48. Przerażający telefon.

*Może zawierać wulgaryzmy*

    Leżała późną nocą w swoim łóżku słuchając muzyki swojego zespołu. Mocno zaprzątnięta głowa uniemożliwiała jej sen na każdy możliwy sposób.

    Dziewczyna rozmyślała o zniknięciu Hoseoka, ponieważ od samego rana wraz z Morą nie mogły go nigdzie znaleźć. Obawiała się, że zdążył on wypełnić wszystkie formalności dotyczące wypisania ze szkoły i zwyczajnie w świecie odjechał nawet się z nią nie żegnając. Nastolatka przyrzekła, iż jeśli to prawda to zemści się na Jungkooku, że to na nim wymusił.

    Zrzuciła znajdujące się w jej uszach słuchawki i wstała podchodząc do okna. Wlepiła w oczy w park z naprzeciwka i zaczęła liczyć minuty kiedy wybuchnie, póki nie doszło do niej, że nawet to nie będzie w stanie cokolwiek zmienić. Pułapka, w której się znajdowała, była idealnie skonstruowana i ucieczka z niej wiązała się z cudem świata. Najgorsze w tym wszystkim było to, że od kłótni z rodzicami nie miała z nimi żadnego kontaktu i nie mogła prosić ich o pomoc, już zapominając o wszystkich kłamstwach, szatynka ich potrzebowała.

    Oblała dłonie zimną wodą i przejechała po swojej zmęczonej twarzy, aby następnie wbić oczy w znajdujące się w lustrze łazienki jej własne odbicie. W głowie pojawiała się tylko jedna myśl.

"Co ty ze sobą zrobiłaś?"

    Niewybaczalne było dla niej, że pozwoliła doprowadzić się do takiego nieładu. Przepełniona nienawiścią i rządzą zemsty wpatrywała się w swoją twarz wytykając błędy jakie popełniła. Pałała niezmiernym bólem i pragnęła odpłacić jej własne cierpienie tym, którzy je wywołali. Ale były to tylko snute marzenia, w rzeczywistości nie wykazywała się żadną siłą, czy chęcią, aby tego dokonać. Była wrakiem człowieka i nic nie wskazywało na jej poprawę. Chciała walczyć, ponieważ chciała żyć.

    Zamknęła drzwi od pokoju i obolałym krokiem  skierowała się na swoje łóżko. Opadła na świeżą pościel i przymknęła powieki, by chwilę później je otworzyć przez wibrujący telefon. Chwyciła urządzenie w dłoń i spojrzała z przymrużeniem na jego ekran, gdzie widniał nieznany numer, z którym ona już nie raz miała do czynienia.

    Podniosła się do siadu i patrzyła szeroko otwartymi oczami na telefon, który wciąż jeszcze dzwonił. Zastanawiała się, czy mądrym będzie odebrać, skoro już wie,  co może czekać ją po wciśnięciu zielonej słuchawki.

    Gdy ekran zalała ciemność, a dzwoniący numer wygasł, odetchnęła z ulgą. W drzwi dało słyszeć się nagle głośne walnięcia. Dziewczyna złapała się za pierś czując jak serce próbuje wybuchnąć od adrenaliny, a ciężki oddech podrażania jej gardło.

- Miałaś z tym walczyć - szepnęła do siebie.

    Walenie do drzwi ustało, a trzymany przez nią telefon powtórnie zaczął wibrować pokazując po raz kolejny nieznany numer. Nastolatka odebrała połączenie i przyłożyła do ucha.

- Halo? - wychrypiała drżącym głosem.

- Dobry wieczór, Mika - usłyszała po drugiej stronie niski głos powodujący napływ dreszczy.

- Kim jesteś? - zapytała wrogo, a jej całe ciało już drżało.

- Twoim koszmarem, twoim cierpieniem, twoim przekleństwem - odpowiedział pewnie.

- Czego ode mnie chcesz? - warknęła, mogła przyrzec, że mówiący po drugiej stronie głos jest jej znany.

