68. Serce nie sługa.
Opadła na krzesło, wykończona kolejną godziną. nieprzerwanego tańca z przyjaciółmi. Nogi odmawiały jej już posłuszeństwa, a odciski wywołane wysokimi butami silnie dawały o sobie znaki.
- Już siadasz, piosenka się jeszcze nie skończyła - pojawił się koło niej Jimin, zachęcając ją do dalszego szaleństwa na parkiecie.
- Nie jestem tak wytrzymała jak ty, opadam z braku sił - jęknęła nie pozwalając mu się zaciągnąć.
- Daj spokój, chociaż do końca piosenki - prosił nie przestając pchać ją w kierunku środka sali.
- Ale tylko do końca tej jednej - postawiła warunek i dołączyła z powrotem do przyjaciół.
Wywijała dość odważne ruchu, prowadząc wspólną grę z Jiminem. Ich ciała ocierały się o siebie, nie oszczędzając sobie wzajemnych dotyków. Wyglądali ze sobą naprawdę dobrze, a niektóre dziewczyny już plotkowały z zazdrości na temat tej dwójki.
- Podejrzewałem, ale nie sądziłem, że aż tak dobrze tańczysz - powiedział zjeżdżając dłońmi tuż nad jej pośladkami.
- Lata praktyki, muszę przyznać, że prawie mi dorównujesz - przyznała zadziornie bardziej łącząc ze sobą ich ciała.
- Uważam, że idealnie ze sobą współgramy - uśmiechnął się do niej - występujesz na dzień talentów?
- Taki mam zamiar, najwyższy czas pokazać na co mnie stać - odpowiedziała wykonując szybki obrót.
- Zdecydowanie, scena należy dzisiaj do ciebie - złączył ich czoła, utrzymując z nią silny kontakt wzrokowy.
Piosenka dobiegła końca, a Jimin dość niechętnie odsunął się od dziewczyny.
- Łazienka wzywa, wracam na parę minut - powiedziała i odeszła, aby następnie opuścić salę.
Szła zmęczonym krokiem w kierunku łazienki mijając po drodze paru uczniów. Czuła jak jej głowa pulsuje od chaotycznego tańca, a ciało wypełnia nieprzyjemny gorąc. Niespodziewanie ktoś chwycił ją za ramiona, przygniatając do szkolnych szafek. Dziewczyna oszołomiona spojrzała na stającego przed nią Jungkooka, który ewidentnie był zły.
- Co ty wyprawiasz? - zapytała oburzona jego zachowaniem.
- Może ty mi odpowiesz, co wyprawiałaś przed chwilą na parkiecie z Jiminem? - warknął.
- Myślałam, że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego - zignorowała jego pytanie.
- Bo nie chcę, ale ujrzawszy twoje skąpe zachowanie na scenie, zostałem zmuszony jakoś zareagować - zaprzeczył odrywając od niej swoje dłonie.
- Skąpe? To tylko zabawa, Jungkook. Po za tym, skoro postanowiłeś dać mi spokój to nie wtrącaj się w moje życie - fuknęła, chcąc natychmiast odejść, ale chłopak odrazu ją przyciągnął.
- Skończ zachowywać się jak dziecko i odpowiedź na moje wcześniejsze pytanie - wycedził uniemożliwiając jej ucieczki, poprzez zatrzymanie ją miedzy swoimi rękami.
- To ty zachowujesz się jak dziecko! - podniosła głos - to był tylko zwyczajny taniec, nie byłam jedyną osobą w tej sali, która tak tańczyła. Uwierzę, że ani razu nie tknąłeś tej wywłoki SooYeon.
- Spuść lekko z tonu - rozkazał - i hamuj słownictwo, bo jesteś na takie za młoda.
- Wyjaśnij mi, o co ci znowu chodzi?
- Nie podoba mi się to, że rozmawiasz i tańczysz z Jiminem, do tego w taki sposób - odpowiedział złowrogim głosem.
- Zaczynasz przesadzać, zresztą nic złego nie robiliśmy, bale są po to, aby za nich tańczyć - powiedziała lekko rozbawiona jego słowami.
