70. Ciągłe się oszukiwanie.
- Wigilia nie powinna być skromna, skoro to nasze pierwsze wspólne święta przydałoby się trochę zaszaleć! - stwierdził zawzięcie Hoseok.
- Jeśli ty chcesz szaleć w święta, to już boję się pomyśleć, jaki wyrządzisz nam sylwester - zaśmiała się Mora.
- Nie mieszajmy w to Nowego Roku, na tę okazję przygotowywałem sporo atrakcji - poruszył znacznie brwiami.
Mora i Hoseok od ponad godziny dyskutowali na temat tego, jak spędzą wspólnie święta. Mika nie brała udziału w konwersacji, będąc zupełnie w innym świecie. W świecie, w którym była tylko ona i jej uczucia, a ostatnio ma z nimi nie mały problem.
Nie mogła przestać myśleć o Jungkooku, nieprzerwanie rozważając to, co ma teraz między nimi miejsce. Gubiła się w tym i nie umiała dotrzeć do porządnego rozwiązania, bojąc się, że popełnia błąd. Nigdy nie myślała, że Jungkook, jej odwieczny wróg, prześladowca i były chłopak jej zmarłej siostry, rozkocha ją w sobie do nieprzytomności. Bała się tego.
- Mika, słyszysz nas? - z transu wyrwał ją głos jej blond przyjaciółki, która od paru minut próbuje zawiązać z nią kontakt.
- Co? - zapytała nieświadomie - wybaczcie, zamyśliłam się.
- Ostatnio dość często stajesz się nieobecna - zauważył Hoseok - co się dzieje?
Dziewczyna spuściła głowę, próbując wymyśleć odpowiednią wymówkę, którą przekona przyjaciela.
- To przez rodziców - skłamała - od tygodni nie mam z nimi żadnego kontaktu, a już jutro Wigilia.
- Nie dzwoniłaś do nich?
- Nie miałam na to czasu, zamieszanie z balem, jego zorganizowanie, wszystko było na mojej głowie - brnęła w kłamstwach.
Mora patrzyła na nią zawiedzionym wzrokiem, zastanawiając się, czemu Mika po prostu nie powie mu prawdy.
- Cóż, teraz będziesz miała sporu czasu, aby w końcu to zrobić. W święta, każdy powinien żyć w zgodzie i miłości - posłał jej uśmiech, po czym wstał, żeby wziąć z biurka długopis i zapisać coś na kartce.
- Dlaczego go okłamujesz, zamiast być szczerą? - szepnęła do niej blondynka.
- To nie jest odpowiedni czas, dobrze wiesz, jakie Hoseok ma zdanie o Jungkooku - odszepnęła.
- Ale to nasz przyjaciel i powinien znać prawdę - nalegała.
- Mora, jeszcze nie teraz, sama do końca się z tym nie oswoiłam - złożyła ręce w geście proszącym.
- Robię to, bo Cię kocham, ale wiedz, że mi się to nie podoba - zagroziła jej palcem, a Hoseok zdążył już wrócić.
- Mamy jeszcze do uzgodnienia ilość prezentów - przeczytał z listy zajmując swoje miejsce na podłodze.
- Myślę, że nie powinniśmy się ograniczać, każdy kupuje ile chce - zasugerowała zwariowana szesnastolatka.
- Zgadzasz się, Mika? - zwrócił się do szatynki.
- Tak, pewnie - kiwnęła głową.
- Będzie nas tylko trójka? - dodała po chwili.
- Jest kilka osób, które święta również spędzają z dala od rodziny, pomyślałem, że dobrze będzie, aby byli wtedy z nami - zaproponował.
- Kim są te osoby?
- TaeHyung, Jimin i TaeYeon - odpowiedział czytając z listy.
- Chcesz spędzać Wigilię z "pieskami Jungkooka", jak ich to określiłeś? - zapytała podnosząc brwi do góry.
- Daj spokój, to w końcu święta, każdy może się jeszcze zmienić - zaśmiał się, lekko ją popychając.
Po spotykaniu Mika kierowała się do swojego pokoju. Dzisiejszego dnia była wyjątkowo zmęczona, nie tylko sprzątaniem sali po balu, ale i niezręczną sytuacją w pokoju, między nią, a Panem Ciemności. Wciąż zastanawiała się, dlaczego wtedy tak bardzo chciał ją pocałować i czy niby to, że nie przespał się z SooYeon, jest prawdą.
Wlepiając tępo wzrok swoje czarne trampki i stawiała niedbałe kroki, topiąc się w myślach, tak bardzo, że nie zauważyła jak w kogoś wpada.
- Uważałabyś, pokrako! - podniosła głowę na ten krzyk, a tuż przed nią z grymasem na twarz stała SooYeon, z oburzeniem krzyżując ręce.
- Pokrako? - zapytała, czując jak na jej widok skacze jej ciśnienie.
- Nie nauczycieli cię w domu patrzeć pod nogi? - jęczała.
- A ciebie, że takie ciągłe utlenione sobie włosów, poważnie szkodzi na mózg? - odpyskowała, ewidentnie mając ochotę zrobić jej krzywdę.
- Mnie chociaż, na cokolwiek stać, nie taką biedotę jak ty - prychnęła robiąc balon z różowej gumy, jaką miała w ustach.
- Dlatego wydajesz pieniądze na zdzirowskie ubrania i puszczasz się na każdym kroku? - warknęła przybliżając się do niej.
- Masz na myśli Jungkooka, tak? Boski z twarzy, a jeszcze bardziej boski w łóżku - powiedziała śmiejąc się pod nosem.
Mika zacisnęła pięści, aby nie uderzyć jej w tę zrobioną buźkę.
