62. "Przerasta mnie to już".

Pan Ciemności podszedł do nich powolnym krokiem, dając dziewczynom czas na przemyślenie tego, co on w tej chwili będzie miał zamiar zrobić. Był zły na JiSoo, za jej słowa i za to jak potraktowała Mikę.

- Jungkook! Jak dobrze, że jesteś, rozmawiałam z Miką na twój temat - powiedziała udając słodką i niewinną. Mika przewróciła oczami, czując przypływ mdłości jej zachowaniem.

- Tak? O czym konkretnie? - zapytał chowając dłonie do kieszeni spodni.

    Dziewczyna zająkała się, chwilę myśląc nad odpowiedzią.

- Daj spokój JiSoo, słyszałem wszystko, nie uważasz, że przegięłaś?! - warknął pochylając się nad nią.

- Jungkook to ty daj spokój! Mam dość tego, co ta dziewczyna zaczyna z tobą robić, czemu tego nie widzisz?!

- Nikt nie ma wpływu na to, co ze sobą robię, ponieważ doskonale wiesz i żadna osoba nie będzie mi rozkazywać, ani mną kierować - syknął coraz bardziej wściekły.

- Spójrz na siebie, od kiedy jesteś taki spokojny? Pozwalasz ludziom na wiele rzeczy, gdzie za takie coś, nie powstrzymałbyś się, aby dać mu w pysk - gestykulowała.

- Jesteś w błędzie, nie potrafisz dostrzeż ważnych faktów. Znamy się tyle lat i wiesz, przez co przechodziłem, tego nie da się wymazać z życia - powiedział chłodno.

    Mika popatrzyła na niego smutnym wzrokiem,  rozumiejąc z jego wypowiedzi, że chłopak nigdy nie będzie chciał się zmienić.

- Chcę, żebyś wrócił, tęsknię za twoją determinacją, za twoją rządzą władzy - dotknęła jego policzka, patrząc mu w oczy.

    Szatynka wzdrygnęła się na ten widok, czując w żołądku nie miłe uczucie, którego nie rozumiała.

- Powinnaś już iść JiSoo, ta rozmowa na tę chwilę nie ma sensu - powiedział delikatnie ściągając jej dłoń ze swojego policzka.

     Czarnowłosa spuściła głowę robiąc głęboki wdech, po czym spojrzała na Mikę morderczym wzrokiem, aby następnie odejść obrażona.
   
    Jungkook odwrócił się do szatynki poprawiając swoje opadnięte włosy.

- Nie powinnaś z nią rozmawiać, jest zła i sama nie wie, co bredzi - powiedział spokojnie.

- Ma do mnie żal, oboje wiemy dlaczego - wzruszyła ramionami.

- Wszystko już sobie wyjaśniliśmy.

- Myślisz, że tak łatwo jest o tym zapomnieć? - spojrzała na niego kręcąc głową.

- Pytasz o to mnie? - zapytał w wyrzutem - chciałam spędzić z twoją siostrę resztę mojego życia.

- Nie musisz mi tego wypominać - jęknęła - błagam, oszczędź mi tego.

- To ty ciągle w tym siedzisz - wskazał na nią - wiem, że to trudne, ale oboje musimy w końcu powiedzieć sobie "dość" i wyjść do świata.

- Dlaczego tak nagle zmieniłeś myślenie?

     Chłopak przełknął ślinę, rozluźniając swoje napięte mięśnie.

- Dlaczego, wciąż o to pytasz, zamiast być wdzięczna i dać już z tym spokój? - fuknął.

- Wdzięczna? Nie zmieniasz się, przecież dla mnie - prychnęła śmiechem.

- W ogóle się nie zmieniam! - krzyknął - spójrz, taki jestem, zimny i zepsuty w środku.

    Pokazał na siebie zaciskając zęby, czuł jakby miał się zaraz rozpłakać.

- Uwielbiam ludzkie cierpienie i nie spocznę, póki ktoś nie zniknie. Jestem brudny, błędem świata i nikomu nie służę - ledwo powiedział, zamykając oczy, przez które już zleciała jedna, prawie niewidoczna łza.

- To nie jest prawdą, jesteś tylko przepełniony cierpieniem i tłumisz to w sobie, zamiast pozwolić temu wyjść - dotknęła jego ramienia.

- Nie wmawiaj mi tego - odtrącił jej dłoń - ja nie czuje niczego, zupełnie.

- Jesteś człowiekiem, więc nieważne jak będziesz się tego wypierał, masz uczucia, jak każdy z nas - uśmiechnęła się nikle.

- Jestem potworem, sama tak mówiłaś i co gorsza, miałaś racje. Wymień jedną osobę, która kojarzy mnie w dobry sposób, ale nie znajdziesz takiej i mi to nie przeszkadza. Mam władzę i tego będę się trzymał - powiedział wrogo, następnie chcąc stamtąd pójść.

