xiii.
Mijały dni, a jej życie zmieniało się z każdą godziną. Na jej twarzy coraz częściej gościł uśmiech. Coraz częściej pisała z zielonookim, dzięki czemu coraz rzadziej myślała o wszelkich problemach, które miała w zwyczaju roztrząsać. Zmieniała się i zachowywała zupełnie inaczej, a jej przyjaciółka świetnie to dostrzegała.
Standardowy sobotni wieczór. Rosie siedziała na wielkim łóżku, wraz z Evą, przyjaciółką na śmierć i życie. Dziewczyną, która jako jedna z nielicznych dostrzegała w niej więcej niż tylko większe gabaryty. Wylegując się na łóżku blondynki, wpatrywały się z zaciekawieniem w ekran laptopa. Otoczone sokami, czekoladą i ciasteczkami, pochłonięte maratonem, który tak bardzo uwielbiały sobie urządzać. Zajadały się słodkościami, komentując sceny, śmiejąc się, czasem rozmawiając na tematy zupełnie odbiegające od chwili. Swego rodzaju tradycję przerwał głośny dźwięk telefonu Rosie. Odnalazła go gdzieś pomiędzy kocem a poduszkami. Zanim jeszcze odebrała, spojrzała na ekran. Zatrzymała powietrze w policzkach, a jej serce zabiło szybciej. Eva spojrzała na ciemnowłosą ze zdziwieniem, szturchając ją w ramię.
- Zamierzasz odebrać? – Blondynka spytała ze śmiechem. Rosie siedziała bez ruchu, wciąż wpatrując się w swój telefon. Skinęła głową i przesunęła palcem po ekranie.
- S-słucham? – Odezwała się cicho, podnosząc powoli z zajmowanego przez ostatnie godziny miejsca.
- Już myślałem, że mnie olejesz. – Niski, lekko zachrypnięty głos odetchnął z ulgą.
- Nie żartuj. – Uśmiechnęła się pod nosem, zwilżając wargę i kierując w stronę drzwi. Gdy znalazła się w salonie, opadła na fotel. Musiała zostać sama. Sama ze swoim ulubionym już głosem.
- Chciałbym cię spytać.. – Harry zaczął się nagle jąkać, starając się jednocześnie zabrzmieć jak pewny siebie mężczyzna. – Co jutro robisz? – Wypalił na jednym wydechu.
- Um.. Odpoczywam? Nie mów, że mamy pisać.. – Stęknęła z lekkim niezadowoleniem.
- Nie! nie o to mi chodziło. – Zaśmiał się, w duchu dodając sobie otuchy. Dlaczego tak bardzo mu nie wychodziło zwykłe zasugerowanie spotkania? – Masz ochotę wybrać się do kina? – Uchyliła usta, nabierając powietrza. Wypuściła je ze świstem, a jej policzki zrobiły się różowe.
- Czy to randka? – Spytała, nawet nie myśląc.
- A jeśli tak, to coś zmienia? – Zaśmiał się, bawiąc swoimi palcami ze zdenerwowaniem.
- Jasne, że nie. – Odpowiedziała od razu, wydymając wargi. Jeszcze chyba nikt nigdy tak jej nie zszokował jak robił to ten chłopiec. I to praktycznie za każdym razem, gdy z nim rozmawiała. Nie miało znaczenia, czy twarzą w twarz, przez telefon, czy wiadomości. – Chętnie się wybiorę do kina. – Wyszeptała w końcu, uśmiechając szeroko. W odpowiedzi usłyszała głośne wypuszczenie powietrza.
Mimo, iż już dawno rozłączyła się z Harry’m, siedziała bez ruchu. Jej serce biło szybciej, jej ciało ogarnęła gęsia skórka, a z twarzy nie schodził szeroki, nawet trochę zbyt szeroki uśmiech. Eva pojawiła się w pokoju kilka minut później. Mówiła coś, ale nie uzyskiwała od przyjaciółki żadnej odpowiedzi. Usiadła więc na kanapie, tuż naprzeciwko ciemnookiej. Wydęła wargi, obserwując dziewczynę z zaciekawieniem.
- Ćpałaś coś? I to beze mnie? – Odezwała się w końcu, czując, że przyjaciółka w ogóle jej nie zauważa. Rosie bardzo powoli kiwnęła głową, nie zmieniając wyrazu twarzy. – Ziemia do Rosie? – Blondynka pomachała dłonią przed twarzą dziewczyny. Ciemnowłosa odchrząknęła i zamrugała kilkakrotnie, kierując swój wzrok na wciąż zdziwioną niebieskooką.
- Mam.. Chyba mam randkę. – Pisnęła, robiąc głupią minę.
- Słucham? – Blondynka z początku nie wiedziała co myśleć. Ale to zmieniło się w sekundę, gdy zrozumiała powód uśmiechu swojej przyjaciółki. Poczuła na sercu niezwykłe ciepło, w swoim ciele radość, a na jej twarzy pojawił się równie szeroki uśmiech. Przytuliła Rosie i podniosła się energicznie z miejsca.
