Look like a girl

— Ej, a słyszałaś, że tamten gość z 1B podobno pobił się z Ejiro-san i wygrał? — Po sali rozniósł się denerwujący, dziewczęcy głos. Blondynka opierała się łokciami o stolik i uśmiechała się uśmiechem wypełnionym tym obrzydliwym przesłodzeniem.

— Nie gadaj, poważnie?! — Jej "przyjaciółka" aż podniosła nieco się z swojego miejsca, a w jej oczach zatańczyły iskierki. Nie można ich było jednak zaliczyć do tych wywołanych radością czy podekscytowaniem. O nie, w jej oczach czaił się szok.

— Prawdę mówię! I podobno nawet nie wylądował za to u dyrektora, wyobrażasz sobie? — Westchnęła przeciągle mieszając w swojej szklance wypełnionej sokiem.

— Tch — prychnęła pod nosem brunetka — czyli jak zawsze. Nadal nie rozumiem dlaczego go jeszcze nie wywalili ze szkoły.

— Czy to nie oczywiste? Pewnie dlatego, że przez swój wygląd jest brany za jakieś niewiniątko. Na pewno jeszcze wmówił im, że to było tylko w obronie własnej, ale zresztą, czego innego się spodziewać po tak dwulicowym-

Po sali rozniósł się huk wywracanego krzesła, a sam brunet z niebieskimi końcówkami włosów, który jeszcze przed chwilą na nim siedział teraz stał, a wszystkie spojrzenia były zwrócone na niego. Za wiele nie myśląc zaczął kierować się do wyjścia z stołówki zostawiając nawet w połowie nie dokończone jedzenie i wymijając przy okazji dwie dziewczyny, które jawnie chciały go sprowokować do odwalenia jakiejś akcji. Posłał im wrogie spojrzenie.

Zaraz po tym jak wyszedł w pomieszczenia dało się słyszeć aż na korytarzu głośne szepty. Pokręcił tylko głową, a jak znalazł się w odpowiedniej odległości, bez żadnego skrępowania z całej siły walną z pięści w ścianę aż półka u górze się zatrzęsła powodując tym samym, że porcelanowa figurka z wystawy zbliżyła się niebezpiecznie blisko krawędzi. Chłopak zastygł nie wykonując żadnego ruchu i czekał na ciąg dalszym, kiedy jednak nic się więcej nie stało odetchnął z ulgą i opuścił zrezygnowany dłonie wzdłuż tułowia.

Prychnął zirytowany, a na jego twarzy pojawił się również wyraz złości, z resztą jak zwykle. Bez zastanowienia wyprostował się i znów ruszył przed siebie strasząc mijane osoby swoim wzrokiem. Inosuke Hashibira był zwykłym dzieciakiem uczęszczającym do pierwszej klasy liceum. Swoją drogą on sam nie wiedział jak tu się dostał z swoim zapałem do nauki i ciągłym wpadaniem w bójki, ale jednak się dostał.

Miał dość dziewczęcą urodę co niezwykle go irytowało i co było powodem do żartów odkąd pamiętał. Oczywiście nie każdy miał wtedy złe intencje jednak kiedy ktoś specjalnie mu ubliża z tego powodu można było się spodziewać, że nie długo będzie miał wizytę u pielęgniarki ze złamanym nosem. I to nie w przenośni, faktycznie już kilka razy się to zdarzyło choć za każdym razem obrażenia były inne.

Na samym początku cały czas wysyłano go do dyrektora, ale kiedy tylko zauważyli, że to nic nie daje i wręcz tylko bardziej go "prowokują" odpuścili sobie i teraz wpisują mu tylko uwagi, raz zdarzyła się nagana kiedy w końcu jeden uczeń trafił do szpitala. No i rozważano wysłanie go psychologa, ale na nic się to zdało. Tak więc dzisiaj dostał ostrzeżenie, że jak jeszcze raz z kimś się pobije to zostanie wydalony ze szkoły. I tak jak jego edukacja wcale nie interesuje to tak postanowił się powstrzymywać dla swojej opiekunki.

Kiedy zabrzmiał dzwonek automatycznie skierował się do swojej sali specjalnie spowalniając, do tej chwili, szybki krok. Nie spieszyło mu się zbytnio na lekcje, a mając świadomość, że to jego ostatnia i na dodatek wychowawcza to miła ochotę całkowicie to olać. Wiedział jednak, że lepiej by było więcej się nie narażać.

