Rozdział 17. Miło jest się budzić przy Tobie.
Nataly
W tym momencie podjechało inne auto oślepiając mnie światłem lamp. Z niego wysiadło kilku mężczyzn. Gdy jeden z nich mnie zauważył zagwizdał i ruszył w moją stronę. Czułam, że to się źle skończy.
- Co taka bezbronna istota robi tutaj sama? - podszedł zdecydowanie za blisko. Gdy schylił się mogłam poczuć jego oddech na twarzy. Pachniał trawką i alkoholem. Nie spodobało mi się to.
- Nie jestem sama. Mój chłopak właśnie idzie. - kiwnęłam głową w stronę drzwi, ale ta przybłęda nawet się nie obejrzała.
Wiedziałam, że kłamstwo nie jest dobrym rozwiązaniem, nazywając blondyna moim chłopakiem, ale teraz wydawało się jedynym, żeby ten gościu odpuścił.
Nie zrobił tego.
- Nie bądź taka, będzie fajnie. - Nie odpowiedziałam, próbowałam się od niego odsunąć, ale nie pozwolił mi na to. Złapał mnie za zranione ramię i zatrzymał przy sobie. Syknęłam z bólu, jednak nie wyrywałam się, wiedziałam, że mnie nie puści, a w ten sposób przysporzę sobie więcej cierpienia. - Chodź do nas.
- Naprawdę...
- Zostaw ją. - za nami pojawił się Alex z miną mordercy.
Chociaż wiedziałam, że powinien niedługo się zjawić i tak odczułam ulgę widząc go.
- Twój chłopak, tak? - kiwnęłam głową dla potwierdzenia. Nie chciałam nic mówić. Mój głos mógłby wydawać się płaczliwy przez zbierające się w oczach łzy z powodu zaciśniętej ręki na moim ramieniu. - To pokażcie mi swoją miłość. Pocałuj ją chłopaku. - Popchnął mnie w stronę Alexa. Od razu mnie złapał w ramiona i przytulił.
- W porządku? Nic Ci nie zrobił? - zapytał wyraźnie zmartwiony, odgarniając mi włosy z twarzy.
- Posłuchaj go, on jest zdolny do wszystkiego. - wyszeptałam w jego klatkę piersiową. Nie byłam pewna, czy mnie usłyszał. Miałam nadzieję, że tak. Ta przybłęda była niebezpieczna, a do tego zjarana.
- Długo mam czekać? - wyjął nóż i nakierował go na mnie. - Jeżeli się nie pospieszysz, ozdobię jej twarz lub - uśmiechnął się szyderczo i wskazał na Alexa - zadźgam go powoli i boleśnie.
- Alex, spójrz na mnie. - Cały czas patrzył na oprawcę. Jakby go sprawdzał, czy jest do tego zdolny. Natomiast ja nie chciałam go testować, tym bardziej jego cierpliwości.
Ujęłam twarz Alexa w dłonie i zmusiłam do odwrócenia wzroku.
- Pocałuj mnie, albo ja to zrobię. - Jedną dłoń położył na moim policzku, a drugą w talii i przyciągnął do siebie. Najpierw musnął moje czoło ustami. Dopiero po zachęcie nowego towarzysza "W usta, chłopaczku. Z języczkiem." zniżył się do ust. Przez chwilę widziałam wahanie, ale szybko zniknęło.
Zrobił to delikatnie, lekko jakby wszystko co stało się do tej pory i powód dla którego znaleźliśmy się w takiej sytuacji, nie miał znaczenia. Nie byłam pewna czy to strach i adrenalina stworzyły we mnie takie uczucie. Czułam się dziwnie, a zarazem dobrze. Będąc w jego ramionach miałam dreszcze na ciele, a serce zgubiło rytm. Pogłębił pocałunek. Był długi i namiętny. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, nasze oddechy mieszały się ze sobą. Powinnam odwrócić wzrok, ale nie potrafiłam. Patrzyliśmy sobie w oczy, dokładnie tak, gdy pierwszy raz go spotkałam.
Trwaliśmy tak dopóki rechot przybłędy nie wyrwał nas z letargu. Dopiero wtedy odwróciłam wzrok.
- Słodko. To byłaby wielka tragedia, gdyby któremuś z was coś się stało. - znowu się zaśmiał jak jakiś psychopata.
Nie miałam pojęcia co zrobić. Nigdy nie miałam do czynienia z taką osobą. Pierwszy zareagował Alex.
- Czego od nas chcesz? - Wyraz twarzy jak i głos miał spokojny, ale w oczach szalała prawdziwa burza. Ta sytuacja nie podobała mu się tak samo jak mi.
Stanął przede mną. Chciał mnie ochronić własnym ciałem, gdyby nas zaatakował. Nie mogłam do tego dopuścić, ale wiedziałam, że sama nie dałabym rady się obronić.
