Szczęście

Suguru tańczył, jakby jutro miał skończyć się świat. Miał zamknięte oczy, a jego ciało wiło się tak seksownie w rytm latynoskiej muzyki, że Satoru nie mógł odwrócić od niego wzroku. Powoli pił swojego drinka z parasolką i oblizywał usta, kiedy tylko jego spojrzenie wędrowało na apetyczną talię ukochanego. Był przepiękny. Jego serce biło coraz mocniej, bo uświadamiał sobie, jak bardzo kocha Geto. Był jego całym światem i do końca życia mógłby patrzeć, jak lśni przy każdej wykonywanej czynności. Nieważne, czy tańczył, gotował, czy mył zęby. Zawsze był atrakcyjny, nieważne było nawet jak wyglądał. Poczuł przyjemny uścisk w podbrzuszu, kiedy muzyka zmieniła się na wolniejszą. Zmysłowe ruchy Suguru uwodziły go coraz bardziej. Chciał szybko dokończyć drinka i dołączyć do niego, mimo że obiecali sobie, że nie będą zamkniętą na siebie parą na imprezach.

- Kurwa... - powiedział cicho do siebie, czując jak pożądanie powoli obezwładnia jego ciało.

Miał już wstać z fotela, ale zaskoczył go Megumi, który zwinnie usiadł na podłokietniku mebla. Był poddenerwowany i od razu zaczął bawić się palcami.

- Co jest, słonko? - zapytał od razu, zdziwiony jego obecnością.

- Satoru, mam pytanie. Nie wiem co robić. - spojrzał na niego na chwilę, ale szybko odwrócił wzrok w drugą stronę.

- O co chodzi? - zapytał i objął go w pasie w ramach dodania otuchy.

- Ja... Mam straszną ochotę na seks. - powiedział na wydechu, dość szybko i z zakłpotaniem w oczach spojrzał na przyjaciela.

- Brałeś jakieś prochy?

- Nie, nie o to chodzi, po prostu... To będzie podejrzane, jak znikniemy na chwilę z Yuujim?

- Będzie, ale raczej wszyscy cieszą się, że wam się układa, nie? No wiesz... Seks to coś normalnego. Każdy będzie się domyślać co robicie, ale nikt nie pomyśli o was nic złego. - posłał mu czuły uśmiech.

- Okej. - przygryzł dolną wargę. - Popilnujesz chwilę gości, żeby wszystko było idealnie?

- Jeżeli pytasz, czy przyniosę wódkę z lodówki, kiedy się skończy, to nie ma najmniejszego problemu.

- Dzięki. - ucieszył się i zniknął tak szybko, jak się pojawił.

Już po chwili biegł po schodach na górę, trzymając Yuujiego za rękę. Oboje śmiali się, a na zakręcie Itadori wziął swojego narzeczonego na ręce i wbiegł z nim na pierwsze piętro. Gojo uśmiechnął się na ich widok. Czuł, że ich zaręczyny to była dobra decyzja. Westchnął i przechylił różowego drinka, biorąc kolejnego dużego łyka.

- Zapalimy? - usłyszał kolejny głos. Odsunął naczynie i spojrzał na osobę, stojąca przed nim. Haibara trzymał w ręku epapierosa i uśmiechał się do niego lekko.

- Pewnie. - kiwnął niepewnie głową.

Chłopak usiadł na fotelu obok i podał mu urządzenie. Satoru zaciągnął się dymem i zaraz po tym wypuścił go z ust, czując przyjemny smak coli. Oddał je od razu właścicielowi i uśmiechnął się. Liquid był naprawdę dobry.

- Więc... Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi? - zapytał Yu i sięgnął po piwo do skrzynki, stojącej tuż obok.

- Tak. - potwierdził. - Shoko ci mówiła?

- Opowiadała mi o wszystkim, ale to dziwne. Jestem zdezorientowany. - otworzył alkohol i napił się go od razu.

- Każdy by był.

- Przepraszam za tę sytuację w szpitalu. Nie chciałem nikogo urazić.

- Nie obwiniaj się. To zrozumiałe. - posłał mu lekki uśmiech. - Mam tylko nadzieję, że ty i Nanami znów ze sobą gadacie. Byliście ze sobą blisko, a każdy kojarzył was, jako nierozłączne duo.

