1

-Nie ruszaj się-powiedział jak szaleniec wymierzając lufę pistoletu w moją stronę,cała drżałam.
-Powiedziałem kurwa nie ruszaj się!-krzyknął.
-D-dlaczego ch-chcesz mni-e skrzyw-dzić?-wyłkałam.
Przyłożył pistolet do swojej skroni i nacisnął spust.
Krew rozprysnęła się na moje ubranie oraz twarz a on sam upadł na ziemię.

Znowu obudziłam się z krzykiem cała spocona,i od razu zaczęłam płakać.
Do pokoju wleciał Noah,mój brat,podbiegł szybko i zamknął mnie w szczelnym uścisku głaszcząc mnie po głowie.
-Cichutko,jest już dobrze-wyszeptał.
-N-noah ja się boję-wyłkałam w jego ramię.
-Jestem tutaj,shh-powiedział mocniej mnie ściskając.

Od roku miewam wciąż jeden i ten sam koszmar.Idę ulicą gdy nagle napada mnie szaleniec z pistoletem,krzyczy że mam się nie ruszać,wymierza lufę w moją stronę po czym celuje sam w siebie a krew rozpryskuje się na moim ciele.
-dzwonić do mamy?-pyta zatroskany Noah.
-nie,dam radę-słabo się uśmiechnęłam.
Ja i Noah mieszkaliśmy sami,wyprowadziliśmy się po przekroczeniu progu dorosłości.Mama miała mieszkać tu z nami,lecz z powodu pracy musiała zostać w Toronto.
-Jestem zmęczona-powiedziałam odrywając się od Noah.
-To idź spać siostra,ja w sumie też bym poszedł,jest 2am-powiedział ziewając.
-Z-zostaniesz ze mną?-spytałam lekko się jąkając.
-Jasne-powiedział kładąc się obok.

*~*~*~
Gdy obudziłam się była 12,a Noah nie było co oznaczało że robi śniadanie.
Zeszłam na dół,a na dole zastałam Noah oraz drugiego bruneta grających w fifę.
-Goal kurwa!-wydarł się tem drugi.
-O hej siostra,tosty na blacie-powiedział .
-Dzięki-rzuciłam.
-Przepraszam, emocje i te sprawy-powiedział brunet wstając nerwowo pocierając kark.
-Spokojnie, jest okej-powiedziałam.
Nigdy go nie widziałam,ale najwidoczniej musiał być znajomym Noah.
-jestem Cameron-wyciągnął rękę.
-Ariel-uścisnęłam rękę chłopaka.
-Chodziliście razem do szkoły?-spytałam.
-Tak,ale dopiero od drugiego roku-powiedział Cameron.

Chłopcy wrócili do gry a ja wzięłam się za jedzenie.
Gdy już zjadłam,poszłam na górę by się ogarnąć.
Ubrałam spodenki z wysokim stanem,bluzkę na cienkich ramiączkach i do tego białe vansy.Pomalowałam rzęsy,a na usta nałożyłam swoją ulubioną matową pomadkę.
Zjechałam na dół po poręczy lądując na ziemi i,zawsze tak robiłam.
-gdzie idziesz?-spytał Noah.
-Na kawę-powiedziałam.
-Może pojedziemy z tobą?-spytał.
-Okay,czemu nie.
Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu Camerona.

10 minut później siedzieliśmy z kawą na ławce w parku obok.
-Więc Ariel-zaczął Cam.-czym się interesujesz?
-Fotografią,rysunkiem,a ty Cam?
-Filmowaniem -odpowiedział krótko.
Chyba jeszcze coś do mnie gadał ale kompletnie nie zwracałam na to uwagi ponieważ zobaczyłam coś niepokojącego.
To był on.
Facet który zastrzelił się w moim śnie.

****
Czytasz=gwiazdkujesz i komentujesz.

Nie wiem kiedy będzie następny,ale wiem że mam zamiar niedługo zacząć pisać preferencje z old magcon.

Chcę poznać waszą szczerą opinie więc piszcie szczerze w komentarzach.

Twitter:@oopsmyhalsey


*jeśli to czytasz skomentuj "kocham kaktusy"* +opinia.
Ily
Nicole🌙

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top