1

  * Scarlett Smith *

Witajcie, jestem Scarlett i mam siedemnaście lat. Mieszkam w dużej willi wraz z moim ojcem Thomasem. Natomiast matka zostawiła nas siedem lat temu. Porzuciła bez słowa, zostawiając tylko jeden list. Miała to gdzieś, że cierpiałam i tęskniłam. Z całego bagna wydostała mnie Kate, blondynka o brązowych oczach. Później poznałam Leona, zielonookiego bruneta. Ich osobowości bardzo do siebie pasują, ponieważ Leo jest zabawny, a Kate wesoła. Według mnie powinni być razem. Zresztą nie tylko ja tak sądzę.

— Scarlett, czy ty mnie słuchasz? — Spytała pani Maureen, która jest wścibska i wredna.

— Tak, proszę pani. — Posłałam jej sztuczny uśmiech.

— W takim razie o czym mówiłam? — Uśmiechnęła się chytrze. 

— Mówiła pani o... — Już miałam jej dogadać, gdy nagle usłyszałam jej myśl.

Wstawię tej suce jedynkę. Na pewno nie wie, że tłumaczyłam pojęcie " Układ Słoneczny " .

To nie możliwe żebym usłyszała to o czym myśli. 

— Więc o czym mówiłam? — Ponowiła pytanie. Wredna suka!

— O układzie słonecznym. — Odpowiedziałam zadowolona. Zaskoczona odwróciła się w stronę tablicy i nic już nie mówiła.

Dryń, Dryń, Dryń!

Zadzwonił dzwonek. Włożyłam więc rzeczy do swojego plecaka i wybiegłam z klasy na stołówkę. Wzięłam tacę i kupiłam colę z frytkami. Po czym usiadłam na swoim miejscu obok Kat.

— Hej, co tam? — Spytałam.

— Hej! Chyba się zakochałam. — Pisnęła uradowana.

— Super, a w kim? — Zaciekawiłam się. 

— W takim jednym. — Odparła zmieszana. Wyciągnęła telefon i napisała wiadomość.

Trik trak trok Dzyń!

Usłyszałam dzwonek przychodzącej wiadomości. Wyjęłam telefon z tylnej kieszeni i odblokowałam go. Jedna wiadomość od Kat. Spojrzałam na nią zdziwiona, a ta wskazała na mój telefon. 

Kate♥ : 

Zakochałam się w Leonie

Ja:

Co?!

Kate♥ :

Błagam nie krzycz na mnie i tak boję się reakcji Leona

Ja:

To świetna wiadomość ! Zamierzasz mu powiedzieć?

Kate♥ :

Zwariowałaś?! Nie chcę go stracić poza tym chcę byś mi pomogła go zdobyć Powiem mu w swoim czasie

Ja:

Możesz na mnie liczyć :)

Kate♥ : 

Dziękuję jesteś kochana

Ja:

Wiem :**

Nagle dostałam inną wiadomość, ale od ojca. Czego on chce? Nigdy nie pisał do mnie wiadomości.

Tata:

Córeczko, przyjdź po lekcjach do mojego gabinetu.

Ja:

Stało się coś?

Tata:

Nie, musimy pogadać. Będzie Justin.

Ja:

W takim razie pogadamy później, bo bardzo dobrze wiesz że go nienawidzę i jest moim odwiecznym wrogiem Pa

Tata: 

Masz się zjawić i nie pytam Cię o zdanie.

Ja:

Dobra może jakoś to przetrwam :((

Wstałam i powiedziałam krótkie " Cześć " . Po czym skierowałam się w stronę szkolnej bramy. Będąc w domu ściągnęłam buty wkładając je do szafki. Po czym skierowałam się na drugie piętro i weszłam do gabinetu ojca napotykając się na Justina, mojego odwiecznego i znienawidzonego przeze mnie wroga. To już wam powiedziałam, prawda? 

— Córeczko usiądź, proszę. Musimy pogadać. — Uśmiechnął się blado.

— Postoję. — Mruknęłam, poprawiając swoją grzywkę, którą ułożyłam w bok.

— Do jutra obaj musicie przedstawić swoich partnerów, inaczej zostaniecie wydziedziczeni. Co wiąże się z brakiem majątku dla was.- Po czym zwrócił się do Justina. — Wszystko już omówiłem z twoimi rodzicami i zgodzili się.

— Co?! — Krzyknęliśmy. 

Hej! Dziękuję, za przeczytanie rozdziału. Mogę prosić o ✰ ?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top