- Teraz już nic. Chociaż naprawdę miałem ochotę pociąć tę dziewczynę. Przypomina mi moją eks. Tak samo ładna i zarozumiała. Pilnuj się chłopaczku, takie dziwki są najgorsze, a zarazem najseksowniejsze. - widziałam jak blondyn napiął mięśnie. Złapałam go za ramię, żeby nie zrobił nic głupiego. On nie był sam. Miał jeszcze 4 kumpli, którzy mogli mu w każdej chwili pomóc. - Kiedy mówiła, że jesteście razem wiedziałem, że kłamała. Dlatego chciałem to zobaczyć. Trzymajcie się. - Pokiwał dłonią i odszedł. Tak po prostu.
- Wskakuj do samochodu. Szybko.
- Alex. - próbowałam odwrócić jego uwagę od oprawcy.
- Powiedziałem coś. - wściekły spojrzał na mnie. Nawet na chwilę jego wzrok nie złagodniał. Tylko pokierował go na moje lewe ramię. - Krwawisz. Zabije sukinsyna.
Cholera, szwy nie wytrzymały.
- Alex, proszę. Nie rób nic głupiego, ich jest pięciu i są uzbrojeni. Wiem, że jesteś silny, ale on już odpuścił. Ty też powinieneś.
- Zranił Cię i obraził. Zasłużył na to. - będąc pewna, że nie zmieni zdania, przytuliłam go z całej siły jaka mi pozostała i zatrzymałam w miejscu.
- Proszę. - wyszeptałam. Wahał się przez chwilę. W końcu odpowiedział.
- Wsiadaj do samochodu. Trzeba to opatrzyć.
Zajęłam się raną. Uważałam na to, żeby Alex zobaczył jak najmniej. Co było proste, bo nie zwracał na mnie uwagi. Cały czas patrzył na drogę. Nawet się nie odzywał. Lepiej zniosłabym krzyki o tym jaka jestem nieodpowiedzialna, że doprowadziłam do takiej sytuacji, ale on milczał. W końcu nie wytrzymałam. Musiałam się odezwać. Ta cisza doprowadzała mnie do szału.
- Przepraszam, byłam głupia. Nie powinnam była kłamać. Mogłam inaczej to rozwiązać. - Milczał. - Powiedz coś, cokolwiek. Nie bądź na mnie zły. Wyduś to z siebie.
- To nie na Ciebie jestem zły, tylko na siebie. - Zacisnął dłonie na kierownicy. - Ile razy będzie tak, że nie zdołam Cię ochronić? - zapytał w przestrzeń, nie oczekiwał odpowiedzi. - Byłem tam, do cholery, a dopuściłem do takiej sytuacji.
- Nie prawda. Nic mi nie jest. Właśnie dlatego, że byłeś tam przy mnie.
- Nic nie rozumiesz. Znowu schrzaniłem. - Gwałtownie zahamował i wysiadł.
Podążyłam za nim. Teraz cieszyłam się, że ubrałam jego bluzę. Na zewnątrz było już chłodno. Naciągnęłam rękawy na dłonie. Coś go gryzło i byłam zdeterminowana by wyciągnąć to z niego.
- To Ty nie rozumiesz! - wykrzyczałam. - Jestem tutaj, przy Tobie. Wiem, że przy Tobie jestem bezpieczna. Wiem, że zawsze mi pomożesz, nieważne w co się wpakuję. Tak właśnie się czuję, czy Ci się to podoba, czy nie. - Nic nie powiedział. Wpatrywał się we mnie. - I jakie znowu? Wyjaśnij mi to.
- To nic takiego.
- Skoro o tym myślisz, to nie może być nic takiego. Powiedz mi.
- Wiesz, lubię Twoje włosy. - prychnęłam. Tak próbował wybrnąć?
Zbliżył się i poczochrał mi je.
- Uciekasz. - stwierdziłam, na co uśmiechnął się.
- Wolę jak są w takim stanie. Seksownie wtedy wyglądasz, naprawdę. - przewróciłam oczami. - Jeżeli powiem o co chodzi, będę musiał się do czegoś przyznać.
- Jestem na to gotowa. - odpowiedziałam pewnie i zbliżyłam się o krok.
- Wtedy w klubie. Jakiś koleś dosypał Ci coś do drinka. Dlatego nic nie pamiętasz z tego wieczoru. Zamiast go zlać na kwaśne jabłko, co mu się zresztą należało, zabrałem Cię do domu. Nie powinienem dopuścić do tej sytuacji. Byłem wtedy z Tobą, a nic nie zauważyłem.
