Przepraszam
Stoję na korytarzu przed salą Nikoli z Seung'iem i Davidem
- Gdy się zapytałam jej to odpowiedziała, że zrobiła to bo nie potrafi bez ciebie żyć ale też nie potrafi ci wybaczyć i jak wyjdzie ze szpitala to jeszcze raz to zrobi. Może powinneś do niej wejść?
- No nie wiem... ona nie chce mnie widzieć
- Idź
- Napewno?
- Tak
_______________________________________
Zaczynam mieć wątpliwości czy dobrze robię nie wybaczając mu. Mam mętlik w głowie. Wszedł do mojej sali przez chwilę na niego patrzyłam ale momentalnie odwróciłam głowę.
- Nikola... Przepraszam... Naprawdę- usiadł obok mojego łóżka i złapał mnie za rękę.
_______________________________________
Złapałem jej rękę, o dziwo nie zabrała jej odemnie.
- Wybaczysz mi?- Nie odpowiedziała- Proszę...- dalej cisza
- Wyjdź
- Dobrze, ale przed tym powiedz mi czy mi wybaczysz?
- Nie mogę...nie potrafię... Przepraszam
- Nie masz za co. To ja powinnem cię przeprosić... Jesteś tu przeze mnie
- Proszę cię wyjdź
______________________________________
Po trzech godzinach leżenia postawiłam wstać i iść do toalety, nie byłam do niczego podłącza więc mogłam swobodnie wyjść z sali. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Topa. Spojrzał na mnie a ja lekko się uśmiechnęłam i zamknęłam drzwi
- Gdzie idziesz?
- Do toalety
- Pomogę Ci
- Nie trzeba, poradzę sobie
- Nie marudź- wstał i szedł za mną asekuracjąc mnie. Kiedy wyszłam z toalety powiedziałam że może iść do domu. Doszłam do sali i otworzyłam drzwi wszedł razem ze mną. Położyłam się a on usiadł koło mnie.
- Dlaczego to zrobiłaś?
- Ale co?
- Pociełaś sobie żyły, dlaczego?
- Bo nie chciało mi się żyć
- Przecież życie jest piękne
- Dla mnie już nie...
- Dlaczego?
- Nie ważne
- A właśnie że ważne
- Straciłam najważniejszą osobę w moim życiu. Więc teraz moje życie mogę sobie wyrzucić do śmieci
- Nie mów tak
- Ale to prawda
- Wybaczysz mi?
- Seung... nie mogę
- Dlaczego?
- Nie wiem czy mogę ci jeszcze raz zaufać. Przykro mi
- Nigdy?
- Może kiedyś
- Dzień doby jak się pani czuje?
- Bywało lepiej...
- Jutro dostanie pani wypis
- Dobrze
_______________________________________
- Nikola jutro wychodzi?
- Tak. Obiecałam że przyjedziemy po nią
-Mhm...
-Wszystko w porządku?
- Pomijając sytuacje wczoraj...to tak wysztko w porządku
- Powiesz mi o co ci chodzi?
- Mhm..
- To jest twoje wytłumaczenie?- usiadłam na jego kolanach
- Mhm...- zaczął bawić się moimi włosami
- Bardzo śmieszne...
- Wiem- zaśmiał się
- No weź powiedz!
- Byłaś pewna tego że chcesz się ze mną przespać czy to była chwila słabości?
- Co to ma do wczorajszej sytuacji!
- Byłem zabawką, lekarstwem na kryzys!Teraz kiedy już pogodziłaś się z Nikolą nie widzisz nikogo poza nią... Boisz się mnie dotknąć, przytulić. Od trącasz mnie kiedy jesteśmy przy niej
- Żartujesz! Byłam pewna od początku i to ty chciałeś żebyśmy narazie się nie ujawnili! jak narazie to ty mnie odrącasz, wymyślasz jakieś historie, obrażasz się! I to ty mnie odrącasz! Myślisz że dla mnie to jest łatwa sytuacja!?
- No dobra trochę...
- I teraz będziesz nagle przepraszał i jutro będzie to samo! Mam tego dosyć- zeszłam z jego kolan i udałam się do sypialni
_______________________________________
Spierdoliłem sprawę! Zależy mi na niej ale co miałem jej powiedzieć że wszystko jest w porządku skoro nie jest. Wiem że zachorowałem się jak jakiś gimnazjalista... Siedziałem jeszcze tak przez dłuższą chwilę na dole i zastanawiałem się jak ją przeprosić. Miałem jechać do swojego mieszania ale postanowiłem zostać bałem się że Róża zrobi to samo co Nikola bo nie wytrzyma nerwowo.
Teraz to ja powinnem dostać porządnie w twarz od Seunga. Poszłem sprawdź na górę czy już jej przeszło. Otworzyłem delikatnie drzwi sypialni. Leżała na łóżku. Postanowiłem położyć się koło niej. Ostrożnie położyłem się i zasnąłem.
Wstałem dopiero po siódmej. Zeszłem na dół porozmawiać z Różą
- Cześć
-Cześć- zeszłem ją od tyłu i objąłem.- Przepraszam za wczoraj...- powiedziałem szeptem
- Nie mam czasu teraz...
- A kiedy będziesz mieć? - oparłem głowę na jej ramieniu.
- Przepraszam- odepchnęła mnie, wzięła z krzesła laptop i poszła do przed pokoju. Poszłem za nią , oparłem się o ścianę i patrzyłem jak się ogarnia się do wyjścia.
- Gdzie jedziesz?
- Po Nikole, później do pracy
- O której wrócisz?
- Niewiem...- wzięła z półki kluczyki do samochodu. Przytrzymałem klamkę od drzwi, za nim wyszła chciałem z nia jeszcze porozmawiać
- Możemy się tak nie żegnać!?
- A możemy w końcu szczerze porozmawiać? Przepraszam spieszę się- wyszła z mieszkania zatrzaskując za sobą drzwi
- Świetnie...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top