Rozdział 13. To jeszcze nie koniec!

Nataly

Przygotowana czekałam, aż wszystko się zacznie. Nie miałam najmniejszej ochoty brać udziału w tym przedstawieniu, ale nie miałam wyboru.

Byłam cholernie zmęczona i niewyspana. Wszystko było dzisiaj przeciwko mnie, a VIPy tylko dołożyli cegiełkę. W ten sam dzień, przypadły mi dwie walki. No kurwa, w takie zbiegi okoliczności, to ja nie wierzę.

Czerwonowłosa była szczerze zmotywowana, żeby się ze mną zmierzyć i pozbawić mnie reszty sił. Jednak wiem, że nie miała nic wspólnego z ich machlojkami. Była kolejnym wykorzystanym pionkiem.

- Trzymasz się? - zapytał Max, podchodząc z Alexem i Ashem.

- Ta, ale wolałabym być teraz gdzie indziej.

- Nadal nie rozumiem co im takiego zrobiłaś. - odezwał się Alex.

- A ja tak, rujnuję im zabawę i widowisko. - blondyn zastanawiał się nad moją odpowiedzią, a ja spojrzałam na moje ręce, delikatnie trzęsły się. Niezauważalnie dla niewprawnego oka.

Nathan kierował się w stronę ringu. Kiedy przeszedł obok mnie, specjalnie uderzył ręką w moje plecy, przez co nie utrzymałam równowagi i wpadłam w ramiona Alexa. Chłopak nie spodziewał się tego, ale złapał mnie, za co byłam mu wdzięczna.

- Taka słaba, a pcha się na ring z facetem. - zaśmiał się wniebogłosy. Ruszyłam żeby go zaatakować, jednak powstrzymał mnie blondyn, łapiąc za nadgarstek.

- Nie daj mu się zdenerwować. Jemu tylko o to chodzi, żebyś nie mogła się skoncentrować na walce. - Jak mogłam się uspokoić skoro taki dupek, chodził po ziemi jak pan i władca.

- Wiem, ale nie potrafię. - rzuciłam bezsilnie.

- Pamiętaj, wściekły umysł to ograniczony umysł. - spojrzał mi w oczy i szukał jakiejś reakcji. Jednak nic nie mogłam odpowiedzieć. Jego słowa przypomniały mi o Noah. Zawsze mi to powtarzał kiedy uczucia górowały nad moim ciałem. - Poradzisz sobie z nim. Jesteś szybka, a on powolny. Dokładnie obserwuj każdy jego ruch. Kiedy wali lewą ręką odsłania prawą stronę. Nie potrafi porządnie utrzymać gardy. Wtedy masz szansę. - Nadal byłam w szoku, jak kojąco na mnie działał. Jednak powoli przyswajałam wszystkie informacje. - Patrz też na jego kroki, cofa delikatnie lewą stopę, gdy chce zaatakować z prawej. - Dopiero, gdy ścisnął moją dłoń, wróciłam do rzeczywistości.

- Tak, rozumiem - wydukałam, nie wiedziałam dlaczego mi pomagał, przecież jesteśmy rywalami. Istnieje szansa, iż następnym razem w ringu mogę ujrzeć właśnie jego.

W pomieszczeniu robił się coraz większy tłum. Tym razem pojawiło się o wiele więcej osób niż na jakiejkolwiek poprzedniej walce. W pierwszym rzędzie zobaczyłam moją przyjaciółkę. Odruchowo pomachała na co odpowiedziałam jej tym samym. Wszystkiemu z wypisanym zaciekawieniem na twarzy przyglądał się Alex, ale nie skomentował tego.

Już po chwili wybiła 21, a na ring wyszedł komentator. Jak zawsze w garniturze.

