Strach

Satoru mocno kopnął piłkę od koszykówki, która odbiła się od ściany i wpadła w jego ręce. Stanął za linią trafień za trzy punkty i rzucił do kosza. Piłka odbiła się od tarczy i poleciała w róg hali, a on zaklął głośno. Dzisiejszego dnia nie był sobą. Zazwyczaj bez problemu zdobywał punkty podczas meczy, a teraz nie mógł dobrze wycelować w kosz bez żadnych przeciwników wokół.
Był sam na sali gimnastycznej. Urwał się z lekcji i trenował. Tylko w ten sposób mógł choć trochę się uspokoić. Wiadomość o stażu Suguru nie dawała mu spokoju. Mieli rozstać się na dwa lata. Dwa długie, pieprzone lata. Nie docierał do niego fakt, że jego chłopak dostał taką propozycję. Nie dopuszczał żadnych tłumaczeń, czy rozwiązań, po prostu nie chciał się na to zgodzić.
Wziął kolejną piłkę ze stojaka i znów rzucił do kosza. Znów nie trafił.

- Tu się chowasz, Satoru. - usłyszał aksamitny głos gdzieś za sobą.

Przy drzwiach wejściowych do hali stał Suguru. Patrzył z czułością w oczach na ukochanego, a w dłoniach trzymał papierową torbę ze słodkimi przekąskami. Delikatnie się uśmiechał, obserwując dokładnie każdy ruch Satoru. On w jednak zignorował go i wziął kolejną piłkę w dłonie.

- Masz zamiar się do mnie nie odzywać, Satoru? - zapytał i spokojnym krokiem ruszył w stronę Gojo.

- Odzywam się. - mruknął cicho i wykonał kolejny, nieudany rzut do kosza.

- Kupiłem dla ciebie twoje ulubione bułeczki. - zatrzymał się tuż przed nim.

- Nie jestem głodny.

- Satoru, przestań mnie odtrącać.

- Nie odtrącam cię.

- Od dwóch dni nawet mnie nie całujesz. Ciągle milczysz i jesteś zły. - westchnął i spojrzał w dół. - Jak mam z tobą rozmawiać?

Satoru odwrócił wzrok. Sam nie wiedział co powiedzieć. Wizja wyjazdu Suguru przytłaczała go do takiego stopnia, że nie był sobą.

- Nie chcę się rozstać na dwa lata, ale jednocześnie... Nasz związek nie powinien podcinać ci skrzydeł. - powiedział spokojnie, ale mimo to zacisnął pięści w złości.

- Satoru, nie mam zamiaru się z tobą rozstawać. To że będę w innym miejscu nie znaczy, że nie będę przy tobie. Wymyślimy coś. Wiem, że bilety na samolot są drogie i... choć pewnie to dla ciebie mały problem, to i tak będziemy codziennie rozmawiać. No i seks na kamerkach może być całkiem fajny. - zrobił krok w jego stronę i pogłaskał jego tors. - Nie wyjadę, jeżeli uważasz, że to nam nie wyjdzie. - dodał przyciszonym tonem. - Przemyśl to proszę. Mimo wszystko to ty jesteś dla mnie najważniejszy.

- Suguru... Nie możesz tak...

- Zrobię dla ciebie wszystko. - nie dał mu dokończyć. - Ostateczna decyzja należy do ciebie. Wybierz dla nas najlepszy scenariusz. Nie będę się sprzeciwiać.

- Nie możesz zgodzić się na wszystko czego chcę. Nie mogę decydować o twojej przyszłości, Suguru. - nieco uniósł ton. Sam nie do końca rozumiał dlaczego Geto stawiał go w takiej sytuacji. Mimo zakochania nie mógł decydować o jego przyszłości i o ich związku. To nie było zdrowe rozwiązanie.

- Zdecydujesz o naszej przyszłości. Jestem w stanie zaakceptować każdą opcję obyś tylko był szczęśliwy.

- Nie możesz stawiać mnie w takiej sytuacji. Powinniśmy to przegadać razem.

- Tyle że ty nie rozmawiasz ze mną w ogóle. - powiedział smutno i odsunął się od niego. - Nie będzie mnie na treningu. Idę po szkole z Shoko do baru, więc... Wrócę na noc do siebie. - odwrócił się od niego. - Zostawię ci bułeczki w szatni. Nie musisz ich jeść, jeżeli nie chcesz. - dodał jeszcze i ruszył w stronę wyjścia.

