76. Wtargnięcie
Nastolatka siedzi na kanapie w salonie, popijając gorącą czekoladę, którą zrobiła HaeSoo, jej mama. Tuż obok z uśmiechem, odbierając od starszej kobiety kubek, zajęli miejsca Mora i Hoseok.
Żadne z nich nie powiedziało prawdziwego powodu przyjazdu do Busan, choć i tak obawiali się, że gdy tylko Jungkook tutaj przybędzie to wszystko wyjdzie na jaw i będą musieli się tłumaczyć. Na tę chwilę po prostu milczą.
HaeSoo była nie mało zdziwiona, gdy ustęskniona córka zapukała do drzwi domu po tygodniach przerwy, lecz jest szczęśliwa, że w końcu mogła ją ujrzeć.
- Tak długo się nie odzywałaś - odezwał się jej ociec, który zajmował miejsce na fotelu.
- Zachowałam się nie grzecznie, myślałam, że przerwa od was dobrze mi zrobi - wyjaśniła patrząc jak gorący napój paruje.
- Byliśmy niesprawiedliwi, więc nie mamy do ciebie żalu - wtrąciła matka.
- Postanowiłam przyjechać do Busan, jak dla mnie, było to koniczne - uśmiechnęła się czule.
- Powinnam podziękować twojemu przyjacielowi, że zgodził się tutaj ciebie przywieźć - patrzy na bruneta z wdzięcznością, na co on tylko kiwa głową.
- Stwierdziłam, że miło będzie jeśli zabiorę Morę i Hoseoka ze sobą, żeby mogli spędzić święta w domu, również, abyście mogli ich w końcu poznać - omijała wzrok matki, mając wrażenie, że w ten sposób odkryje, że kłamie.
- Nie mamy wystarczającej ilości pokoi, aby was wszystkich pomieścić..
- Z tym nie będzie problemu - przerwała jej - ulokują się u mnie, ja wezmę pokój NaMiko.
Powiedziała odkładając kubek na stół. Jej mama westchnęła cicho, nie do końca zadowolona z takiego układu.
- W takim razie wypakujcie się, zrobię was jakieś śniadanie - wstała z kanapy.
- Nie jesteśmy głodni, dziękuję - ukłoniła się lekko, po czym z przyjaciółmi skierowała się na górę.
- Zawsze macie taki dziwny kontakt? - zapytała Mora, gdy weszli do pokoju szatynki.
- Moi rodzice to porządni ludzi na wysokim poziomie, inaczej nie można się do nich zwracać - odpowiedziała odsłaniając żaluzje.
Rozejrzała się po pokoju, rozumiejąc jak bardzo za nim tęskni, gdy tylko opuści jego ściany.
- Pokój NaMiko jest obok, pójdę tam zanieść swoje rzeczy, a wy się rozgośćcie - powiedziała, następnie wzięła walizkę i ruszyła do pokoju siostry.
Ten pokój nie był otwierany od dnia, gdy NaMiko odeszła. Nikt nie miał odwagi do niego wejść, ponieważ stworzyła ona tam swój własny świat, którego żaden człowiek nie umiał zrozumieć. Było tam bardzo mrocznie.
Chwyciła za klamkę i z lekką obawą otworzyła. Specyficzny wdzięk nienaoliwionych i starych drzwi dało słyszeć się na dole. Już przy progu przywitał ją odór, który z pewnością potwierdzał, że nikt nie przebywał tutaj od roku.
Weszła do ciemnego pokoju, i mimo tego, że na dworze był jasny dzień, kolor czarnych ścian, zmuszał ją do zapełnia światła. Stała w progu dokładnie ilustrując jego wnętrze, ponieważ znajdowała się w nim po raz pierwszy. NaMiko nigdy nie pozwoliła jej tutaj wejść, w prawdzie, nikomu nie pozwala. To było jej terytorium, i bardzo mocno jej zaznaczyła.