- Mógłbym się założyć, że gdyby nie ludzie, to rozebrałby Cię tam odrazu? - stwierdził mrużąc oczy.
- Ubzdurałeś sobie coś, po za tym to nie jest twoja sprawa, co by się stało między mną, a Jiminem - gestykulowała.
- Właśnie, że moja. Nie pozwolę, żebyś z nim była, ani z nikim innym - wycedził przybliżając się do niej.
- W czym masz problem, Jungkook?
- Po prostu, nie zasłużyłaś na takie szczęście - uśmiechnął się złośliwie.
- To chyba nie ty decydujesz o tym, na co zasłużyłam, a na co nie - skrzyżowała ręce na piersiach patrząc na niego podirytowana.
- Dobrze wiesz, że wystarczy jeden mój ruch, abyś chodziła jak ci zagram.
- Nie masz już prawa kierować moim życiem, ani sercem - parsknęła lekkim śmiechem.
- To serce nie jest twoje, tylko NaMiko, a ono należało i należy do mnie - wycedził uderzając rękami o szafki, na co dziewczyna podskoczyła.
- Co masz niby na myśli? - wzdrygnęła się.
- To, że nie pozwolę, abyś oddała jej serce komuś innemu - powiedział cicho, nie odrywając od niej swoich oczu.
- Serce jest teraz we mnie i jest przypisane mi. Od tamtej pory ja o nim decyduje i jesli będę chciała je oddać komuś innemu to oddam - powiedziała stanowczo, nie dając mu za wygraną.
- Nie myśl sobie, że ci się to uda, dzieciaku - szepnął do jej ucha.
- Prawisz mi jakieś durne kazania, a jeszcze niedawno nazwałeś mnie powodem swojego bólu i cierpienia, po czym zwyczajnie odszedłeś - burknęła odsuwając go od siebie, już totalnie nie rozumiejąc jego zmiennego charakteru.
- Jesteśmy wrogami, oczekiwałaś dobroci? - parsknął śmiechem.
Szatynka popatrzyła na niego smutnym wzorkiem, czując jak w tej chwili boleśnie ją rani.
- Ty jednak się nie zmieniłeś - powiedziała półszeptem - wciąż jestem dla ciebie tylko zabawką do wyładowywania złości i frustracji.
Jungkook zacisnął usta, patrząc w jej zawiedzione oczy.
- Mówiłem, że jestem zepsuty, czyż nie tak mnie określałaś?
- Masz zamiar mi to wypominać? Dobrze wiesz, że jesteś zupełnie inny, więc przestań zgrywać zimnego drania i zacznij żyć normalnie - powiedziała, mając już dość jego pustego podejścia.
- Pamiętaj, że czasami nasze wyobrażenia drugiej osoby niewiele mają wspólnego z tym, kim ona naprawdę jest - wysapał.
- Zaczynam to dostrzegać, Jungkook. Ale i tak widzę twoje uczucia, bo nie ważne jak się z tym kryjesz i tak wciąż je pokazujesz - wzruszyła ramionami.
- Próbujesz mi coś wmówić, a sama udajesz kogoś innego, kryjąc prawdziwą siebie.
- Ale ja nie robię tego kosztem drugiej osoby, jestem szczera i otwarcie mówię to, o czym myślę - powiedziała, po czym odpychając go od siebie po prostu odeszła.
Ciągłą irytacja mieszała się z obcym dla niej uczuciem, które pojawiało się u niej od dłuższego czasu i które coraz mniej rozumiała. Z jednej strony chciała odsunąć go od siebie i nigdy więcej nie móc oglądać, a z drugiej zatrzymać i nie wypuszczać z rąk już na zawsze.
~~~~~~~~~~~
- Mika, za chwilę twoja kolej! - usłyszała za kulisami.
- Moja? Nie jestem gotowa! - zaczęła panikować, tym samym licząc sekundy do rozpoczęcia swojego świątecznego występu.
- Spokojnie, przecież wszyscy cię wspieramy - uspokajał ją Jimin, nie przestając trzymać jej ręki od kilkunastu minut.
