41. "Jedzie po mnie"
Byli już prawie dwie godziny drogi z dala od budynku przeklętej szkoły. Po drodze nie wiele ze sobą rozmawiali, wymieniali tylko pojedyncze i nie ważne zdania. Obydwoje jeszcze nie ochłonęli po całym zajściu, które wydarzyło się w dość szybkim tempie.
Hoseok miał za złe przyjaciółce decyzję jaką podjęła, mimo tego, docierało do niego, że jego wsparcie jest jej teraz niezmiernie potrzebne. Nawet jeśli był przekonania, że można było znaleźć inne rozwiązanie to nie miał już w tym żadnego głosu. Miał świadomość przez, co przechodziła nastolatka, dlatego wiedział jak z tym walczyć. Niestety było już za późno, a Mika to uparta dziewczyna i twardo trzyma się swojego.
Szesnastolatka natomiast nie żałowała, że udało jej się opuścić internat. Czuła w środku ogromną ulgę, że w końcu będzie mogła spokojnie zasnąć i spokojnie się budzić. Liczyła, że Jungkook nie będzie jej szukał i po prostu o niej zapomni. To było by na ten moment najrozsądniejsze.
- Jak się czujesz? - odezwał się brunet, przerywając jej przemyślenia.
- Raczej dobrze, trochę mi ciężko, ale to normalne. Martwię się tylko o Morę - odpowiedziała patrząc na niego.
- Myślę, że da sobie radę, to silna dziewczyna - uśmiechnął się blado.
- Dziękuję, że tutaj jesteś. To wiele dla mnie znaczy - powiedziała dotykając jego dłoni.
- Nie mogłem ci nie pomóc, będę Cię wspierać, nawet jeśli jestem przeciwny - mruknął zmieniając zwinnie pas ruchu.
- Uważasz, że źle robię?
- Nie wiem, jak dla mnie chyba tak, ale rozumiem, że w tej szkole mocno cierpiałaś - odpowiedział.
- Przyjście do tej szkoły, było błędem. Chciałam tylko spełnić marzenie NaMiko, bo byłam pewna, że po jej śmierci stało się to moim obowiązkiem. Nie wierzyłam jej w żadne złe słowa na temat tej szkoły, a miała racje - przekręciła głową śmiejąc się pod nosem ze zrezygnowania.
- Nie wierzyłaś, bo była chora, więc nie powinnaś się obwiniać - powiedział patrząc na nią.
- Czasami mam wrażenie, że jej choroba to moja wina.
- Czemu tak sądzisz?
- NaMiko chciała się do mnie upodobnić z jakiegoś powodu, a ja robiłam wszystko, żeby ją od siebie odsunąć. Lecz gdy zaszło to za daleko, nie wycofałam się, wtedy pojawiły się pierwsze objawy - wyjaśniła zaciskając oczy, aby się nie rozpłakać.
- Nie możesz zrzucać na siebie całej winy, NaMiko nie potrafiła się opanować, choć dawałaś jej jasno do zrozumienia, że przesadza. Sama jest sobie winna - pocieszał ją.
- Może masz racje, zaczynam wierzyć w mówione mi bzdury - przewróciła oczami.
- Najlepiej jak przestaniesz o tym myśleć, to stara historia i skupmy się na teraźniejszości - machnął ręką - twoi rodzice wiedzą, że przyjeżdżasz?
- Nie, mama jest na mnie wściekła, wolałam ich nie uprzedzać - wzruszyła ramionami.
- Będą nieźle zdziwieni.
- Tak, ale raczej nie odeślą mnie z powrotem - zaśmiała się.
- Nie będę po ciebie jeździł, szkoda mi paliwa - powiedział żartem.
- Taki z Ciebie przyjaciel? - oburzyła się.
- Najlepszy przyjaciel, tylko ja potrafię na twój rozkaz o godzinie dwudziestej drugiej zawieść cię na drugi koniec kraju licząc się z konsekwencjami jakie za to grożą - powiedział z dumą, przy okazji się śmiejąc.
- Już nie bądź taki skromny - popchnęła go lekko.
- Nie mam zamiaru, moje ego miewa się wtedy lepiej - ponownie się zaśmiał.
- Uważaj, bo cię przerośnie i staniesz się jak Jungkook - również się zaśmiała.