Nie było w nim nic specjalnego, oprócz tego, że należał on do NaMiko, a to już wystarczająco mówiło za siebie.
Usiadła na łóżku i przejechała ręką po nowej pościeli, którą starsza siostra dostała na święta. Zaczęła czuć w środku przypływ silnej tęsknoty i bólu, jaki wywołała jej nagła śmierć. Nie zapomniała, że NaMiko jej nienawidziła, ale to nie zmieniało faktu, że Mika bezgranicznie ją kochała.
- Można wejść? - podniosła głowę, gdzie w wejściu stała Mora, a za nią Hoseok.
- Pewnie, choć nie wiem, czy NaMiko nie byłaby o to zła - powiedziała żartem, nie zmieniając swojej pozycji.
Przyjaciele weszli do środka, również skupiając swoją uwagę na pokoju. Wywierał on w nich różne uczucia, gdyż wiedzieli kto w nim mieszkał.
- Zdecydowanie w stylu NaMiko - powiedziała blondynka przejeżdżając wzrokiem po wnętrzu.
- Uwierzycie, że jestem tutaj pierwszy raz? - parsknęła szatynka.
Hoseok usiadł obok nastolatki biorąc do ręki leżącego na łóżku pluszaka.
- W Internecie powstała kiedyś żelazna zasada, którą wymyśliła NaMiko. Ona była dosyć specyficzna, również nie wpuszczała nikogo do swojego pokoju w Seulu - odpowiedział bawiąc się zabawką.
- Ciekawe ile sekretów skrywa w sobie ten pokój - otworzyła nocną szafkę, lecz po chwili ją zamknęła, gdy w środku zobaczyła tylko nic nieznaczącą biżuterię siostry.
- Skoro NaMiko sama była tajemnicą..
- Wiecie, co było najgorsze? - popatrzyła na nich - każdej nocy, musiałam słuchać jak krzyczy, gdyż często miewała nocne napady, a ja nie umiałam nic z tym zrobić. Wejść do pokoju i ją ratować, ponieważ nie mogłam zawieść jej zaufania.
Starła spływającą po policzku łzę i pociągnęła nosem. Nie miała zamiaru płakać.
- Wina nie leży po twojej stronie. To był jej azyl, a znając NaMiko, dobrze postępowałaś, że mimo tego iż chciałaś, zostałaś jednak w miejscu - chłopak objął jej delikatnie ręką.
Położyła głowę na jego wygodnym ramieniu, wtulając się w tors. Masa złych jak i dobrych wspomnień uderzyła w nią z ogromną siłą. Wciąż cierpiała, że nie udało jej się pożegnać z NaMiko przed jej śmiercią i że tamtego dnia były pokłócone.
- Do reszty zgłupiałaś NaMiko, jeśli myślisz, że na to pójdę - mówi do niej przez lekki śmiech, wywołany tym, co przed chwilą zaproponowała jej starsza siostra.
- To tylko kilka godzin, chyba możesz to dla mnie zrobić - rozkłada się na krześle, głośno żując gumę do żucia, którą miała w ustach.
- Jestem w szpitalu, czeka mnie, być może, poważna operacja. O co ty mnie prosisz? - patrzy na nią z politowaniem, nie wierząc że w tak trudnej dla wszystkich sytuacji, NaMiko nie potrafi zrozumieć jej powagi.
- Nie jesteś w tej rodzinie sama, Mika - podnosi się, marszcząc brwi z oburzenia - ja też mam swoje potrzeby i ludzi, którzy dzisiejszej nocy na mnie liczą. Każesz mi ich zawieść, bo jesteś chora?
Mika wlepiała w nią swoją zawiedzione oczy, nie mogąc uwierzyć, że w tym momencie nic dla niej nie znaczy.
- Chcesz rzucić wszystko, bo nie możesz odpuścić sobie jednej durnej imprezy? - kpi z jej podejścia.
