Szczęście w nieszczęściu

- Kurwa.

Satoru zbił kubek z kawą. Spojrzał na plamę ciemnej cieczy, po czym sięgnął po ręcznik papierowy i zaczął ją szybko wycierać nie zważając na kawałki szkła. Jego ręce bardzo się trzęsły, a oddech był przyspieszony.

- Ja to zrobię. - usłyszał aksamitny głos za plecami.

Suguru pojawił się w kuchni przez hasał. Ukucnął przy ukochanym i zaczął zbierać kawałki naczynia, układając je ostrożnie na dłoni.

- Dzięki... - mruknął siwowłosy. - Odkąd Haibara...

- Wiem. - przerwał mu, posyłając mu lekki uśmiech. - Usiądź. Dziś ja zrobię kawę, okej?

Gojo pokiwał głową. Powoli wstał i zajął miejsce przy stole. Złapał się za głowę i wziął głęboki wdech. Odczuwał tyle emocji na raz, że sam już nie wiedział jak czuje się naprawdę.
Suguru zrobił świeżą kawę i postawił dwa kubki na szklanym stole. Usiadł na przeciwko Gojo i spojrzał na niego pełnym czułości wzrokiem. Martwił się. Wiedział, że Satoru bardzo przeżywa sytuację z Haibarą i jego brakiem pamięci.

- Shoko napisała na naszej grupie, że zadzwoni do nas niedługo. - powiedział czarnowłosy, uśmiechając się delikatnie do ukochanego.

- Oby z dobrymi wieściami. - kiwnął głową.

- Na pewno musi być dobrze, skoro powiedziała, że wpadną razem na imprezę do Yuujiego i Megumiego. - złapał go za dłoń i pogładził jej wierzch kciukiem.

- Naprawdę? - uniósł brwi i spojrzał na Suguru.

- Tak. Wypuszczają go dziś ze szpitala. Ma uważać na głowę, ale wszystkie badania wyszły dobrze.

- To chyba... Wypadałoby zajebiście się ubrać.

- Kupiłem ci krawat pod kolor mojego stroju.

- Słodki jesteś. - zaśmiał się siwowłosy i posłał mu mały uśmiech.

- Będzie ci pasować. - obszedł stół i leniwie usiadł na kolanach Gojo. Objął go za kark i wtulił się w niego. Satoru od razu ułożył dłonie na jego biodrze i udzie.

- Ogółem do siebie pasujemy. Szczególnie nago. W łóżku. Albo w wannie.

- Czy to propozycja wspólnej kąpieli?

- Cóż... Byłoby miło.

- Bardzo miło.

Satoru w końcu się rozchmurzył. Jego oczy znów się cieszyły, a swoją uwagę skupiał całkowicie na Geto. Zapomniał na chwilę o problemach i cieszył się bliskością ukochanego. Schował twarz w jego ramieniu. Zaciągnął się jego słodkim zapachem i westchnął. Kochał go całym sobą i był wdzięczny, że Suguru tak bardzo go wspierał.
Geto poczuł wibracje w kieszeni szlafroka, a po chwili głośna melodia rozbrzmiała się w całej kuchni. Sięgnął szybko po swój telefon i od razu odebrał, domyślając się, że to Shoko.

- Halo? - powiedział, przełączając rozmowę na tryb głośnomówiący i wymienił z Gojo spojrzenia.

- Hej, Suguru. - usłyszeli głos przyjaciółki.

- Satoru jest obok. Jesteś na głośniku. - powiedział krótko i pogłaskał czule ramię chłopaka.

- Hej, Satoru. - przywitała się.

- Hej, kicia. - siwowłosy uśmiechnął się. - Opowiadaj, jak u Haibary.

- Może zacznę od tego, że lekarze są dobrej myśli. Powoli będzie odzyskiwać pamięć. - powiedziała ciepłym tonem. Wydawała się być zadowolona. - Rozmawiałam z nim o was. Wytłumaczyłam mu, że jesteście jego przyjaciółmi. Obiecał, że postara się was dobrze traktować. Głupio mu, że was wtedy tak wygonił i...

