53. Szansa
Pan Ciemności trzymając ręce w swoich skórzanych spodniach wchodził w głąb sali ze spuszczoną głową. Nastolatka patrzyła na niego zaskoczonym wzrokiem, będąc w szoku, że był on tutaj w szpitalu.
- Dam wam chwilę na wyjaśnienie sobie paru spraw, najwyższy czas to zakończyć - powiedział Hoseok i opuścił salę wcześniej wysyłając diabłu ostrzegawcze spojrzenie.
Jungkook podszedł do łóżka dziewczyny patrząc na wiszącą na nim tabliczkę z wynikiem jej badań. Uchwycił ją w ręce zaczynając czytać.
Szatynka wlepiała w niego swoje oczy czekając, aż w końcu coś powie.
- Dlaczego mnie uratowałeś? - odezwała się będąc zniecierpliwiona jego milczeniem.
Chłopak ignorując jej pytanie odwiesił tabliczkę na swoje miejsce i stanął naprzeciw niej przenosząc wzrok na jej osobę.
- Odpowiesz coś, czy będziemy rozmawiać oczami? - zapytała krzyżując ręce.
- Jak się czujesz? - zapytał beznamiętnie.
- Uwierzę, że cię to obchodzi - prychnęła odwracając głowę.
- Uratowałem cię - mruknął.
- Mam ci być za to wdzięczna?
- Nie, ale chciałabym wiedzieć, co zrodziło ci się w tej twojej pustej głowie, że postanowiłaś to zrobić? - usiadł na krześle nie przestając na nią patrzeć.
- Czyż tego właśnie nie chciałeś? Przysiągłeś moją śmierć, więc chciałam cię w końcu wyręczyć - odpowiedziała chłodno, choć poczuła ból przypominając sobie uczucie jakie jej przy tym towarzyszyło.
Diabeł przełknął głośno ślinę wiedząc, że nastolatka miała rację.
- Gdy stanąłem na brzegu stawu i ujrzałem jak twoje ciało opada na dno - zaczął z trudnością - poczułem jakbym ponownie patrzył na śmierć NaMiko.
Wydusił zaciskając pięści. Pokazywanie uczyć było dla niego czymś niezmiernie trudnym, a na wspomnienie o NaMiko do jego oczu cisnęły się łzy.
Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona, ponieważ pierwszy raz widziała jak diabeł okazuje swoją słabość.
- Chcę znać wszystko, każdy szczegół, za co mnie tak strasznie nienawidzisz? - powiedziała stanowczo. Pan Ciemności kiwnął głową głośno wzdychając.
- NaMiko była dla mnie kimś, kto potrafił mnie zmieniać. Swoją zabawną osobą wywoływała u mnie uśmiech, rozkochując moje serce w sobie każdego dnia, mimo jej choroby. Można by rzecz, że była moją muzą, moim narkotykiem, który uzależniał mnie dając poczucie szczęścia i spełnienia. Kochałem ją, ufałem i oddałem siebie czując, że to właśnie ona jest tą jedyną - powiedział z uśmiechem patrząc w jeden punkt przed sobą.
Mika złapała się za pierś słysząc jego słowa. Zaczęła czuć, jaką krzywdę musiała wyrządzić mu śmierć NaMiko.
- Odebrałam ci to, zabiłam osobę, którą kochałeś - wymamrotała z bólem.
Jungkook wstał z miejsca wykonując kilka kroków z rękami na karku. Milczał przez chwilę dając spłynąć w spokoju swoim emocjom.
- To nie była do końca twoja wina. NaMiko miała problemy, inaczej odbierała rzeczywistość niż zdrowy człowiek i wszędzie widziała zagrożenie - powiedział stojąc do niej tyłem.
- Czy jesteś zły, że jej serce jest we mnie? - zapytała ze skruchą.
- Będąc szczerym, czułem obrzydzenie twoją osobą, gdy przypominało mi się, że jakaś część NaMiko jest w tobie. Ale.. - przerwał robiąc głęboki wdech - gdzieś głęboko w środku, na samym dnie, gdzie słońce nie dochodzi, wiem, że twój wpływ na całą historię był nieświadomy i tak naprawdę nieprawdziwy.
Dokończył na końcu zaciskając usta. Trudno było mu wypowiedzieć te słowa, ponieważ przez tyle miesięcy obwiniał ją o jej śmierć.
- Chciałabym powiedzieć, że przepraszam, ale wiem, że i tak nie wiele to zmieni - uśmiechnęła się blado.
- To prawda, ale możemy pamiętać, że mimo wszystko, NaMiko wciąż jest wśród nas, ponieważ nie wymazaliśmy jej z pamięci - powiedział podchodząc do niej. Wiedział, że dalsza walka nie miała już sensu.
- Szkoda, że nie ma odwiedzin w niebie - pociągnęła nosem.
- Są pożegnania, na które nigdy nie będziemy gotowi. Są słowa, które zawsze będą wywoływać morza łez. I są takie osoby na myśl, o których zawsze zasypie nas lawina wspomnień - powiedział delikatnie dotykając jej dłoni, lecz po kilku sekundach odrazu ją zabrał.
- Powiedz mi - spojrzała na jego twarz - dlaczego to robisz? Dlaczego się przede mną otwierasz?