Ziewnął przeciągle nie zasłaniając ust po czym jak tylko zobaczył zamykające się drzwi do sali lekcyjnej natychmiast do nich podbiegł i złapał je zanim się zamknęły. Uśmiechnął się tryumfalnie po czym wszedł do środka trzaskając drzwiami czym zasłużył na karcący wzrok nauczycielki. Nie zwrócił na to większej uwagi i poszedł w stronę swojej ławki po chwili siadając za nią na krześle. Oparł brodę na zaciśniętej pięści po czym zapatrzył się na okno.

— Proszę o uwagę! — Nauczycielka klasnęła energicznie w dłonie. — Dzisiaj do waszej klasy dołączy nowy uczeń, niestety udało mu się zdążyć dopiero na ostatnią lekcje, ale liczę, że wam to nie przeszkadza. Przedstaw się — poprosiła nauczycielka.

Nastolatek zainteresowany spojrzał na środek sali. Stał tam chłopak mniej więcej w jego wieku. Był on dość średniego wzrostu szatynem o  dość nietypowym kolorze oczu, ponieważ wpadał on w odcień fioletu. W uszach miał kolczyki, a twarz cały czas zdobił nie wymuszony uśmiech.

— Cześć wszystkim! Nazywam się Taniiro Kamado, mam nadzieję, że szybko się zaprzyjaźnimy — w jego głosie pobrzmiewał niezrozumiany dla Inosuke entuzjazm.

— Dobrze, proszę usiądź koło Inosuke, tego tam z zielonymi oczami. Koło niego jest jedyne wolne miejsce.

Brunet przez chwilę nie wiedział co tu zaszło jednak kiedy nowy usiadł koło niego prychnął tylko z nieukrywaną niechęcią. Drugi jednak chyba raczej jej nie dostrzegał bo od razu wyciągnął do niego dłoń przedstawiając się jeszcze raz. Niższy zmierzył go tylko wrogim spojrzeniem po czym z ociąganiem również się przedstawił. Ku jemu zadowoleniu jednak szatyn nie odpuszczał i cały czas go zagadywał co niebywale działało na nerwy drugiemu.

Inosuke wręcz jak błogosławieństwo przyjął koniec lekcji po czym wyleciał z klasy jako jeden z pierwszych co nikogo zbytnio nie zdziwiło. Najszybciej jak tylko umiał przemierzał korytarz po drodze słuchając krzyków wzbudzonych nauczycieli i sprzątaczek jednak je ignorował. Jak tylko znalazł się w szatni pochwycił w dłonie buty na zmianę po czym rzucając te, które przed chwilą z siebie ściągnął byle jak założył te na dwór. Uśmiechnął się zadowolony i już miał wychodzić kiedy poczuł czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Obrócił się zdezorientowany, a widzą nowego na jego twarz wypłynęła złość.

— Czego?!

— Ech, zapomniałeś — burknął podając mu długopis. Zmrużył podejrzliwie oczy po czym szybkim ruchem go zabrał i nic nie mówiąc ruszył do wyjścia. — Cz-czekaj! — Krzyknął za nim i podbiegł do niego.

— Czego ty ode mnie chcesz hę?! — Zaczął nim potrząsać chwytając go za ramiona.

— Za-przy-ja-źnić się — odpowiedział z trudem, a zielonooki zaprzestał rzucania nim na wszystkie strony.

— Nie — i nie czekając wyszedł ze szkoły chowając dłonie do kieszeni.

Szatyn jednak nie zamierzał się tak łatwo poddawać. Dość szybko zrównał z nim krok. Szli tak przed siebie w ciszy co powoli ogromnie irytowało Inosuke.

— Coś ty się mnie tak uczepił hę? — W jego głosie pobrzmiewało zdenerwowanie zachowaniem fioletowookiego.

— Wydajesz się być fajny — powiedział powoli z lekkim rumieńcem na twarzy. — No i zauważyłem, że inni dziwnie na ciebie patrzą. Musi ci być pewnie trudno bez przyjaciół — z sekundy na sekundę jego głos cichł.

— Ja wyglądam? — Zapytał nagle.

— Co?

— Jak wyglądam? — Ponowił pytanie i spojrzał na niego.

— Nooo, jak zwyczajny chłopak. Znaczy, jeśli miałeś na myśli to jak na przykład dzisiaj się ubrałeś to wyglądasz świetnie! Albo jeśli miałeś na myśli coś innego to przepraszam, nie chciałem nic po-

— Zamknij się już — uderzył go w głowę, a na jego ustach pojawił się uśmiech. — Zgoda, możemy być przyjaciółmi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top