57. Niedzielny ranek.
Otworzyła zmęczone oczy czując rażące słońce na swojej twarzy. Już przy pierwszych sekundach niesamowity ból głowy, spowodowany nocnym szaleństwem, dawał się we znaki. Jęknęła z bólu podnosząc się do siadu, a jej ręka już masowała obolałą głowę. Rozejrzała się dokoła dochodząc do wniosku, że jest w swoim pokoju. Jej urwany w barze film nie pozwalał odpowiedź na pytania jakie ją w tym momencie dręczyły.
"Jak się tutaj znalazłam?"
"Co robiłam całą noc?"
"Czy Mora i Hoseok w ogóle żyją?"
Chwyciła leżący na stoliku obok telefon, a jego czarny od wyładowania ekran uniemożliwiał jej do niego dostępu. Rzuciła okiem na wiszący zegar nad drzwiami.
- "11:25" - powiedziała w myślach opadając z powrotem z łóżka.
Dzisiaj nie spodziewała się swoich rodziców, w niedzielny dzień odwiedzin. Stwierdziła, że spędziła z nimi już wystarczająco sporo czasu w Busan i chciała odpocząć od ich nadopiekuńczości. Jedyne plany jakie miała na dzisiaj, to odespać kaca.
Leżąc wygodnie w łóżku i rozkoszując się spokojem do jej drzwi dało słyszeć się pukanie. Przeklnęła w myślach i wstała poprawiając swoje potargane włosy. Otworzyła je z niechęcią, a w rogu nich ujrzała opiekunkę internatu.
- Dzień dobry - uśmiechnęła się czule.
- Dzień dobry, stało się coś Panno Lee? - zająkała się. Był to pierwszy raz, gdy opiekunka zawitała u niej w pokoju i bała się, że może mieć kłopoty.
- Dzwoniła do mnie twoja mama i ze względu na to, że dzisiaj cię nie odwiedzają rodzice, kazała mi zapytać, czy wszystko z tobą w porządku - odpowiedziała miło. Dziewczyna odetchnęła z ulgą.
- Nie musi Pani się zadręczać kaprysem mojej mamy, wszystko jest dobrze - westchnęła próbując nie pokazać swojego poirytowania zachowaniem rodzicielki oraz ukryć swój zły stan.
- Wiem, że dasz sobie radę, więc nie będę chodzić za tobą w kółko, masz cały dzień do dyspozycji dla siebie - powiedziała nie przestając mieć wymalowany na twarzy uśmiech.
- Dziękuję, na pewno skorzystam.
- W razie problemu zgłaszaj się do mnie - ukłoniła się nisko, co Mika odpowiedziała tym samym i chwilę później mogła z ulgą zamknąć drzwi.
Oparła się o nie plecami głośno wzdychając. Następnie rozjarzała się po pokoju dostrzegając na podłodze jej kurtkę. W dalszym ciągu nie wiedziała jak tutaj trafiła.
- Muszę stąd jak najszybciej wyjść - powiedziała kiwając głowę.
Wzięła swoje najpotrzebniejsze rzeczy, aby wyszykować się do wyjścia i skierowała do łazienki. Nie miała zamiaru przebywać w tej szkole minuty dłużej.
~~~~~
Siedziała na ławce znajdującej się przy stawie, który już doskonale znała. Przy tym samym stawie, na którego widok jeszcze do dziś czuła jak zatapiała swoje ciało, chcąc tym zakończyć swój żywot. Mimo złych wspomnień z nim związanych, uwielbiała tutaj przychodzić, nawet jeśli nie wyglądało tak pięknie jak latem. Jego zawsze czysta woda była pokryta lodem, a trawa oraz drzewa śniegiem, zimne powietrze chłodziło jej ciało. Nie przeszkadzało to nastolatce, ponieważ w każdej postaci i tak ciągle miała te same myśli związane z NaMiko i Jungkookiem. Nie potrafiła do końca otrząsnąć się po prawdzie jakie poznała. Czuła się dokładnie tak samo, jak w dniu, w którym dowiedziała się o śmierci NaMiko, tylko tym razem o wiele gorzej. To wszystko mieszało w głowie.
Patrzyła na biały, rażący w oczy śnieg nucąc w głowie piosenkę swojego zespołu, póki nie poczuła jak ktoś siada obok niej powodując tym ciężar. Przeniosła wzrok na siedzącą postać posyłając jej uśmiech.
Zdecydowanie za nim tęskniła.
Przez ponad miesiąc nie miała z nim żadnego kontaktu, nie tylko przez szpital, ale i przez jego przyjaciela, który zabronił mu kontaktu z dziewczyną.
- Czemu siedzisz tutaj sama? - odezwał się w końcu.
- Nie mam pojęcia, potrzebowałam się przejść, pomyśleć o paru sprawach - odpowiedziała cicho, patrząc w niebo.
- Coś Cię trapi? - zapytał zmartwiony. Dziewczyna przeniosła na niego swój wzrok.
- Trapi mnie przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Moje błędy i błędy innych, to męczące - mruknęła śmiejąc się pod nosem z nutką rezygnacji.