- Dobrze wiesz, że to dla mnie bardzo ważne.
- Ważne? Rodzice ledwo wiążą koniec z końcem, bo jednak moja choroba zmusza nas do drogich wydatków. Jesteś nam potrzebna, zwłaszcza teraz, ale ty wolisz iść się bawić! - podniosła głos, próbując przemówić jej do rozsądku.
- Harowałam jak wół, aby móc cię w tym wspierać, ponieważ wiem, że jest nam teraz ciężko. Myślisz, że mi nic z życia nie należy?! - wstała z krzykiem, mając dość tego, że wszystko zawsze musi kręcić się wokół młodszej szatynki.
- Nie zabraniam ci się bawić, ale obiecałaś rodzicom pomóc, a teraz prosisz mnie, abym ich okłamała i kryła, że wymknęłaś się z domu! - również nie może powstrzymać krzyku. Boli ją to w jaki sposób ona do tego podchodzi.
- Jesteś mi to winna! To ja musiałam pracować, aby mogli wpychać w ciebie te durne lekarstwa, a teraz kiedy proszę cię o jedną przysługę, masz do mnie pretensje! - wyrzuca z siebie złość, nawet sama do końca nie wiedząc, co wychodzi z jej ust.
- Ty chyba nie rozumiesz, co teraz się dzieje, NaMiko - uspokaja się.
- Doskonale wiem, łaski bez, nie można na ciebie teraz liczyć. Uważasz, się za pępek świata i wykorzystujesz to przeciwko mnie, to nie jest ludzkie - fuknęła, po czym biorąc swoją torebkę opuściła salę.
- NaMiko! - krzyknęła, chcąc ją jeszcze zatrzymać, ale brunetka nie miała zamiaru wrócić.
Miała do siebie żal, że tamtego dnia była zbyt dumna, aby do niej zadzwonić i móc jakkolwiek się z nią dogadać. Nie pomyślała, że mogło się to skończyć, aż taka tragedią, która zmieni jej życie.
~~~~~~~~~~~~
Włożyła ostatnią koszulkę do szafy, ciesząc się, że ma już za sobą wypakowywanie. Na dworze robiło się już ciemno, choć była tak naprawdę wczesna godzina. Mora i Hoseok siedzieli w jej pokoju, sami zajmując się swoimi walizkami, w końcu mieli spędzić tutaj, jak narazie, kilka dni.
Odłożyła walizkę w kącie pokoju, tuż obok łóżka, na które natychmiast opadła. Czuła się zmęczona dzisiejszym dniem. Podróż do Busan była męcząca, ale nie tylko to było powodem jej wyczerpania. Samo przybywanie w tym domu było dla niej niezwykle trudne i sprawiało, że przeszłość wciąż do niej wracała.
Usłyszała z dołu głośny trzask drzwiami, który mieszał się z nagłą awanturą. Przerażona rzuciła się w kierunku drzwi, gdy tylko do jej uszu dotarł głos Jungkooka, który najwidoczniej zdążył już przyjechać.
Z pokoju nastolatki tuż za nią wybiegli jej przyjaciele, im także nie uległo nie uwadze przybycie diabła.
We trójkę zbiegli po schodach, gdzie rodzice szatynki siłą starali się nie wpuścić osiemnastolatka do domu, który próbował się tutaj dostać.
- Wynoś się stąd! Jakim prawem się tutaj zjawiasz?! - krzyczała HaeSoo, zła, że znienawidzony przez nią chłopak, stoi u jej progu.
- Przyjechałem do Miki, więc wpuście mnie - warknął z całej siły popychając ojca swojej dziewczyny.
- Ty bezczelny gnoju! - wydarła się starsza kobieta ciągnąć go za rękaw od kurtki.
Na przedpokój wleciała nastolatka wraz ze swoimi przyjaciółmi. Widząc jak Jungkook szarpie się z jej matką, podbiegła do chłopaka, odciągając go od niej.
