☙ 27.
Teraz to Kuba grzał kanapę, pijąc jedno piwo za drugim. Widok tańczącej u boku Kaspiana Niny doprowadzał go do szału. Dziewczyna tak bardzo nie chciała przyjść na imprezę, a gdy tylko zjawił się ten chłopak, nagle stała się największą atrakcją domówki.
Podczas gdy go ignorowała, zabawiała wszystkich wokół i stała się duszą towarzystwa. Nie umiał rozgryźć, czy to za sprawą alkoholu, czy chciała się na nim zwyczajnie odegrać. Wszak zamienili się miejscami i wysłuchiwanie od znajomych, że jego dziewczyna jednak nie była drętwa, nie należało do najprzyjemniejszych.
Był cholernym egoistą, decydując się na tę domówkę. Faktycznie mógł pomyśleć, że Nina będzie chciała spędzić ten wieczór we dwoje. W końcu mieli uciec od wszystkich i wyjechać do Zakopanego. Pomysł nie wypalił przez jego pracę, jednak nie robiła mu wyrzutów. Wręcz przeciwnie. Rozumiała, iż nie mógł sobie pozwolić na wolne, ponieważ biznes dopiero się rozkręcał i musiał zrobić wszystko, by studio miało jak najlepsze opinie i zwrócił się wkład za remont oraz całą resztę. Nie miał pojęcia, iż tak szybko zdobędzie renomę, dlatego zaproponował wyjazd.
Nie było go przy niej tuż po rozwodzie. Pojawił się dopiero na drugi dzień, spóźniony i jedyne, na co starczyło im czasu to szybki seks i przygotowania do imprezy. Nie kupił nawet żadnych kwiatów, ani czekoladek. Nie zrobił nic, by uczcić fakt, iż w końcu pozbyła się byłego męża i mogli bez przeszkód snuć plany na przyszłość.
Matka nalegała na wspólną kolację, tymczasem tkwił w poczuciu zawieszenia i nie miał pojęcia, co zrobić, by załagodzić gniew swojej dziewczyny.
Szalał za nią. Była dla niego najważniejsza i naprawdę szczerze żałował, iż tym razem się nie popisał i dał ciała na całej linii. Był jednak tylko człowiekiem i czasem zdarzało mu się popełnić błąd. Najwyraźniej zbyt długo tkwił w życiu singla, ponieważ nadal głównie myślał tylko o sobie, jeśli chodziło o kwestię zabawy.
– Nudziara, która tak bardzo się szanuje, chyba po raz pierwszy pokazała pazury, co? – Zaśmiał się Filip, zajmując miejsce na kanapie tuż obok niego. – Co odwaliłeś, panie idealny, że Nina nagle stała się gwiazdą imprezy?
Jakub westchnął, wbijając wzrok w roztańczoną Ninę. Błękitne włosy unosiły się w powietrzu i opadały na sylwetkę dziewczyny z każdym ruchem, a z ust wydobywały się zapewne słowa lecącej piosenki. Towarzyszyli jej przeklęty Kaspian, Sandra uwieszona na właścicielce apartamentu oraz Olka. Wokół nich zebrało się jeszcze parę innych osób.
– Zabrałem ją na imprezę – odparł zgodnie z prawdą.
Filip patrzył na niego z niedowierzaniem, licząc, że powie, iż to żart. Gdy tak się nie stało, wybuchł głośnym, niepohamowanym śmiechem.
– I to jest powód waszej kłótni? Impreza? – Chciał się upewnić, ponieważ wydało mu się to wręcz abstrakcyjne. – Stary, weź ty się zastanów, czy ona jest dla ciebie. Mówię to z dobroci serca – zapewnił szybko, widząc jego minę. – Nie dasz się uziemić w domu, tylko dlatego, że twoja panna tego oczekuje. Nie możesz zrezygnować z siebie w imię ulotnej miłości. Doskonale wiesz, iż taka relacja nie ma prawa przetrwać.
Kuba upił trochę piwa. Miał ochotę przywalić Kaspianowi w twarz za to, że trzymał jego kobietę za ręce i z nią tańczył, nawet jeśli sam wcześniej bawił się z koleżankami. Może i był w tej chwili pieprzonym hipokrytą, ale nie przywykł do kręcących się wokół Niny facetów.
Filip jej nie znosił. Innym, jedynym mężczyzną w życiu Młynarczyk do tej pory był jej ojciec. Rany, przecież ona nawet nie miała wielu koleżanek! Nie lubiła dużych skupisk ludzi, a teraz wyglądała, jakby czuła się jak ryba w wodzie.
