☙ 07.

   Samo przekroczenie progu Diamond Hair ze świadomością, że nie przyszła tutaj wydawać pieniędzy, wprawiło Ninę w cudowny nastrój. Była zestresowana i nieco niepewna, jednak myśl, iż niebawem jedno ze stoisk będzie należało do niej, wywoływała w niej ogromną radość.

   Salon nie był duży. Mieścił zaledwie cztery stoiska z dużymi lustrami. Niewielka recepcja oraz fotele miały piękny pikowany krój w kolorze beżowym. Nawet te które ustawiono przy dwóch myjkach, miały identyczny krój. Między jedną myjką a recepcją stał w wysokiej doniczce duży kwiat. Ściany salonu pomalowano na beżowo, przeplatając je dużymi, ciemnoszarymi pasami o szerokości około dziesięciu centymetrów. Za recepcją widniało mnóstwo dyplomów z wygranych konkursów oraz ukończone szkolenia pracowników, głównie szefowej. Podłogę zrobiono z kremowych kafelek, a wysoka, biała szafa przy recepcji posiadała kosmetyki do włosów, które mogli kupić klienci. Przy stanowisku stojącym od strony okna, postawiono szafę z rzeczami do codziennego użytku. Tubki z farbami zapełniały całą ścianę za myjkami, między którymi umieszczono szampony oraz odżywki.

   – Dzień dobry. – Ninę wyrwał z rozmyślań miły, kobiecy głos. Spojrzała na jego właścicielkę i uśmiechnęła się jeszcze szerzej, dostrzegając jasnoróżowe włosy, które zostały upięte w koka z pasmami opuszczonymi po obu stronach ładnej, podłużnej i nieco kwadratowej twarzy. – Do kogo jest pani umówiona?

   – Jestem nowym pracownikiem. Miałam przyjść się trochę podszkolić...

   – O! Nina? – spytała niepewnie nieznajoma, obdarzając ją szerokim uśmiechem. Miała takie piękne, proste zęby! Gdy obeszła recepcję i stanęła naprzeciwko, Nina od razu zaczęła zazdrościć jej szczuplutkiej figury. – Jestem Olka, miło mi cię poznać. Szefowa powinna się niedługo zjawić, a wraz z nią pierwsi klienci. Chodź, dam ci fartuszek i się od razu przebierzesz.

   Wsadziła torebkę do drewnianej szafy w malutkim pomieszczeniu, które służyło do przerw. Znajdowało się tuż obok łazienki, dzięki czemu szybko można było się przebrać i iść do pracy. Przy oknie widniało drewniane biurko szefowej i nie można było z niego korzystać. Do dyspozycji pracownic pozostawiono krótki, podłużny stolik oraz dwa krzesła.

   Na przerwę musiały schodzić osobno, by zawsze ktoś miał salon na oku. Nie było też ustalonej konkretnej godziny, ponieważ wszystko zależało od klientów i przerw między nimi. Z tego co mówiła Olka, wszystkie dziewczyny starały się sobie pomagać, żeby praca szła sprawnie. Ogólnie było ich cztery, co oznaczało, że na każdą zmianę przypadało po dwie osoby. W tygodniu pracowały po siedem godzin, przez co musiały przychodzić do pracy w sobotę za normalną stawkę, tylko jeden weekend w tygodniu mając do swojej dyspozycji. Dla Niny nie było to nic strasznego, zważywszy na to, że na strefie nie raz pracowała od poniedziałku do niedzieli, przez wieczne nadgodziny.

   Olka z pewnością myślała, że ją przestraszy, tymczasem było wręcz przeciwnie. Nie dość, że nie musiała już wstawać po czwartej rano, by dojechać do pracy na szóstą, to jeszcze najpóźniej będzie kończyła o dwudziestej. W dodatku w końcu będzie robiła coś, co lubiła. Czy mogło być coś wspanialszego?

   – Skoro masz podszkolić się z koloryzacji, to wpadnę jutro i odświeżysz mi kolor. Aga na pewno nie będzie miała nic przeciwko.

   Nina skinęła, odwzajemniając uśmiech. Najwyraźniej dziewczyna była z szefową na „ty", co nieco ją zdziwiło.

   – Długo już tu pracujesz? – spytała Nina, przyglądając się dziewczynie, która szukała czegoś w szafie.

  – Cztery lata. – Zmierzyła ją jasnobrązowymi oczami. – W święta i soboty ubieramy białe koszulki, a na co dzień chodzimy w czarnym. L powinna ci pasować. M będzie zdecydowanie za krótka. Jesteś wysoka.

