46. "Nie pozwolę, abyś to zrobił"
Przeczytała dwa razy kartkę, zanim dokładnie doszło do niej to, co zamierzał zrobić jej przyjaciel. Przeniosła na niego swój zszokowany wzrok, a podniesione ciśnienie dawało jej znaki, że zaraz wybuchnie.
- Przepisujesz się do innej szkoły?! - krzyknęła totalnie zawiedziona tym, co przeczytała.
- Jak widać - wymamrotał odbierając od niej dokument.
- Ale dlaczego? Co się stało? - zadawała pytania nie dowierzając.
- Przeprowadzam się i muszę zmienić szkołę - odpowiedział nie patrząc na nią.
- Kłamiesz, wiem, że nie o to chodzi - powiedziała pewnie. Dobrze wiedziała, kiedy kłamał, ponieważ nie umiał tego robić.
- Muszę się przenieść, taki dostałem rozkaz - powiedział przenosząc na nią swój wzrok.
- Od kogo? Od Jungkooka? - warknęła zła. Brunet westchnął głośno masując swoje czoło. W głowie szumiały mu jeszcze wczorajsze słowa diabła.
- Podejdź ogierze - kiwnął palcem, aby chłopak przed nim stanął.
- Masz coś na swoją obronę, czy mogę przejść do konkretów? - zapytał chowając dłonie do kieszeni spodni.
- Za co masz do mnie pretensje? Że dzięki mnie, Mika mogła się od ciebie uwolnić i w końcu normalnie żyć? - zmarszczył brwi. Miał świadomość, że diabeł nie jest zadowolony z tego, co zaszło i wiedział, że będzie chciał go ukarać.
- Hah, zabawny jesteś. Twoja pewność tego, co mówisz jest zadziwiająca, ponieważ dobrze wiesz, że nie ważne jak, gdzie i kiedy, i tak bym dorwał to czego chcę - podniósł brwi patrząc na niego pewnym siebie wzrokiem.
- No tak, jak mogło mi umknąć, że stoi przede mną najprawdziwszy, najgorszy i najbardziej żałosny potwór jaki istnieje - burknął z pogardą. Jungkook zaśmiał się pod nosem wbijając swój język w wewnętrzną stronę policzka.
- Ładne masz słownictwo, mając świadomość do kogo się zwracasz - warknął mu prosto w twarz - nie będę wysłuchiwał jak mnie obrażasz, bo mogę nie wytrzymać i zniszczyć ci tę uśmiechniętą buźkę.
- Jesteś taki zacofany, że twoją jedyną wymówkę jest przemoc? - prychnął. Diabeł chwycił go za koszulkę i przyciągał do sobie śmiejąc się.
- Możemy uzgodnić kto i na ile jest zacofany, jak się wkurzę i gra zejdzie na dalszy tor - wycedził - skoro jesteś taki pewny siebie to mam propozycję nie do odrzucenia.
- Mam gdzieś twoje propozycje - fuknął.
- Nie masz zbytniego wyboru, bo znając mnie, nieważne co powiem, będziesz musiał to wykonać - zaśmiał się.
- Możemy to ocenić - prychnął.
- Już jutro zanim zaczną się zajęcia, wypełniasz wniosek o natychmiastowe wypisanie cię ze szkoły i bez żadnego słowa spakujesz swoją walizkę i znikniesz z tego miejsca tak, abym nie musiał cię więcej oglądać - powiedział spokojnie uśmiechając się cynicznie.
- Ty już do reszty zwariowałeś, jeśli myślisz, że to naprawdę zrobię - zaśmiał się pod nosem patrząc na niego rozbawionym wzrokiem.
- Jeśli tego nie zrobisz, to obiecuje ci tu i teraz, że użyje wszystkich środków jakie znam i nie patrząc na nic zniszczę Mike do takiego stopnia, że jedyne gdzie będziesz mógł ją oglądać to na cmentarzu - wycedził przez zęby, czując jak się w nim gotuje. Chłopakowi zszedł uśmiech zmieniając się na przerażenie.
- Nie zrobisz tego - fuknął zdenerwowany.
- Dobrze wiesz, że zrobię. Każdy wie, do czego potrafię być zdolny, jak mi na czymś zależy - powiedział ze złośliwym uśmiechem.
- Jesteś potworem - warknął.
- Już mi się to pomału przejadło, ale umowa stoi, czy jednak leży? - przekręcił głowę w bok.