- Nie otwieram się - prychnął z rozbawienia - doszedłem do wniosku, że powinnyśmy w końcu sobie wszystko wyjaśnić, wiem, że NaMiko by tego właśnie chciała.
Szesnastolatka przeniosła swój wzrok na okno patrzą w rażące ją światło słońca.
- Jeszcze wczoraj myślałam, że moje życie jest niewarte dalszej próby walki. Żaliłam się i narzekałam nawet nie łudząc się, że cokolwiek tym naprawię - zaśmiała się - bolą mnie te wszystkie kłamstwa, brak szczerości i zaufania ze strony mojej rodziny.
- Nie powinnaś zwalać wszystkiego na życie, bo to nie życie jest złe, tylko ludzie coraz gorsi - westchnął poprawiając swoją opadającą na twarz grzywkę.
- Co przez to sugerujesz?
- Dostałaś szansę żyć i nie spieprz tego. Najlepsze, co może ci się zdarzyć, to obudzić się rano i być zdrowym, więc żyj dziś, bo wczoraj nie wróci, a jutro może nie nadejść - posłał jej ciepły uśmiech, na co ona odpowiedziała mu tym samym.
Czuła się szczęśliwa, że mogła szczerze i spokojnie porozmawiać z diabłem. Była to ich pierwsza rozmowa bez wyzwisk i prób rzucania się sobie do gardeł, dlatego Mika była pod wrażeniem jego dojrzałości i niezmiernej inteligencji. Jej silne poczucie winy zaczęło powoli słabnąć, choć wiedziała jak bardzo go tym skrzywdziła. Zapomniała już o wszystkich wybrykach w jego strony tłumacząc to bólem przeszłości.
Do pokoju nastolatki z wielkim hukiem weszli jej rodzice.
- Moje dziecko, ty żyjesz! - krzyknęła jej matka podbiegając do niej i mocno tuląc, tym samym nie zwracając uwagi na stojącego obok diabła.
- Mamo, tato, co wy tu robicie? - oderwała się od rodzicielki, nie do końca będąc zadowoloną z ich wizyty, ponieważ miała do nich żal że ją okłamywali.
- Jak to "co tu robimy"?! Lekarz mi wszystko powiedział! Próba samobójczą? Kochanie - nie mogła opanować emocje, wciąż próbując utulić swoją córkę.
- Mamo, przestań, nic mi nie jest - odpychała ją od siebie czując, że brakuje jej powietrza.
- Co ty tutaj robisz? - zwróciła się do Jungkooka widząc jego obecność - jak śmiesz stać przede mną, po tym co się stało?
Patrzyła na niego wrogimi oczami. Jego osoba przy Mice doprowadzała ją do szału, nienawidziła go.
Jungkook śmiał się oczami, również nie miło trawiąc obecność matki jego zmarłej dziewczyny.
- Mi też miło panią widzieć, Panno HaeSoo - powiedział złośliwie.
- Ty..
- Mamo! - przerwała jej nastolatka - zostaw go, to on mnie uratował.
Rodzicielka otworzyła szeroko oczy patrząc na dumnego Pana Ciemności. Nie wierzyła w jego dobre intencje.
- Jaki miałeś w tym interes? - warknęła zła.
- Myślę, że powinna Pani skupić się teraz na swojej córce - kiwnął na Mikę, nie mając zamiaru wchodzić w kłótnie z jej matką.
- Poznałam prawdę, mamo - powiedziała cicho - wiem, że NaMiko zabiła się, aby oddać mi swoje serce.
HaeSoo zamknęłam usta, będąc w szoku z wypowiedzianych przez córkę słów.
- To twoja wina, żałosny gówniarzu - fuknęła do diabła.
- Moja? To państwo okłamywali ją przez tyle miesięcy, ale to ja jestem żałosny - prychnął z pogardą.
- Nigdy ci nie ufałam, od początku wiedziałam, że jest z tobą coś nie tak, psułeś NaMiko - syknęła wracając do wspomnień.
- Ma do mnie Pani żal, że potrafiłem sprawić, że NaMiko nie pozwalała sobą pomiatać, że dawała radę żyć według własnych zasad - powiedział dumnie krocząc w jej kierunku.
- Przez ciebie NaMiko uciekła z domu.
- To była jej decyzja, a to, że postanowiła szukać ratunku u mnie, to już inna historia - wzruszył ramionami.
- Od samego początku próbowałeś zniszczyć naszą rodzinę - warknęła piorunujące go wzrokiem pełnym nienawiści.
- Pani oskarżenia są bezczelne. Nie będę słuchać, jakie słowa wychodzą o mojej osobie. Opuszczę to pomieszczenie, abyście mogli sobie wszystko wyjaśnić - odrzekł z udawaną ciepłością i wyszedł, na końcu walcząc ze sobą, aby nie trzasnąć drzwiami.
- Jak możesz się z nim zadawać? - zwróciła się do córki z pretensjami.
- On tylko uratował mi życie, powinnaś być mu wdzięczna - powiedziała krzyżując ręce.
- Wdzięczna? Temu insektowi, który doprowadził do całej tragedii? - oburzyła się.
Mika spojrzała na nią zaskoczona.
- Mamo, o czym ty mówisz? - zapytała podnosząc się.
- Czas, abyś poznała całą prawdę..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top