- Suguru... Poczekaj. - zawołał go głośno, jednak Geto nie zareagował i ciągle szedł przez siebie. W jego tonie dało się wyczuć ból. Nie znosił kiedy się kłócili, nawet jeżeli była to cicha kłótnia. Choć w zasadzie... Te bywały jeszcze gorsze.

Suguru po prostu wyszedł. Spokojnie, jak zawsze, jednak jego zazwyczaj bijąca na odległość energia przygasła. Też się bał, mimo że nie do końca to pokazywał. Zawsze był bardziej zamknięty, niż Gojo. Rzadko kiedy pokazywał prawdziwe uczucia. Tylko przy Satoru był sobą. Z wyjątkiem tego razu.

*

Satoru nie mógł znieść braku obecności Suguru. Nie mógł znaleźć sobie miejsca i nawet jego ulubione gry na Nintendo nie potrafiły odwrócić jego uwagi od samotności. Dochodziła północ, a on nie mógł zmrużyć oka. Był pobudzony przez lęk i złość. Każdy scenariusz ich wspólnej przyszłości wydawał się taki szary. Miał zatrzymać Suguru przy sobie i patrzeć, jak jego potencjał się marnował? Nie chciał, aby miał mu za złe i był niespełniony zawodowo, ale bał się, że ich związek nie wytrzyma odległości, która miała ich dzielić. Pomijając strefy czasowe, na pewno mijali by się, a ich wolny czas nie pokrywałby się ze sobą.
Popijał wolno już siódmą butelkę piwa i czuł, że jest już mocno pijany. Siedział w salonie, przed telewizorem i z każdą sekudndą tęsknił coraz bardziej. Zaczął odnosić wrażenie, że ma obsesję na jego punkcie, ale w całkiem zdrowy sposób. Nie mógł jedynie znieść tęsknoty, kiedy nie było go obok. Po alokoholu było tylko gorzej. Pragnął go i każdą chwilę chciał spędzać razem.

- Kurwa... Pierdolone życie... Pierdolony Yaga i pierdolony staż. - powiedział sam do siebie.

Wyjął telefon z kieszeni i wybrał numer do Geto. Postanowił jednak wysłać mu wiadomość.

Satoru: Śpisz, czy jeszcze bawisz się z Shoko, kotku?

Satoru: Tęsknię za tobą i mam wyrzuty sumienia.

Satoru: Mocno cię kocham. Na pewno dziś chcesz spać u siebie? Nie mogę bez ciebie zasnąć.

Satoru: Kurwa, najebałem się, a pisanie całkiem dobrze mi idzie lol

Suguru: Wszystko dobrze, skarbie? Miałem właśnie się zbierać do domu.

Satoru: Przyjedź. Proszę.

Suguru: Zamówisz mi taksówkę?

Suguru: Też mam wyrzuty sumienia po tym co powiedziałem wcześniej.

Satoru: Z przyjemnością, kotku.

Satoru: To ja zachowałem się jak chuj. Nawet jak będziesz na drugim końcu świata będę kochać cię tak samo mocno.

Suguru: Ja ciebie też.

Satoru: Jedź, kochanie.

Suguru: Taksówka już jest?

Satoru: Jedź do Japonii.

*

Satoru poczuł łaskotanie na skórze i otworzył oczy. Jego nos był zanurzony w fali ciemnych włosów, pachnących mango. Uniósł głowę i spojrzał na śpiącego obok Suguru. Uśmiechnął się na jego widok, choć w ogóle nie pamiętał momentu jego przyjazdu. Wypił za dużo i urwał mu się film.
Oboje byli ubrani w zwykłe ciuchy, nie piżamy. Najwidoczniej musieli od razu położyć się do łóżka po przyjeździe Suguru.
Satoru uśmiechnął się lekko i odgarnął kosmyk ciemnych włosów za ucho Suguru. Pocałował go w skroń i mocno przytulił go od tyłu. Przyległ do niego całym ciałem i wziął głęboki wdech, ciesząc się jego zapachem.

- Ale z ciebie przylepa, dziecinko. - usłyszał słodki chichot.

- Nie śpisz, Suguru? - zdziwił się. Uniósł się, podpierając się na łokciu i spojrzał na jego twarz.

- Już nie. - znów cicho się zaśmiał i przekręcił się na plecy. Spojrzał Gojo w oczy i przygryzł dolną wargę. - Hej... - mruknął cicho.

- Dzień dobry, skarbie. - odpowiedział głośniej, niż on i delikatnie pocałował go w usta. - Nie pamiętam, kiedy się tu znalazłeś, ale cieszę się, że jesteś. - uśmiechnął się delikatnie.

