77. Niedorzeczność

Dziewczyna opiera się o parapet okna patrząc, na siedzącego na jej łóżku, chłopaka, który jest na nią wściekły. Ma wrażenie, że rozmowa z nim niewiele dała, a on wciąż uważa, że jak zwykle sprawia mu problemy i nie potrzebnie denerwuje.

    Jungkook podnosi niedbale głowę, aby spojrzeć na swoją dziewczynę, nie wierząc, że jest ona na tyle głupia, aby postępować tak jak teraz.

- Co zamierzasz w takim razie zrobić? - odezwał się w końcu.

- Szukać jakiś tropów - odpowiedziała mu cicho.

- To brzmi jak jakaś chora gra, a ja nie mam zamiaru się w nią bawić - przyznaje, na końcu głośno wzdychając.

- Nie musisz mi w tym pomagać, sama odnajdę NaMiko - powiedziała smętnie, bolało ją to, że on wszystkiemu zaprzecza i chociaż trochę nie stara się jej zrozumieć.

- Czasami mam wrażenie, że nie do końca wiesz, co mówisz, dziecko - wstał z łóżka - jak chcesz szukać osoby, która od dawna nie żyje?

- Podłożona karteczka i fotografia, a następnie prezent z bransoletką. Jak mogę to wszystko zignorować, bo boisz się przyjąć do świadomości, że NaMiko może żyć i chcieć nawiązać z nami kontakt? - patrzy na niego z przymrużeniem, chcąc go przekonać do tego, aby uwierzył i jej pomógł.

- Nie mieszajmy w to moich odczuć, tylko zacznijmy racjonalnie myśleć. Wciąż uważam, że to tylko głupia próba zażartowania z nas, więc nie wmawiaj sobie, iż NaMiko upozorowała własną śmierć i żyje - nie przestaje walczyć i przekonywać jej, aby otworzyła oczy na prawdę.

- Nie wmawiam sobie tego, ale też nie unikam takiej opcji. Przypomnij sobie, jak bardzo NaMiko była szalona i do czego potrafiła być zdolna.

- Daj spokój, nie mogłaby nam tego zrobić, to niedorzeczne, nawet jak na NaMiko - zaprzeczył natychmiast.

- Dobrze wiesz jakie miała podejście do życia, ile razy zwierzała ci się, co niby przeżywała w domu, do tego, była chora umysłowo - gestykuluje czując, jak zaczyna się denerwować, mając go już dość.

    Jungkook kręci głową z rezygnacji, nie mogąc dłużej znieść jej słów. Uważa, że jego dziewczyna zaczyna naprawdę wariować, z tęsknoty za własną siostrą i zaczyna się o to martwić. W końcu podchodzi do niej, i ujmuje jej twarz, aby patrzyli sobie w oczy.

- Proszę, wróć ze mną do Seulu - powiedział.

- Nie, Jungkook - kręci głową - muszę zostać, muszę mieć pewność.

- Wiesz, że nie wrócę bez ciebie.

- Nie będziesz miał wyboru, ponieważ nie mam zamiaru się to stąd ruszać - zabrała jego dłonie ze swojej twarzy i odeszła zatrzymując się przy szafie, na której znajdowało się zdjęcie jej i NaMiko, sprzed dwóch lat.

    Diabeł ruszył po chwili za nią, aby również spojrzeć na wymalowane na zdjęciu, dwie najważniejsze, dziewczyny w jego życiu.

- Zostanę z tobą, nie mogę pozwolić, abyś brała się za to sama, mimo wszystko, będę cię wspierał - mruknął przy jej uchu, a następnie oddalił się i z powrotem usiadł na łóżku.

    Mika odkłada zdjęcie na miejsce, po czym zajmuje miejsce obok niego, delikatnie łapiąc go za dłoń.

- Czego się tak bardzo boisz, Jungkook? - zapytała spokojnie.

    Chłopak spiął lekko mięśnie, przegryzając dolną wargę.

- Najtrudniej jest zapomnieć kogoś, kogo się pokochało - odpowiedział po chwili.

    Mika spuściła lekko głowę, czując, że robi jej się przykro, słysząc, jak bardzo diabeł kochał NaMiko.

- Tęsknisz, jednocześnie wiedząc, że nie powinieneś - powiedziała półszeptem.

- Nie - zaprzeczył, odwracając się do niej - ciężko jest mi okazywać uczucia i być może powiem to tylko raz, ale jesteś dla mnie bardzo ważna i cieszę się, że pojawiłaś się w moim życiu.

    Wydukał z trudnością. To nie było tak, że nie chciał jej tego mówić, od roku nie wyznawał otwarcie tego, co naprawdę czuje, a zwłaszcza dziewczynie, którą pokochał.

    Mika uśmiechnęła się czule, a jej serce zalała fala ciepła. Nie dowierzała, że tak piękna słowa wyszły z jego ust.

- Tylko strasznie mnie denerwujesz - dodał po chwili, gdy doszło do niego, że zdążył zmięknąć i powiedzieć coś, co w prawdzie, nie przeszłoby mu przez gardło.

     Szatynka zaśmiała się lekko, po czym go przytuliła. Jungkook tkwił chwilę bez ruchu, nie wiedząc jak się zachować, aż w końcu zamknął ją w swoich ramionach, mocno tuląc.

