22

Zadzwonił telefon i wiedziałam, że nie mogę go zignorować, bo od dwóch dni nikt nie zadzwonił, więc to musiało być coś bardzo ważnego. Westchnęłam ciężko i przewróciłam oczami, po czym zsunęłam się z łóżka i sięgnęłam po urządzenie leżące na stoliku nocnym. Zobaczyłam na ekranie ''Róża''. 
Czemu ona do mnie dzwoni? Wcześniej nie pisała nawet.

Wcisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam do ucha.

- Cześć? - burknęłam.
- Nikola, wiem że dzwonię tak wcześnie i pewnie cię obudziłam ale mam do ciebie prośbę?
- O co chodzi?
- Jestem w szpitalu i potrzebowała bym osoby która by mnie podwiozła do domu po kilka rzeczy
- Zaraz ale to coś ci jest!?- usiadłam opierając się o zagłówek łóżka
- Wszystko ci wytłumacze jak przyjdziesz
- Będę za dwie godziny okej?
- Tak. Dzięki
- Nie ma za co
- Do zobaczenia- powiedziała momentalnie się rozłączając
- Nikola co się dzieje? Kto dzwonił?
- Co? A Róża dzwoniła prosiła żeby po nią przyjechała
- To ja sie jeszcze się zdrzemne

Poranek był bardzo ciężki. Kolejne piętnaście minut spędziłam na wymiotowaniu do sedesu. To było koszmarne uczucie. Źle się czułam już od tygodnia. Westchnęłam ciężko i podeszłam do kranu, po czym nabrałam trochę pasty na palec wskazujący i umyłam zęby, aby pozbyć się okropnego smaku wymiocin.
- Wszystko w porządku? - Do łazienki wszedł zaspany Seung. Jego włosy były w artystycznym nieładzie, miał na sobie jedynie czerwone bokserki, przecierał oczy jak mały chłopak.
- Tak, to tylko mdłości - odparłam leniwie. - Wracaj do łóżka.
- Okej - burknął i podreptał z powrotem na ciepłe wyrko. Uśmiechnęłam się i przemyłam twarz zimną wodą. Musiałam się czegoś napić, więc zeszłam na dół i wyjęłam z lodówki butelkę wody. Wzięłam parę łyków i położyłam ją na blacie kuchennym. 
Poszłam na górę spodziewając się zastać ciemnowłosego w łóżku, ale jego tam nie było. 
- Seung? - Rozejrzałam się po pomieszczeniu. 
- Jestem pod prysznicem! - krzyknął - Musze z tobą jechać? - jęknęłam cicho
- Tak!  I śpiesz się bo zostało mało czasu.
- No dobra...
- Skarbie?
- No?
- Zrobisz mi loda? - Roześmiał się.
- Debil!- krzyknęłam
- Słyszałem to!

Trzydzieści minut później usiedliśmy przy stole zjadając w pośpiechu śniadanie. Wstawiłam talerze do zmywarki. Byłam już gotowa do wyjścia za to mój chłopak niekoniecznie.
- Top, idziemy- powodziała stanowczo
- Ale ja nie chcę- jęknął jak mały chłopiec, któremu karzą iść do szkoły
- Wstawaj z kanapy! - nakazałam.
Zaczął burczeć coś po nosem, kilka z tych jęków miało charakter wulgarny.
Włożyłam ręce do kieszeni odpowiadając
- Wyszumiałeś się już!?
- Tak.Jak ci dam kluczyki do mojego samochodu to mnie tu zostawisz?- wyciągną kluczyki z kieszeni spodni. Wzięłam je i zaczęłam się nim bawić mówiąc
- I mam sama jechać?
- Poradzisz sobie... - zaczął się wiercić na kanapie chcąc dostrzec ekran telewizora który mu zasłoniłam. Zbliżyłam się do niego i szepnęłam
- Dawno nie jeździłam na automatycznej skrzyni biegów tak że mudl się żebym twojej zabaweczki nie porysowała- udałam się w stronę wyjścia
- Ej uważaj na niego! Słyszysz! Jego naprawa będzie kosztować fortunę! Nikola!- zaczął krzyczeć coraz głośniej
- Pa

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top