- Tak, spędzamy ze sobą dużo czasu. Chcę odbudować te wszystkie relacje. Może sobie przy okazji coś przypomnę.

- Byłoby super, ale wszystko w swoim czasie. Twoja głowa i tak już dużo przeszła.

- Satoru... Wiem, że obwiniasz się o ten wypadek. Nie powinieneś. - zmienił nagle temat. - Chciałem ci powiedzieć, że... To nie ty mnie popchnąłeś, tylko debil z innej drużyny. Pech chciał, że na krawężnik... - posłał mu czuły uśmiech. Poklepał go po ramieniu i wstał. - Shoko czeka na mnie na parkiecie. Musimy wyskoczyć w tygodniu na piwo.

- Jasne. Leć do niej. Cieszę się, że pogadaliśmy.

Haibara kiwnął głową i z uśmiechem oddalił się w stronę części domu, gdzie tańczyła duża grupa gości. Gojo poczuł się oczyszczony, jakby wszystkie złe rzeczy, które zrobił w życiu nagle zostały mu odpuszczone. Nie spodziewał się tego typu rozmowy z Haibarą. Zawsze był pogodny i wesoły, praktycznie nigdy nie przybierał poważnej postawy. Śpiączka go zmieniła. Nie wiedział, czy to dobrze, czy nie, ale nie męczył dłużej głowy tą sprawą. W końcu poczuł się rozluźniony.

Widząc Fushiguro i Itadoriego idących na dół schodami, wstał. Poprawił krawat i pomachał im lekko. Yuuji uśmiechnął się do niego szeroko, a Megumi odwzajemnił jego gest. Dał mu znak kciukiem, że wszystko jest w porządku po czym ruszył w stronę salonu, gdzie grała głośna muzyka. Przekroczył próg i wzrokiem zaczął szukać Suguru. Tańczył w grupie, śmiejąc się do pijanego Kento, który już ledwo trzymał się na nogach. Uśmiechnął się na jego widok. Ogarnął jego ciemne włosy na jeden bok i objął go od tyłu w pasie. Zmysłowo pocałował go w szyję i zaśmiał się, czując jak jego skóra jest mokra od potu.
Geto, widząc ukochanego, wyciągnął rękę do tyłu i złapał go za kark. Złączył usta w zmysłowym pocałunku, bujając się w rytm muzyki. Celowo ocierał się pośladkami o krocze ukochanego. Latynoska muzyka sprawiła, że nabrał ochoty na trochę pieszczot, a wszyscy byli już tak pijani, że nikt nie zorientowałby się gdyby na chwilę zniknęli w sypialni. Satoru wsunął język do jego ust i ułożył dłoń na jego torsie. Przez koszulkę ścisnął jego sutka, przez co Geto jęknął i na chwilę cały się spiął.

- Satoru... - powiedział w jego wargi i odwrócił się do niego przodem. Ułożył dłonie na jego karku i wyszeptał nu do ucha. - Przeleć mnie.

- Idziemy do kuchni? - uśmiechnął się seksownie.

- A jak ktoś wejdzie? Nie lepiej do łazienki? - przejechał dłońmi po umięśnionych plecach Gojo.

- Chcę cię wziąć na blacie. Na pieska. - powiedział zmysłowo i polizał płatek jego ucha.

- Skąd taka zachcianka?

- Masz cholernie dobry tyłek w tych spodniach i... Uwielbiam, kiedy twoje włosy rozlewają się po twoim ciele...

- Myślałem, że palniesz coś o klapsach. Słodki jesteś.

- Cóż... Nie wykluczam ich.

Geto przygryzł dolną wargę i złapał Gojo za dłoń. Zaczął ciągnąć go w stronę korytarza, aby potem zniknąć w kuchni. Wpadli do środka, praktycznie już się przytulając, ale szybko przestali, widząc gospodarzy imprezy, którzy właśnie wkładali w tort ozdobną świecę i liczyli talerzyki. Fushiguro miał na sobie czarną koszulę, mimo że od początku imprezy chodził w eleganckim sweterku. Obok nich stała Nobara z trzema szampanami w dłoniach.
Yuuji uśmiechnął się do dwójki i kompletnie nie łącząc faktów odezwał się, jako pierwszy.

