55. Nadzieja na lepszy czas.

Stała przed wejściem do budynku szkoły, smętnie patrząc na wchodzących do niej nauczycieli, a padający śnieg opadał na jej odsłoniętą twarz i włosy. Po tym miesiącu z dala od tego terenu, nawet na chwilę za nim nie zatęskniła. Czuła się jak pierwszego dnia szkoły, gdy stała dokładnie w tym samym miejscu. Tylko tym razem nie była przepełniona ekscytacją i szczęściem, lecz żalem. Mimo iż, niby wszystko zostało już wyjaśnione, wciąż obrzydzały ją jej korytarze.

    Weszła do środka kierując się do swojego pokoju. Po drodze paru uczniów powiedziało jej ciepłe słowa, co trochę ją pobudowało. Uśmiechnęła się pod nosem i zatrzymała przed drzwiami pokoju. Nie czekając na nic chwyciła za klamkę i wcisnęła ją do dołu.

- Mika! - zatrzymał ją krzyk jej przyjaciółki.

    Szatynka spojrzała jak biegnie w jej stronę. Przez ten czas w szpitalu widziały się może ze dwa razy, gdy odwiedziła ją z Hoseokiem. Potem spędzając dwa tygodnie w domu w Busan już ją nie zobaczyła.

    Blondynka rzuciła się na jej szyję ciesząc się z jej obecności w szkole.

- Tak za tobą tęskniłam, rzadko się odzywałaś - jęknęła jej do ucha - Jak się czujesz?

    Odsunęła się od niej nie przestając się uśmiechać.

- Dobrze, odpoczynek od tej szkoły poprawił moje samopoczucie - odpowiedziała ciepło.

- Masz szczęście, nic ciekawego cię nie ominęło, oprócz tego, że.. - przerwała.

- Oprócz tego, że?

- Zerwałam z SooYangiem - dokończyła ze smutkiem.

    Mika spuściła głowę nie wiedząc jak ją w tym momencie pocieszyć. Nie znosiła SooYanga i wieść o tym, że zerwali była dla niej pocieszająca.

- To nie była twoja wina. On po prostu jeszcze nie był gotowy na to, żeby być z tobą, ponieważ jest jeszcze niedojrzałym chłopcem - powiedziała ujmując jej dłonie.

- Chciałabym zamknąć ten rozdział, więc może skupmy się na tobie - potrząsnęła głową jakby próbowała coś z niej zrzucić - jak w domu z twoimi rodzicami?

- Niby wszystko wyjaśnione, ale jednak mam ten żal. Po za tym, od sytuacji z Jungkookiem uczepili się mnie jak mucha gówna - burknęła krzyżując ręce.

- Gadałaś z Jungkookiem?

- Nie, nie miałam ochoty brać się za ten temat - machnęła ręką.

- Nie mówiłam nic wcześniej, ale Jungkook każdego dnia pytał mnie o ciebie - powiedziała poruszając znacznie brwiami.

    Szatynka zakrztusiła się własną ślinę słysząc te słowa.

- O mnie? Dlaczego? - zapytała marszcząc czoło.

- To chyba jasne, że wie, co mogli naopowiadać ci o nim rodzice, chciał wiedzieć jak wiele usłyszałaś - odpowiedziała cicho rozglądając się czy Pan Ciemności przypadkiem gdzieś tutaj nie jest.

- Mówiłaś mu?

- Nie, mówiłam, że nic nie wiem - dotknęła swojej piersi na znak przysięgi.

- To dobrze, wolę sama to załatwić, a najlepiej zapomnieć o całej sprawie - mruknęła gestem pokazując, aby weszły do jej pokoju.

- Za niedługo święta, lepiej spędzić je mając załatwione wszystko sprawy - powiedziała żartem.

- Nawet to mnie nie pociesza, kocham święta, ale w tym roku spędzam je sama - usiadła na łóżku.

- Nie martw się, ja także. Rodzice wyjeżdżają do Grecji, a ja nie chciałam zabierać się z nimi.

- To będą nasze pierwsze wspólne święta - uśmiechnęła się czule.

- Zdecydowanie będą to najlepsze święta - objęła ją ramieniem.

- Tak, z dala od zła, z dala od Jungkooka - wymamrotała. Blondynka przewróciła oczami puszczając ją.

- Może to dziwne, ale on serio się o ciebie martwił, a jakby nie zapomnieć uratował ci życie - powiedziała podnosząc brwi.

- Powinnam juz sobie odpuścić? - westchnęła cicho.

- To pytanie to najtrudniejsze pytanie świata. Doskonale znamy Jungkooka, ale w ostatnim czasie dzieje się z nim coś dziwnego, zmienia się, jakby stało się coś, co zmiękcza jego kamienne serce - powiedziała biorąc do ust cukierka, którego znalazła w swoich spodniach.

- Gdy się przede mną otwierał, zobaczyłam pierwszy raz jego ból, to jak cierpi po stracie NaMiko, lecz słysząc słowa rodziców.. - przerwała kręcąc głową ze zrezygnowania.

- Twoja matka nienawidzi Jungkooka, bo związał się z NaMiko tym samym dając jej szansę szczęścia i zrozumienia. Nie można mieć pewności, że mówiła prawdę, mogła w ten sposób chcieć cię przekonać, abyś nie postąpiła jak NaMiko - wzruszyła ramionami.

