13. Powód do śmiechu.

Mieliście kiedyś tak, że panicznie baliście się czegoś, co dla innych było żartem? Może ujmiemy to inaczej. Panicznie baliście się osoby, której czyny dla innych były żartem? To jest jak z pająkami. Wyglądają przerażająco i ze strachu masz ochotę je zabić, a dla kogoś te poczynania są niezrozumiałe i zabawne. Myślą sobie "taki pajączek nic ci nie zrobi", a potem okazuje się, że wystarczy jedno ugryzienie, abyś mógł umrzeć. To są właśnie pozory.

    Mika w końcu spokojnie zasnęła. Była tak zmęczona, że nie myślała już o strachu i zamknęła oczy. Spała jak aniołek, śniąc o chwili szczęścia. Ale czy szczęście nie jest tylko przelotną chwilą?

    Nastolatka przebudziła się ze snu czując przeszywający ją chłód. Nawet podsuniecie kołdry pod sam czubek nosa nie wiele zdziałało. Wtem usłyszała to ponownie. Jej imię. Zerwała się napięcie przestraszona.

- Tylko nie to - szepnęła zasłaniając usta, aby nie zacząć krzyczeć.

    Szept obijał się w jej głowie, jakby tym razem pochodził z jej umysłu. To było nie do zniesienia.

- Przestań, przestań - powtarzała sobie trzymając się za głowę, aż szept ucichł. Jakby to wybłagała.

    Spod łóżka znowu dało się słyszeć tę melodię, która już tak bardzo zapadła w jej pamięci.

I w końcu to czego tak bardzo się bała.

Ten przerażający krzyk kobiety, stłumiony przez krzyk nastolatki.

Do pomieszczenia nagle wpadła przerażona opiekunka zapalając światło. Podbiegła do krzyczącej dziewczyny próbując ją uspokoić.

Wokół pokoju zebrał się tłum zaciekawionych zajściem uczniów. Niektórzy byli tym wstrząśnięci, a inni śmiali się z nastolatki.

Gdy udało się już zapanować nad szesnastolatką, opiekunka wyprowadziła ją z pokoju karząc wszystkim wrócić do łóżek.

Mika swoim przerażonym wzrokiem wypatrzyła w tłumie Jungkooka. Stał i chamsko uśmiechał się w jej stronę. Nic nie sprawiło mu lepszej satysfakcji, niż to w jakim stanie jest teraz dziewczyna.

Spojrzała na stających obok Taehyunga i Jimina. Patrzyli na nią ze współczuciem, ale wiedzieli że nie mogą zrobić nic więcej jak tylko patrzeć.

