Nowe problemy

Satoru miał wrażenie, że zaraz oszaleje. Nanami pojechał do szpitala z rodzicami, Megumi obudził go telefonem, że pokłócił się z Yuujim, a Suguru pojechał do swojego mieszkania, zostawiając mu karteczkę, że nie chciał go budzić i skoczył tylko po parę rzeczy. Miał płaczącego Fushiguro na linii i nie wiedział kompletnie co zrobić. Wiedział, że ten moment nadejdzie, ale nie był przygotowany. Byli przyjaciółmi i bardzo się martwił, mimo że zdawał sobie sprawę, że to niewinna kłótnia przez zazdrość i niedługo się pogodzą. Przecież Megumi nie miał wpływu na to, że codziennie dostawał liściki miłosne od tajemniczych adoratotek, a Yuuji się wściekał i zwątpił siebie, czując się od nich gorszy. Nikt z nich nie zrobił nic złego i był pewien, że wieczorem wpadną w swoje ramiona, a cała kłótnia tylko wzmocni ich związek.
Satoru westchnął i potarł swoje czoło.

- Megumi... Idź do pielęgniarki w szkole i powiedz, że bardzo źle się czujesz. Przyjadę do ciebie i pójdziemy na jakieś fajne ciastko.

- Nie mogę opuszczać zajęć...

- Możesz. Będziesz mieć usprawiedliwienie. - namawiał go dalej. - I będziesz mógł się przy mnie wypłakać. Męska toaleta nie jest zbyt komfortowym miejscem na wylewanie uczuć.

- O-okej... Ale przyjedziesz? Na pewno?

- Już zakładam buty, słoneczko. - Satoru wstał i faktycznie poszedł do przedpokoju w celu założenia odzieży do wyjścia.

- No dobrze... Napiszesz do Yuujiego, czy wszystko ok? Nie wiem gdzie jest...

- Jasne, perełko. - zapewnił i wsunął buty na nogi. - Nie ma go w szkole?

- Wyszedł po naszej kłótni. - pociągnął nosem. - Był mną zawiedziony.

- Na pewno nie. To nie twoja wina. Jeżeli chcesz zakleimy taśmą dziury w twojej szafce.

- W sumie nie wpadłem na to. Ludzie wiedzą, że mam chłopaka, a mimo to i tak się łudzą, że polecę na te durne liściki.

- Bo to debile. Laski szaleją na twoim punkcie. Jesteś śliczny i nie mogą się pogodzić, że masz kogoś. Może łudzą się, że to chwilowe i ci przejdzie.

- A ja naprawdę czuje, że się w nim zakochałem. Nigdy nie czułem się tak przy kimkolwiek.

- Mówiłeś mu?

- Nie mam odwagi. Co jeżeli on nie czuje tego samego?

- Jestem pewien, że szaleje za tobą bardziej, niż ty za nim.

- Tak się chyba nie da. - zaśmiał się. - Nawet mój ojciec go lubi.

- Wszystko będzie okej. Umyj buzię i idź do pielęgniarki. Zaraz będę, okej?

- Okej.

- Napisze do Yuujiego i dam ci znać gdzie jest. Pewnie wszystko z nim dobrze.

- Przepraszam, że zawracam ci głowę swoimi problemami.

- Twoje problemy, to moje problemy. Wiesz, że jesteś dla mnie ważny.

- Wiem...

- Okej. Widzimy się za piętnaście minut.

- Dobrze. To do zobaczenia.

- Hej, Megumi.

Rozłączyli się. Satoru westchnął i odgarnął swoje włosy do tyłu. Wysłał do Suguru esemesa wyjaśniając cała sytuację, po czym zgarnął klucze do auta z komody i wyszedł z domu. Po drodze na parking wysłał wiadomość do Itadoriego.

Satoru: Hej gdzie jesteś? Megumi mi opowiedział o waszej kłótni i bardzo się martwi.

Nie zdążył zjechać windą na dół i od razu dostał odpowiedź.

Yuuji: Boże tak mi głupio

Yuuji: Pojechałem do maka na shakea.