    Bardzo ją drażnił, ale gdyby mogła, zostałaby z nim na zawsze. Przytulona do niego, czuła idealny zapach szczęścia.

~~~~~~~~~~~~
- Nie ma takiej możliwości, aby został on tutaj  minutę dłużej, a co dopiero kilka dni - powiedziała stanowczo HaeSoo, śmiejąc się z prośby swojej córki, do której wciąż miała jeszcze żal.

- Są święta, a on nie powinien jechać przez cały kraj, ponieważ to kosztuje, więc pozwól mu zostać - nalegała, starając się być przekonująca.

- Ten chłopak nie będzie spał pod moim dachem, jeszcze nas w nocy pozabija - fuknęła, z nerwów przyspieszając krojenie warzyw na kolację.

- Mamo, czemu chociaż raz nie zastanowisz się nad tym, co mówisz? - jęknęła oburzona, jak jej własna matka postrzega Jungkooka.

- Posłuchaj, dziecko - odrzuca nóż i odwraca się do niej - Jungkook nigdy nie robił niczego bezinteresownie, może i miał kiedyś ten swój szczery uśmiech, ale ja wciąż umiałam dostrzec w nim potwora, który gra na ludzkich uczuciach. Powiedz mi, czy kiedykolwiek traktował cię dobrze, jak przybyłaś do tej przeklętej szkoły?

- Skąd wiesz o tym, co działo się w szkole? - zapytała marszcząc brwi. Nie wspomniała mamie, co przeżywała za czasów, gdy jeszcze nie nawiedziła się z diabłem, więc była niemało zaskoczona jej wypowiedzią.

- Znam Jungkooka o wiele dłużej niż ty, odrazu wiedziałam, że gdy tylko cię pozna, nie będziesz miała z nim życia - odpowiedziała wracając do wcześniej czynności.

- Jungkook się zmienił, mamo.

- Ludzie się nie zmieniają, zwłaszcza tacy jak on - zaprzeczyła.

- Próbowałaś go poznać, porozmawiać z nim? - podchodzi do niej.

- To jak rozmowa z szatanem, nic dobrego nie przynosi, zresztą nie muszę go słuchać, aby wiedzieć jaki jest, to zdradzają jego oczy - wyjaśniła.

- Chyba nigdy nie patrzyłaś w jego - prycha pod nosem.

- Czemu go tak bronisz? Chyba nie chcesz mi przekazać, że coś Cię z nim łączy? - śmieję się nerwowo.

    Mika spuszcza wzrok na swoje buty, którymi zaczyna robić kółka po podłodze. Wiedziała, że prędzej czy później padnie takie pytanie, a ona nie będzie mogła tego ukrywać i jej okłamywać.

    HaeSoo patrzy na nią z przerażeniem i bólem, gdy szatynka milknie, nie próbując nawet zaprzeczyć. Jest w szoku, że własna córka, związała się z diabłem, gdyż dla niej jest on zakałą całego świata. Martwi ją również to, że zdążył on już ją omotać, zupełnie jak NaMiko i bała się, że dojdzie do kolejnej tragedii.

- Mika, powiedz, że to nie prawda - prosi po chwili męczącej ciszy.

- Lubię go bardziej, niż to sobie zaplanowałam - odpowiedziała, nie przestając patrzeć na stopy.

    Jej matka wypuszcza nóż z ręki, i łapiąc się za pierś, opiera o blat kuchenny. Nie sądziła, że któregoś dnia usłyszy tak zabijające ją słowa. Czuje, jakby ktoś wybijał jej igły w serce.

- Tak czułam, że on nie będzie zwlekał - szepnęła - to tylko moment, aby zadał kolejny cios i ostatecznie nas zniszczył.

    Mika słucha z strachem tego, co wychodzi z ust rodzicielki. Trudno jest jej zrozumieć, dlaczego matka, aż bardzo, nie znosi Jungkooka. Ma pewności, że ona widzi w nim tylko jej mordercę.

- Mamo, zaczynasz mieć na tym punkcie obsesję, powinnaś się uspokoić - mówi do niej spokojnie, ale widząc w jakim stanie jest, zaczyna wątpić, czy można jej jakoś pomóc.

- Uspokoić? -,powtórzyła z oburzeniem - zdradziłaś naszą rodzinę i połączyłaś się z tym potworem.

- Ja się zakochałam - zaprzeczyła - to nie jest zdrada, dostrzegłam w nim coś, czego nikt inny nie umiał.

- Co ty wiesz o miłości? Jesteś na to za młoda, a z nim to nie jest uczucie tylko jakaś klątwa - burknęła, zaczynając mocniej oddychać.

- Potrzebujesz terapii, ponieważ stwarzasz w swojej głowie jakiś horror - stwierdziła, patrząc na nią ze zmartwieniem.

- Uważasz, że oszalałam? - warknęła - nie będziesz się tak do mnie zwracać, zejdź mi z oczu.

    Mika wychodzi z kuchni, nie mając również ochoty wchodzić z nią w dalszą dyskusję. Z pewnością uważa, że jej matka na poważny problem i powinna go rozwiązać. Dla niej jest to nie ludzkie, że aż tak, miesza kogoś z błotem.

    Wchodzi po schodach, na których dostrzegła siedzącą Morę. Blondynka była świadkiem całej rozmowy i poważnie przejęła się słowami HaeSoo. Jest po stronie Miki, że potrzebuje ona pomocy.

- Słyszałaś wszystko? - zapytała siadając obok niej.

- Twoja mama się martwi, choć z drugiej strony, to jak opisuje Jungkooka zaczyna być przesadzone - przyznaje.

- Wciąż uważa, że Jungkook zjawił się w moim i NaMiko życiu, aby zniszczyć naszą rodzinę, przez romans mojego ojca z jego matką - westchnęła.

- A ty jak uważasz? - spojrzała na nią.

- Nie wierzę w słowa matki, ona po prostu się boi - macha ręką.

    Trudno było jej uwierzyć, że oskarżenia matki mogły być, choć troche, prawdziwe. Nawet, jeśli znała Jungkooka, to była pewna, że nie byłby do tego zdolny. Czuła, że jest on z nią szczery..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top