- Pewnie był wystraszony. - wtrącił się Geto.

- Tak... Nie wiedział co się dzieje. - potwierdziła. - Przypomniał sobie swoich rodziców, ale nie pamięta żadnych wydarzeń. No i... Powiedziałam mu, że nie jestem jego żoną, ale... Nie zaprzeczyłam, że jesteśmy razem. Nie potrafię. On tak bardzo mi ufa i... - mówiła szybko.

- Całowaliście się? - zapytał Satoru z lekkim uśmiechem.

- Ciągle się całujemy. - westchnęła. - Nalegał, żebym została z nim w szpitalu na noc. Ciągle do mnie dzwoni... I wysyła memy. Nie wiem co mam robić. Mówi, że mnie kocha i... Nie wiem co mam robić. Nie potrafię powiedzieć mu, jaka jest prawda. - jej głos zaczął drżeć. - W dodatku... Mówił, że pamięta, że codziennie do niego przychodziłam. Pamięta co mu mówiłam i że ze wszystkich sił starał się do mnie wrócić. Pogubiłam się.

- Spokojnie, skarbie. Myślę, że nie zmieni swoich uczuć do ciebie, kiedy sobie wszystko przypomni. - uspokoił ją Satoru, a przynajmniej starał się to zrobić.

- Tak myślisz?

- Tak. - odpowiedział bez zawahania. - Myślę, że czuł coś do ciebie już wcześniej, ale nie zdawał sobie z tego sprawy. Zawsze był cholernym kobieciarzem.

- Miłość to coś więcej, niż tylko słowa. Nie da się jej pozbyć z dnia na dzień, więc... Dbaj o niego, Shoko. Straci dla ciebie głowę w mgnieniu oka. - dodał Geto, gładząc włosy Gojo.

- Dzięki, że mnie tak wspieracie. Kochani jesteście.

- A my kochamy ciebie, słońce. - dodał siwowłosy.

- To widzimy się na imprezie?

- Zgadza się. Ubierz sexy bieliznę, kicia, na wszelki wypadek gdyby Haibara zaciągnął cię do sypialni.

- Nie mów takich rzeczy! Już boli mnie brzuch ze stresu!

- Też cie kocham!

*

Satoru zatrzymał się wpół kroku, widząc Suguru z butelką wina w dłoni. Uniósł lekko brwi i szybko zamrugał. Motyle w brzuchu zaczęły nieznośnie dawać o sobie znać, a gorąco uderzyło całe jego ciało. Geto... Wyglądał przepięknie. Nie mógł napatrzeć się na jego smukłą talię i podkreślone uda. Założył białą, dopasowaną bluzkę na długi rękaw z dekoltem w serek, którą włożył w środek niebieskich spodni, które na biodrach miały wycięcia, odsłaniające jego skórę. Były dopasowane, a nogawki podwinięte. Wzór białego dymu, przyciągał tylko uwagę bardziej. Do tego białe, buty sportowe. Wyglądał przepięknie. Rozpuścił włosy, a szyję ozdobił srebrnym łańcuszkiem z przywieszką z niebieskim kamieniem. Schował wino do ozdobnej torebki i spojrzał na Gojo, który stał w ciemnym garniturze, jak słup.

- Kochanie? - zaśmiał się i wziął z łóżka krawat. - Masz atak padaczki, czy coś? - zgarnął z łóżka niebieski krawat i podszedł do ukochanego.

- Nie ja... Prześlicznie wyglądasz. - wydusił z siebie i przejechał dłonią po jego biodrze, po tej nagiej części.

- Dziękuję. - zaśmiał się i podniósł kołnierzyk od jego, czarnej koszuli i zaczął wiązać krawat na jego szyi. - Megumi podsunął mi pomysł, żeby wyciąć te dziury.

- Strzał w dziesiątkę. Wyglądasz zjawiskowo. Kurwa... Nie będę mógł spuścić cie z oka nawet na chwilę. Każdy wykorzysta okazję, żeby cię uwieść.

