Talk #116
Lloyd: *wraca późno do klasztoru i próbuje otworzyć bramę. Zaczyna walić w nią żeby ktoś otworzył*
Kai: *pijany* Jest druga w nocy. Czego?!
Lloyd: Kai to ja. Otwórz!
Kai: Nie. Chyba, że się rozbierzesz do naga i wyrzucisz ubrania. Kto wie co przyniosłeś ze sobą.
Lloyd: Co? Nie ma mowy.
Kai: To nie otworzę.
Lloyd: Dobra, ale bez zdjęć. *ściąga ubrania* Już!
Kai: *wychyla się zza muru*
Lloyd: Otworzysz?
Kai: Nie. Zjeżdżaj, jesteś nienormalny! Rozbierać się kiedy na dworze jest minus dziesięć stopni.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top