- Będę nękał Cię przez telefon - powiedział wrogo, na co ona przewróciła oczami.
- Tego nie będzie mi brakować za nic w świecie, ale będę tęsknić za twoim poczuciem humoru - uśmiechnęła się do niego radośnie.
- Jeszcze mogę zawrócić - zaproponował z nadzieją.
- Nie zaczynaj - zagroziła palcem. Chłopak podniósł rękę w geście obrony.
- Jest stacja, zatrzymać się? - zapytał pokazując głową na zbliżającą się stację benzynową.
- Tak, kupie coś do jedzenia i picia. Przed nami jeszcze ponad dwie godziny jazdy, a nie jadłam nic cały dzień - powiedziała. Brunet wykonał szybki manewr i zajechał pod dystrybutor.
- Zatankuje, a ty idź, przy okazji zapłać za paliwo - powiedział podając jej pieniądze.
- Zara wracam.
- Tylko szybko - powiedział, szatynka kiwnęła głową i wyszła z samochodu, następnie kierując się do środka stacji.
Przy wejściu przywitało ją ciepło przepełniające całe pomieszczenie. Podeszła do pułki z jedzeniem i wzięła paczkę chipsów oraz małe ciastka. Idąc w kierunku kasy uchwyciła wodę mineralną i położyła zakupy na kasie. Kasjerka skasowała je szybko i spakowała do reklamówki.
- 8,49 zł - powiedziała dając jej torbę z kupionymi rzeczami.
- Jeszcze paliwo - mruknęła nastolatka.
- W takim razie, 108,49 zł - podała poprawną cenę. Dziewczyna wyjęła z kieszeni potrzebną ilość pieniędzy i podała kasjerce.
- Mogę zaproponować ciepłe ciastka - powiedziała pokazując na leżące w gablotce smakołyki.
- Poproszę dwa - uśmiechnęła się. Sprzedawczyni wyjęła ciastka i schowała do papierowej foli, po czym skasowała, a później wsadziła do reklamówki.
- 3,99 zł - przeczytała, nastolatka podała jej pieniądz.
- Bez reszty - powiedziała i biorąc reklamówkę wyszła ze stacji.
Wychodząc mimowolnie spostrzegła stający niedaleko samochód, którego wcześniej nie było. Zajrzała przelotnie w wnętrze pojazdu i stanęła jak wryta widząc siedzącego w nim Jimina. Przetarła zamęczone oczy i jeszcze raz dokładnie się przyjrzała, upewniając się, że to nie tylko przewidzenie. Niestety nie myliła się, za kierownicą siedział jej rudowłosy kolega. Natychmiast wycofała się z powrotem, aby jej nie zobaczył.
- Co on tu robi? - zapytała na głos będąc nie mało zszokowana jego obecnością tutaj. Co jeśli diabeł jest razem z nim?
- Wszystko w porządku? - podeszła do niej dziewczyna, która chwilę wcześniej ją obsługiwała. Wyglądała na przejętą.
- Tak, oczywiście - powiedziała nerwowo.
- Na pewno? Jest panienka jakaś wystraszona - dociekała.
- Nie, wszystko dobrze - kłamała, nie miała zamiaru zadręczać ją prawdą. Kasjerka skinęła głową i odeszła powodują ulgę u szesnastolatki.
Nagle poczuła wibracje w kieszeni płaszcza. Wyjęła jedną ręką telefon i ujrzała wiadomość od Mory. Odblokowała kodem, a następnie weszła w pocztę.
"Jungkook wie o wszystkim. Wyruszył Cię szukać"
- O cholera - szepnęła, patrząc na odebraną wiadomość. Szybko i niezauważalnie podbiegła do samochodu Hoseoka upewniając się, że siedzący w swoim pojeździe Jimin jej nie zauważył. Otworzyła drzwi i zaczęła pakować się do środka.
- Jedź, Jungkook zorientował się, że mnie nie ma i jedzie po mnie - powiedziała zamykając za sobą drzwi, po czym spojrzała w kierunku kierowcy. Przeraziła się, gdy za kierownicą nie zastała Hoseoka.
- Miałaś zamiar wyjechać bez pożegnania? - zapytał uśmiechając się do niej cynicznie..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top