- Dobrze, zrobię to, ale pod warunkiem, że oszczędzisz Mike - powiedział stanowczo.
- Umowa to umowa - puścił go zadowolony.
Dziewczyna patrzy na przyjaciela oczekując natychmiastowej odpowiedzi na jej pytanie. Jest wściekła, że miał zamiar opuścić szkołę i nic jej o tym nie powiedzieć, ale jeszcze bardziej jest wściekła na Jungkooka, ponieważ dobrze wiedziała, że maczał on w tym swoje brudne łapska.
- Hoseok? Żądam tłumaczeń, nie uwierzę, że tak po prostu wyjeżdżasz - powiedziała coraz bardziej zniecierpliwiona jego milczeniem.
- Ja muszę Cię chronić, Mika - odezwał się w końcu, patrząc na nią smutnymi oczami.
- Chronić? O czym ty mówisz? Zaczynasz bredzić zupełnie jak ja, teraz to ja mam ratować Ciebie przed popełnieniem złej decyzji? - jest zła słysząc, co wychodzi z jego ust i nie może uwierzyć, że jest on na tyle głupi, aby popełniać te same błędy co ona.
- Posłuchaj, ja wiem, że zaczynam przeczyć swoim słowom, ale uwierz, że w grę wchodzi bardzo poważna sprawa - zacisnął pieści, aby uspokoić trochę emocje.
- Nie pozwolę, abyś to zrobił - powiedziała stanowczo i wyrwała mu z ręki papier, aby jak najszybciej z nim uciec.
Słyszała za sobą tylko błagalny krzyk przyjaciela, ale nie miałam zamiaru się zatrzymać. Nie mogła pozwolić, aby postąpił on tak samo jak ona i po prostu wyjechał, gdy sam obiecał, że przejdą przez to wszystko wspólnie. Mika była pewna, że nie poradziłaby sobie w tej szkole bez niego, ponieważ tylko dzięki niemu i Morze stała jeszcze na nogach.
Wbiegła z trzecie piętro opierając się o ścianę i głośno dysząc ze zmęczenia. Ignorowała dziwne spojrzenia starszych uczniów skupiając się na uspokojeniu swojego oddechu. Spojrzała na dokument, który trzymała w ręce.
"Szkoła ogólna w Seulu"
Przeczytała nagłówek i przekręciła głową z niezadowolenia, gdy przez myśl przeszło jej, że Hoseok chciał zrezygnować ze swoich artystycznych marzeń i pójść do najzwyklejszej szkoły w mieście, aby ją chronić. Jej własne życie nie jest warte tego, żeby zniszczyć plany przyszłościowe przyjaciela.
- Wszystko w porządku? - usłyszała obok siebie męski głos. Podniosła natychmiast swój wzrok na stojącego chłopaka. Był niezmiernie przystojny, a jego cudne brązowe oczy wysyłały jasne iskry.
- Tak, za szybko biegłam, ale jest dobrze - zaśmiała się nerwowo i przy okazji oczarowana urodą jej towarzysza.
- Widziałem jak wbiegłaś, stało się coś, że tak pędziłaś? - dociekał uśmiechając się zniewalająco.
- Próbuje tylko odwieść przyjaciela od zrobienia najgorszej rzeczy w jego życiu - powiedziała machając trzymaną przez nią kartkę.
- To musi być dobra z ciebie przyjaciółką, że tak o niego dbasz - zaśmiał się lekko - Jestem Yoongi, a ty?
Nastolatka natychmiast uścisnęła jego dłoń.
- Mika, miło mi Cię poznać - uśmiechnęła się do niego najpiękniej jak umiała.
- Wzajemnie, jesteś z pierwszej klasy?
- Tak, ty pewnie jesteś z trzeciej - powiedziała przejeżdżając ręką w powietrzu, że znajdują się na trzecim piętrze.
- Nie, jestem studentem i mam tutaj praktyki jako nauczyciel z kompozycji - odpowiedział dumnie. Mika kiwnęła głową zadowolona z faktu rozmowy ze starszym i na wysokim poziomie mężczyzną.
Już miała coś powiedzieć, gdy zabrzmiał dzwonek informujący o rozpoczęciu zajęć.
- Zaczynam lekcje, trzymaj kciuki - uśmiechnął się. Nastolatka pokazała gestem, że może na to liczyć, po czym patrzyła jak przystojny młodzieniec ją opuszcza.
- Czemu z nim rozmawiałaś? - zatrzymał ją głos mocno szarpiąc za rękaw jej mundurka..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top