- Gdzie i o której? Musimy cię przygotować! – Stwierdziła, przeczesując długie, blond włosy. Zawsze idealnie gładkie i zawsze idealnie ułożone, czego Rosie zazdrościła jej od samego początku ich znajomości.
*
- Nie przesadzasz?! Przecież to tylko kino. – Skrzywiła się ciemnooka, widząc jakie cuda zdejmuje ze sklepowych wieszaków jej przyjaciółka.
- Kino, nie kino. Moja dziewczynka musi wyglądać jak najlepiej. – Blondynka wzruszyła ramionami, wciąż nie patrząc na dziewczynę. Była w swoim własnym, idealnym świecie pośród tysiąca ubrań. Rosie westchnęła ciężko i jak cień, podążała za Evą.
Kilka poprawek, ostatnie przypudrowanie twarzy i splecione w warkocz włosy. Spojrzała w lustro, a widząc swoje odbicie zakrztusiła się własnym powietrzem. Po raz pierwszy wyglądała tak dobrze. Po raz pierwszy przez głowę przeleciała jej myśl, że jest ładna. Ale myśl ta zniknęła równie szybko, co się pojawiła, gdy ciemnowłosa spojrzała w dół. Skrzywiła się, szybko odwracając głowę.
- No to z kim ta randka? – Eva opadła na kanapę, tuż obok zniecierpliwionej przyjaciółki.
- Nieważne. – Rzuciła krótko, spoglądając na zegarek.
- Dlaczego jesteś taka uparta? – Blondynka wywróciła oczami, wsuwając do ust żelkowego misia.
- Nie jestem uparta. Zajmij się lepiej swoim wzdychaniem do plakatów. – Ciemnowłosa pokazała język i podniosła się powoli z miejsca. Do spotkania miała jeszcze godzinę. Nie potrafiła wysiedzieć zamknięta, ani minuty dłużej. Postanowiła więc, że na miejsce przejdzie się piechotą. Ten dzień był przepiękną, słoneczną niedzielą. I nie tylko czekające na nią spotkanie z Harry’m wprawiało dziewczynę o szeroki uśmiech.
Czekała pod budynkiem starego kina, przechadzając z nogi na nogę i czując w sobie coraz większe zdenerwowanie. Dlaczego? Tego nie wiedziała nawet ona sama. Już tak wiele razy spędzała czas z zielonookim, jednak to spotkanie miało mieć zupełnie inną formę. Ale czy na pewno? Jedynie to, w jaki sposób je nazwali podsycało jej niepewność siebie i zdenerwowanie. Wciąż nie mogła uwierzyć, że Harry Styles zaprosił ją na randkę. A może po prostu się przesłyszałam? Znowu coś sobie ubzdurałam. – Pomyślała, krzywiąc się i od niechcenia spoglądając w bok. Podążał w jej stronę ze swoim zwyczajowym uśmiechem, ciemnymi okularami na nosie, rozpiętą, brązową koszulą i rękami w kieszeniach ciemnych spodni.
- Dzień dobry, ślicznie wyglądasz. – Wyszeptał, nachylając się nad jej policzkiem i muskając go delikatnie ustami. Poczuła jak przyjemne ciepło okala jej ciało, a na twarzy pojawia się głupi uśmiech. Nigdy nie uważała, że potrafi się uśmiechać, ale ta mina musiała być najżałośniejszą jaką do tej pory zrobiła. Wydukała bardzo ciche „hej” i podążyła za wesołym chłopakiem. Wciąż nie mogła zrozumieć dlaczego mówi do niej w ten sposób.
Stanęli w okrągłym, przyciemnionym korytarzu a ich spojrzenia skierowały się w tym samym momencie na wielką tablicę z tytułami i godzinami seansów. Zwilżył wargę, mrużąc oczy. Nie przemyślał do końca swojego planu. Nie miał pojęcia, który film może się spodobać dziewczynie. Zbliżył się do niej, a ich ramiona zetknęły się niewinnie. Ponownie przepłynęła iskra. Przyjemna i niewinna iskra.
- To na co masz ochotę? – Odezwał się w końcu, spoglądając na ciemnooką.
- Sama nie wiem. – Wydęła wargi, nie odrywając wzroku od czarnej tablicy.
Chciał dodać coś jeszcze, ale nie zdążył. Poczuł za plecami czyjąś obecność, a zaraz potem nieśmiały, słodki głosik.
- Harry? – Odwrócił się na pięcie, patrząc w dół. Niska, czarnowłosa dziewczyna wpatrywała się w niego z błyszczącymi oczami, trzymając w drżących dłoniach telefon. Skinął głową, uśmiechając się pięknie. – Czy mogłabym… Zdjęcie? – Wydukała nieskładnie.
- Jasne! – Odpowiedział energicznie, by zaraz potem pomagać podekscytowanej dziewczynie włączyć funkcję aparatu w jej własnym telefonie. Rosie wpatrywała się w tę scenę z lekkim uśmiechem, uważając Harry’ego za coraz bardziej uroczego. Nawet nie zorientowała się, gdy w ciągu kilku minut została zepchnięta gdzieś na bok, a chłopaka otoczył wianuszek śmiejących się zalotnie i podnieconych dziewczyn w różnym wieku.