- Mój ojciec nigdy mnie nie okłamywał, zawsze był inny niż mama. Spokojny, rozważny i szczery, natomiast matka zawsze lubiła się rządzić. Potrafiła ustawić każdego do kąta i nie pozwala sobą pomiatać - prychnęła lekko pod nosem.

- A co jeśli twoja matka go przekonała? Mogła użyć swojego charakteru i w ten sposób go zmusić.

- Myślisz, że byłaby do tego zdolna? - przeraziła się.

- Posłuchaj, dzisiaj sobota, nie chcesz się może trochę rozerwać i zapomnieć na chwilę o problemach? - zmieniła temat.

- Wiesz, rzeczywiście chcę - kiwnęła głową.

- W takim razie idziemy do Hoseoka, twój widok bardzo go ucieszy - wstała kierując się do wyjścia, po czym Mika postąpiła tak samo.

    Do kilku minutach stały już pod drzwiami przyjaciela pukając z całej siły. Chłopak lekko wkurzony otworzył je wychodząc zza rogu, ale widząc Mikę jego złość zniknęła, a chwilę później trzymał ją w swoich ramionach.

- Hoseok, dusisz - wydyszała czując jak brunet ściska ją coraz mocniej.

- Tęskniłem mała - powiedział wypuszczając ją z objęć - jak się czujesz?

- Wyśmienicie - puściła mu oczko.

- Mamy plany dzisiaj się nieźle zabawić, wchodzisz w to? - wtrąciła Mora robiąc swoją łobuzerską minę.

- Już ubieram buty - odpowiedział i zniknął za drzwiami.

- Wiedziałam, że na to pójdzie, nie byłyby sobą mówiąc "nie" - przybiła z  Miką piątkę.

- Wyruszamy - pojawił się brunet zamykając pokój.

    Opuścili szkołę śmiejąc się w najlepsze. Wspólne spędzanie czasu, było czymś, czego Mice brakowało najbardziej. Czuła, że od tych kilku miesięcy tortur, teraz będzie najlepszy czas w jej życiu.

    Przeniosła nieświadomie swój wzrok na czarny samochód znajdujący się kilkanaście metrów dalej. Dobrze znała ten pojazd. Stający przy nim chłopak wpatrywał się w Mikę będąc zaskoczonym jej widokiem. Nie widział jej miesiąc, a przez ten czas nieprzerwanie o niej myślał.

    Dziewczyna patrzyła na niego, widząc go w nowym wydaniu. Jego niedawno czarne włosy były pokryte brązową farbą, a podkreślone w zwyczaju oczy całkowicie naturalne. Wyglądał dojrzale i niewybaczalne przystojnie. Iskry w jego oczach wywołały u niej uśmiech, który natychmiast do niego dotarł. Nie przestając na siebie patrzeć wyminęli się, gdy nastolatka zniknęła za murem szkoły. Wyłączając się z transu spojrzała przed siebie, na swoich przyjaciół.

    Pierwszy raz, mogła rzec, że Jungkook zrobił na niej niesamowite wrażenie, wnet był wart jej uwagi. Tym razem nie był to już Pan Ciemności. Co przyczyniło się do jego zmiany?

    Pociągnęła dyskretnie Morę do siebie, aby zadawać jej ważne pytanie odnośnie diabła.

- Co się stało z Jungkookiem? Jego zmiana jest zadziwiająca - wyszeptała.

- Wszyscy byliśmy zaskoczeni, gdy któregoś dnia wyszedł z pokoju w takim wydaniu. Już wcześniej wyglądał dobrze, a teraz tylko podbij podwójnie serca uczniów - odpowiedziała równie szeptem.

- Ale dlaczego zmienił wygląd?

- Nie tylko wygląd, ale i charakterek. Mówiłam, jest kamienne serce, to juz tylko słaba deska do złamania - posłała jej uśmiech.

- Wyjaśniaj bardziej zrozumiale - poprosiła.

- Pierwszy raz widziałam jak Jungkook uśmiecha się do przypadków uczniów, ale nie był to złośliwy uśmiech, tylko uśmiech ciepła - powiedziała zaskoczonym głosem.

    Szatynka otworzyła szeroko oczy, będąc w szoku.

- Myślisz, że zmienił się całkowicie?

- Oczywiście, że nie. Dzisiaj była już jedna bójka z jego winy. Mimo tego, zrobił postępy i to widać, choć czasami pokazuje swoją ciemną stronę - odpowiedziała wzdrygając się od zimna.

    Mika puściła Morę odwracając się w kierunku szkoły, gdzie zobaczyła Jungkooka. Jego zmiana, o której usłyszała i którą zobaczyła nieźle ją zaskoczyła. Co zachęciło go do zmiany, skoro jego władza niezmiernie mu się podobała? Czyżby dojrzał?

- Jaki plan? - zapytał Hoseok przerywając Mice przemyślenia.

- Dzisiaj jest nasza noc, w okolicach trzech kilometrów znam sześć najlepszych klubów w mieście - odpowiedziała dumnie Mora.

- Czyli kierunek kluby - powiedziała Mika wychodząc przed nich. Mimo iż, wiedziała, że źle to skończy, kierowała nią ogromna ochota zabawy po całości..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top