Lonely
Bakugo Katsuki zawsze był inny niż wszyscy. Wyróżniał się z tłumu, wszędzie było go pełno bo nie trudno było zwrócić na niego uwagę. Krzyczał, denerwował się i niszczył wszystko na swojej drodze, co przeszkadzało mu w dążeniu na przód.
Pewnego dnia jednak zniszczył coś, na czym zależało mu najbardziej.
Sam sobie, swoim głupim zachowaniem, odebrał możliwość spełnienia marzeń. Mażnaby wręcz powiedzieć, że przedawkował swoją broń, która miała mu pomóc osiągnąć upragniony cel.
Bo tracąc słuch, stracił również wszelkie nadzieje.
- Oi, Bakugo! Nie uwierzysz co się stało!
Blondyn założył na uszy słuchawki, by odciąć się od nużącej paplaniny. Założyłby się, że Kaminari właśnie miał opowiedzieć mu kolejną żałosną historię swojego życia, i naprawdę nie miał ochoty jej wysłuchiwać.
Włączył na telefonie pierwszą lepszą muzykę, jednak z urządzenia nie wydobył się żaden dźwięk. Zirytowany rzucił słuchawkami o ławkę.
- Cholera jasna, co za chińskie badziewie! - wrzasnął, tworząc mały wybuch, który przypalił przewody w urządzeniu.
Dźwięk wysadzonych słuchawek nie raz śnił mu się w najgorszych koszmarach.
Potem zaczęło się najgorsze. Pisk, tak przeraźliwy, że Katsuki bał się, że rozsadzi mu uszy. Krzyk, którego nie był w stanie usłyszeć. A potem krew. Mnóstwo krwi.
- Bakugo, wszystko w porządku?
- Bakugo, co się dzieje?
- Coś się stało, Kacchan?
Nic do niego nie docierało. Dotknął swoich uszu, by po chwili zauważyć, że całe ubrudzone są czerwoną cieczą. Jego przerażony wzrok odnalazł w tłumie Kirishimę - równie przerażonego.
A potem zrozumiał - ogłuchł na zawsze.
Bohater nie może być głuchy - każdy wiedział, że osoba ratująca miliony ludzi przed grasującym złem nie może być w złym stanie. Bohater to osoba, która jest zdrowa, odważna a co najważniejsze - cholernie silna.
Jednak Katsuki już nie był. Po raz kolejny zaczął wyróżniać się z tłumu. Nie jako upragniony numer jeden, a jako upadły bohater, który zagubił się we własnej chciwości. Bo człowiek, który mieczem wojuje, ten od miecza ginie, i od tamtego czasu chłopak był postrzegany jako najlepszy przykład tego przysłowia. Nikt nie patrzył już na niego z respektem, bo na co mu taki potężny dar skoro nie może właściwie go wykorzystać? Ludzie szeptali między sobą, że nigdy na niego nie zasługiwał, że to ktoś inny powinien go otrzymać, ktoś, kto lepiej by go spożytkował.
I tu również Bakugo wyróżniał się cechą na tle nudnego i do bólu uprzejmego społeczeństa - zwykłą, ludzką ignorancją. Nawet w obliczu tak ogromnej tragedii miał w głębokim poważaniu wszystkich ludzi i ich opinie. Dlaczego? Ponieważ był głuchy i nie był w stanie żadnej usłyszeć.
Jednak mimo odrzucenia przez społeczeństwo, chłopak nigdy nie stracił jednego - zaufania Eijiro Kirishimy. Ten jako jedyny został przy nim aż do końca. Nie oceniał, nie wywyżał się, a jedynie kochał Bakugo całym sercem takiego jakim był. Bo w końcu to on pokazał mu, że nigdy nie należy się poddawać. Że zawsze należy dążyć do wyznaczonego celu, nie ważne jak bardzo byś nie miał pod górkę. Czerwonowłosy obrał sobie za cel dokończenia dzieła, krórego podjął się Katsuki - zostania najlepszym bohaterem.
I wszystko pewnie skończyłoby się dobrze, lecz Eijiro... On odszedł.
Katsuki został sam.
Nie miał już nic; ani marzeń, ani słuchu, ani osoby, którą mógłby kochać. Wszystko na czym kiedykolwiek mu zależało pękło w ułamku sekundy, niczym bańka mydlana rozpryskująca się na jego oczach. Samotny, jak podróżnik błąkający się bez celu, mógł jedynie płakać i żałosnymi gestami wyklinać swój los, ponieważ nie mógł nawet krzyczeć.
Samotnie wyróżniał się z tłumu smutku i rozpaczy, a migane słowo przepraszam nie dochodziło do żadnych jego zmysłów.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top