- Jungkook, co ty wyprawiasz?! - zapytała z krzykiem, starając się go uspokoić.
Diabeł zaprzestał szarpaniny i słysząc głos szatynki odrazu na nią spojrzał.
- Czy wyście powariowali?! - zapytała patrząc na nich, była bardzo zdenerwowana.
- On nie ma prawa tutaj być, po tym wszystkim co zrobił - odpowiedziała jej matka poprawiając swoją pomiętoloną bluzkę.
- Wciąż ma pani do mnie żal, choć tak naprawdę jestem niewinny, oboje wiemy, że dałem pani córce szczęście, i powinniście mieć pretensje tylko do siebie - odpyskował, wycierając krew która spływała mu po policzku od zadrapania.
- Zniszczyłeś wszystko, co zbudowaliśmy, a teraz zjawiasz się, żeby ponownie coś zepsuć - toczyła z nim rozmowę.
Mika stała u boku chłopaka i w ciszy słuchała ich silnej wymiany zdań.
- Nie przyjechałem tutaj niszczyć pani życia, tylko za Miką, z którą mam wiele do wyjaśnienia - popatrzył na dziewczynę zdenerwowanym wzrokiem, wiedząc już, że zrobi jej niezłą awanturę.
- Nie będziesz z nią rozmawiać. W tej chwili masz opuścić to mieszkania i zniknąć z naszego życia, inaczej pożałujesz - wycedziła podchodząc do niego, nie mogła pozwolić, aby miał on dłużej udział w ich życiu.
- Pani mi grozi? - zmarszczył brwi, napinając swoje mięśnie.
- Wystarczy już tego - szatynka im przerwała - mamo, ja poprosiłam Jungkooka, aby przyjechał do Busan.
HaeSoo spojrzała na nią z żalem i niedowarzeniem, że mimo tego, co jej powiedziała na jego temat, ona dalej otrzymuje z nim kontakt.
- Zabroniłam ci się z nim zadawać, to zły chłopak - złapała się za pierś.
- Pozwól mi działać po mojemu - poprosiła - Jungkook zostaje.
- Nie ma mowy, ma stąd odejść - powiedziała stanowczo.
- W takim razie odejdę z nim - zagroziła.
- Co ty mówisz, dziecko? Wolisz odejść z tym potworem, nie tak cię wychowałam - mówiła spokojnie, choć była wściekła na zachowanie córki.
- Postąpię tak, jeśli nie pozwolisz mu zostać. Wiem, co robię, zaufaj mi - spojrzała na nią błagalnie.
Rodzicielka milczała patrząc na zmianę na nią i Jungkooka. Walczyła ze sobą, czy powinna pozwolić zostać tutaj chłopakowi, gdyż z całego serca go nienawidziła i była pewna, że ześle on na nich kolejne nieszczęścia.
W końcu z zawiedzeniem na twarzy opuściła przedpokój, aby następnie zamknąć się w swoim pokoju. W tej chwili czuła wielki żal do córki.
- Porozmawiam z nią - odezwał się jej ojciec, posyłając Mice blady uśmiech.
Nastolatka podziękowała mu czule i czekała, aż zniknie za zakrętem, aby odbyć w końcu z Jungkookiem poważną rozmowę, na którą nie była gotowa.
- Wytłumacz mi się - powiedział zły, krzyżując ręce.
- Chodź za mną, porozmawiamy na górze - machnęła dłonią, aby pójść do pokoju NaMiko i tam szczerze porozmawiać..
~
Wybaczcie, że ostatnio nie dodaje rozdziałów regularnie, ale jak mówiłam, mam masę nauki i trudno jest mi to pogodzić z pisaniem. Do końca tego i przyszłego tygodnia, będę dodawać rozdziały w różnych odstępach czasowych.
Bardzo was przepraszam :(
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top