- Ja też nie zorientowałam się, że coś jest nie tak z drinkiem. Po za tym nawet się nie znaliśmy, a Ty zająłeś się mną. To było słodkie. Co prawda wykorzystałeś mnie, bo jak to określiłeś, nie mogłeś mnie od siebie odczepić, ale gdyby Cię wtedy nie było, mogłam skończyć sprzedana gdzieś do burdelu albo gorzej.
Naprawdę tak myślałam. Kiedyś może przejęłabym się nocą spędzoną z nieznanym chłopakiem. Jednak za każdym razem kiedy przypominam sobie, że tą osobą był Alex, a ja poznaje go coraz bardziej to złe uczucie mija.
Chociaż wtedy bardziej liczyła się dla mnie reputacja niewiniątka, a nie to czy naprawdę uprawialiśmy seks.
- Nie zrobiliśmy tego.
- Kłamałeś? - wydusiłam z siebie. Było to dla mnie niezrozumiałe.
- Chciałem się z tobą podroczyć. Byłaś taka słodka jak się denerwowałaś. Przepraszam. Okłamałem Cię i nie...
- Zmusiłeś mnie żebym z Tobą ćwiczyła. - przerwałam mu.
- To chyba nie było takie złe, prawda? - zaśmiał się lekko.
- Musiałam biegać! To było tragiczne. Nigdy Ci tego nie wybaczę.
- To była szansa dla mnie, żeby Cię poznać. Zbliżyć się. Gdy zobaczyłem Cię po raz pierwszy, zaintrygowałaś mnie. Podobasz mi się Nataly. Bądź moja.
Zamurowało mnie. Nie miałam pojęcia co odpowiedzieć. Czułam do niego coś więcej niż przyjaźń, ale nie byłam na gotowa na związek.
- Alex, ja.. - zawahałam się. Nie chciałam od razu skreślać naszej relacji, co więcej mogłam ją w ten sposób zakończyć. Na to też nie byłam gotowa.
- Nic nie mów, zastanów się nad tym. - nawet jeżeli zabolała go moja niepewność, nie dał po sobie tego poznać. Pogłaskał mnie tylko po głowie, przy okazji niszcząc włosom ich naturalny ład.
Ruszyliśmy w dalszą drogę, a ja myślałam nad tym co mnie blokowało. Utrata przyjaciela. Chora sytuacja rodzinna. Niepewność uczuć. Moje sekrety.
W każdym z tych punktów było trochę prawdy. Bałam się go stracić. Nawet jeżeli po odrzuceniu jego wyznania postanowimy być dalej w takiej relacji jak teraz, nic już nie będzie takie samo.
Mojej rodzinie daleko do ideału. Rodzice rozwiedzeni. Każde spotkanie potrafią zmienić w II wojnę światową. Ojciec były bokser, pracoholik. Matka odkąd ma nowego męża i dzieci, nie ma dla nas czasu. Ja - nieogarnięta, nieodpowiedzialna i nierozważna. Noah - nie żyje. Ze wszystkich, moi dziadkowie wydają się najnormalniejsi, chociaż i tak nie byłabym tego taka pewna. Dziadek był wojskowym informatykiem, taki haker w jego czasach, a babcia za młodu uciekła z domu, żeby tańczyć w klubie. To chyba nawet nie zalicza się do normalnej rodziny, co dopiero idealnej.
Uczucia. Miłość jest przereklamowana. Po co to komu. Na końcu i tak ma się złamane serce. Rodzice pokazali mi to dość dosadnie. Do dziś pamiętam ich kłótnie. O wszystko, nawet zostawienie brudnych naczyń w zlewie.
Natomiast ostatni aspekt najbardziej ciążył mi na sercu. Przez ostatnie lata nazbierało się kilka sekretów. Walki w Podziemiu, podwójna tożsamość, wypadek na motorze, czy mój brat. Ukrywałam go przed światem, właściwie jego brak.
Chciałam powiedzieć Alexowi, dlaczego muszę się zastanowić. Dlaczego musi dać mi czas. Dlaczego nie mogę odpowiedzieć od razu. Wystarczyłby jeden powód, aby uspokoić moje szalejące serce.
- Gdybyś dowiedział się co ukrywam, uciekłbyś. - spojrzałam na moje dłonie, aby nie patrzeć na niego.
- Tego nie wiesz. Dopóki mi nie powiesz, nie przekonasz się. Pamiętasz? Mam jeszcze 10 pytań. Mogę wyciągnąć wszystko na światło dzienne. No jakby jest noc, więc nie wymagaj zbyt wiele. - uśmiechnęłam się w duchu, tylko on mógł powiedzieć coś takiego. Bez żadnego sensu. - Jaki jest Twój najmniejszy sekret z tych najmroczniejszych?
- Powiem Ci, ale nie dramatyzuj. Ostatnio miałam wypadek na motorze, stąd ta krew. - Wskazałam na ramię. - Kiedy mnie złapał, szwy nie wytrzymały.
