20. Natknięcie w studiu.

*Może zawierać wulgaryzmy*

Rano nastolatka opuściła swój pokój w celu pójścia do Mory. Chciała ją przeprosić za swoją ucieczkę i nie wracanie przez całą noc. Wiedziała, że jest na nią wściekła, w końcu wpędziła ją w zmartwienie. Teraz tylko liczyła, że jej wybaczy.

Stanęłam przed drzwiami od jej pokoju i niepewnie zapukała. Gdy usłyszała pozwolenie, chwyciła za klamkę i weszła do środka. Na łóżku siedziała Mora, która na jej widok bardzo się ucieszyła.

- Jak dobrze, że jesteś! Myślałam, że coś ci się stało! Jak mogłaś mi to zrobić?! - krzyczała mocno ją tuląc.

- Przepraszam, ale potrzebowałam odpocząć od tego miejsca - mruknęła zakładając kosmyk włosów za ucho.

- Rozumiem, ale mogłaś mieć przez to kłopoty.

- Gdyby nie Jungkook, zapewne bym je miała - wzruszyła ramionami z uśmiechem, ale widząc minę koleżanki jej uśmiech zszedł.

- Jak to "gdyby nie Jungkook"? Byłaś z nim? Mika o co chodzi? - zadawała masę pytań.

- Dzisiejszej nocy, gdy szlajałam się po ulicach, znikąd nagle się pojawił i odwiózł mnie do szkoły. Dzięki jego sprytności bez problemu wdarliśmy się do środka nie zauważeni - wyjaśnia sama nie dowierzając w to, co wychodziło z jej ust.

- Chcesz powiedzieć, że on...ci pomógł? - zapytała marszcząc brwi ze zdziwienia.

- Chyba tak, przynajmniej mnie nie wsypał.

- Skąd wiedział gdzie jesteś? Chyba jakoś musiał Cię znaleźć, skoro przyjechał - usiadła na łóżku, a zdziwienie nie schodziło z jej twarzy.

- Powiedział, że wracał z klubu i po drodze mnie zauważył. Stwierdził, że była to idealna okazja "aby mnie po wkurzać" - zrobiła cudzysłów.

- Z klubu? Nie przypominam sobie, żeby Jungkooka nie było w szkole - mruknęła łapiąc się za podbródek.

- Co? O czym ty mówisz?

- O tym, że Jungkook wczoraj nie opuszczał szkoły - powiedziała szeroko otwierając oczy.

- Uważasz, że przyjechał po mnie specjalnie? - wzdrygnęła się.

- Na to wychodzi, tylko dlaczego? Martwił się o ciebie?

- O mnie?! Nie, za tym kryje się coś innego - westchnęła cicho.

- To trochę dziwne, że Jungkook komuś pomógł. Przecież on nie zna takiego słowa jak "pomoc" - zaśmiała się, ale Mice nie było do śmiechu. Zaczynała poważnie myśleć nad tym, jakim cudem diabeł tak po prostu po nią przyjechał.

Szła po korytarzu i wzrokiem wypatrywała swojego kolegę, Hoseoka. Była mu również winna przeprosiny, za jej zachowanie. Wyrządziła jemu nie mały kłopot, a nie chciała niedopowiedzeń miedzy nimi. Lubiła chłopaka i było jej źle z tym, że musiał się o nią nie potrzebnie martwić.

Postanowiła pójść do studia nagrań. Liczyła, że Hoseok, jako kompozytor, będzie tam spędzał teraz czas. Z jego opowiadań wiedziała, że często tu przebywa.

Weszła do pierwszego lepszego pomieszczenia, gdyż usłyszała lecącą z niego muzykę. O uszy obił jej się śpiewany piękny i hipnotyzujący głos. Była pod wrażeniem tak wielkiego talentu i jak w transie szła w jego kierunku.

Doszła do małego pokoiku, gdzie znajdował się jakiś uczeń, jak można było się domyśleć, to on był właścicielem tego głosu.

Przyjrzała mu się dokładniej, chciała dobrze znać twórcę takich strun głosowych, lecz gdy światło lampy na błyskowej oświetliła jego twarz, Mika była w szoku. Za mikrofonem z potarganymi włosami stał Pan Ciemności. Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że posiada on tak niesamowity talent.

Nigdy nie pomyślałaby, że go na to stać.

Przyglądała mu się dłuższą chwilę i z zaciekawieniem wsłuchiwała się w tekst śpiewanej przez niego piosenki.

Była ona o nieszczęśliwym zakochaniu i złej wolności jaką odczuwa. Nie pasowało to do jego osoby, uczucia nie współgrały z paskudnym charakterem.

Gdy chłopak skończył śpiewać, mimowolnie spojrzał na Mike. Jakby wyczuł, że jest przez nią obserwowany.

Dziewczyna podskoczyła zauważając jego wzrok i lekko się uśmiechnęła. Niestety diabeł nie był zadowolony z jej obecności. Ruszył z miejsca w jej kierunku i jednym zwinnym ruchem wciągnął ją do środka.

- Co ty tutaj robisz? - warknął podchodząc do niej. Mika patrzyła na niego zszokowana oczami. Wiedziała, że jego nocna dobroć to tylko przelotna chwila.

Potwór już na zawsze pozostanie potworem.