- Jak dobrze, że zjawiła się pomoc! Spadacie nam z nieba. W wózku, na którym mieliśmy przewieść tort i kieliszki odpadło kółko.

- Samo nie odpadło. - burknął Megumi i spiorunował wściekłymi wzrokiem swojego mężczyznę.

- No... Przeze mnie. - zaśmiał się i podrapał po głowie. - Ale z twojej winy!

Megumi oblizał usta i chciał powstrzymać uśmiech, ale nie potrafił. Odwrócił wzrok w drugą stronę, a Yuuji nagle zarumienił się i zaczął się śmiać.

- Nikt nie chce słuchać o waszym bzykaniu. - burknęła dziewczyna i wręczyła alkohol Suguru. - Suguru, weź szampana. Satoru, twoim zadaniem jest taca z kieliszkami.

- Okej, chyba nie upiłem się tak bardzo żeby się z nimi wypierdolić. - posłał rozbawione spojrzenie Geto, który sam wewnątrz śmiał się z całej sytuacji.

- Tylko byś spróbował, a moja mamusia uciełaby ci jaja. Dostała te kieliszki na ślub. Wiesz ile mają lat? - zagroziła mu palcem i sama wzięła stos talerzyków, na którym leżały małe widelczyki do tortu.

- Suguru byłby zrozpaczony.

- Więc lepiej się nie wyjeb, kochanie. - Geto szturchnął go łokciem.

- Yuuji weźmie tort. Megumi nóż, bo jest najbardziej rozważny z nas wszystkich. - Kugisaki kontynuowała przypisywanie zadań.

- Tak jest! - Itadori kiwnął głową.

Megumi ominął dwójkę idąc z dużym nożem w stronę wyjścia z kuchni. Stanął obok pary i westchnął. Wyglądał na zmęczonego.

- Megumi, dlaczego masz na sobie koszule? - zapytał rozbawiony Satoru.

- Yuuji ci opowie. - burknął, nie patrząc na swojego narzeczonego znów się uśmiechnął.

- Bo jego bluzka... Podarła się.

- Podarła się?

- Niechcący.

- I kółko od stolika odpadło? - dopytywał Suguru.

- Też niechcący.

- Co za pechowy dzień. - parsknął śmiechem Satoru.

- Bardzo. - wycedził przez zęby Megumi, patrząc ze złością na Yuujiego.

- Nie złość się już na mnie, Megumi... - burknął Yuuji, robiąc smutną minę. - Nie moja wina, że mnie odcięło.

- Okej, nieważne. - westchnął Fushiguro, nieco się rozluźniając.

- Odcięło cię? Zemdlałeś? - ciągnął Suguru, chcąc jeszcze bardziej sprowokować dwójkę do opowiedzenia ich wspólnej przygody. Był widocznie rozbawiony, a czasem lubił podkręcić atmosferę i dorzucić do pieca.

- Tak jakby... - Itadori zakłopotał się.

Policzki Fushiguro były już całe czerwone. Spojrzał na Satoru, szukając w nim pomocy. Naprawdę nie chciał już mówić na ten temat. Jego powód do złości był błahy, a całe wydarzenie bardzo żenujące, mimo że po wszystkim dostał naprawdę wspaniały komplement.
Gojo uśmiechnął się lekko w jego stronę i puścił mu szybkie oczko. Wiedział, jaki był Megumi, a że była to jego impreza tym razem postanowił mu odpuścić. Jak narazie.

- Ale najważniejsze, że Yuuji czuje się już dobrze. Idziemy? Ślinka mi cieknie na widok tego tortu, a my opierdolimy, jak stare baby na bazarze. - Gojo zmienił temat, ratując swojego młodszego przyjaciela z opresji.

- Jak zwykle myślisz tylko o jednym. - Suguru wywrócił oczami.

- Mogę powiedzieć o tobie to samo. - parsknął śmiechem i lekko klepnął go w pośladek, a Geto uśmiechnął się wyrażają swoje zadowolenie. Wziął tacę z kieliszkami z blatu i spojrzał na resztę osób. - Idziemy?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top