- Upiłeś się wczoraj. Naprawdę mocno.

- Jak mocno?

- Przepraszałeś mnie na kolanach i takie tam... - znów zaczął się śmiać.

- Dobrze, że tego nie pamiętam.

- Też wolałbym nie pamiętać tego, jak obśliniłeś mi spodnie.

- To bardzo żenujące.

- Przyzwyczaiłem się.

- Tylko nikomu nie mów.

- Shoko wszystko widziała. Nagrała to.

- Japierdolę.

- Przyrzekła, że będzie szantażować cie tym nagraniem, kiedy znów obrazisz się na mnie bez powodu.

- Przepraszam za to. - mruknął i położył głowę na jego klatce piersiowej. - Zgłupiałem. Powinienem cieszyć się naszymi ostatnimi chwilami...

- To nie są nasze ostatnie chwile, kretynie. Nie mów tak, jakbyśmy mieli się rozstać. - pogłaskał go po głowie. Złapał siwy kosmyk w palce i zaczął się nim bawić. - Jesteś inteligentnym facetem, ale czasem twoje rozumowanie mnie załamuje.

- Bo... nie wiem, jak sobie bez ciebie poradzę. - burknął, jak dziecko. - I będę zazdrosny całymi dniami.

- Nie rzucę cię dla nowo poznanej osoby. Nie jesteś dla mnie tylko moim facetem, ale też rodziną. Mam tylko ciebie. Nigdy nie mógłbym z ciebie zrezygnować... Dla nikogo. Wbij to sobie w końcu do głowy.

- Okej, ale dopiero jak przejdzie mi kac. - uśmiechnął się szeroko, a Suguru odwzajemnił ten gest.

- Kretyn. - zaśmiał się czule i pocałował go w czoło.

- Kocham cię. - powiedział i mocno go przytulił. Schował głowę w jego pierś, a jego dłonie zaczęły błądzić po jego talii.

- Ja ciebie też. - objął go, układając dłonie na jego plecach i pogładził je delikatnie. - To śmieszne, że tak szybko się w sobie zakochaliśmy...

- Może kochaliśmy się już wcześniej, a po tej pamiętnej placówce po prostu to sobie uświadomiliśmy.

- Może. Przy nikim nie miałem takich motyli w brzuchu, jak wtedy przy tobie.

- Mh... Schlebiasz mi. - zamruczał seksownie.

- W sumie kiedy nawet jeszcze nie wiedziałeś, że sypiam z facetami, często myślałem, jakby to było uprawiać seks z tobą. - uśmiechnął się lekko.

- I jak jest? - uniósł głowę, aby spojrzeć mu w oczy. Posłał mu łobuzerski uśmieszek, głaszcząc przy tym jego biodro.

- Idealnie. - musnął delikatnie jego wargi. - Bezpiecznie i czule... Nawet wtedy kiedy bardziej nas poniesie czuję się kochanym. No i... Zawsze dbasz o moją przyjemność.

- Kiedy krzyczysz moje imię mam wrażenie, że twoja miłość całego mnie zalewa. Kocham to uczucie. - uniósł dłoń i pogładził jego policzek jej wierzchem.

- Faceci traktowali mnie, jak obiekt seksualny, a ty... Czuję się przy tobie ważny. - uśmiechnął się delikatnie i przymknął oczy. - Mógłbym tak do końca życia...

- Dlatego tak bardzo boję się twojego wyjazdu. To zabrzmi, jak tekst z taniego romansu, ale jesteś cześcią mnie. Bez ciebie nie potrafię być sobą.

- Bądź tym słodkim głupkiem codziennie, Satoru. Sprawiaj żeby ludzie się uśmiechali i denerwuj Nanamiego. Opiekuj się Shoko i Haibarą. Wspieraj Megumiego, ale nawet nie próbuj myśleć o nim, że jest słodki. Lubię go, ale wkurwia mnie, że jest dla ciebie atrakcyjny.

- Nie w takim stopniu, jak ty. Jesteś odzwierciedleniem erotyzmu, a jednocześnie uwodzisz mnie czułością. Uwielbiam to w tobie.

- Odkryłeś w sobie nowy talent poety? - Suguru zaśmiał się i pocałował go w czoło.

- Może jeszcze jestem trochę pijany...

---

Myszki, w związku, że wattpad usuwa prywatne wiadomości podaje wam mojego ig

flo_tudziez_flo

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top