Rozdział 10. To klasyk, Wiedźmo. Bądź delikatna.
Hayden
- Ostatni raz oglądałam z tobą film romantyczny. - żaliła się Meave, gdy pokonywaliśmy szkolny korytarz w kierunku jej szafki.
Miała na myśli wczorajszy wieczór. Zanim zasnęliśmy włączyła jakiś swój film twierdząc, że był cudowny. Nie był.
- Proszę cię. To była szmira. Przespał się ze swoją byłą, kiedy obecna dziewczyna była w niebezpieczeństwie. Co w tym wspaniałego?
- Zrozumiałbyś, gdybyś obejrzał pierwszą część. - odpowiedziała rozżalona.
- To coś ma więcej części? - zapytałem szczerze zdziwiony. Nawet jedna z nich była katorgą.
- Dwie. Odpuść. Nigdy. Więcej! - podkreśliła ostatnie dwa słowa, dodając nutkę grozy w głosie. Jakby to było najgorsze doświadczenie w jej życiu. Mógłbym przysiądz, że znalazłbym co najmniej trzydzieści gorszych.
Podeszła do szafki i odłożyła niepotrzebne książki.
- Nie musiałeś komentować każdej sytuacji.
- Musiałem. - odparłem nonszalancko.
- Jesteś niereformowalny.
- Taka już moja natura. Powinnaś się przyzwyczaić po dziesięciu latach.
Przewróciła oczami.
Poczułem wibracje telefonu. Wyjąłem go i sprawdziłem wiadomość. To była Sophie. Szukała mnie.
Zanim odpisałem, kątem oka zauważyłem zbliżającego się Thomasa ze swoją świtą. Naprawdę nie potrafiłem zdzierżyć tego dupka. Byłem w połowie tekstu, gdy usłyszałem głośne klepnięcie, a następnie jego głos.
- Słodki tyłeczek, My Lady.
Szarpnąłem się, żeby mu przyłożyć, ale powstrzymała mnie dłoń Meave na mojej piersi. Zmieliłem przekleństwo w ustach. Napotkałem wzrok dziewczyny. Wiedziałem, co chciała mi przekazać tym spojrzeniem. Miałem się hamować po ostatnim razie. W sumie złamałem mu rękę. Jednak naprawdę korciło mnie, żeby to samo zrobić z drugą.
Powoli odwróciła się i przeniosła wzrok na Wooda.
- Nie sądziłam, że nadal bawisz się w takie głupie podchody Thomas. Naprawdę żałuję, że twoja matka nie połknęła cię, kiedy miała okazję.
Uśmiechnął się półgębkiem. Pochylił w stronę Lennox i powiedział coś bardzo cicho. Nie usłyszałem, jednak Meave zatrzęsła się ze strachu, bądź ze złości.
- Chciałbyś. - odparła z pogardą.
Zamachnęła się i przyłożyła mu z otwartej ręki w twarz.
- Ty głupia, mała dziwko. - złapał ją za przedramię i szarpnął.
- To było tylko ostrzeżenie, kutasie. - wycedziła przez zęby.
Nie chciałem ingerować. Wiedziałem, że Meave się to nie spodoba, ale nie mogłem na to patrzeć.
Zbliżyłem się do tego gnoja i odepchnąłem go od niej. Od razu jego koledzy stanęli bliżej niego i nastroszyli się jak koguty, ale jakoś się nie przestraszyłem.
- Nie dotykaj jej, rozumiesz?
- Niby, dlaczego? Tak kusząco wypinała tyłek, że nie mogłem utrzymać przy sobie rąk.
- Za chwilę możesz się pozbyć tego problemu jak wylądujesz w gipsie na sorze. - zbliżyłem się do niego i posłałem mu groźnie spojrzenie. Mimowolnie zacisnąłem dłonie w pięści.
- Nie, przestań. - Meave wpadła między nas i położyła mi dłonie na brzuchu, próbując odsunąć mnie od tego skurwesyna. - Hayden! Uspokój się, proszę. Nie jest tego wart.
Skierowałem wzrok na jej twarz. Martwiła się o mnie i wiedziałem, co chodziło jej po głowie.
Odpuściłem. Tylko dlatego, żeby Meave nie obwiniała siebie. Choć należało mu się.
Dla ulżenia walnąłem w pierwszą lepszą szafkę pięścią. Metal zgiął się i częściowo wpadł do środka.
- Hayden nie może Ci przyłożyć, ponieważ byłbyś martwy, jednak ja mogę.
Nie zauważyłem, kiedy pojawiła się Trish, a tym bardziej Neo, który podążał zaraz za nią.