- Jak to mówią "Nikt nie widzi twojego cierpienie, nikt nie widzi twojego strachu, ale wszyscy widzą twoje błędy" - powiedział odwracając swój wzrok ku stawu.
- Wszystko wiesz, prawda? - prychnęła.
- Znam historię z NaMiko, od dawna - odpowiedział.
- Też uważasz, że uśmierciłam własną siostrę? - zacisnęła usta, aby się nie rozpłakać.
- Nie, bo to bujda - powiedział patrząc na nią.
Szatynka ponownie przeniosła na niego swój wzrok i chwilę w milczeniu patrzyła w jego oczy.
- Inni tak nie uważają - wychrypiała.
- Inni, czyli Jungkook? Nie przejmowałbym się jego słowami na twoim miejscu. To prawda, że kochał NaMiko i to całym sercem, no cóż dopóki jeszcze je miał - westchnął zmieniając pozycje na wygodniejszą.
- To przeze mnie się wówczas zmienił.
- Kolejna bujda. Jungkook wybrał taką drogę, bo został przez to zmuszony. Myślisz, że śmierć NaMiko zatacza tu największe koło? Ona tylko doprawiła jego cierpienie - powiedział mrużąc oczy przez rażący blask śniegu.
- O czym mówisz Taehyung? - zmarszczyła brwi.
- Jungkook tak naprawdę nigdy nie miał lekko. Wychowywał się w bogatej rodzinie, a jego rodzice przejmowali się tylko tym, czy starczy im alkoholu na cały tydzień. Szastali pieniędzmi na lewo i prawo, ale nigdy niczego mu nie dali, zwłaszcza miłości. Oczekiwali od niego cudów, a on jako młody chłopak nie ze wszystkim sobie radził i nie umiał spełnić ich wymogów. Ojciec go bił, w ramach zemsty, a matka? - zaśmiał się na wspomnienie o niej - ona nigdy nią nie była. Tyle dobrego, że Jungkook miał wsparcie w swojej ciotce, ale to nie wymazało jego traumy i już wtedy zaczął się psuć. Znam go od pierwszej klasy liceum i dobrze znam jego uczucia. Poznanie NaMiko i jej śmierć to najmniejszy pryszcz, ale również miało to swój udział w jego psychice.
Mika wzdrygnęła się na tę wypowiedź. Nie miała pojęcia, że Jungkook przeżywał takie dzieciństwo.
- To naprawdę przykre - zrobiła smutną minę - szkoda, że musiałam za to obrywać.
- Jungkook nie znęcał się nad tobą tylko ze względu na NaMiko. Obwiniał Cię o jej śmierć, ale sam w to nie wierzył.
- Nie rozumiem - przekręciła głową.
- To dość specyficzna i skomplikowana osoba. Nie zawsze łatwo go odczytać, ale nie jest to też zbyt trudne. Chodzi mi o to, że Jungkook stwarza sobie cele, by nie myśleć o swojej przeszłości. Wie, że jeśli się czymś porządnie zajmie, oczyści umysł - wyjaśnił gestykulując.
- Więc ja stałam się jego celem? Znęcał się nade mną, by nie myśleć o przeszłości?
- Powiem ci tak w tajemnicy, że jego złe zamiary wobec ciebie nie były prawdziwe. Możesz w to nie uwierzyć, ale jest on dobrym chłopakiem, choć tego nie pokazuje i raczej nie pokaże - wzruszył ramionami.
Mika przypomniała sobie o zmianie diabła. Co jeśli on wciąż jest zły, a to tyko kolejne pozory?
- Nie pocieszyłeś mnie - zakpiła.
- Nie to chciałem uzyskać. Możesz jeszcze wszystko zmienić i go uratować. On nie jest zepsuty, tylko zagubiony. Jimin ci o tym wszystkim nie mówił?
- O tym akurat nie wspomniał - przegryzła wargę przypominając sobie rozmowę z rudowłosym.
- No tak jako jego przyjaciel musiał obiecać trzymać usta na kłódkę w tej sprawy - zaśmiał się pod nosem.
- Ale ty mi powiedziałeś - wskazała na niego.
- Bo uważam, że powinnaś to wiedzieć. Jest coś w tobie, co go blokuje.
- Znowu nie rozumiem.
- W końcu zrozumiesz, ale to nie ja ci w tym pomogę. Jesli jesteś na siłach sama do tego wszystkiego dojdziesz. Muszę już iść, przemyśl to - powiedział, po czym wstał i odszedł zostawiając ją samą.
Dziewczyna odwróciła wzrok, gdy TaeHyung zniknął z pola widzenia. Nie miała siły odkrywać kolejnej tajemnicy, choć była ciekawa co miał na myśli mówiąc, że ona "blokuje" Jungkooka.
Po tylu staraniach minął tylko miesiąc. Czasami widzi ludzi w szkolnych mundurkach, ale nawet to nie sprawia, że czuje się dobrze, tylko wręcz odwrotnie.
Włączyła muzykę z naładowanego już telefonu i nagle całe otoczenie jakby ucichło. Nie słyszała niczego, poza swoim oddechem i biciem serca..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top