Rozdział 1. Podziemie

Nataly

Siedziałam pod klasą i powtarzałam materiał do klasówki z matmy. Chociaż wszystko już miałam w małym paluszku, chciałam być pewna, iż niczego nie zapomnę. Moja średnia przecież sama się nie utrzyma.

Ziewnęłam, zakrywając dłonią, moje otwarte do granic możliwości usta.

- Nat, znowu uczyłaś się całą noc? Jak Ty przeżyjesz dzisiejszy dzień? - podeszła do mnie moja przyjaciółka, Jay. Odgarnęła z ramion swoje czarne jak smoła, długie włosy i usiadła obok.

- Dam radę. Już nie raz zdarzało mi się spać po 3 godziny. - uśmiechnęłam się do niej i nerwowo przeczesałam dłonią włosy. Przez chwilę mierzyła mnie swoim przenikliwym wzrokiem, w końcu odpuściła. Wiedziałam, że coś podejrzewa już od dłuższego czasu, jednak nie naciskała.

- Wiem, że coś przede mną ukrywasz, ale na razie dam Ci spokój. Jak będziesz gotowa sama mi powiesz. Jeżeli coś Cię dręczy, zawsze możesz ze mną porozmawiać. - Uśmiechnęła się szeroko i zmieniła temat, co przyjęłam z wdzięcznością. - Wiesz, że Aleka znowu pokonała wszystkich w podziemnym ringu?! - zapiszczała, aż mi uszy zwiędły.

- Ciszej. - zakryłam jej usta dłonią i dopiero jak pokiwała głową, zdecydowałam się ją zabrać. - Przecież nikt nie może dowiedzieć się, co dzieje się w Podziemiu. - odpowiedziałam znudzona. Powtarzałam jej to za każdym razem, gdy zaczynała się ekscytować i krzyczeć z radości. Nigdy nie rozumiałam, co ją ciągnęło do oglądania tych brutalnych walk, ale przecież nie mnie oceniać. Aczkolwiek mogłaby sobie darować tak szczegółową relację.

- Żadna jej nawet nie dotknęła. Jej ciosy były tak silne i szybkie, że przeciwniczki padały jak muchy. To było niesamowite. Jestem ciekawa, jaka jest ta dziewczyna pod maską i dlaczego w ogóle ją ubiera, jakoś inni nie mają problemu by pokazać swoją tożsamość. - powiedziała na jednym wdechu.

- Może po prostu chce coś ukryć. - powiedziałam od niechcenia, ale Jay już mnie nie słuchała. Błądziła myślami w swoim świecie.

Podziemie i to co się tam dzieje, nie powinno ujrzeć światła dziennego. Dlaczego? Odpowiedź była prosta. Gdyby policja dowiedziała się o nielegalnych walkach, wszyscy, nie tylko uczestnicy, ale jak i widzowie zostaliby pociągnięci do odpowiedzialności. Tego nikt nie chce, dlatego jest to zachowane w ścisłej tajemnicy. Kandydaci są wyszukiwani przez VIP'ów. Nikt nie wie jak wyglądają, czy po co dzieje się cały ten cyrk. Jedni podejrzewają, że tylko dla rozrywki, inni dla kasy. Każdy ma trochę racji. Ludzie mają widowisko, a uczestnicy mogą zarobić, jeżeli wygrają walkę. Oczywiście, aż do dnia walki, żadna osoba nie wie kto się zmierzy. Co jest jeszcze bardziej pociągające. Trzy godziny przed walką, zostają rozesłane wiadomości, że potyczka się odbędzie. Nie ma zasad, można używać każdej techniki.

- Ciekawe kiedy będzie kolejna walka. Już nie mogę się doczekać. - rozmyślała Jay, kiedy kierowałyśmy się na stołówkę zjeść lunch.

- Daj spokój, zachowujesz się jak te wszystkie fanki Sheeran'a albo One Direction - przewróciła oczami i już szykowała się, żeby mi coś odpowiedzieć, ale ją uprzedziłam. - Skoczę do toalety. Spotkamy się na miejscu.

- Dlaczego ty musisz być taka nudna. Ahh, okey. - zrobiła minę zbolałego pieska i odwróciła się na pięcie.

