22. "Nie zwariowałam!"
Mika kładła się do łóżka, po wieczornej kąpieli. Zegar wskazywał już dwudziestą drugą, a dziewczyna była wyjątkowo zmęczona. Ułożyła się wygodnie i ostatni raz spojrzała na telefon, który nagle zaczął wibrować. Na ekranie ukazał się nieznany numer. Mika z lekką niepewnością odebrała połączenie
- Halo? - powiedziała po chwili, ale usłyszała tylko głośne szmery.
- Halo? - powtórzyła głośniej. Nagle połączenie zostało zerwane.
Dziewczyna spojrzała na telefon, a jej serce zaczęło nic mocniej. Usłyszała walnięcie w drzwi, na które odrazu przenosiła swój wzrok. Zastanawiała się czy wstać czy zostać w łóżku i czekać, co stanie się dalej. Gdy walnięcie się powtórzyło, nastolatka wstała i podbiegła do drzwi. Otworzyła je i wyskoczyła na korytarz. Przy łazience stały dwie starsze uczennice. Podbiegła do nich.
- Widzieliście tutaj kogoś? - zapytała ciężko oddychając. Dziewczyny patrzyły na nią dziwnym wzrokiem.
- Nikogo tutaj nie było, odwala ci? - burknęła jedna ilustrując ją od góry do dołu.
- To wy pukałyście? - jej głos i ręce drżały z przerażenia.
- Nie, po co miałybyśmy do ciebie pukać? Wydawało ci się coś, weź jakieś leki - powiedziała odsuwając się od niej, a chwile później zaczęła odchodzić ze swoimi koleżankami.
- Nie zwariowałam! - krzyknęła za nimi, a uczennice przyspieszyły kroku.
Mika stała chwilę na korytarzu coraz ciężej oddychając. Bała się, ponieważ wiedziała, że w każdej chwili coś może się wydarzyć. Usłyszała melodie, która leciała z jej pokoju. Dobrze już ją znała, więc bez chwili zastanowienia wbiegła do niego i rzuciła się pod łóżko. Ujrzała małe przyczepione radio i natychmiast je oderwała rzucając o ścianę, aż przestało grać.
- Mogłam zrobić to wcześniej - szepnęła patrząc na zniszczone radio.
W głowie miała myśl, kto posunął się do tego, aby wsadzić je pod łóżko i w ten sposób ją straszyć. Czyżby był to ten sam chłopak, na którego natknęła się kilka dni temu, gdy stał na korytarzu i trzymał w ręce kartkę? Zaczęło dochodzić do niej, że melodia była wytworem jej wyobraźni, póki nie odkryła prawdy. Pytanie, tylko, kto to zrobił i dlaczego? Kto nie daje jej w nocy żyć?
Do jej uszu znowu doszedł dźwięk wibrującego telefonu. Podeszła do sprzętu i ponownie ujrzała nieznany numer.
- Kim jesteś i czego ode mnie chcesz?! - krzyknęła do słuchawki, gdy odebrała telefon. Po drugiej stronie usłyszała czyiś śmiech. Rzuciła przerażona telefon na łóżko i wybiegła z pokoju.
Biegła przed siebie, co chwilę zerkając, czy nikt nie rzucił się za nią w pogoń. Niespodziewanie wbiegła w kogoś taranując go z wielką siłą. Podniosła wzrok i ujrzała przed sobą wkurzonego Jungkooka. Pod wpływem emocji przytuliła się do niego. Chłopak spiął się czując jej dotyk, ale nie odwzajemniał uścisku. Mika sama nie wiedziała, dlaczego go przytuliła. Może chwila słabości? Strach? W jego ramionach czuła się o dziwo bezpiecznie.
- Ekhm.. - chrząknął odsuwając ją od siebie.
- Przepraszam - powiedziała sama stawiając krok do tyłu.
- Co ty tutaj robisz? - zapytał marszcząc brwi. Czuł się źle z tym, że dziewczyna go przytuliła. Wywołała u niego dziwne uczucia ciepła. To było dla niego nie do zniesienia.
- Chyba uciekam - mruknęła czując jak jej oczy zachodzą łzami.
- Uciekasz? - zaśmiał się.