- Witam wszystkich zebranych! Dzisiaj zobaczycie co to prawdziwe piekło, ponieważ za chwilę zmierzą się, twardy jak skała i wielki niczym Hulk, Nathan. - gdy pojawił się brunet, ludzie podobnie jak poprzednim razem zaczęli buczeć i wygwizdywać chłopaka. On z wielkim uśmiechem zaczął wymachiwać w górę rękoma, zachęcając zebranych do głośniejszy wyzwisk. - Oraz piękna i nieobliczalna mistrzyni Podziemia, Aleka. - oprócz gromkich braw udało mi się wychwycić w tłumie zachęty typu, "Skop mu dupę", "Pokonasz go". Podniosły mnie one na duchu, ponieważ wiedziałam, że mam marne szanse, ale cieszyłam się z ich dopingu.

Gdy stanęliśmy obok siebie, pierwsze co rzucało się w oczy to różnica masy. Był wyższy i bardziej zbudowany, w dodatku silniejszy, z moim wzrostem 160 przy jego 180, wyglądałam jak dziecko.

Nie miałam żadnego planu, a gdy wybił gong zapomniałam co do tej pory uczył mnie brat, a rady Alexa wyparowały.

- Taka jak ty powinna siedzieć w domu, przy garach, a nie pchać się do świata mężczyzn. Myślisz, że uda ci się coś tutaj osiągnąć, bo wygrałaś parę gównianych walk? Chyba się mylisz, cukiereczku. - Podczas jego monologu, próbowałam się uspokoić, w myślach powtarzałam sobie słowa Alexa. "Poradzisz sobie z nim". Dam radę.

Kiedy zakończył swoje wywody zaatakowałam. Kopnęłam go z całej siły w brzuch. Odsunął się nieznacznie, a na jego ustach zagościł szyderczy uśmiech. Jeżeli myśli, że udało mu się mnie zdenerwować, grubo się myli. Opanowałam swoje emocje. Byłam spokojniejsza niż kiedykolwiek. Cofnął lewą stopę, czyli zaatakuje z prawej. Zgrabnie uniknęłam ciosu i przymierzyłam się do kolejnego. Trafiłam w jego nos pięścią. Krew poleciała jednak nie przejął się tym i kontynuował natarcie. Podciął mnie, nie uniknęłam tego. Wylądowałam na plecach z wielkim hukiem, uderzając głową o podłogę. Na chwilę zamroczyło mnie. Kiedy się otrząsnęłam, nade mną stał Nathan chcąc zgnieść stopą moje kolano. Przeturlałam się no bok unikając zapewne bolesnej kontuzji. Szybko wstałam i ponownie skupiłam się na przeciwniku, co było o wiele trudniejsze od czasu upadku.

Alex

Patrzyłem jak Nathan bawi się Aleką. Myślałem, że w chwili, gdy upadła i nie ruszała się, moje serce stanęło. Na szczęście uniknęła ciosu jednak po jej oczach wnioskowałem, że nie jest już tak skupiona jak na początku.

Taka walka nie powinna mieć miejsca. Każdy o tym wiedział.

Blondynka przyjęła kolejne uderzenie w twarz, a zza maski popłynęła krew. Pierwszy gong rozbrzmiał, oznaczał przerwę. Aleka starała czerwoną ciecz ściekającą na jej szyję. Nie wyglądała najlepiej, jeszcze parę ciosów i nie dotrwa do końca drugiej rundy.

Ponownie wrócili na środek ringu. Zaatakowała pierwsza mocnym kopnięciem w udo oraz prawym sierpowym. Nie pomyślałbym, że ma jeszcze tyle siły. Jej przeciwnika trochę zamroczyło, ale ona nie dała mu chwili wytchnienia. Wyskoczyła po czym kopnęła go w głowę. Kolejny cios był z łokcia w brzuch, a gdy Nathan delikatnie pochylił się pod wpływem uderzenia ponowiła ten sam manewr w głowę. Była szybka, zadawała kolejne ciosy, a Nathan nie miał czasu by odpowiedzieć jej tym samym. Odsunęła się by odetchnąć, a chłopak uniósł ręce w górę w geście poddania. Zaprzestała dalszych działań jak przystało na grę fair play. Coś mi nie pasowało, on nigdy nie rezygnował. Tłum zaczął wiwatować i cieszyć się z wygranej dziewczyny.