Skręciłam w prawo i skierowałam się na koniec korytarza. Zaa drzwi usłyszałam chichot, to zapewne "elita" naszej cudownej szkoły. Przez chwilę zastanawiałam się, czy nie zawrócić. Nie chciałam ich widzieć, a co dopiero z nimi rozmawiać. Jednak przemogłam się i popchnęłam drzwi. Przecież nie mogę cały czas uciekać. Gdy weszłam do pomieszczenia, rozmowy ucichły, a 3 pary oczu skierowały się na mnie.

- No proszę kogo tu mamy. - odezwała się przywódczyni bandy, Shelly. - Nataly, kochana, czy Ty nas ostatnio unikasz? - Zignorowałam ją. Nie miałam najmniejszej ochoty kłócić się z tą wywłoką. I to nie są bezpodstawne oskarżenia. Jej chłopaczków na jedną noc nie da się zliczyć. Serio! Ona już chyba przeleciała wszystko co się rusza.

Mnie osobiście to nie przeszkadza, skoro dziewczyna jest niewyżyta, ale rozsyłanie całej szkole filmików erotycznych z jej udziałem mogłaby sobie odpuścić.

- Co? Zabrakło Ci języka w gębie? - zapytała zdenerwowana.

Zaczyna się.

Nie odpowiedziałam, podeszłam do umywalki i zdjęłam okulary. Co prawda, mam bardzo dobry wzrok i noszę zerówki, ale dzięki nim czuję się bardziej niewidzialna. Nie chcę zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi, chociaż nie zawsze mi się to udaje. Tak jak w tej sytuacji.

Obmyłam twarz zimną wodą i poczułam lekkie orzeźwienie, co kojąco działało na moje zmęczenie. Potem jedna z koleżanek Shelly szturchnęła mnie ręką. Kiedy nadal unikałam z nimi kontaktu Sarah pociągnęła mnie za włosy w taki sposób, iż byłam zmuszona na nią spojrzeć. W jej oczach widziałam, że była zła i domyślałam się co mnie czeka.

- Trzymajcie ją.

Sarah z Eva od razu wykonały jej rozkaz. Złapały mnie za nadgarstki, a ręce wykręciły za plecy. Przez to nie mogłam się nawet ruszyć. Czy one nie mają własnego rozumu? Dzielą jeden mózg na trzy? Zaraz, jaki mózg?

Shelly zbliżyła się do mnie, po czym uderzyła pięścią w twarz. Poczułam w ustach smak krwii. Kiedy nie wydałam z siebie żadnego dźwięku, ponowiła cios, tym razem w brzuch. Złapałam się za bolące miejsce i osunęłam się na ziemię.

- Następnym razem chcę usłyszeć odpowiedź, kochana. W przeciwnym wypadku, na tym się nie skończy. - Roześmiane opuściły toaletę.

Gdy w miarę doszłam do siebie, przepłukałam usta wodą. Spojrzałam w moje odbicie w lustrze. Tak jak przypuszczałam, na dolnej wardze miałam pionową, czerwoną kreskę, z której sączyła się jeszcze krew. Ubrałam okulary, nakleiłam jeszcze plaster, który zawsze noszę w torbie, właśnie na takie "wypadki" i wyszłam.

***

- Naaataaly!! Proszę, musisz dzisiaj ze mną pójść, zawsze odmawiasz. Chodź chociaż raz, obiecuję, że nie pożałujesz. - jęczała Jay przez całą drogę do mojego domu.

W piątkowy wieczór moim jedynym marzeniem jest łóżko, a ta wiedźma chce mnie wyciągnąć na walkę do Podziemia. Życie jest okrutne.

- W poniedziałek jest test z angielskiego, muszę się uczyć. - próbowałam wymigać się nauką.

- To pouczysz się w sobotę i niedzielę. Cały czas zakuwasz, daj sobie trochę luzu. Adrenalina dobrze Ci zrobi. Popatrzysz na te mięśnie, poczujesz ekscytację. - rozmarzyła się.

- Tak, poczuje zapach potu. Nie, dzięki - ponownie odmówiłam. Odkluczyłam drzwi i weszłam do mojego domu, a zaraz za mną Jay.

