że już za moment ujrzą twarz NaMiko. Oboje się tego bali.
- Pusto, wszędzie pusto - narzekał chłopak, lecz tak naprawdę był coraz bardziej zły, że nigdzie nie ma jego dawnej miłości.
- Miała być, miała się zjawić, dlaczego jej tutaj nie ma? - jęknęła szatynka opadając na kolana.
- Wstań, na litość boską, ta podłoga jest brudna - złapał ją pod ramię i natychmiast podniósł.
Sam opadł na znajdującą się w pobliżu kanapę, chowając twarz w dłoniach. Miał ogromną nadzieję, że jeszcze dziś, spotka dziewczynę, za którą tęsknił. Był wściekły, iż uwierzył w brednie innych, a NaMiko tak naprawdę nie uciekła, tylko popełniła samobójstwo.
Mika klęknęła przed nim, opierając swoje dłonie o jego kolana. Widziała ból, jakim jest w tym momencie przepełniony. Oboje pragnęli w końcu odnaleźć NaMiko, i oboje byli rozczarowani, że do tego nie doszło.
- Może ona jeszcze nie wróciła? - odezwała się cicho.
- Mika, skończ z tym - warknął podnosząc głowę, po jego policzkach spływały łzy - NaMiko nie żyje, do jasnej cholery, kiedy w końcu to zrozumiesz?!
Krzyczał na nią, choć nie był świadom tego, iż ją w tej chwili krzywdzi. Cierpiał, bo tęsknił, za NaMiko i nie umiał z tym walczyć.
Mika patrzyła na niego zaszklonymi oczami, dostrzegając pewien fakt.
Jungkook nie przestał kochać NaMiko.
Wciąż nieopisywalnie ją kochał i dzisiejszego dnia, ujrzała to doskonale. Nie miała mu tego za złe, bolalo ją to, że związała się z nim, bo czuła do niego coś ogromnie silnego, a on nie dawał rady tego odwzajemnić.
- Czemu ze mną jesteś? - zapytała przerywając ciszę.
- O czym ty znowu bredzisz? - spojrzał na nią zdziwionym wzrokiem, że zadaje takie pytanie.
- Nie kochasz mnie, kochasz to, że przypominam ci NaMiko, kochasz to, że... - przerwała, aby przełknąć ślinę - noszę w sobie jej serce.
Jungkook patrzył na nią totalnie zaskoczony, co wychodzi z jej usta. Uważał, że dziewczyna się myli.
- Nigdy nie porównywałem cię z NaMiko, bo mimo, iż chciała być taka jak ty, to wciąż byłyście inne - przyznał, lekko zdenerwowany.
- Stwarzasz sobie wyobrażenia, Jungkook. Nie jestem dla ciebie, kimś kogo kochasz, bo nie zdążyłeś wyleczyć się z dawnej miłości - stwierdziła, po czym wstała
- Czy to twoja kolejna próba wyprowadzenia mnie z równowagi? - zapytał, również wstając.
- Nie, mówię tylko prawdę - przekręciła głową - uzależniasz się od drugiego człowieka tak bardzo, że sama jego nieobecność Cię boli i wkurzasz się na cały świat, gdy jej nie ma.
- Zależało mi na niej, bo była pierwszą, ale nie ostatnią - powiedział, podchodząc do niej powoli.
- Kto powiedział, że będę ostatnią? Nigdy nie mogę być pewna, że jestem jedyną kobietą, której nie możesz się oprzeć - spojrzała w jego wściekłe oczy.
- Zaczynasz mówić od rzeczy, Mika. Próbujesz wywołać niepotrzebną kłótnie.
- Nic nie chcę wywołać, bo ostatnią rzeczą na mojej liście jest kłótnia z tobą - zaprzeczyła.
- Więc, o co ci chodzi? Czemu mówisz takie rzeczy? - zmarszczył brwi.
- Pierwszy raz pokochałam kogoś naprawdę i tak bardzo nie w porę, bardzo nie potrzebnie - powiedziała nie przestając patrzeć w jego oczy.
Jungkook zacisnął usta i pięści, czując jak wbija mu ona serie noży w serce. Nie mógł znieść tego, o co go oskarżała. Miał wrażenie, że ona mu nie ufa.
- Chcesz powiedzieć, że pokochanie mnie, było twoim największym błędem? - ledwo to wypowiedział.