- Tak wam dziękuję, że tutaj ze mną jesteście zamiast stać przy scenie i oglądać - powiedziała będąc im bardzo wdzięczna.
- Będziemy oglądać, ale twój występ - odezwała się Mora, dodając jej otuchy poprzez uśmiech.
- Zapomniałam szalek! Bez nich nie uda mi się wykonać końcowego ruchu! - krzyknęła, ponownie zaczynając się stresować.
- Uspokój się! - nalegał Jimin - zaraz któryś z nas pójdzie i ci je przyniesie.
- Nie, nie znajdziecie ich, muszę pójść sama, jakbym nie zdążyła spróbujcie opóźnić występ - powiedziała i wybiegła, szybko kierując się do swojego pokoju.
Biegła korytarzem, mając nadzieję, że uda jej się zdążyć na występ. Ćwiczyła układ przez kilka tygodni, więc bardzo zależało jej na tym, aby jeszcze dziś go zaprezentować, nawet jeśli w środku umiera ze strachu. Wykonała ślisk zmieniając kierunek biegu, z daleko słysząc już wypowiadane przez mikrofon jej imię.
Zatrzymała się napięcie, gdy niespodziewanie tuż przed jej nosem otworzyły się drzwi, uniemożliwiając dalszy bieg. Zza nich wyłonił się Pan Ciemności, który zapinał swoją odpiętą i potarganą koszulę. Dziewczyna popatrzyła na niego dziwnym wzrokiem, zastanawiając się, co robił on w kantorku woźnego. Odpowiedź na jej pytanie dała wychodząca po chwili z tego samego pomieszczenia SooYeon, której sukienka niedbale opadała na ramiona, będąc do połowy rozpięta, a czerwona szminka niesmacznie rozmazywała się na jej policzkach.
Mika przełknęła ślinę już dobrze wiedząc, co ta dwójka wyrabiała w kantorka, wówczas gdy wszyscy byli na sali i brali udział w dniu talentów.
- Mika, co tutaj robisz? - zapytał Jungkook pośpiesznie dopinając koszulę. Czuł się źle, że nastolatka nakryła go w jednoznacznej sytuacji.
Szatynka patrzyła na niego prawie zaszklonymi oczami, rozumiejąc, że świadomość śpiącego z jakaś dziewczyną Jungkooka, zabijała ją z ogromną siłą. Czuła jakby została przed chwilą perfidnie i boleśnie zdradzona.
- Coś ci się stało, kochanie? - zapytał SooYeon poprawiając swoje utleniane włosy.
Mika spojrzała na nią skrzywdzona, mając ochotę właśnie tym momencie ją rozszarpać. Ale czując ból w sercu i nie mówiąc nic, odbiegła po drodze zalewając się łzami.
Wpadła do pokoju rzucając się na łóżko i głośno płacząc. Nie mogła uwierzyć, że nakryła Pana Ciemności z SooYeon tuż po ich imtymnej przygodzie, a jeszcze bardziej nie mogła uwierzyć, że tak bardzo ją to zabolało. Nienawidziła diabła, a jednak widok innej dziewczyny u jego boku, był nie do zniesienia. Zaczęło do niej dochodzić, że od pewnego czasu, Jungkook stał się dla niej kimś ważnym, kimś kogo chciała przy sobie już na zawsze.
Do pokoju nastolatki wbiegła Mora, aby poinformować ją, że jej kolej już dawno nadeszła, a oni nie mają już pomysłów, żeby to zatrzymać.
- Mika, czas mija, jeśli zaraz nie przyjdziesz zostaniesz zdyskwalifikowana - powiedziała spanikowana.
Ujrzawszy zapłakaną przyjaciółkę podeszła do niej, chcąc natychmiast dowiedzieć się, co jest powodem jej łez.
- Dlaczego płaczesz? Co się stało? - zadawała pytanie bardzo zmartwiona.
Szesnastolatka podniosła się do siadu pociągając swoim nosem, po czym przeniosła na nią wzrok .
- Zakochałam się w Jungkooku..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top