☙ 17.
– Spotykają się! Dasz wiarę?! – prychnęła gniewnie Olka, upijając drinka z żółtej słomki.
W Zirowicach w końcu zapanowało upalne lato, dzięki czemu Filip mógł podziwiać jej zgrabne nogi oraz wytatuowane ramiona. Różowe włosy opadały na głęboki dekolt białej koszulki, zakrywając najświeższy tatuaż.
Olka uwielbiała eksponować swoje wdzięki. Być może przez to faceci nie zwykli traktować jej poważnie. Nawet on patrzył na nią jak na laskę do zaliczenia, a nie życiową partnerkę. Mężczyźni zwykle woleli wiązać się z kobietami z klasą, które pokazywały ciało w sypialni, a nie pozwalały, by każdy mógł je podziwiać. Wyjątkiem była oczywiście plaża, gdzie kobiety prężyły swe ciała w bikini.
Filip nie miał pojęcia o tym, iż jego przyjaciel ostatecznie uległ i wpakował się w związek z mężatką. Widział, iż nie kierowały nim czysto przyjacielskie relacje, jednak chciał wierzyć, że miał na tyle oleju w głowie, by nie pakować się po raz kolejny w związek skazany na porażkę. Sam osobiście nigdy nie zainteresowałby się kimś, kto należał do innego mężczyzny. Nie był nawet pewien, czy zwróciłby uwagę na rozwódkę, ponieważ według niego taka kobieta była już skażona, a on nie miał ochoty bawić się w zbawiciela biednej dziewuchy, której nikt nie chciał przez wzgląd na przeszłość.
– Miałaś dać sobie z nim spokój – zauważył spokojnie, zamawiając colę z lodem. Nie miał ochoty na alkohol. Poza tym z rana musiał być w studio, a nie zamierzał tatuować ludzi na kacu. Był profesjonalistą. – Tylko po to chciałaś się spotkać?
– Naprawdę cię to nie rusza? – oburzyła się.
– A dlaczego by miało? – westchnął, patrząc na śliczną twarz, oszpeconą grymasem niezadowolenia. – Jasne, że próbowałem wybić mu z głowy Ninę, ale najwyraźniej za bardzo się zaangażował, skoro nie przeszkadza mu fakt, iż jest mężatką.
– Że co?! – Gdyby właśnie piła, z pewnością oplułaby z zaskoczenia swojego towarzysza. – Nie miałam pojęcia! – Zaciekawiona, nachyliła się w jego stronę. – Nina ma męża? Czyli Kuba wdał się w romans? Ja pierdzielę, nie spodziewałabym się tego ani po nim, ani po niej! Wygląda na taką nudną dziewuchę.
– Żaden romans. Nie wiem, co się dokładnie stało, ale wiem, że czeka na rozwód.
– Nieważne. Jest mężatką, co więc strzeliło Kubie do głowy? Czy on zwariował? Jest wokół tyle dziewczyn bez etykietek, a on wybrał kogoś tak... zdesperowanego.
Myślał podobnie, jednak nie miał ochoty wdawać się w dyskusję. Wystarczyło, że wypaplał sekret Niny, a stało się tak tylko dlatego, że był pewien, iż Olka o wszystkim wiedziała.
Poprosił kelnera o rachunek i ponownie spojrzał na dziewczynę.
– Wokół jest też pełno innych facetów, na których mogłabyś zwrócić uwagę. Daj sobie więc spokój z tą chorą obsesją i znajdź kogoś innego.
– Ta, może masz na myśli siebie?
– Nie jesteś w moim typie.
– Jasne! Przecież widzę, jak kroisz mnie wzrokiem, ilekroć się spotkamy – prychnęła, wbijając wzrok w kelnera.
Filip wywrócił oczami, dostrzegając ich wymianę spojrzeń. Zdecydowanie nie miał nastroju do przekomarzania się z tą Aleksandrą. Był zmęczony, a miał jeszcze do ukończenia projekt.