   Nina wzięła komplet koszulek i położyła je na stole. Czuła się mało komfortowo, musząc rozmawiać o swoim rozmiarze. Wiedziała, że było to nieuniknione, w końcu musiała mieć robocze ubrania, jednak takie sytuacje zawsze sprawiały, iż czuła się zawstydzona.

   – To jest spódnica, która pomaga nam w pracy. Ubierasz ją na dżinsy lub legginsy. Jak ci wygodnie. Możesz sobie do niej odkładać nożyczki, zapinać klipsy, dawać grzebienie. Wszystko, co akurat potrzebujesz do pracy – wyjaśniła Olka i zeskoczyła z krzesła. – Leć się przebrać. Jest sobota, więc poznasz jeszcze Sandrę. To jedyny dzień, gdzie wszystkie pracujemy razem. Oczywiście w tygodniu widujemy się w pełnym składzie przez dwie godziny, ale to nie to samo. – Nina skinęła głową na znak, że rozumiała. – W szafce pod zlewem, jak się wchodzi do łazienki, chowamy buty i przebieramy na te robocze. Ach, i pamiętaj! – Klasnęła w dłonie, robiąc dziwną minę. – Pod żadnym pozorem nie ubieraj dresów, bo szybciej stąd wylecisz, niż zostałaś przyjęta.

   – Nie chodzę w dresach...

   – To dobrze. A teraz ruchy, schodzą się pierwsi klienci. Zaraz zaczniesz od mycia głów.

   Olka zniknęła, pozwalając Ninie przebrać się w łazience. Koszulka faktycznie na nią pasowała, tak samo jak spódniczka zapinana na rzep. Odczuła ulgę, ponieważ byłoby jej wstyd poprosić o większą. Na szczęście jej spory tyłek nawet w tym przypadku zmieścił się w rozmiarze L, choć dżinsy zwykła nosić XL.

   Spojrzała w lustro i poprawiła wysokiego koka na czubku głowy. Ładnie się pomalowała, ponieważ wydawało jej się, że Agnieszka Lisowska dbała o wizerunek salonu, a wiązał się on z prezentacją jego pracowników.

   Nina spędziła dobre pół godziny przed lustrem, chcąc zrobić idealną kreskę eyelinerem. Nigdy nie była dobra w malowaniu się, to zdecydowanie stanowiło domenę jej siostry. Zwykle tuszowała rzęsy i tak wychodziła do pracy. Czasem dawała podkład, gdy wyszedł niechciany pryszcz, jednak na tym kończył się jej make-up. Tymczasem posłuchała rady Marty i wstała dziś wcześniej, chcąc wyglądać ładniej, niż zwykle.

   Całe szczęście, że przyjaciółka zjawiła się u niej wczorajszego wieczoru. Postawiła ją na nogi i sprawiła, że przykre spotkanie z Alanem utknęło na dnie jej umysłu, nie dopuszczając do kolejnego załamania nerwowego. Gdyby nie ona, bardzo możliwe, że nie pojawiłaby się dzisiaj w pracy, a wtedy byłaby zmuszona wrócić na strefę i harować na trzy zmiany, chcąc się jakoś utrzymać.

   Opuściła łazienkę i omal nie podskoczyła, widząc szefową przy biurku. Kobieta stała obrócona do niej tyłem w koronkowym, turkusowym staniku i białych dżinsach, na których już miała narzuconą roboczą spódnicę.

– Dzień dobry – odezwała się niepewnie Nina i schowała koszulkę do szafy.

   Czuła się jak w zawodówce. Wspomnienia zalewały jej głowę, sprawiając, że odnosiła wrażenie, iż znów była uczennicą, która miała przyuczyć się do zawodu. Minęło tyle lat, a los znów nakierował ją na ścieżkę, jaką od dawna pragnęła kroczyć. Dla kogoś zawód fryzjera mógł być czymś banalnym, często też nieopłacalnym, ale dla niej było to jak spełnienie marzeń. Naprawdę cieszyła się, że otrzymała szansę na powrót do tego, co odebrało jej zbyt szybkie dorastanie.

   Nikt jej nie kazał wyprowadzać się z domu w wieku osiemnastu lat i harować na strefie, by żyć na własną rękę. Zrezygnowała z marzeń i planów, by być blisko chłopaka, z którym miała nadzieję się zestarzeć. Tymczasem pozostały jej po nim wspomnienia, złamane serce, ale też szansa na powrót do tego, co niegdyś lubiła. Gdyby Alan nie odszedł, nigdy nie zrezygnowałaby z pracy na strefie.