Westchnęła ze zrezygnowaniem i opadła na najbliżej stojącą sofę, bawiąc się kantem sukienki i czekając aż wszystko się skończy. Nie chciała przeszkadzać, nie chciała się wychylać. Przetrwa to wszystko, a żadna z dziewczyn otaczających zielonookiego nie zauważy nawet jej obecności. I to byłoby idealne. Ale los stwierdził co innego. Usłyszała niski, głośny śmiech, a zaraz potem jego głos.
- Wybaczcie moje drogie, ale muszę już uciekać. Ktoś na mnie czeka. – Wyłonił się z tłumu i od razu skierował w stronę siedzącej w jednym miejscu Rosie. Spojrzenia wszystkich fanek skierowały się właśnie na nią. Poczuła jak ogromna gula podchodzi jej do gardła, mając wrażenie, że każda kolejna para oczu zabija ją bezgłośnie, strzelając piorunami.
- Przepraszam. – Skrzywił się. Posłała mu nikły uśmiech i powoli podniosła się z sofy, poprawiając sukienkę. – To co? Wybrałaś już coś? – Uśmiechnął się, przeczesując włosy i przyglądając się dziewczynie.
- Wiesz.. Nie mamy za dużego wyboru. Teraz grają już tylko tę bajkę. – Wskazała na tablicę.
- Masz ochotę? – Spojrzał w górę, zwilżając bezwiednie wargę.
- Czemu nie.. – Wzruszyła ramionami i od razy skierowała się do kasy, wyciągając portfel z torebki.
- A ty co wyrabiasz? – Stanął obok dziewczyny, przyglądając się jej.
- Um.. Płacę? Ostatnio to ty mi stawiałeś, teraz więc moja kolej. – Uśmiechnęła się słodko.
- Nie ma mowy. Ja cię zaprosiłem, ja stawiam. – Stwierdził poważnym tonem, zabrał ciemnowłosej portfel i wsadził go z powrotem do jej torebki. Zamrugała kilkakrotnie przyglądając się zadowolonemu z siebie chłopakowi, który nachylał się już przy okienku. Znudzona kasjerka w czerwonym uniformie wręczyła im bilety, nie podnosząc nawet wzroku.
Zajęli swoje miejsca na samym środku sali. Harry nie potrafił sobie odmówić i z pewnymi komplikacjami, ale bez większych przygód zasiadł w głębokim fotelu z ogromną porcją popcornu, w dłoni trzymając duży kubek z sokiem. Rosie zaś nie potrafiła sobie odmówić obserwowania zachowania chłopca. Był taki normalny, taki uroczy i niezwykle zabawny. Już od pierwszego dnia urzekł ją swoim podejściem do życia i tym, że zachowuje się jak zwyczajny chłopak.
Światła zgasły. Zanim jeszcze zaczął się film, Harry już chrupał ze smakiem popcorn, opowiadając szeptem z ogromnym zawzięciem o przygodzie jaka przytrafiła mu się ostatnimi czasy. Słuchała go z przejęciem, powstrzymując się od wybuchów śmiechu. Stykali się ramionami, wciąż zachowując między sobą bezpieczną odległość. Ale w takich miejscach dzieją się różne rzeczy. Często pozostają w tej samej, przyciemnionej Sali, ale prawie zawsze są niezwykłymi przeżyciami.
„Frozen” okazało się niezwykle trafnym wyborem. Śmiech, wzruszenie, zachwyt – film wzbudzał takie emocje zarówno w dziewczynie jak i w Harry’m, który okazywał to w nieco mniejszym stopniu, zachowując pozory silnego, niewzruszonego mężczyzny.
Wystarczyła jedna scena, by z ciemnych oczu dziewczyny poleciały łzy. Pociągnęła subtelnie nosem, pocierając wilgotne policzki. Spojrzał na nią, unosząc nieznacznie kąciki ust. Wpatrzona w wielki ekran, nie zwróciła nawet uwagi, kiedy się poruszył. Nagle poczuł w sobie siłę i odwagę. Odwagę, by zrobić krok do przodu. Odwrócił głowę w stronę ekranu, jednak jego ręka nieśmiało zawędrowała na ściśniętą delikatnie dłoń dziewczyny. Gdy musnął jej wierzch opuszkami, poruszyła się niespokojnie. Zerknęła na niego katem oka, przygryzając bezwiednie wargę, ale nie odsuwając się. Ciche przyzwolenie popchnęło go do dalszych gestów. Przysunął się jeszcze bliżej, chwytając jednocześnie jej małą dłoń i splatając ich palce. Kiedy to zrobił, ciarki przeszyły całe jego ciało. Kiedy to zrobił, poczuła jak stado szalonych motyli wariuje w jej brzuchu. Już do końca filmu, pozostali w jednej pozie. Trzymając się za dłonie. Czasem nachylał się nad jej twarzą i kciukiem ocierał łzy wzruszenia, spływające po jej okrągłych policzkach.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top