– Mógłbym cię przelecieć, jasne – przyznał bez ogródek, zasługując tym samym na jej spojrzenie. – Ale to wszystko. Problem polega na tym, że jesteś raczej typem panienki na jedną noc, a nie całe życie.
– Wypraszam sobie! Nie bzykam się, z kim popadnie!
Filip momentalnie przypomniał sobie o nocy, gdy zabrał ją do siebie, ponieważ była zalana w trupa, a nie znał jej adresu. Gdy tylko się przebudziła, próbowała zaciągnąć go do łóżka, choć ledwie kontaktowała. Nazwała go nawet imieniem Kuby, co było cholernie odpychające.
Oczywiście miał na tyle taktu, by zachować tę informację dla siebie.
– Rano pracuję. Idę do domu.
Już miał odejść, gdy złapała go za nadgarstek z buńczuczną miną.
– Po moim trupie! Masz odwołać to, co przed chwilą powiedziałeś!
– Nie przywykłem kłamać, dlatego nie mogę tego zrobić. Trzymaj się. – Poklepał ją po ramieniu i odszedł pomimo protestu.
Olka tymczasem usiadła na poprzednim miejscu i upiła kolorowego drinka, przywołując barmana.
Około dwudziestotrzyletni chłopak o jasnoblond włosach przywitał ją szerokim uśmiechem nieco krzywych zębów. Był średniego wzrostu o patyczkowatej budowie, a z twarzy przypominał jej odrobię Richiego Stringini, do którego nadal miała słabość, choć zespół Us5 rozpadł się dobre dziewięć lat temu.
Skinęła na barmana, by się nachylił, po czym wyszeptała do jego ucha:
– Wyglądam na kogoś, z kim spędziłbyś jedną noc, czy wolałbyś utrzymać mnie przy sobie do końca życia?
Blondyn patrzył w jej piękne, brązowe oczy z konsternacją. Pytanie było dosyć podchwytliwe, a z racji tego, że jej nie znał, bardzo nie na miejscu. Mimo to zdecydował się na odpowiedź, która powinna ją usatysfakcjonować.
– Raczej do końca życia. Nie jestem facetem, którego interesują ulotne przygody.
– Prawda?! – Uderzyła w blat i wskazała na niego palcem. – Po co wiązać się z kimś nieatrakcyjnym i ukradkiem spoglądać na ładniejszych ludzi, skoro można w domu mieć prawdziwą wisienkę na torcie!
Chciał powiedzieć, że ludzie zwykle nie wiązali się ze sobą przez pryzmat wyglądu, jednak nie dała mu ku temu okazji, prosząc o kolejnego drinka.
Umówiła się z ojcem w kawiarni o uroczej nazwie Słodki Lizak, która znajdowała się niecałe piętnaście minut od mieszkania rodziców. Sama musiała dotransportować się do niej autobusem, jednak wolała to, niż ciągnąć ojca w swoje okolice. W końcu miała młodsze nogi, a nie chciała spotkać się w swoim mieszkaniu, by w razie kłótni móc po prostu wyjść.
Weszła do środka kawiarni i momentalnie uśmiechnęła się na widok jasnoróżowych ścian, okrągłych marmurowych stolików i pudrowych krzesełkach ze złotymi nóżkami. Z sufitu zwisały długie lampki, dające jasne światło. Efektu dopełniały szare panele oraz niewielka recepcja z zapleczem z tyłu.
Na widok ojca, siedzącego w różowym krześle, mimowolnie roześmiała się pod nosem i ruszyła w jego stronę. Jak zwykle prezentował się genialnie w czarnej koszuli w kratę, ciemnych potarganych dżinsach i białych adidasach z Pumy. Nic dziwnego, że jej koleżanki zawsze się w nim podkochiwały.