- Daj spokój. Będą sami znajomi, Satoru. - wywrócił oczami i poprawił jego koszulę. - Poza tym... Ty też bardzo przystojnie wyglądasz w garniturze. - przejechał dłonią po jego torsie i posłał mu figlarny uśmiech.

- Czy... Wziąć gumki? - przygryzł dolną wargę.

- I lubrykant.

- Przyjąłem, skarbie.

Suguru zaśmiał się i zarzucił dłonie na kark starszego. Przymknął oczy i delikatnie pocałował jego usta.

- Jedziemy? - zapytał, mrucząc cicho z przyjemności. - Mamy tylko piętnaście minut.

- Tak. Pewnie przyda im się jeszcze jedna para rąk do pomocy. Podobno Yuuji bardzo wciągnął się w przygotowania.

- Jest zakochany po uszy. Nic dziwnego. Megumi to świetny chłopak.

- Dobrali się, co nie? Para aniołów.

- Ciężko się nie zgodzić, Satoru. - pokiwał głową. - Żebyś tylko ty był taki grzeczny, jak Yuuji...

- Jestem super grzeczny.

- Jasne, jasne... Przez pięć minut nie potrafisz trzymać rąk przy sobie.

- To akurat twoja wina. Kusisz mnie. - potarł o siebie ich nosy, uśmiechając się słodko.

- Tak?

- Machasz mi tyłkiem przed oczami i potem się dziwisz.

- Nie przypominam sobie takiej sytuacji.

- Dzisiaj w wannie?

- Kazałeś mi nurkować pod wodę.

- Cóż...

- Satoru... Ale z ciebie głupek. - zaśmiał się i pocałował go w czoło. - Chodźmy już. Pomożemy narzeczeństwu.

- Jasne, ale chce nagrodę za posłuszeństwo.

- A co ty pies?

*

- Moje maleństwo jest już takie dorosłe!

- Satoru, jestem tylko trochę młodszy od ciebie...

Gojo nie mógł odwrócić wzroku od tortu, który stał na blacie w kuchni. Były ozdobiony cukrowym pierścionkiem, oraz imionami gospodarzy imprezy. Trzymał w objęciach Megumiego i przytulał go tak mocno, że czarnowłosy był już na twarzy cały czerwony. Goście mieli przyjść za pół godziny, a prawie wszystko było już gotowe. W przestronnym salonie stał długi stół z jedzeniem i alkoholem, a obok było przygotowane miejsce do tańczenia. Wszystko wyglądało idealnie. Dom był ozdobiony balonami i kolorowymi światłami. Tak jak mówił Fushiguro, Yuuji bardzo wkręcił się w przyjęcie.
Satoru był wzruszony, widząc jak ukochany jego przyjaciela był zaangażowany. Odniósł wrażenie, że... To naprawdę miłość na całe życie.

- Megumi, tak się cieszę z waszych zaręczyn... Miałem wątpliwości, czy to nie za wcześnie, ale wy naprawdę się kochacie. To urocze. - uśmiechnął się i powoli wypuścił czarnowłosego z objęć.

- Yuuji sprawił, że w końcu jestem szczęśliwy. Wiem, że to właściwa decyzja. - powiedział młodszy, a jego wyraz twarzy rozpromieniał.

- Ślub po skończeniu szkoły?

- Jeszcze to ustalimy. Możliwe, że po studiach. Zależy, jak uda nam się wszystko załatwić.

- Chcę być świadkiem!

- Jasne. - posłał mu lekki uśmiech. - A ty i Suguru? Planujecie wspólną przyszłość?

- Tak. Chcę oświadczyć się mu po skończeniu szkoły. Chciałem zrobić to już teraz, ale Suguru uważa, że to za wcześnie. Nie chcę wywierać na nim presji. Musi być wtedy całkowicie szczęśliwy, a ostatnio... Dużo się działo. - sięgnął do szafki po małe talerzyki i ustawił je na blacie obok tortu. - Udaje, że wszystko jest okej, ale wiem, że nie jest w dobrym stanie psychicznym.