– Wczoraj otrzymała tak długo upragniony przez nas rozwód – zaczął ją usprawiedliwiać. – Mieliśmy świętować w Zakopanem, ale zwaliło nam się tyle klientów, że mogę zapomnieć o wolnej sobocie do końca roku. Nie przemyślałem, że powinniśmy świętować tak ważną chwilę we dwójkę i przystałem na propozycję Olki.
– No to zabrałeś ją na imprezę. Przecież to jest dużo lepsze świętowanie od siedzenia w domu i oglądania przeklętego telewizora!
– Stary...
– No co?! – Nie dał mu dokończyć i wskazał na Ninę. – Nie daj sobie wejść na głowę. Mówiłem ci od początku, że powinieneś sobie ją odpuścić. Skoro mąż ją zostawił, z pewnością miał ku temu powód. Najwyraźniej próbowała ustawiać go po kątach, stroiła fochy, gdy robił coś wbrew niej, więc ostatecznie się wkurwił i kopnął ją w dupę. Laski po rozwodzie są jak byłe dziewczyny. Niby można je przelecieć, ale z góry wiesz, że to się nie uda i po wszystkim spierdalasz jak najdalej.
Tego było za wiele.
Kuba odstawił piwo na stolik i podniósł się, podnosząc przyjaciela za fraki.
– Nie masz pojęcia, przez co przeszła, więc skończ wygadywać te bzdury, bo ci przyłożę! – zagroził, wpatrując się wprost w zaskoczone, piwne oczy chłopaka.
Filip roześmiał się, nie mogąc uwierzyć w to, co się właśnie odwaliło.
– Oby nie skończyło się tak, że znów będę musiał cię zbierać, jak to było z Ismeną. Wtedy miałem rację, mówiąc, żebyś trzymał się od niej z daleka. Myślę, że tym razem też się nie mylę. – Odepchnął blondyna i wskazał na Ninę, nie zwracając uwagi na spojrzenia znajomych, którzy uważnie przyglądali się ich kłótni. Najwyraźniej była duża ciekawsza od tańców i zabaw, dotychczas zajmujących ich czas.
Odszedł w asyście przejętej Aleksandry, która wzięła go pod rękę, a pozostali wrócili do zabawy.
Kuba opadł z powrotem na kanapę, wbijając wzrok w butelkę piwa. Nie chciał kłócić się z najlepszym przyjacielem, ale kim by był, pozwalając, by obrażał Ninę? Filip nie miał prawa osądzać Niny. Porównanie jej do Ismeny było ciosem poniżej pasa. Tym bardziej że te dziewczyny nie przypominały siebie pod żadnym aspektem.
Ismena porzuciła narzeczonego, by związać się z Kubą. Podejmowała decyzje, które ostatecznie złamały mu serce, ale gdyby tylko posłuchał głosu rozsądku, nigdy by się z nią nie związał. W końcu skoro porzuciła obecnego partnera dla niego, jego mógł też spotkać taki los. I tak też się stało.
Ismeny żaden facet nie był w stanie usidlić. Przynajmniej nie taki, który nie miał mnóstwa pieniędzy, ogromnej chaty i samochodu w cenie mieszkania. A on był wówczas dobrze prosperującym tatuażystą, pracującym w Katowicach z wynajętym mieszkaniem. Dobrze bzykał, ale był zbyt czuły i za mało męski. Tak powiedziała, gdy dowiedział się o jej zdradach.
Nina z kolei przeszła przez piekło, starając się dopasować do męża, za którego wyszła z powodu niskiej samooceny i braku wsparcia u rodziny. Starała się znaleźć miejsce na świecie, choćby kosztem własnego szczęścia. Wiedział, ile przeszła i jak wiele kosztowało ją, by mu zaufać. Miał okazję spotkać Alana i na własne oczy przekonać się, jak podłym był człowiekiem.
Te dwie dziewczyny nie mogły bardziej się od siebie różnić, dlatego gadki Filipa tak bardzo go wkurzały.
– Wszystko w porządku? – Łzy momentalnie zalśniły w jego oczach, gdy spojrzał wprost w zmartwione spojrzenie Niny. Kucała przed nim, ściskając palce na dłoni, w której nie trzymał piwa.
– Myślałem, że się do mnie już dzisiaj nie odezwiesz – przyznał, siląc się na uśmiech.