    Dziewczyna złapała jego rękę, pozwalając, aby ich oczy na siebie spojrzy.

- Nie zostawię tego tak po prostu, Jungkook.

- Czemu ci tak na tym zależy? Nienawidzisz mnie, więc zostaw mnie w spokoju - wychrypiał.

- Nie wiesz, co czuje, także nie decyduj za mnie. Pozwól do siebie dojść i przestań być tym kim nie jesteś - powiedziała stanowczo.

- Nic nie udaje, nie potrafię udawać. Poznałaś mnie od mojej prawdziwej strony, wybacz, że musiałem wywołać twoje cierpienie, czasem nad tym nie panuje - szepnął zabierając rękę z jej uścisku.

     Dziewczyna patrzyła na niego wzrokiem przepełnionym różnymi emocjami. Poruszyły ją jego słowa, ale wiedziała, że nie mogła zmięknąć, zwłaszcza, że doskonale go znała, i był najtrudniejszym człowiekiem z jakim miała do czynienia.

- Jesteś strasznie trudny i okropny, ale tylko dlatego, że takie stwarzasz pozory. Stań, którego dnia przed lustrem, spojrzyj na swoje odbicie i znajdź siebie, bo gdzieś tam w środku - dotknęła jego klatki piersiowej - jest prawdziwy Jungkook, który po tragedii, po prostu się schował.

- Nie, Mika - przekręcił głowa - prawdziwy Jungkook stoi przed tobą, nie rozumiesz? Nie szukaj dobra, tam gdzie go nie ma. Powinnaś trzymać się ode mnie z daleka, zanim ponownie Cię skrzywdzę.

- Nie będziesz mi rozkazywać - stwierdziła.

- Możemy się założyć - powiedział, po czym odepchnął ją od siebie z całej siły, tym samym powodując jej upadek i odbiegł, nim dziewczyna zdążyła się otrząsnąć.

     Nie chciał narażać ją na niebezpieczeństwo, które w jego przypadku było nie uniknione. Znał siebie i wiedział, że jako diabeł z krwi i kości, wpędziłby ją w koszmar. Pragnął tylko trzymać się od niej z daleka, nie mieć z nią kontaktu, ale ta dziewczyna przyciągała go do siebie z każdym spojrzeniem coraz bardziej. To go niszczyło.

~~~~~~~~
- Trzeba będzie jeszcze dorobić parę ozdób, bo ta pusta ściana mi się nie podoba - powiedziała Mora.

     Trwały ostatnie przygotowania sali, na zbliżający się bal świąteczny. Trójka przyjaciół, robiła końcowy przegląd całego efektu ich pracy, impreza musiała być sukcesem.

     Mika starała się za wszelką cenę skupić nad zadaniami, ale myślami wciąż była zupełnie gdzie indziej. Błąkała się między problemami i nie potrafiła zmieniać kierunku, aby od nich uciec. Męczyła ją sprawa z Jungkookiem i JiSoo, bała się że to wszystko może mieć tragiczne skutki.

- Mika, co o tym sądzisz? - zapytał Hoseok wyrywając dziewczynę z transu.

- Co? - zmarszczyła brwi.

    Mora i Hoseok spojrzeli na siebie smętnie. Odrazu dostrzegli stan ich przyjaciółki, ale nie chcieli zadawać pytań, ponieważ dziewczyna łatwo się denerwowała.

- Dobra, co ci jest? Odkąd tu przyszliśmy jesteś rozkojarzona - blondynka podeszła do niej.

- Jesteś zmęczona tymi wszystkimi przygotowaniami, przerasta mnie to już - skłamała, choć to również było powodem jej złego samopoczucia.

- Na pewno tylko to jest powodem? - zapytał dla pewności brunet.

- Tak, bal za dwa dni, będę miała czas, aby odpocząć - uśmiechnęła się blado.

- A pro po balu - zaczęła Mora - z kim się wybierasz?

- Z Jiminem - odpowiedziała beznamiętnie.

- Z Jiminem? Zaprosił Cię? - zdziwił się chłopak.

- Tak, jako że jedyni nie mieliśmy pary, postanowiliśmy iść razem.

- Nie podoba mi się to, najpierw Mora i Taehyung, a teraz ty i Jimin. Pieski Jungkooka nie tracą, ani chwili - powiedział oburzony.

- Hoseok, nie przesadzaj! - jęknęła blondyna - mów z kim idziesz?

- Z TaeYeon, najładniejsza laska w szkole - wydął klatkę do przodu, będąc z siebie niezmiernie dumnym.

- Bujasz się w niej od roku, może coś z tego będzie - zaśmiała się.

- Na to liczę, ona jest warta mnie całego - poruszył brwiami, szeroko się uśmiechając.

      Dziewczyny zaśmiały się głośno, przez następną godzinę robiąc sobie żarty z zakochanego Hoseoka..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top