- Powinnaś jechać do szpitala. Trzeba to opatrzyć. - powiedział z przejęciem i troską.
- Miałeś nie dramatyzować. To nic takiego. Teraz Twoja kolej.
- No dobra. Kiedy miałem 16 lat poszedłem napisać egzamin za Logana.
- Nikt w szkole nie ogarnął, że to Ty? - zapytałam zdziwiona.
- Jesteśmy dość podobni. Nawet rodzice nie mieli o niczym pojęcia.
- Wow! Nieźle. Jestem pod wrażeniem.
Rozmawialiśmy dopóki nie zasnęłam. Obudziłam się dopiero, gdy słońce zwiastowało nadejście nowego dnia.
Samochód stał na podjeździe dziadków, a chłopak spał w najlepsze. Wyglądał tak spokojnie. Przyjemnie się tak na niego patrzyło. Miałam ochotę obudzić go pocałunkiem. Zobaczyć jak się wtedy zachowa, jaką będzie miał minę. Jednak szybko odpędziłam od siebie tę myśl.
- Alex. - Wyszeptałam. Złapałam go za ramię i lekko potrząsnęłam. Leniwie otworzył oczy, a gdy na mnie spojrzał uśmiechnął się.
- Miło jest się obudzić przy Tobie. Jesteś głodna? - pokiwałam głową. - To prowadź.
Po kilku minutach byliśmy w małej rodzinnej restauracji. Nic się nie zmieniło odkąd byłam tutaj ostatni raz. Nawet obsługa. Przywitałam Miriam i Adel. Kiedyś często przesiadywałam tutaj i pomagałam, gdy nie miałam co ze sobą począć. Złożyliśmy zamówienie i usiedliśmy do stolika.
- Dawne znajome?
- Tak, często tutaj wpadałam, gdy rodzice się kłócili. - skrzywiłam się na to wspomnienie.
- Myślałem, że pochodzisz z Miami.
- Tak naprawdę urodziłam się i wychowałam w Phoenix. Dopiero później ze względu na pracę ojca przeprowadziliśmy się do Miami. Potem z mojego powodu na Manhattan.
- Jak to? - znowu za dużo powiedziałam. Powinnam się ugryźć w język.
Uratował mnie kelner z jedzeniem. Postawił talerze przed nami. Czułam jak mi się przyglądał.
- Nataly? - spojrzałam na chłopaka.
- Will. Cześć. - Nic się nie zmienił odkąd ostatni raz go widziałam. Czarne włosy nadal były w nieładzie, jakby dopiero co wstał. Co było bardzo prawdopodobne. Luźna biała koszulka wisiała na nim jak na wieszaku, odsłaniając dwa tatuaże na rękach. Jego smukłą twarz zdobiły kolczyki w uszach, brwi i wardze. Patrząc na niego teraz, zastanawiałam się co mi się w nim tak naprawdę podobało. Znaczy nadal był przystojny, ale chyba już nie w moim typie.
- Miło Cię znów zobaczyć. Wpadłaś do dziadków? - uśmiechnął się, ale nie potrafiłam rozgryźć co ten uśmiech miał oznaczać. Może spotkanie znajomej po latach.
- Tak, zostaje do niedzieli. - Było mi cholernie niezręcznie widzieć go po takim czasie i normalnie rozmawiać.
- Jeżeli będziesz chciała się rozerwać, zadzwoń. - mrugnął do mnie i odszedł.
- Na pewno nie w tym życiu. I żadnym innym. - mruknęłam pod nosem.
Alex zaśmiał się na moją uwagę.
- Ah, to było dziwne, przepraszam Cię. Chyba pierwszy raz trafiłam na byłego.
- Nie mnie oceniać, ale masz dziwny gust co do chłopaków. - znów wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Miałam. - Sprostowałam. - Byłam młoda i głupia, a on starszy i pozwolił mi się oderwać od rodzinnych problemów. - Zaczęłam dzióbać widelcem w jajecznicy.
- O ile starszy? Poczekaj, umawiał się z nieletnią?
- To nie tak. Nie wyciągaj pochopnych wniosków. Jest tylko o pięć lat starszy. - z nieznanych powodów zaczęłam go bronić.
- To nielegalne. - powiedział z wyrzutem.
- Oj przestań, też jesteś ode mnie starszy. - zauważyłam.
- Dwa lata, a on o pięć. Może jego to podniecało? Taka różnica wieku.
- Przestań, to ohydne. Poza tym nie spaliśmy ze sobą. Jak już mówiłam byłam za młoda.
Uważając to za koniec rozmowy na temat mojego dawnego związku, napchałam sobie usta jajecznicą.
/Właśnie przeżyłam mini zawał. Usunęłam ten rozdział w edytorze! Dobrze, że mogłam to cofnąć :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top