– Cześć, tato. – Zajęła miejsce naprzeciwko mężczyzny i obdarzyła go szczerym uśmiechem.
– Czekałem na ciebie z zamówieniem – powiedział, wskazując na kartę z menu. – Oni tu mają tylko lody, desery i kawę, a ja dbam o linię. Gdzieś ty mnie przyprowadziła? Czuję się jak Ken w domku dla lalek Barbie – roześmiał się, a córka mu zawtórowała.
– Nie wierzę, że tu nigdy nie byłeś. Mieszkasz niedaleko. – Wzięła do ręki menu i wskazała na piękne zdjęcie lodów w gofrze z bitą śmietaną i tęczowymi uszami oraz rogiem, tworząc z niego jednorożca. – Polecam. Nie roztyjesz się od jednego loda.
– No dobrze – zgodził się. – Zrobię to dla ciebie.
Nina poczuła ciepło w okolicy serca. Uwielbiała spotykać się z ojcem z dala od wybuchowej, wiecznie niezadowolonej matki. Był wówczas zupełnie innym człowiekiem. Szkoda tylko, że takie spotkania były rzadkością.
– Do twarzy ci z takim lekkim zarostem – skomentowała, nie spuszczając z niego wzroku. Zauważyła, że w jego piwnych oczach czaił się smutek. Wiedziała, iż nie miała do czynienia ze zwykłym spotkaniem ojca z córką. W jej rodzinie na coś tak banalnego zasługiwała jedynie Natalia. Jej przystało gadanie o problemach i wieczne wysłuchiwanie żalów, skierowanych w jej stronę. – O czym chciałeś porozmawiać?
Tomasz poprawił się na krześle i skupił spojrzenie na stoliku, nerwowo bawiąc się palcami u dłoni.
Nina nie zamierzała go pospieszać. Wiedziała, że w końcu pozna powód spotkania. Jeśli związek z Alanem czegoś ją nauczył, to bez wątpienia cierpliwości.
– Rozwodzę się z twoją matką – wydusił w końcu, a Ninę zamurowało. – Nie ma sensu marnować czasu z kimś, kogo nawet się nie lubi. – Przytoczył słowa, którymi niedawno go obdarzyła. – Jesteś dla mnie przykładem i dodałaś mi odwagi do tego, by samemu w końcu odmienić swój los.
Nina nie mogła uwierzyć własnym uszom. Dopiero co była obrażana przez matkę przez to, że osiągnęła małżeńską porażkę, tymczasem okazało się, że miała powielić jej żałosny los. Najwyraźniej nie daleko padało jabłko od jabłoni.
– Mogę znać powód? – spytała, nie kryjąc zaskoczenia.
Od zawsze zastanawiało ją, dlaczego ojciec tkwił u boku kogoś tak marudnego i wrednego jak Jowita. Nigdy nie widziała, by rodzice okazywali sobie czułość poza sypialnią.
Być może właśnie dlatego sądziła, że jej związek z Alanem był normalny, a miłość stanowiła jedynie ułudę.
– Nigdy nie stawałem w twojej obronie, ponieważ miałem dość kłótni z Jowitą. Wiesz, że rozmowa z nią wygląda jak rzucanie grochem o ścianę. Nikt nie jest w stanie przemówić jej do rozsądku. Ma swój świat i albo się z nią zgadzasz, albo milczysz. Przepraszam cię za to. Powinienem zabrać cię i wyprowadzić się, jak jeszcze byłaś dzieckiem, ale nie potrafiłem porzucić Natalii, a wiedziałem, że twoja matka mi jej nie odda. Nie chciałem też robić sensacji. W naszych czasach nie brało się rozwodów...
Chyba nie była na to przygotowana. Wbiła się głębiej w fotel, próbując zapanować nad napływem niechcianych łez. Doprawdy bardziej od swojego dużego brzucha nienawidziła tego, że nie potrafiła panować nad negatywnymi emocjami.