Dziewczyna zamachnęła się, trafiając Thomasa pięścią w szczękę. Nie utrzymał się na nogach i upadł na podłogę. To był piękny, choć niewystarczający widok.
- Suka. - wysyczał przez zakrwawione zęby, na co uśmiechnęła się złośliwie.
Powoli podniósł się i wystartował do Trish. W jednej chwili między nią, a Thomasem wszedł Neo. Odepchnął go. Jednak tym razem Thomas był przygotowany. Ledwie zauważalnie cofnął się.
- Odpierdol się od mojej siostry. Mało ci z ostatniego razu? Zęby Ci wstawili nowe, ale rozumu najwidoczniej nie.
- Co tutaj się dzieje? To znowu wy?
Trener Johnson podszedł do nas z widocznym niezadowoleniem na twarzy. Położył swój drewniany wskaźnik na ramieniu mojego przyjaciela.
- White. Odpuść. - zagrzmiał głos autorytetu.
Nie zrobił tego. Nadal mordował wzrokiem Thomasa.
- Nie chcesz być zawieszony, prawda?
- Aktualnie mi to wisi, trenerze. Jeśli on nadal będzie molestował dziewczyny ze szkoły, to nie daruję.
Mężczyzna ponownie pacnął Neo wskaźnikiem. Rozejrzał się po twarzach zebranych. Na dłużej zatrzymał się na Meave i na mnie. Wiedziałem co sobie myślał, ponieważ słyszał na co pozwalał sobie Wood. Jednak nigdy nie złapał go za rękę na gorącym uczynku, a kobiety, które były przez Thomasa napastowane, czy prześladowane, nie chciały nic powiedzieć. Meave nie była wyjątkiem.
- Wood. Za mną. Reszta rozejść się.
Osoby, które przystanęły, żeby tylko popatrzeć odeszły od razu. Większość uczniów bało się trenera. Posiadał respekt ludzi, miał charyzmę i władzę, żeby coś zmienić, jednak w tym wypadku był bezradny. Ojciec Thomasa był wpływowym biznesmenem, który co roku wspierał szkołę finansowo. Także, jego rodzina była nietykalna.
- Wood. - dodał trener z naciskiem i odwrócił się, aby wrócić do pokoju nauczycielskiego.
- Idę, szeryfie. - powiedział z kpiną i ruszył za mężczyzną.
Nie mogłem dłużej na to patrzeć. Zawinąłem się i wyszedłem na zewnątrz ochłonąć. To była farsa. On już dawno powinien siedzieć w więzieniu, a jednak za każdym razem pieniądze tatusia ratowały mu skórę. Naprawdę mało brakowało, a ponownie zlałbym go na kwaśne jabłko.
- Jeszcze raz wdasz się w bójkę, a trener Hudson zawiesi Cię na rok. - usłyszałem za sobą głos Meave. Musiała wyjść za mną.
Miała rację. Jeszcze jedna bójka poza ringiem, a wyrzucą mnie z rozgrywek. Szkoła bardzo chętnie poinformowała mój klub bokserski o ostatnim incydencie. Hudson był tak wkurwiony, że o mało nie wyrzucił mnie na zbity pysk. Wtedy wujek Noah załatwił sprawę, podobno to był jego stary kolega. Jednak nie wytłumaczyli mi skąd się znali. Mogłem tylko podejrzewać, że miało to coś wspólnego z prawdziwą pracą brata mojej mamy.
- I co z tego? Posuwa się coraz dalej. Mam czekać aż wpadnie na jeszcze głupszy pomysł? Skurwiel jebany. - westchnąłem. - Gdybyś tylko...
- Gdybym co...? - zapytała urażona. - Pobiegła na skargę do rodziców?! Sądzisz, że zrobiliby coś w tej sprawie? - Nie dała mi szansy odpowiedzieć. - Oh, tak. Na pewno przejęliby się i od razu postawili Thomasa przed sądem. - oświadczyła sarkastycznie.
- Dobrze wiesz, że nie o tym mówię.
- A o czym Hayd? Moi rodzice mają mnie gdzieś! Nie będę się szarpać z jakimś bydlakiem, tylko dlatego, że jego mózg jest wielkości fistaszka.
- Nie to miałem na myśli! - krzyknąłem podburzony. Była świadoma, o co mi chodziło. To nie był pierwszy raz, gdy poruszaliśmy ten temat.
- Uspokójcie się. - powiedział White, gdy do nas dołączył razem z Trish. Najwidoczniej przyszli za nami.
- Meave, w porządku? - zapytała nasza przyjaciółka i przytuliła brunetkę.