Przy dziewczynie pojawiła się Mora. Objęła ją ramieniem i pomogła opiekunce zaprowadzić do innego pokoju. To zdarzenie doprowadziło nastolatkę do załamania.

~~~~~~~~
    Mika całą noc i ranek spędziła w innym pokoju. Nie czuła się za dobrze. Była bezsilna,  pozbawiona życia i niewyspana. Wystarczyło tak nie wiele, aby na chwilę zniszczyć człowieka. Szesnastolatka nie miała pojęcia, co ostatnio dzieje się w jej pokoju. Szepty, melodia, to wszystko brzmiało jakby to sobie ubzdurała, jakby powstawało tylko w jej głowie. Czuła się jak wariatka.

- Hej, mogę wejść? - przez uchylne drzwi dało zauważyć się stającego bruneta.

- Tak, wejdź Hoseok - powiedziała wyczerpanym głosem.

- Jak się czujesz? - zapytał siadając na krześle stającym obok łóżka.

- Nie wiem, ja już chyba teraz nic czuje - mruknęła uśmiechając się blado.

- Powiesz co się wydarzyło? - zapytał niepewnie - ale jeśli nie masz ochoty o tym rozmawiać, to nie mów.

- To nie tak, nie chcę żebyś uznał mnie za wariatkę i tak pewnie już cała szkoła mnie za nią ma - westchnęła smętnie.

- Każdy odebrał to jak chciał, ale tak naprawdę żadne z nich nie zna prawdy i tego jak ty to odczułaś, więc najlepiej jest to olać - machnął ręką uśmiechając się do niej ciepło.

- Pozwolisz, że zapomnimy o całym zajściu? Nie chcę o tym myśleć..

- Tak, jasne - kiwnął głową.

- Teraz narazie wolałabym to wymazać z pamięci.

- Idziesz na obiad? - zapytał wstając z krzesła.

- Tak, zaraz przyjdzie po mnie Mora.

- Dobrze, to ja pójdę zająć nam miejsce - oznajmił i wyszedł, a po nim chwilę później pojawiła się wspomniana koleżanka.

- Cześć kochana, jak się masz? - zapytała całując ją lekko w policzek.

- Chyba jest lepiej - wzruszyła ramionami.

- Dasz radę iść na obiad?

- Psychicznie czy fizycznie? - zapytała żartem, na co blondynka wybucha śmiechem.

- Humor ci dopisuje, więc nie jest tak źle - puknęła ją w nos.

- Tak, to idziemy?  - koleżanka w odpowiedzi skinęła i łapiąc nastolatkę pod ramie pomogła wstać z łóżka.

    Tak jak szesnastolatka przypuszczała po wejściu na stołówkę nie odbyło się bez licznych spojrzeń i szeptów ze strony uczniów na jej temat. Irytowało to ją do takiego stopnia, że gdyby miała siłę to rozpętałaby tutaj niezłą wojnę.

- Nie przejmuj się, tutaj to norma - pocieszyła ją blondynka, po czym podała jej talerz z jedzeniem.

    Z oddali ujrzały siedzącego w rogu Hoseoka, który machał im, aby przyszły. Dziewczyny szybko przemknęły przez stołówkę i usiadły z chłopakiem.

- Zaraz chyba zapadnę się pod ziemię - powiedziała nastolatka widząc wlepione w nią oczy uczniów.

- Ludzie zawsze znajdą pretekst do plotkowania, który i tak w końcu się im znudzi, więc nie bierz tego na poważnie i zajmij się jedzeniem - rozkazał brunet podsuwając jej talerz.

- Jakoś nie mam ochoty na jedzenie - mruknęła.

- Nie obchodzi mnie to, masz to zjeść, straciłaś dużo siły - nalegał.

- Hoseok ma racje, nie chcemy żebyś nam tutaj padła - zaśmiała się Mora.

- No dobrze, ale jeśli już nie będę chciała to odstawiam talerz.

- Oczywiście - przytaknęli chórem.

    Mice ledwo przechodziło przez gardło jedzenie, ale wiedziała, że Mora i Hoseok nie odpuszczą póki nie wyjdzie stąd z pełnym brzuchem, więc zmusiła się do wzięcia kolejnej łyżki zupy.

Po paru porcjach miała już dość.

- Już nie mogę - odsunęła od siebie talerz.

- I tak zjadłaś więcej niż przypuszczałam - powiedziała żartem blondynka.

- Pójdę go odnieść i wrócę do pokoju. Wpadnijcie jak będziemy mogli.

- Przyjdziemy - zapewnił brunet.

    Mika chwyciła talerz i najszybciej jak umiała odstawiła go i wyszła nie mogąc dłużej znieść tych palących spojrzeń i szeptów. Stała się teraz jedyną sensacją w szkole i przez długi czas będzie musiała znosić przeróżne zaczepki. Czuje się jakby powtarzała historię.

- Oni ciągle mnie obgadują. Mówią, że jestem nienormalna - żali się siostrze.

- Czemu ich słuchasz? To idioci - przewraca oczami na słowa starszej siostry.

- To nie jest takie proste nie przejmować się opinią innych, skoro jesteś głównym tematem wyzwisk - wzdycha z żalem.

- Dla mnie nie jesteś taka jak oni mówią, po prostu oni Cię nie znają - mówi obejmując ją.

- Chociaż ty jesteś po mojej stronie.

    Szła dość szybko, aby natychmiast znaleźć się w pokoju. Już po drodze usłyszała wiele nie miłych plotek na swój temat i zaczynało ją denerwować. Czy oni nie mają własnego życia? Ludzie mają tendencję do wtykania nosa w nie swoje sprawy.

    Od pokoju dzieliły ją już metry. W końcu mogła zamknąć się w ciszy i nie słyszeć tego wszystkiego co o niej mówią. Lecz nim się obejrzała ktoś chwycił ją za rękę i w ciągną do jakiegoś pokoju..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top