01

- Doroto Magnusson jeśli zaraz się tutaj nie pojawisz obiecuje, że zostawię cię w cholere i będziesz błagać bym wróciła - krzyczę w stronę drzwi od sypialni mojej przyjaciółki. Usłyszałam jej  jęk niezadowolenia więc uśmiechnęłam się szeroko wiedząc, że w końcu wygrałam. 

- Nienawidzę mojego imienia ty dobrze o tym wiesz, a mimo wszystko tak do mnie mówisz - warczy Donia wychodząc ze swojej sypialni z walizką u boku. 

- Przesadzasz - wywracam oczami i sięgam po torebkę. Uśmiecham się szeroko i przytulam do przyjaciółki. - Nie bądź zła.

- To przestań mówić moje imię - krzyczy, ale zaraz wybucha śmiechem. - Chodź już bo nie będą na nas czekać wiecznie - przewracam oczami i wychodzę z domu. Zamykam mieszkanie i kilka razy jeszcze sprawdzam czy aby na pewno je zamknęłam. Kiedy jestem pewna na sto procent, że tak z uśmiechem na ustach schodzę na dół. Podchodzę do taksówki, a kierowca wkłada walizkę do bagażnika. Zajmuje miejsce obok Doni i kiedy kierowca też wsiada ruszamy pod wskazany przez nas adres. 

~*~

- Jesteśmy - krzyczy Donia wchodząc do domu ekipy i taszcząc za sobą swoich ogromnych rozmiarów walizkę. 

- O i są nasze kobitki - spoglądam na Jakuba, który rusza w naszą stronę. Mężczyzna od razu wita się ze mną całusem w policzek i podchodzi do swojej dziewczyny całując ją namiętnie. Uśmiecham się lekko skrępowana i wchodzę do kuchni, gdzie witam się w Łukim i Kasią. 

- Gotowa do podróży? - pyta Wujaszek na co przytakuje i odbieram od Kasi szklankę wody z delikatnym uśmiechem. 

- Jak najbardziej - biorę łyk wody i wskakuje na blat. 

- Zejdź z blatu - spoglądam na Karola, który patrzy na mnie groźnym wzrokiem, a obok niego stoi Piotrek nabijając się ze mnie albo z Karola. 

- Jasne szefie - salutuje do Wiśniewskiego z szerokim uśmiechem i zeskakuje z mebla. - Idę zobaczyć co u Mateusza - jak powiedziałam tak zrobiłam. Uśmiecham się szeroko i wchodzę do pokoju mojego chłopaka. 

- Blanka miałem po ciebie jechać - mówi zdziwiony i podchodzi do mnie. Uśmiecham się szeroko i zarzucam ręce na jego ramiona przechylając głowę w bok. 

- Jeśli ci to przeszkadza to mogę sobie iść - mówię na co ten łapie mnie za biodra i przyciąga do siebie. 

- Nigdzie nie idziesz moja panno - mamrocze i pochyla się do mnie. 

- Tak mówisz? - uśmiecham się rozbawiona i całuję lekko Mateusza. Widząc grymas na jego twarzy chichocze cicho i odsuwam się. Siadam na łóżku i przygryzam wargę widząc walizkę obok. - Nie idzie pakowanie? 

- Razem z Karolem i Pateckim zabieramy tylko kilka ubrań. Pojedziemy na zakupy i takie tam - kiwam głową i drapie po nosie. 

- Takie tam? - uśmiecham się i parskam widząc jego minę. 

- Nie o to mi chodziło - kiwam głową i wybucham śmiechem widząc naburmuszoną minę chłopaka. 

----

Blanix:

Szybkie maseczki, żeby Mateusz był piękny w.... @trombabomba

patec_wariatec, Doniaxox ,minimajk, oraz 91.tys innych osób

Użytkownik @Blanix zablokował możliwość dodawania komentarzy

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top