- Nie wydaje wam się to dziwne? Komentator nadal nie przemówił, a on tak łatwo się nie poddaje. - zapytałem chłopaków, jednak żaden nie zdążył odpowiedzieć. Nathan znów szykował się do ataku na odwróconą do niego plecami Aleke.

- Uważaj - krzyknąłem na tyle głośno, żeby mnie usłyszała. Dziewczyna zachowała spokój, jakby gotowa na to, że jednak to zrobi. Wyczekała odpowiedni moment i kopnęła go z półobrotu trafiając w brzuch. Gdy ten zgiął się od ciosu, powtórzyła atak tym razem w szczękę. Nathan padł na ziemię. Próbował wstać, ale wszystkie jego wysiłki szły na marne. Sędzia zaczął odliczanie.

Nataly

- Nasza mistrzyni jest nie do zdarcia. Ponownie wygrała Aleka. - usłyszałam w głośnikach. Zebrany tłum był w szoku, ale już po chwili skandowali moje imię. Czym prędzej zeszłam z ringu. Podeszłam do Alexa.

- Dzięki tobie wygrałam. - wysapałam zmęczona. - Jestem ci coś winna. - Czułam, że ledwo stałam na nogach.

- Gratuluję. - powiedział w moją stronę Max. - Pokonałaś tego kloca.

- W drugiej rundzie byłaś niesamowita. - zawtórował Ash.

- Aleka, nic ci nie jest? - podbiegła do mnie Jay i mocno przytuliła. - Boże tak się bałam. - łzy poleciały po jej policzkach, a ja oddałam przytulasa i głaskałam ją po plecach próbując uspokoić.

- Spokojnie, żyje. Nic mi już nie grozi. - zapewniałam załzawioną Jay.

- To jeszcze nie koniec, ty suko. - zobaczyłam wściekłego Nathana, zbliżającego się do mnie. Zasłoniłam ciałem Jay, gdyby przypadkowo oberwała od niego, ona nie wytrzymałaby ciosu. Ja byłam do tego przyzwyczajona, ale ona nie. Chciał mnie uderzyć jednak powstrzymał go Alex. Złapał jego rękę w górze i spojrzał w oczy.

- Walka skończona, a ty przegrałeś, pogódź się z tym. - brunet wyszarpnął rękę z uścisku. Nawet na chwilę nie spuścił ze mnie wzroku.

- Pożałujesz za to, cukiereczku. Tak jak twój brat. - uśmiechnął się szyderczo na odchodne. Nie wytrzymałam. Zatrzymałam go w pół kroku i z całej siły jaka mi pozostała, przywaliłam mu z pięści w nos. Usłyszałam dźwięk łamanej kości, a on padł na ziemię. To mi nie wystarczyło, usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam okładać pięściami. Nie przestałam dopóki ktoś nie odciągnął mnie od niego.

- Nigdy więcej nie wspominaj o moim bracie. - wykrzyczałam. Wyrwałam się z uścisku Alexa i żwawym krokiem ruszyłam w stronę wyjścia.

\ Wiosna przyszła, ptaszki śpiewają... a okna do mycia czekają!

\ Tak dawno tutaj nie byłam, że nawet Wattpad zmienił wygląd strony xD

A tak serio to chcę dokończyć to opowiadanie, chociaż nie jest ono jakieś ekscytujące, czy tak dobrze napisane jakbym chciała (przyznajmy szczerze nie jestem do tego stworzona, wciąż szukam siebie ;) ) zdałam sobie sprawę, że są osóbki, którym mam nadzieję, że w jakimś stopniu zależy, żeby poznać zakończenie. Natomiast ja chce w ten sposób zakończyć pewien rozdział w moim życiu. Nie wiem, ile mi to zajmie. Jednak nie lubię zostawiać niedokończonych spraw. 

\ Słonecznego weekendu! :*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top