- Dzisiaj oboje trochę wyzulujecie. Jesteś spięty. - Megumi podszedł do przyjaciela i złapał go za ramiona. Zaczął je delikatnie masować. Naprawdę były twarde i spięte.

- Mh... - zamruczał, przymykając oczy z przyjemności. - Troszkę... Robisz masaże, Megumi?

- Tylko Yuujiemu. - zaśmiał się i poklepał go po plecach.

- Te erotyczne. Czaję.

- Też się zdarzają. - przygryzł dolną wargę i zarumienił się lekko. - Odkąd zaczęliśmy się kochać... Mamy bardzo ciekawe życie seksualne.

- Ploteczki! - ucieszył się i wskoczył na blat. - Opowiadaj. Najlepszy orgazm? - wyszczerzył zęby i wbił wzrok w niższego.

- Każdy jest świetny. Bardzo intensywny, ale... To trochę wstydliwe. - odwrócił wzrok do boku. Oparł się o blat biodrami i złapał się za ramię.

- Okej, ja mogę zacząć. Uprawialiśmy seks raz z Suguru, ale uwielbiam kiedy rozpuszcza włosy i klęka przede mną. Nazywa mnie swoją dziecinką, a potem zaczyna go ssać, ale nie tak zwyczajnie. Robi to, jakby mój fiut był dla niego ambrozją.

- Yuuji zrobił mi palcówkę w przebieralni w sklepie z ciuchami. - powiedział szybko, kiedy tylko starszy skończył mówić. - Potem wróciliśmy do samochodu i... Wsunął mi język... Doszedłem dwa razy. Potem wróciliśmy do domu. Nie miałem siły na seks, a on był podniecony. Ocierał się między moimi udami i też się podnieciłem, kiedy doszedł. Włożył mi... Zabawkę i ssał mi sutki, bo nie mógł już kontynuować... To było fantastyczne. - powiedział cicho, uśmiechając się lekko.

- To jest gorące. - stwierdził Satoru. - Yuuji nie wygląda na tak niegrzecznego chłopca.

- Co nie? Czasem nie potrafi się ode mnie odkleić i często dostaje erekcji bez powodu, ale... Lubię to. Dzięki twoim radom potrafię szybko się nim zająć.

- Cieszę się, że mogłem ci pomóc nawet w tej kwestii. - objął go ramieniem i posłał mu uroczy uśmiech.

- Tak... Yuuji bardzo o mnie dba od tamtej rozmowy. Zawsze stara się sprawić mi tyle przyjemności ile się da. Jest słodki.

- Nie miałeś wątpliwości co do tych zaręczyn? - zmienił temat, gładząc jego ramię w czuły sposób. - Jesteście ze sobą dość krótko...

- Szczerze, ani razu. Czuję, że Yuuji jest wyjątkowy i... Rozumie mnie, jak nikt inny. Kocham go. - na jego policzku wpłynął drobny rumieniec, a na usta słodki uśmiech.

- Pasujecie do siebie. Częściej się uśmiechasz odkąd jesteście razem, a masz śliczny uśmiech. - zaśmiał się.

- Czasem mam wrażenie, że mnie podrywasz. - uderzył go pięścią w tors.

- Mam słabość do ślicznych istot. - wzruszył ramionami. - Ale to Suguru mnie uwiódł.

- Całe szczęście. Za dużo ciebie w moim życiu.

- Ej! Wiem, że mnie kochasz!

*

Suguru był już wstawiony. Tańczył na środku parkietu z innymi gośćmi i wlewał we wszystkich alkohol, aby szybciej rozluźnić atmosferę. Satoru siedział na kanapie i od godziny pił drinka z niewielką ilością wódki. Miał ściśnięty żołądek. Shoko i Haibara mieli zaraz się zjawić, a on obawiał się kolejnego spotkania.
Poluzował krawat i westchnął. Impreza może dopiero się rozkręcała, ale on nie potrafił przestać się martwić.
Geto przyszedł do niego z dwoma kieliszkami czystej wódki. Usiadł na jego kolanach i mocno pocałował go w usta.

- Czemu moja dziecinka jest taka sztywna? - powiedział i seksownie poruszył biodrami.