- Oczywiście, że nie - zaśmiała się lekko - uważam, że kochasz to, iż jestem podoba do NaMiko, ale nie sądzę, abyś był we mnie zakochany.
- Doskonale, wiem co czuję. Gdy trafiłaś do szpitala, po próbie samobójczej, bałem się że Cię stracę. Byłem gotów dla ciebie zginąć - powiedział gestykulując.
- Powiedziałeś też, że gdy ujrzałeś jak tonę, czułeś jakbyśmy patrzył ponownie na śmierć NaMiko - przypomniała.
- Nie myślałem wówczas o NaMiko, tylko myślałem o tobie, bo to Ciebie pragnąłem ratować! - podniósł głos, zaczynając mieć dość jej słów.
- Spójrz na mnie, Jungkook! - również krzyknęła - co widzisz?
Jungkook patrzył na nią uważnie, ilustrując jej zapłakaną twarz. W jego sercu pojawiło się uczucie ciepła, które rozlało się po całym ciele.
- Widzę dziewczynę, którą kocham - odpowiedział cicho.
Mika odwróciła głowę, aby nie musiał patrzeć jak zalewa się łzami, które i tak chciała powstrzymać. Kochała go i chciała wierzyć, że on również czuje do niej to samo.
- Wybacz moją nieufność, to pozostałość po głębokich ranach, jakie zadała przeszłość - powiedziała przez łzy.
- Oboje tęsknimy za NaMiko, bo była dla nas ważna, ale nie mogę na zawsze kochać kogoś, kto traktował mnie jak coś, na czym może się wyżyć - poszedł do niej i złapał za dłonie.
- Chcę już wrócić do domu, zapomnieć o tym, co się dzisiaj wydarzyło - pociągnęła nosem.
- To dobry pomysł, za dużo wrażeń jak na jeden dzień - uśmiechnął się do niej kącikami ust, po czym puścił jej jedną dłoń i trzymając za drugą, wyprowadził z budynku.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Weszli do domu, gdzie już w progu zaatakowała ich matka szatynki, która martwiła się o córkę, gdyż od samego rana nie było z nią żadnego kontaktu. Bała się, że Jungkook mógł jej coś zrobić.
- Gdzieś ty była na litość boską?! - zapytała rzucając się na nią.
- Poszłam się przejść z Jungkookiem - odpowiedziała beznamiętnie.
- Już myślałam, że Cię gdzieś wywoził, aby tam skrzywdzić - spojrzała na niego morderczym wzrokiem.
- Miałem to w planach, ale zrezygnowałem, w końcu mamy święta - uśmiechnął się złośliwie.
- Ty diable z krwi i kości - warknęła do niego.
- Przestańcie już! - krzyknęła nastolatka łapiąc się za głowę - mam dość tych waszych kłótni, i albo w końcu ze sobą normalnie porozmawiacie, albo zniknę z waszego życia i żadne z was mnie już nigdy nie zobaczy.
Wyszła wkurzonym krokiem, kierując się do swojego pokoju. Chciała, aby jej matka i jej chłopak, przestali rzucać się sobie do gardeł i bezustannie oskarżać o przeszłość. Nie tak miały wyglądać święta i nie tak miało wyglądać jej życia u boku Jungkooka.
Opadła na łóżku, aby chwilę później usłyszeć jak dwójka jej przyjaciół wchodzi do pokoju. Podniosła lekko głowę, żeby spojrzeć na ich twarze, po czym wstała.
- Słyszeliśmy kłótnie na dole, coś się stało? - zapytał Hoseok.
- Moja matka nie potrafi wytrzymać jednego dnia, aby nie obrazić Jungkooka, jak można kogoś, aż tak nienawidzić? - cmoknęła z niezadowolenia.
- Dowiedziałaś się czegoś o NaMiko? - zmieniła temat Mora.
- NaMiko nie żyje, 10 stycznia to ona popełniła samobójstwo, dałam się wrobić w jakiś słaby żart i nie odpuszczę, póki nie dowiem się, kto jest jego autorem..
~
Chciałam życzyć wam Wesołych Świąt! 🎄
Abyście dostali pod choinkę to, czego pragniecie 🎁
Może przypadkiem takie BTS, lub wasz inny ubband 😏❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top