   – Słyszałam, że Olka mniej więcej wyjaśniła ci, jak tutaj pracujemy. Później będziemy miały chwilę, żeby porozmawiać, a teraz musimy zabrać się do roboty. – Agnieszka ubrała koszulkę, wyjmując spod niej długiego warkocza. Jej oczy okalał wachlarz gęstych, doczepianych rzęs, które sprawiały, że wydawały się mniejsze, niż podczas ich rozmowy o pracę. – Sandra się spóźni, dlatego musisz przetrzymać panią Krysię na myjce. Umiesz masować głowę?

   – Jasne. Najpierw myję głowę szamponem, spłukuję, powtarzam mycie, znowu spłukuję, nakładam odżywkę, rozczesuję włosy i masuję skórę głowy. A potem znów spłukuję, bardzo dokładnie...

   – Doskonale. Dziś poczujesz się jak praktykantka, żeby przypomnieć sobie niektóre rzeczy. Z czasem będę ci dawać coraz więcej zadań. Jutro zresztą będziesz miała okazję się wykazać. Olka wspominała, że zamierza cię wykorzystać. Ja zresztą tak samo.

   – Dobrze. Nie mogę się doczekać.

   – No to do roboty! – Agnieszka klasnęła w dłonie i ruszyła w stronę głównego pomieszczenia, witając radośnie klientów, którzy czekali na pikowanej kanapie, stojącej w kącie po lewej stronie recepcji. – Pani Krysiu, Nina zaprosi teraz panią do myjki. Sandra niedługo będzie, tymczasem zagwarantujemy pani odrobinę relaksu.

   Nina uśmiechnęła się do starszej kobiety, która z pewnością liczyła sobie ponad siedemdziesiąt wiosen. Była niziutka, drobniutka, a jej przetłuszczone, krótkie włosy z pewnością dawno nie widziały szamponu.

   – Och, jaka okrąglutka i ładniutka. – Kobieta zacisnęła palce na łokciu Niny i zaczęła prowadzić ją do myjek. – Gdybym wiedziała, że będzie nowa fryzjerka, przyniosłabym ciasto. Przepraszam cię dziecinko, ale nie miałam pojęcia.

   – Nic nie szkodzi – zapewniła szybko Nina, pomagając staruszce usiąść na wygodnym fotelu. Szefowa pospiesznie podała jej ręcznik i wskazała na szufladę, z której go wyjęła. Nina zakodowała fakt w głowie i położyła ręcznik na szyi kobiety. – Proszę się oprzeć i powiedzieć, jeśli woda zaczęłaby kapać pani na szyję albo miała nieodpowiednią temperaturę.

   – Oczywiście, skarbeńku. Możesz dać ciepłą wodę. Uwielbiam taką.

   Nina odkręciła wodę i zaczęła ją ustawiać, sprawdzając temperaturę na dłoni. Agnieszka wskazała jej szampon do przetłuszczających się włosów i odżywkę, którą miała później użyć, ułatwiając jej tym zadanie. Salon pracował na produktach Welli, tak samo jak ten, w którym odbywała praktyki.

   Przyglądała się pracy szefowej i Olki, która strzygła właśnie milczącego mężczyznę w podeszłym wieku, jednocześnie odpowiadając na pytania pani Krysi. Choć wciąż się uśmiechała i była uprzejma, słowo „okrąglutka" nie opuszczało jej głowy, sprawiając, że już nie czuła się taka szczęśliwa, jak przed rozpoczęciem zmiany.

   Niestety praca w salonie wiązała się z kontaktem z klientem, a ci bywali różni.

   Nina wiedziała, że pani Krysia nie miała nic złego na myśli, jednak jej uwaga ją zabolała. W dodatku słyszeli ją pozostali klienci oraz Olka i szefowa. Wielka szkoda, że nie mogła spalić się ze wstydu i ukryć się w miejscu, gdzie nikt nigdy nie nazwałby jej w podobny sposób.

   Dlaczego pogodzenie się z faktem, iż nie była szczupła, musiało być tak trudne?

   – Następnym razem przyniosę ciasteczka...

   – Dobrze, pani Krysiu.

   – Mam nadzieję, że nadal tu będziesz, moja droga.

   Ja też mam taką nadzieję, pomyślała, pozostawiając słowa kobiety bez odpowiedzi.

   – Myślę, że na razie nie ma co myśleć o trzecim pracowniku. Masz mnie, więc biznes szybko się rozkręci. Jeszcze twoja matka od poniedziałku zacznie rozdawać w salonie ulotki, więc spodziewałbym się w sobotę tłumów.

   Kuba szczerze na to liczył. Uważnie przeglądał profil na Facebooku, analizując każde zdjęcie, które zdecydowali z Filipem wstawić, prezentując tym samym swoje dzieła. Wszyscy kierowali się właśnie wykonanymi już pracami, szukając dla siebie odpowiedniego tatuażysty.