- Suguru, jesteś pijany. - zaśmiał się i objął go w pasie.

- Ty też zaraz będziesz. - podał mu jeden z kieliszków. - Zdrowie, skarbie.

- Zdrowie. - posłał mu uśmiech.

W tym samym momencie wypyli alkohol i skrzywili się na gorzki smak.

- Coś słodkiego do popicia?

- Ja. - zamruczał czarnowłosy i odstawił kieliszki na stolik, obok drinka. Zarzucił dłonie na jego szyję i spojrzał mu w oczy. Złączył ich usta w namiętnym pocałunku, przymykając oczy. - Yuuji i Megumi skoczyli po dodatkowe kubeczki na strych, ale nie ma już ich pół godziny. Może powinniśmy ich poszukać?

- Zgubili się w jakiejś Narnii?

- Cóż... Yuuji na pewno odkrył Narnię w jakimś tyłku. - zachichotał i oparł się brodą o ramię ukochanego. - Satoru, nie martw się tak... Haibara na pewno polubi nas na nowo, okej?

- Wiem... Ale jakoś się stresuję. - przymknął oczy i wtulił się w Geto. - Jestem kapitanem naszej drużyny i chciałbym żeby było dobrze.

- Wiem, słonko... Będzie dobrze, okej? Zrelaksuj się i chodź się napić. - pocałował go w czoło i wstał. Złapał za jego dłoń i zaczął ciągnąć go w stronę długiego stołu, gdzie stał alkohol, przekąski i jedzenie.

Napełnił puste kieliszki wódką i podał jeden z nich Gojo. Wziął sok i rozlał go do szklanek. Wypili alkohol i od razu rozlali kolejną kolejkę.
W tym czasie Megumi i Yuuji zeszli po schodach do salonu. Ich ubrania były wygniecione, a na policzkach widniały jednoznaczne rumieńce. Itadori niósł karton z dodatkowymi kubkami. Wszyscy na ich widok zaczęli klaskać i krzyczeć. Chyba każdy domyślał się, co tak długo robili na strychu.
Oboje zawstydzili się. Yuuji uśmiechnął się szeroko i pomachał wszystkim wolną dłonią, po czym oboje zniknęli w kuchni.

- Słodcy są... - jęknął niewyraźnie Suguru i oparł się o ramię ukochanego.

- Też zrobimy imprezę z okazji zaręczyn. - westchnął Satoru i uśmiechnął się, czując jak powoli się rozluźnia. Alkohol dawał już o sobie znać.

- Tak... A potem wesele. Wielkie wesele.

- Chcesz wielkie wesele? - zdziwił się.

- Tak. Niech wszystkie kurwy patrzą i zazdroszczą, jak się kochamy. - wtulił się w niego mocno i pocałował go w policzek.

- Naprawdę nie znosisz ludzi z naszej szkoły. - zaśmiał się i objął go w pasie.

- Nienawidzę. - podkreślił. - Tylko nasi najbliżsi znajomi są spoko.

- Tylko oni o nas nie plotkują, nie? - poklepał go po pośladku.

- Tak... Napijmy się jeszcze.

- Tobie już starczy, kocie. Ledwo stoisz.

- Nieprawda.

- Prawda.

- Nie kłóć się ze mną. - burknął i odsunął się od niego, aby napić się soku.

Satoru tylko wywrócił oczami i zaśmiał się sam do siebie. - Idziemy potańczyć?

- Pod warunkiem, że będziesz tańczyć tylko ze mną.

- Oh, jaki zaborczy. - ujął jego dłoń i pocałował delikatnie jej wierzch. - Dzisiaj nie mam zamiaru puszczać cię nawet na chwilę.

- I kto tu jest zaborczy? - posłał mu figlarne spojrzenie i ruszył przodem w stronę innych tańczących gości.