- Stary, ochłoń. Wiem, co czujesz, ale na razie, nic nie możemy z tym zrobić. - Neo poklepał mnie po ramieniu.
- Ostatni raz Thomas się do ciebie zbliżył. - zwróciłem się do mojej Wiedźmy. - Następnym razem przyjedzie po niego karawan. - dodałem nikczemnie.
Nie czekałem na jej odpowiedzieć, wróciłem do szkoły.
***
Wsiadłem do samochodu od strony pasażera. Meave już ulokowała się na miejscu kierowcy. Taktycznie zapiąłem pasy i zacząłem się modlić.
- Panie miej nas w swojej opiece, albowiem ta kobieta chce nas niesłusznie zabić.
- Jesteś niemożliwy. Nawet nie ruszyłam.
- No właśnie, a ja już się boje. - przewróciła oczami. - Pamiętaj to skrzynia manualna. Musisz wbijać biegi. Przed każdą zmianą wciskasz sprzęgło.
- Prawie nikt nie jeździ już na manualu. Jak dorwałeś taki samochód i dlaczego?
- I tak tego nie zrozumiesz, kobieto. Jeżeli nauczysz się na tej skrzyni, automat to pestka.
- Zawsze byłeś dziwakiem. - skwitowała. - Jeździsz jakimś starym samochodem.
- To klasyk, Wiedźmo. Bądź delikatna.
- To złom, a nie klasyk.
Powoli wypuściłem powietrze przez usta. Nie mogłem się denerwować. Musiałem zostawić sobie trochę cierpliwości na później. Tylko, że ona jeszcze nawet nie ruszyła, a już obraziła moje maleństwo!
- No dobra. Fotel ustawiony, pasy zapięte, lusterka?
- Ustawione.
- Co dalej?
- Ruszamy? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
Popatrzyła na mnie sarnimi oczami. Wyczuwałem katastrofę.
- Może być ciężko bez odpalonego silnika. - założyłem jej kosmyk włosów za ucho. Nie zwróciła na to uwagi, cały czas patrzyła przed siebie. - Przekręć kluczyk w stacyjce.
Wykonała polecenie.
- Lewą nogą wciśnij do końca pedał sprzęgła i wrzuć pierwszy bieg. Dodaj gazu. - Nie dała mi dokończyć. Wcisnęła pedał do końca, przez co Hellcat zaryczał. - Troszkę mniej. Dobrze. - pochwaliłem ją, kiedy zmniejszyła obroty. - Teraz powoli puszczaj sprzęgło. Gdy poczujesz, że auto zaczyna ruszać, dodawaj powoli gazu.
Zrobiła to za szybko, przez co samochód szarpnął i zgasł.
- Cholera. - mruknęła.
- Spokojnie. Musisz wyczuć auto. Jeszcze raz. - odparłem, bez większych emocji.
Za dziesiątym razem, nadal trzymałem nerwy na wodzy, jednak przy dwudziestym trzecim, musiałem ochłonąć.
- Ty...! - przymknąłem oczy i wziąłem głęboki oddech. - Nie ruszaj się stąd i nie majstruj przy samochodzie. Zaraz wracam.
Wysiadłem z auta i poszedłem do domu. Wyjąłem z zamrażarki dwie kostki lodu i włożyłem do ust.
- Jak nauka? - zapytał ojciec, schodząc z piętra. Trzymał Jennie w ramionach.
- Rwanie ósemki byłoby przyjemniejsze.
Roześmiał się, przez co moja siostra również zaśmiała się w swoim stylu. Coraz więcej gaworzyła. Wszystko działo się za szybko. Niedawno jechaliśmy z mamą na porodówkę, a teraz Jennie miała już pół roku. Jeszcze trochę, a zacznie mówić i chodzić. A później będzie wrzodem na tyłku jak moi bracia.
- Daj jej czas, ogarnie.
- Jeśli wcześniej Hellcat nie wyzionie ducha. Muszę wracać.
- Lepiej biegnij. Wyjeżdża na osiedle tyłem.
Obejrzałem się i spojrzałem przez okno. Miał rację.
- Cholera!
- Nie przeklinaj przy Jennie.
Zbeształ mnie, ale nie zwróciłem na to uwagi. Miałem ważniejsze rzeczy na głowie. Wariatkę za kółkiem.
/Cześć i czołem 💜 Wiem, znowu zrobiłam dłuższą przerwę między rozdziałami... Nie obiecuję, że będzie lepiej, jednak nadal będę pisać i wstawiać, więc mam nadzieję, że mnie nie opuścicie 🥰
/Data publikacji: 18.03.2024
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top