– Nie mam żalu. – Skłamała. Nie miała jednak serca go dobijać.
– Wiem, że masz i wcale ci się nie dziwię. Byłem złym ojcem. – Przeczesał palcami czarne, krótkie włosy. – Wiesz, dlaczego twoja matka zachowuje się wobec ciebie tak oschle? Natalia była naszym wyczekanym, upragnionym dzieckiem – zaczął, myślami odbiegając w przeszłość, która choć ulotna, nadal żyła w zakamarkach jego umysłu. – Wszystko było w porządku do momentu, aż miała wrócić do pracy. Stwierdziła, że zajmie się wychowaniem dziecka, a ja mam zapewnić pieniądze. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że spotykała się wtedy z kimś na boku.
– Mama miała romans? – wyszeptała nad stolikiem, nie potrafiąc uwierzyć własnym uszom.
– Tak. Gdy Natalia miała ponad dwa lata, wszystkiego się dowiedziałem i chciałem ją zostawić, ale wyjawiła, że jest w drugiej ciąży. Nie miałem pojęcia, czy jesteś moja, ale nie potrafiłem odejść, choć jej kochanek jak tylko dowiedział się o ciąży, od razu ją rzucił.
– Czy to znaczy, że nie jestem twoją córką? – spytała, łamiącym się głosem, a Tomasz dotknął jej ręki.
– Jesteś moja. Gdy tylko się urodziłaś, zrobiłem test DNA. – Uśmiechnął się przez łzy.
Podziękowali kelnerce za zamówienia i zaczęli jeść lody za pomocą patyczka, choć obecnie nawet Nina nie miała apetytu, a uwielbiała słodkości.
– Skoro tak, dlaczego tak mnie nienawidziliście przez cały ten czas? – spytała, skupiając wzrok na bitej śmietanie. Nie miała odwagi spojrzeć ojcu w oczy.
– Matka uważa, że zmarnowałaś jej życie, ponieważ miała wyjechać z kochankiem za granicę i zacząć wszystko od nowa – wyznał. – Ja kocham cię od narodzin, choć nigdy nie wybaczyłem Jowicie zdrady i szczerze żałuję, iż pozwoliłem jej cię tak traktować. Niestety czasu nie cofnę, ale mogę spróbować ci to wszystko wynagrodzić.
Nina miała szczerą nadzieję, że tak się właśnie stanie. Nie zamierzała odsuwać się od ojca przez wzgląd na rozwód, za to wiedziała, iż zerwie kontakt z matką przy kolejnej kłótni. Jowita nie miała prawa traktować jej w tak okrutny sposób, ani obwiniać o odejście kochanka. To ona zagrała nieczysto i popełniła paskudny błąd, zdradzając męża. Robiła z siebie taką idealną panią domu, a tak naprawdę była nikim.
Choć prawda zabolała Ninę, była wdzięczna, że ojciec w końcu odważył się ją wyznać. Nie musiała dłużej zastanawiać się nad tym, dlaczego była traktowana zupełnie inaczej od Natalii.
– Faktycznie dobre – przyznał Tomasz, zajadając się bitą śmietaną. Próbował rozluźnić atmosferę po trudnej rozmowie.
– Mówiłam. Musimy częściej tu razem wpadać – zaproponowała, jednak ojciec momentalnie pokręcił głową.
– To nie moje klimaty. Ten róż doprowadza mnie do bólu głowy.
Nina roześmiała się i wróciła do jedzenia. Chciała zaproponować ojcu, by zatrzymał się u niej, jednak okazało się, iż od paru dni mieszkał u kolegi z pracy.
Miała ogromną nadzieję, że oboje ułożą sobie życie i przekreślą bolesną przeszłość grubą kreską, by nigdy do niej nie wracać.
Wierzyła też, że ich relacja w końcu ulegnie poprawie i w końcu poczuje, jak to jest mieć ojca z prawdziwego zdarzenia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top