Zatrzymał się tuż obok kolumn, z których leciała muzyka. Położył dłonie na karku siwowłosego, a on objął go w pasie. Mimo szybkiej piosenki, oni poruszali się wolno. Patrzyli sobie w oczy i cieszyli się sobą. Gojo czule masował go po plecach, aż w końcu złapał go za pośladki. Suguru tylko uśmiechnął się i musnął jego wargi, a w pomieszczeniu nagle mrugnęło światło flesha z telefonu. Spojrzeli w bok w tym samym momencie. Obok stała Shoko w krótkiej, rozkloszowanej sukience. Wyglądała ślicznie. Mocniejszy makijaż dodawał jej zadziorności, ale błękitna sukienka tonowała jej wygląd. Przez wysokie szpilki jej nogi wydawały się naprawdę długie. Wszystko idealnie się dopełniało. Posłała przyjaciołom uśmiech i złapała ich za ręce. Zaczęła ciągnąć ich w stronę kanap, z dala od muzyki.

- Boże... Muszę wam wszystko opowiedzieć. - powiedziała gdy tylko zrobiło się ciszej.

- Lepiej powiedz dlaczego się spóźniłaś! - pijany Suguru opadł na sofę.

- I gdzie jest Haibara? - Satoru również usiadł i wtulił się w ukochanego.

Shoko stała przed nimi. Gryzła wargę i patrzyła w bok. Wyglądała na szczęśliwą, ale też zestresowaną. Ewidentnie coś się wydarzyło, a nadmiar emocji wylewał się z jej serca. Oboje to czuli. Doskonale znali swoją przyjaciółkę i praktycznie przejrzeli ją na wylot.

- Gada z Yuujim w kuchni. Uparł się, że chce przynieść drobny upominek. - nie mogła powstrzymać uśmiechu.

- Co ty taka podejrzanie szczęśliwa? - zapytał czarnowłosy, patrząc czujnie na jej buzię.

- No cóż... Ja i Haibara... Kochaliśmy się. - wyznała, mocno się rumieniąc.

- Co?!

- Kiedy?!

Oboje wyprostowali się nagle i wielkimi oczami spojrzeli na przyjaciółkę. Nie mogli uwierzyć w to, co słyszą. Nie spodziewali się takiego obrotu spraw... Ani tego, że Shoko zgodzi się na taki krok. Ich związek był zagmatwany, ale skoro oboje tego chcieli sprawa wyglądała na prostą.

- Dzisiaj. - westchnęła i usiadła obok przyjaciół. - Pomalowałam się do wyjścia i byłam w samym ręczniku. To on zaczął... Cały makijaż się rozmazał no i musiałam się znów umyć, bo nie użyliśmy gumki. Wziął ze mną prysznic i tam też się kochaliśmy... Rozumiecie. Wszystko przeciągnęło się w czasie.

- Nie wierzę w to. - Gojo otworzył szeroko usta i złapał się za głowę.

- Ja też. Nie dociera to do mnie. Chłopak, którego kocham od takiego czasu w końcu jest ze mną. Tak jakby...

- To jest cholernie słodkie. - stwierdził Geto.

- No i mieliście rację. - odgarnęła swoje włosy za ucho. - Rozmawiałam z nim i... Powiedział, że nawet jeżeli sobie wszystko przypomni to nie przestanie mnie kochać. Mówił, że pamięta, kiedy do niego przychodziłam i nawet mnie cytował... To porąbane, ale jestem szczęśliwa.

- Wszystko jest po coś. - stwierdził Satoru. - Kto wie jakby teraz było między wami, gdyby nie ta bójka i... Jego śpiączka.

- Szczęście w nieszczęściu. - dodał od siebie Geto. - Oby sobie przypomniał nas i dalej będzie z górki.

- Tak... Pokazywałam mu nasze zdjęcia i filmy. Coś czuł, kiedy je widział, ale sam nie wiedział co dokładnie. - złapała się za ramię i mocno przygryzła dolną wargę. - Mam nadzieję, że niedługo wszystko będzie dobrze. Lekarze są dobrej myśli.

- Najważniejsze pytanie, skarbie... - zaczął Gojo i oparł się łokciami o kolana. - Jesteś szczęśliwa?

- Nigdy nie byłam szczęśliwsza.

- A doszłaś?

- I to cztery razy.










Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top