Alkohol sprawił, że emocje stały się trudniejsze do opanowania. Czuł do siebie ogromny żal i miał dość tego cholernego wieczoru. Był zwyczajnie zmęczony.
– Też tak myślałam – zaśmiała się, wzruszając ramionami. – Co się stało? Dlaczego pokłóciłeś się z Filipem?
– Po prostu nie pozwolę, żeby cię obrażał – odparł hardo, zaciskając palce na butelce. – Nieważne, z kim przyjdzie mi walczyć, zrobię to. Choćby to był mój najlepszy przyjaciel, matka albo cały pierdolony wszechświat. Zawsze stanę za tobą i chciałbym, żebyś o tym wiedziała.
Czując uścisk w sercu, podniosła się i stanęła między jego nogami, pozwalając, by przytulił się do jej brzucha. Czule gładziła jego blond loki tuż po tym, jak ostrożnie odłożyła piwo na stolik.
Nie zdołała opanować łez, które spłynęły po jej policzkach. Nie chciała robić cyrku. Wiedziała, że niektóre spojrzenia ukradkiem kierowały się w ich stronę, żądne ploteczek, jednak widok przygnębionego Jakuba złamał jej serce. Nawet jeśli była na niego zła i chciała się odegrać za to, że zabrał ją na tę przeklętą imprezę, obecnie nie miała serca zostawić go samego.
I jedyne co obecnie odczuwała, to żal do samej siebie o to, że zamiast stanowczo odmówić, przyszła tu wbrew sobie i przez to się pokłócili.
Była równie winna jak on. W końcu nie mogła oczekiwać, że Kuba za każdym razem się domyśli, iż nie miała na coś zwyczajnie ochoty.
– Przepraszam. Naprawdę nie chcę się z tobą kłócić – wyznała łamiącym się głosem. Nachyliła się tak, by spojrzeć w jego oczy i złożyła na ustach pocałunek. – Niezależnie od tego, czy będziesz miał rację, czy nie, również stanę za tobą murem. Możesz na mnie liczyć w każdej sytuacji – zapewniła.
– Też cię przepraszam. Zachowałem się jak dupek, nie chcąc celebrować z tobą dzisiejszego wieczoru w wyjątkowy sposób...
– Noc jeszcze długa. Chodźmy stąd – zaproponowała, podając mu z uśmiechem dłoń.
Sięgnął po nią i podniósł się z kanapy. Nie wypił dzisiejszego wieczoru wiele, ponieważ nie miał nastroju. Rzadko się upijał, gdy odczuwał smutek, ponieważ w jego przypadku alkohol jedynie pogarszał sprawę.
Nina zaś wypiła trochę za dużo, jednak ciągłe tańce sprawiły, że całkiem nieźle trzymała fason, choć lekko się chwiała i nie potrafiła powstrzymać chichotu, gdy mijali uczestników imprezy.
Kaspian przypatrywał im się z bólem serca do momentu, aż całkowicie nie zniknęli z jego pola widzenia.
Siedzieli w środku lasu na uroczym drewnianym mostku, wymachując nogami nad strumykiem. Gwieździste niebo rzucało słabą poświatę na otaczającą ich naturę, a dziwaczne odgłosy zdawały się nie milknąć ani przez moment.
Gdyby nie alkohol w żyłach, Nina nigdy dobrowolnie nie zgodziłaby się na przyjście do takiego miejsca w środku nocy. Naczytała się zbyt wielu kryminałów, by nie bać się o życie, choć wizja chodzącego po lesie seryjnego mordercy w poszukiwaniu ofiary była co najmniej naciągana.
W końcu było ciemno, a las ogromny. Prędzej zostaliby świadkami morderstwa zaciągniętej tu osoby albo natrafiliby na zwłoki, niż zostali zaskoczeni przez psychola, buszującego po ścieżkach.
Mieli zadzwonić po taksówkę i wrócić do mieszkania dziewczyny, jednak postanowili się przejść. W ten sposób znaleźli się w miejscu, o którym Nina nawet nie miała pojęcia. Nigdy nie interesował ją las, a jeśli już się w nim znalazła, to się w niego nie zagłębiała w obawie, że się zgubi.
– Powinniśmy się zbierać. Dochodzi trzecia, a Saba o siódmej musi wyjść na dwór. Coś czuję, że będzie to ciężki spacer.
– Posiedźmy tu jeszcze przez chwilę – poprosił Kuba, opierając głowę na jej ramieniu.