- Szukałam Hoseoka, usłyszałam jak śpiewasz i tak się tutaj znalazłam - odpowiedziała chłodno.

- Hoseoka? Z tego co mi wiadomo, miał trzymać się od ciebie z daleko - wycedził paraliżując ją wzrokiem.

- Jak widać cię nie posłuchał - wymamrotała smętnie. Chłopak lekko się zaśmiał, po czym podszedł do niej bliżej. Patrzył na nią przez chwilę, aż w końcu chwycił ją koszulkę i przyciągnął do siebie.

- Przywykłem do jego determinacji przeciwstawiania się mi, ale od ciebie będę żądać posłuszeństwa. Liczę, że nie będę musiał oglądać cię przy nim, wasz widok co najmniej mnie mdli - powiedział spokojnie i puścił ją odchodząc, aby wyjść z pokoju.

- Dlaczego w nocy po mnie przyjechałeś? - zatrzymała go. Diabeł stał krótko bez ruchu, aż w końcu odwrócił się do niej.

- Mówiłem, to czysty przypadek - prychnął odwracając głowę w bok.

- Czysty przypadek? Wiem, że wczoraj nie opuszczałeś szkoły i nie byłeś w żadnych klubie - powiedziała krzyżując ręce.

- Wchodzisz w moje życie? Nie powinno cię obchodzić, co robiłem i gdzie byłem. Nie nauczyli cię tego? - warknął wściekle.

- Po prostu byłam zdzwoniona, że tak bez powodu po mnie przyjechałeś - mruknęła spuszczając głowę. Usłyszała tylko jego cichy śmiech.

- Myślisz, że się o ciebie martwiłem? Twój los lata mi koło nosa, równie dobrze mogłyby cię tam pożreć wilki. Niestety byłbym zawiedziony, gdybyś zginęła z rąk kogoś innego niż moich. Wolę, żeby w kartach jako twojego mordercę zapisali mnie - uśmiechnął się do niej cynicznie. Dziewczyna wzdrygnęła się słysząc jego słowa.

- Więc jak się tam znalazłeś? - zapytała cicho.

- Wracałem z klubu, nie ma innej wersji. Dopiero teraz widzę, że zabranie cię wtedy było błędem. Mogłem spokojnie patrzeć jak dostajesz opierdol, za opuszczenie tereniu szkoły bez zgody - prychnął mając w oczach mord.

- Ale jednak mnie zabrałeś - szepnęła patrząc na niego. Chłopak przez chwilę walczył ze sobą, aż w końcu zrezygnowany i wściekły opuścił pokój zatrzaskując z całej siły drzwiami. Nastolatka podskoczyła ze strachu, a następnie się popłakała. Po prostu. Z bezsilności. Nie dawała rady z diabłem, mieszał jej w głowie.

Kierowała się w stronę swojego pokoju. Za dziesięć minut zaczynała zajęcia i musiała się przygotować.

Nie znalazła nigdzie Hoseoka, co w sumie nie brzmi teraz tak najgorzej. Musiała stosować się do zasad Jungkooka i jeśli chciała uchronić kolegę, a tym bardziej siebie to najrozsądniejszą decyzją było trzymanie się od niego z daleka.

W ten sposób ani on, ani ona nie ucierpi.

Stała przed salą od matematyki i kątem oka patrzyła na stające niedaleko uczennice z jej klasy. Zerkały w jej stronę i zawzięcie o czymś plotkowały.

Mika coraz bardziej była zdenerwowana do momentu, aż nie wytrzymała i do nich podeszła, aby dać im porządny wykład na temat ich bezczelnego zachowania.

- Macie jakiś problem? - warknęła.

- Nie tak groźnie, wariatko, bo jeszcze znowu ci coś odwali - zaśmiała się jedna z nich.

- Co ty mówisz?

- Jungkook ostrzegał nas przed tobą. Ponoć masz coś z głową - powiedziała druga odsuwając się od niej.

- Jungkook? - zmarszczyła brwi.

- Cała szkoła o tym wie, jesteś pośmiewiskiem - zaśmiały się.

- Myślicie, że to takie zabawne?! Wierzycie w jakieś bzdury, aż takie głupie jesteście?! - gotowało się w niej ze złości.

- SaJing lepiej stąd chodźmy, znowu ma jakiś atak - powiedziała ciągnąć za sobą koleżankę i po chwili już ich nie było.

Mika była wściekła i załamana.

Po szkole rozeszła się już potka rzekomej choroby psychicznej dziewczyny, o której powiedział wszystkim Jungkook.

W ten sposób chciał się jej pozbyć?

Odsunął od niej każdego i wmówił chorobę.

To był jego pierwszy krok, aby dziewczyna została sama, aby wszyscy ją z nienawidzili. To było żałosne i, co gorsza bardzo skuteczne.

W szkole unikali ją szerokim łukiem, wyzwali za plecami i śmiali rzucając w nią papierkami.

Dziewczynie robiło się przykro.

Nie chciała tego.

Nie chciała być zerem.

Dlaczego Jungkook jej to zrobił?

Do tego ten chłopak, którego dzisiejszej nocy nakryła przed jej pokojem.

O co w tym wszystkim chodzi? Czemu nie może normlanie żyć, jak każdy uczeń w tej szkole?

Musi męczyć się z mrocznym diabłem i uczniem, który najprawdopodobniej chce się jej pozbyć..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top