   Studio miało mieć na razie jednego pracownika, jednak Kuba nawet się nie wahał, gdy Filip do niego napisał z ofertą współpracy. Chłopak był wyjątkowo uzdolniony, a jego profil na Facebooku obserwowało tysiące ludzi. Wspólnymi siłami mogli stać się jednym z najlepszych studiów tatuaży na śląsku.

   W dodatku atrakcyjny wygląd bez wątpienia przyciągnie damską klientelę. O ile Kuba był przystojny, o tyle Filip mógł uchodzić za mega ciacho. Miał kruczoczarne włosy, tego samego koloru zarost, ładną twarz, a jego szczupłe ciało o ciemnej karnacji zdobiły liczne tatuaże. Miał w sobie to „coś", co przyciągało do niego kobiety. Być może dlatego też nie potrafił się ustatkować.

   – Mam nadzieję, że ludzie będą się zapisywać. Na szczęście mamy wielu znajomych, którzy już zaczęli udostępniać stronę studia na swoich profilach. – Kuba skinął na ekran laptopa, wskazując na profil Aleksandry Wróbel. Dziewczyna pracowała w salonie jego matki, co pewnie było powodem wychwalania go pod niebiosa.

   Na ustach Filipa pojawił się szeroki uśmiech.

   – Przecież ona ewidentnie na ciebie leci. Nie rozumiem, dlaczego jeszcze jej nie przeleciałeś – oznajmił, wskazując palcem na uśmiechającą się na profilowym zdjęciu, dziewczynę. – Z młodszymi ci się nie układa, więc spróbuj ze starszą. Olka ma pazur i charakterek. Dobrze się dogadywaliście podczas spontanicznych imprez.

   – To tylko znajoma. Nie patrzymy na siebie w ten sposób.

   – Jasne. Dlatego ona niby przypadkiem jest w salonie, jak idziesz się obciąć. I niby przypadkiem jesteś jej stałym klientem, a ona twoją, gdy chce zrobić jakiś tatuaż. Jeździła do ciebie do Katowic!

   – Daj spokój. Mam nadzieję, że nie będziesz gadał takich bredni, gdy będziesz ją częściej widywał.

   – Postaram się jej nie uwieść, ale niczego nie mogę obiecać. Jest w moim typie.

   Kuba wywrócił oczami. Wszedł na Messengera i odpalił czat z Niną Młynarską. Nie wysłał jej zaproszenia, ale napisał wiadomość, pytając o samopoczucie. Miał dość wyczekiwania przypadkowego spotkania, dlatego zdecydował się zrobić pierwszy krok, jednak dziewczyna nadal nie odpowiedziała.

   – A to kto? – zainteresował się Filip, kładąc dużą, wytatuowaną dłoń na ramieniu przyjaciela.

   – Ktoś. – Kuba szybko wyłączył stronę i przymknął laptopa. – Musimy zdecydować, jaki damy rabat dla pierwszych dziesięciu osób, które zapiszą się na tatuaż. Ogarnąłem babeczki w kształcie czaszek na sobotę, żeby poczęstować gości. Malutkie tatuaże zrobimy w tym dniu od ręki, może za połowę ceny?

   – Mhm, dobry pomysł. Grunt to zacząć z hukiem, a potem reszta sama się potoczy – zgodził się Filip i usiadł na szarej sofie, głośno przy tym ziewając. Był zmęczony dzisiejszym sprzątaniem salonu, który był już praktycznie gotowy na przyjęcie pierwszych klientów.

   Pomysł z babeczkami i małymi tatuażami za połowę ceny na pewno zrobią furorę podczas otwarcia. W dzisiejszych czasach wiele osób chciało mieć tatuaż, a okazja do zrobienia go za pół darmo bez wątpienia była niebywale kusząca.

   Filip nie mógł doczekać się, aż Dark Skul się rozkręci i zostanie uznane za jedno z najlepszych salonów tatuaży na śląsku, a może nawet w Polsce. Był pewien, że to kwestia czasu, ponieważ zarówno on jak i Kuba byli naprawdę świetni w swoim fachu.

   – Idę po piwo. Musimy opić ukończenie strony – zdecydował Filip i leniwie podniósł się z kanapy.

   Kuba również wstał, oznajmiając:

   – Chodźmy w takim razie do baru. Jest ładna pogoda, po co kisić się w domu.

Rozdział przejściowy, jednak mam nadzieję, że mimo to się podobał. Czekam niecierpliwie na Wasze opinie. Do zobaczenia w kolejną sobotę <3.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top