- Nie wmówisz mi, że Jungkook tknął by taką pustą i sztuczną lalę jak ty - zakpiła z niej, zgrywając rozbawioną jej słowami.
- Chcesz się przekonać? Do teraz czuje, jego ciepłe ręce na moim ciele, nie wspominam o ustach. Gdybyś tylko wiedziała jak on dobrze całuje, szkoda, że nigdy się o tym nie przekonasz. Trzeba by cudu, aby ktoś taki jak Jungkook spojrzał na twoją szarą osobę - popchnęła ją lekko, dając do zrozumienia, że nie ma z nią największych szans.
Buzująca w niej wściekłość znajdowała się blisko jej podium. Musiała się powtrzymać, aby żywcem jej nie rozszarpać.
- Szkoda, że następnego dnia pojawił się u mnie, zarzekając, że wolałby zginąć, niż przespać się z tobą - powiedziała wrogo, patrząc na nią spod byka, na co SooYeon głośno się zaśmiała.
- Jak wyjaśnisz, że jeszcze dzisiaj zadzwonił do mnie i umówił się na wieczór, możesz tylko rozmyślać, co dla niego przygotowałam - odpowiedziała dumnie, nie dając jej za wygraną.
- Dotknij go, a twój ryj zjednoczy się z asfaltem - wycedziła, posuwając się z zazdrości do gróźb.
- Co ty możesz mi zrobić? - parsknęła - chyba nie chcesz mi powiedzieć, że coś do niego czujesz?
Mika milczała, nie wiedząc, co w tym momencie jej odpowiedzieć. Z jeden strony chciała wykrzyczeć w jej twarz, że Jungkook należy do niej i ma trzymać się od niego z daleka, a drugiej wstydziła się do tego przyznać.
SooYeon poparzyła na nią rozbawiona wzrokiem, sama domyślając się prawdy.
- Nie bądź żałosna, jeśli myślisz, że kiedykolwiek Jungkook spojrzy na ciebie jak na kobietę, którą pożąda. Dla niego jesteś tylko pyskatą gówniarą, w za dużym swetrze. Co ty możesz mu zapewnić? Trzymanie za rączkę? Ten chłopak zasługuje na więcej, ma dość solidne wymagania, do których nawet nie sięgasz - śmiała się z nią, chcąc wmówić, że powinna przestać się łudzić i najlepiej dać sobie z tym spokój.
Oczy szatynki zaczęły zachodzić łzami, ponieważ SooYeon miała rację. W niczym nie dorównywała jej kobiecym kształtom, i wysokiej posadzie. Do tego dochodziła różnica wieku, przez którą Mika wciąż była dzieckiem i nie pasowała do Jungkooka, który mógł sobie pozwolić na dużo straszą dziewczynę od niej.
- Czy ty płaczesz? - udała współczucie - chyba zaczęło do ciebie dochodzić, że twoje szanse są nikłe, więc odpuść sobie, zanim się ośmieszysz.
- SooYeon już wystarczy - nie wiadomo skąd pojawiła się koło niej JiSoo, która była świadkiem całej rozmowy - już powiedziałaś swoje.
- Tak, mi też się tak wydaje, narazie - odrzuciła swoje długie włosy i odeszła, kołysząc swoimi biodrami.
- Nie słuchaj jej - odezwała się do nastolatki.
Mika popatrzyła na nią zdziwionym wzrokiem, że tak nagle stała się dla niej chętna pomocy.
- Obie wiemy, że ma rację - przytaknęła, wykrzywiając usta z smutnym grymas.
- Nie będę ukrywać, że cię nie lubię, ale SooYeon przyprawia mnie o mdłości odkąd jej tatuś wygrał na loterii, a ona kąpie się w jego kasie - powiedziała przewracając oczami.
- Do czego zmierzasz?
- Do tego, żebyś nie pozwala jej sobą pomiatać. To głupia i rozpieszczona dziewczyna, która uważa się za lepszą, wiemy, co czeka takie osoby jak ona - dawała jej otuchy.
- Dlaczego mnie pocieszasz, skoro mnie znosisz? - zapytała podejrzliwie.
JiSoo wzięła głęboki wdech, zaczynając krążyć w tę i z powrotem.
- Dwa lata temu, NaMiko miała zupełnie taki sam problem jak ty. Zakochała się w Jungkook, a inne dziewczyny pomiatały nią, śmiejąc się, że ma jakąkolwiek nadzieję na to, że Jungkook ją zauważy. Jego od zawsze lubiły kobiety, bo świetnie je uwodził, nawet czasem nieświadomie. Patrząc na ciebie, widzę NaMiko - wyjaśniała uśmiechając się na wspomnienie swojej ukochanej przyjaciółki.
- Czy nie postępuję nie fair, wobec NaMiko?
- Nie, czemu byś miała? Serce nie wybiera, kogo mamy pokochać. W cale nie dziwi mnie, że Jungkook namieszał ci w głowie, już pierwszego dnia, wiedziałam, że jesteś za słaba, aby móc walczyć ze swoimi uczuciami i zwyczajnie w świecie się mu nie poddać - powiedziała zatrzymując się przed nią.
- Skoro tyle osób o tym wiedziało, czemu nikt nie mógł tego powstrzymać? - gestykulowała.
- Tego nie dało się powstrzymać, w końcu jak można pokonać serce - przekręciła głową - byłaś jego ofiarą, ten człowiek, nie spuszczał cię z oka na moment, a ja się na kimś uweźmie, to nie ma odpuść.
- Sam wymusił na mnie to, że coś do niego poczułam - burknęła.
- Cały czas się oszukiwałaś, Mika. Miałaś go za wroga, a w sercu chciałaś go mieć blisko siebie. Zacznij to przyswajać, już nigdy się od niego nie uwolnisz..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top