- Proooszę. Czy muszę upaść na kolana, żebyś się zgodziła? - błagała i wiedziałam, że tym razem mi nie odpuści.

- Dobrze! - krzyknęłam już zdenerwowana. - Pójdę, ale jak mi się nie spodoba wychodzę od razu. Rozumiesz? - Energicznie pokiwała głową na zgodę.

- Dzisiejszego wieczoru będą trzy walki. - uśmiechnęła się, już była w swoim żywiole, dlatego mówiła bez przerwy. Natomiast ja zabrałam się za obiad. Przecież sam się nie ugotuje, a ja nie mam zamiaru głodować. - Najpierw Nathan z Ashem, a potem Max z nowym, Alexem. A zwycięzcy stoczą decydujący pojedynek. Nie mogę się doczekać! - W tym momencie jej uśmiech był taki sam jak u Jokera. Może też jest jakaś psychiczna, tylko o tym nie wiem. Nie zdziwiłoby mnie to patrząc z jaką ekstytacją o tym opowiada. Przecież każdy marzy, aby zobaczyć okładających się pięściami chłopaków. Eh, nieważne.

W Podziemiu chociaż nie obowiązywały zasady to schemat walk był cały czas taki sam. Można było trafić na rzeźnię, czyli nowi walczyli ze sobą. Miało to na celu wykluczenie niedoświadczonych narwańców, chcących popisać się paroma ciosami, których nauczyli się z filmu oraz po prostu słabeuszy. Najczęściej jednak walki odbywały się w taki sposób jak dzisiaj, czyli 2 pojedynki oraz finał najlepszych tego wieczoru. Trzecią opcją były 3 walki obecnego mistrza z tymi co przeżyli rzeźnię oraz co lepszymi zawodnikami. W jeden wieczór musiał zawalczyć, aż 3 razy by obronić tytuł. Nie było to proste, ponieważ VIP-y skrupulatnie dobierali przeciwników, aby walki nie skończyły się za szybko, a widzowie mieli na co popatrzeć.

Dwóch z nich kojarzyłam. Ash to ciemnowłosy, umięśniony chłopak z zielonymi oczami, na oko miał może z 20 kilka lat. Dobrze walczył, ale ostatnio jego pewność siebie go zgubiła, przez co przegrał i aktualnie mistrzem jest Max. On natomiast oczy miał koloru ciemnej czekolady i czarne jak węgiel włosy, zawsze w nieładzie, a kiedy się uśmiechał, robiły mu się słodkie dołeczki. Podobno był w tym samym wieku co Ash, a legenda głosi, że kiedyś byli przyjaciółmi, jeszcze zanim zostali "zwerbowani" do Podziemnej Gwardii.

Wszystko to wiem od mojej przyjaciółki. Sama nawet nie zainteresowałabym się czymś takim, ale ona ma bzika jeżeli chodzi o Podziemie i wszystko z nim związane. Bez przerwy nawija jacy to oni są wspaniali, albo przybliża mi szczegóły walk. Co jest strasznie denerwujące, ale i tak ją kocham. Przecież co innego miałabym zrobić?

Po obiedzie, poszłyśmy się szykować, znaczy Jay. Ja położyłam się na łóżku, czekając na przyjaciółkę. Dopiero, gdy kończyła makijaż, podeszłam do szafy i wyjęłam z niej czarne jeansy i beżowy sweter. Przebrałam się i spojrzałam do lustra. W tych ciuchach, wyglądałam zwyczajnie, jak każda inna, nie wyróżniająca się nastolatka.

O kilka rozmiarów większy sweter zasłaniał moje ciało. Także nie dało się ujrzeć czy byłam chuda, gruba, czy nie daj Boże umięśniona. Okulary dodawały mi uroku kujonki, a niechlujny kok zrobiony z moich włosów nie ukazywał ich prawdziwej długości. Jay za to wyglądała jak wyjęta z okładki jakiegoś czasopisma. Długie czarne do pasa włosy, ciemne oczy i azjatyckie rysy które były zasługą jej babki. Do tego była wysoka i szczupła. Po prostu piękna.

No i mamy pierwszy rozdział !!

Niedługo przyjdzie jesień, dlatego wykorzystajcie ostatnie dni słońca :D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top