- Wyczuwam w twoim głosie lekkie podenerwowanie, sposób w jaki się do mnie zwracasz jest dość nie grzeczny - powiedział spokojnie, w nastolatce się zagotowało.

- To ty mnie męczysz, tak?! To ty za tym wszystkim stoisz! - podniosła głos uderzając pięścią o łóżko. Rozmówca zaśmiał się przerażająco.

- Pochopnie oceniasz nie dając możliwości wyjaśnień - mruknął.

- W takim razie, proszę - syknęła - kimś jesteś i dlaczego nie dajesz mi spokoju?

- Pierwszy raz widzę cię w spiętych włosach i mogę śmiało powiedzieć, że jest ci z tym do twarzy - zmienił bieg rozmowy.

    Nastolatka wstała z łóżka słysząc jego wypowiedź. Dało jej to do zrozumienia, że rozmawiająca z nią postać obserwuję ją w tym momencie.

- Jak mnie widzisz? - wzdrygnęła się.

- Mam dojścia, dzięki czemu potrafię być wszędzie, w każdej chwili twojego życia i widzieć każdy możliwy twój ruch - odpowiedział dumnie. Szatynka panicznie rozglądała się dokoła.

- Ty sukinsynie - wycedziła - bawisz się w pieprzonego pedofila, którego kręcą młode dziewczyny?

- Potrafisz zabawnie opisać zamiary danej osoby - ponownie się zaśmiał - skoro już zaczynamy niemiło, oboje prowadzimy dość skomplikowaną grę i oboje mamy w tym niezły interes, ale tylko jedno z nas może dokonać swojego celu. Moim celem jesteś ty.

- Wyjaśnił jaśniej - skrzyżowała ręce krążąc po pokoju.

- Upatrzyłem sobie ciebie jako cel mojej zemsty. Jesteś na tyle bezsilna, że sama przyciągnęłaś na siebie mój gniew. Satysfakcja twojego cierpienia będzie tylko wisienką na torcie bólu jaki Cię czeka.

- O czym ty bredzisz do jasnej cholery?! - warknęła.

- Znam twoje myśl, wiem czego się obawiasz i co jest twoim największym lekiem. Mogę to wykorzystać w każdej chwili - zagroził.

- Wykańczasz mnie, nie wiem kim już jestem i co się ze mną dzieje! - krzyknęła wyprowadzana z równowagi przez styl rozmowy jaką prowadził.

- Taki miałem uzyskać efekt, teraz tylko pozostaje jeden krok, aby doszczętnie cię zniszczyć! - podniósł swój złowrogi głos.

- Jesteś psychopatą! Daj mi w końcu spokój! - krzyczała próbując powstrzymać nadchodący płacz.

- Jeszcze będziesz błagać mnie o litość, zapłacisz za swój grzech i ja ci w ty pomogę.

- Grozisz mi? Nie znam Cię człowieku i niczego mi nie wmówisz - syknęła.

- Myślisz, że jeszcze pokazałem do czego jestem zdolny? Trzymam cię długo, bo zasłużyłaś na takie cierpienie! - fuknął wrogo.

    Nastolatka rzuciła telefon o ścianę z naprzeciwka nie mogąc dalej słuchać jego niedorzecznych słów. Opadła na kolona zalewając się łzami, i nie przejmując rozwalonym w tym momencie telefonem.

    Tajemnicza osoba, która stała się jej własnym prześladowcą wprowadziła ją w zdezorientowanie. Nie mogła zrozumieć, kto nie daje jej żyć każdej nocy i jaki ma w tym interes oraz czym zawiniła, że zesłała na siebie taką tragedię. Pragnęła dowiedzieć się, kim była osoba znajdująca się po drugiej stronie telefonu, ponieważ był to powód jej codziennej męki. Zaczęła mieszać się, czy była to rzeczywistość czy tylko kolejny chory wybryk jej choroby..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top