Nie miała serca mu odmówić. W ciszy się zgodziła, skupiając wzrok na lśniącym strumyku. To miejsce musiało być piękne w ciągu dnia. Obiecała sobie, że do niego wrócą.
Czuła się przy nim tak swobodnie, że nawet nie przeszkadzała jej cisza. Mogliby tak siedzieć godzinami, wsłuchując się w szelest liści oraz odgłosy wydawane przez zwierzęta. Nocą wszystko wydawało się inne.
Z jakiegoś powodu ta pora wyzwalała wspomnienia i emocje, pozostawione w uśpieniu podczas dnia.
– Kim jest Ismena? – odważyła się spytać, choć wiedziała, że temat był dla niego trudny.
Czekała cierpliwie, aż się odezwie. Nie chciała naciskać. On też nie naciskał, by dowiedzieć się wszystkiego o Alanie.
– Moja pierwsza miłość. Równie toksyczna, jak twoja, choć na całe szczęście nie zakończyła się ślubem – zaśmiał się, kpiąc z losu, który połączył dwoje ludzi ze złamanymi sercami. – Straciłem kumpla przez nią. Miała za niego wyjść, ja byłem jego świadkiem. Gdy tylko mnie poznała, zaczęła zarzucać na mnie swoją linę i udało jej się. A gdy tylko osiągnęła cel i się znudziła, zaczęła mnie zdradzać. Pewnie sobie myślisz, że dobrze mi tak i wcale się nie dziwię. – Dotknął jej dłoń i ucałował. – Postąpiłem źle i karma mnie dopadła. Tak już w życiu bywa. Nie jest mi jednak żal, ponieważ dzięki temu poznałem ciebie.
– To prawda. Gdyby nie nasze związkowe porażki, z pewnością nie byłoby nas tu dzisiaj – zgodziła się.
Nie pochwalała zachowania Kuby. Uważała, że związanie się z kobietą kolegi było haniebnym posunięciem, jednak nie miała prawa go osądzać. Była doskonałym przykładem na to, jak beznadziejne decyzje potrafili podejmować ludzie w imię miłości. Bądź uczucia, z którym ją zwyczajnie mylili.
Nagle Kuba sięgnął do drewnianej barierki, by się podciągnąć. Pomógł jej wstać, po czym ułożył dłonie na jej policzkach i spojrzał prosto w oczy. Księżyc był w pełni, dzięki czemu nie miał przed sobą jedynie ciemnej plamy, a faktycznie dostrzegał zarys jej twarzy.
Uznał to za odpowiedni moment, by wyznać to, co chciał powiedzieć już od jakiegoś czasu.
– Kocham cię, Nino. Szaleję za tobą od pierwszego dnia, odkąd cię ujrzałem i jestem cholernie szczęśliwy, że tak łatwo nie dałem ci się spławić. – Dotknął jej ust, gdy chciała coś powiedzieć i kontynuował: – Nie jestem idealny. Będę popełniał błędy i bez wątpienia jeszcze nie raz się pokłócimy, ale nigdy z ciebie nie zrezygnuję. Chcę, byś była przy mnie szczęśliwa i zrobię wszystko, co w mojej mocy, żebyś nigdy w nas nie zwątpiła.
– Kuba...
– Spokojnie, nie musisz odpowiadać na moje wyznanie – zapewnił, skradając jej pocałunek. – Rozumiem, jeśli potrzebujesz więcej czasu. To...
– Też cię kocham! – wykrzyczała, nim spróbował ponownie ją uciszyć. Widząc zaskoczenie w jego oczach, dodała z szerokim uśmiechem: – Kocham cię z całego serca, nawet jeśli się kłócimy. Naprawdę bardzo mi na tobie zależy.
– Naprawdę?
– Tak, naprawdę.
Przyciągnął ją i pocałował, wkładając w ten gest całą swoją miłość. Nie spodziewał się usłyszeć tych słów, przez co nie potrafił zapanować nad szczęściem, jakie w nim eksplodowało.
Kochać i być kochanym. Czy na świecie istniało jakieś piękniejsze uczucie?
Gdy tylko się od siebie oderwali, zacisnął palce na barierce mostu i wykrzyczał w głąb lasu:
– Kocham cię, Nino Młynarska!
Z ust dziewczyny rozbrzmiał cudowny śmiech.
W chwili, gdy go przytuliła, czuł, że niczego więcej do szczęścia nie potrzebował.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top