- Nic nie rozumiesz, daj mi spokój - warknęła odchodząc od niego, ale chłopak złapał ją za nadgarstek i przysunął do siebie.
- Dobrze wiesz, że nie dam ci spokoju - powiedział uśmiechając się cynicznie.
- Mam juz jeden problem na głowie, nie dokładaj mi - burknęła patrząc w kierunku, w którym przybiegła.
- Znowu ci coś odwaliło? - zapytał rozumiejąc o czym mówi dziewczyna - powinnaś pójść z tym do psychiatry.
- Przestań mi wmawiać, że zwariowałam!
- A nie jest to prawdą? Sama dobrze wiesz, że jest z tobą coraz gorzej - mówił z uśmiechem. Wiedział, że denerwuje tym dziewczynę i bardziej ją dołuje.
- Przestań! Jesteś chory! - krzyczała popychając go. Chłopak chwycili jej ręce i wykręcił w ten sposób chcąc ją uspokoić.
- To boli, puść mnie - jęknęła z bólu.
- Nie podnoś już nigdy więcej na mnie ręki. Domagam się szacunku, za dużo sobie pozwalasz - warknął wściekle, po czym puścił ją. Dziewczyna zaczęła masować swoje ręce.
- Ty w ogóle wiesz, co to jest szacunek? - zapytała patrząc na niego groźnie.
- Coś, czego od ciebie oczekuję i radzę ci się do tego dostosować, nie lubię się powtarzać i dobrze o tym wiesz - powiedział spokojnie, co w jego wykonaniu wyglądało i brzmiało przerażająco.
- Wedle rozkazu - mruknęła z ironią spuszczając wzrok.
- Powinnaś już wrócić do pokoju, ochrona ma nocną przechadzkę i może cię nakryć - powiedział z dobrze wyczuwalną sztuczną troską.
- Ty jakoś się tym nie martwisz.
- Mówiłem, że panują u mnie inne zasady, dziecko - puknął ją w czoło, na co dziewczyna się oburzyła.
- Dobranoc - szepnął uśmiechając się do niej i odszedł wracając do pokoju. Wiedział, że nastolatka boi się przebywać u siebie i umiał dobrze to wykorzystać.
Gdy chłopak zniknął z jej pola widzenia, Mika odetchnęła z ulgą. Spodziewała się, czegoś gorszego po spotkaniu go, ale zauważyła że nocą diabeł zmieniał się o te parędziesiąt stopni, co coraz bardziej ją dziwiło.
Stanęła przed drzewami do pokoju Mory i delikatnie zapukała. Liczyła, że nie obudzi jej współlokatorki. Po chwili drzwi lekko się otworzyły, a w nich pojawiła się zaspana Mora.
- Mika? Co ty tutaj robisz? - zapytała ziewając.
- Mam pytanie, mogłabyś u mnie dzisiaj spać? - zapytała z nadzieją.
- Stało się coś?
- Po prostu boję się spać tam sam - powiedziała robiąc smutną minę.
- Rozumiem, poczekaj tylko wezmę swój telefon - powiedziała Mora i znikła, aby chwilę później pojawić się z telefon w ręku.
- Możemy iść - uśmiechnęła się zamykając za sobą drzwi.
- Dziękuję, że się zgodziłaś - powiedziała radośnie szesnastolatka.
- Daj spokój, to czysta przyjemność - machnęła ręką i weszły do pokoju Miki. Mora odrazu zauważyła leżące i rozwalone na zmieni radio.
- Biłaś się ze ścianą? - zapytała pokazując na sprzęt.
- Pamiętasz jak opowiadałam ci o tym co dzieje się tutaj w nocy?
- Tak.
- To z tego radia leciała ta melodia. Odkryłam to kilka minut temu - powiedziała kopiąc sprzęt na bok.
- Czyli ktoś je podłożył. Widzę, że nie tylko Jungkook jest twoim problemem - powiedziała lekko wstrząśnięta.
Mora miała rację. Ktoś czyhał na jej życie i nie cofnie się przed niczym, aby ją zniszczyć. Jungkook ma świetnego wspólnika, ciekawe czy o tym w ogóle wie...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top