Yuuji: Jak się czuje?

Satoru: Jadę odebrać go ze szkoły i skoczymy na jakieś ciastko. Płakał i obwinia się o wszystko.

Yuuji: To moja wina. Pewnie jest na mnie wściekły.

Satoru: Nie jest. Musicie to tylko przegadać. Zrób mu wieczorem niespodziankę i daj się ponieść emocjom.

Yuuji: Wyznam mu, że go kocham.

Yuuji: Będzie okej?

Satoru: Będzie bardzo okej.

Yuuji: Dobra... Skoro tak mówisz, to ci ufam. Dzięki Satoru.

*

Megumi wtulał się w Satoru już kolejną godzinę. Jadł trzeci talerz ciasta i pił drugą mrożoną kawę. Satoru głaskał go po głowie i powoli pił swojego shakea truskawkowego. Pierwszy raz widział Fushiguro w takim stanie. Martwił się, mimo że doskonale wiedział, że już wieczorem będzie wszystko dobrze. Cieszył się, że Megumi mu zaufał i był pierwszą osobą, do której zadzwonił. Miał wielu przyjaciół, a mimo to wybrał jego. Czuł się dzięki temu wyjątkowo. Może to przez granice, którą dawno złamali i wiedzieli, że mogą powiedzieć sobie o wszystkim. W końcu wiedzieli o sobie wszystkie zawstydzające i intymne rzeczy.

- Satoru... - mruknął cicho Megumi i odsunął się od przyjaciela. - Chcę jeszcze tartę z malinami.

- Tylko? - sięgnął po portfel do kieszeni.

- Albo wuzetkę.

- Wuzetkę? - uniósł brwi.

- Chcę do Yuujiego. - zapłakał nagle i znów mocno wtulił się w tors starszego. - Już dawno nie rozstawaliśmy się na tak długo. Tęsknię za nim.

- Oj, perełko... - zaśmiał się i znów go objął. Pogładził czule jego włosy i uśmiechnął się lekko. - Jest już szesnasta. Niedługo zobaczycie się w domu.

- Do osiemnastej jeszcze dwie godziny. Esemes, którego mi wysłał wyglądał, jakby chciał... Myślisz, że chce ze mną zerwać?

- Na pewno nie. - zapewnił i pogładził jego ramię. - Może pojedziemy do ciebie i zrobimy cię na bóstwo?

- Mój tata jest dziś w domu. Zabije cie, kiedy cię zobaczy.

- Okej, to zakupy?

- A Suguru może przyjechać?

- Myślę, że tak. Czeka na mnie w domu i cholernie mu się nudzi.

- Tak myślisz?

- Robi mi spam na Instagramie memami od dwóch godzin.

Megumi rozchmurzył się nieco. - To faktycznie musi mu się nudzić. - spojrzał na jezdnie za oknem i westchnął. - Ale... Mam kilka obaw co do spotkania z Yuujim.

- O co chodzi? - zdziwił się.

- Wiesz... Ostatnio trochę nas poniosło i prawie... Zrobiliśmy to, ale przerwałem. Był potem trochę zdezorientowany. Myślisz, że dlatego się też złości?

- Yuuji nie jest taki. Myślę, że zastanawia się co zrobił źle, że nie chciałem kontynuować.

- Bałem się. Po prostu... To takie dziwne kiedy...

- Suguru też się boi. - przerwał mu, widząc jak Megumi plącze się w swojej wypowiedzi.

- Nie uprawialiście jeszcze seksu?

- Nie.

- Przecież między wami jest taka chemia...

- Czekam, aż będzie gotowy. Frustrujące jest to, że chciałbym, ale on jeszcze nie, jednak... Warto poczekać. Wiem, że to będzie wyjątkowe. No i wynagradza mi to lodem. W sumie często mi obciąga.

- Myślisz, że też powinienem tak się zachowywać? No wiesz... Dawać coś w zamian.

- Nie zmuszaj się do niczego, Megumi. Jeżeli chcesz go dotykać, to dotykaj. W razie co też cię zatrzyma, nie?

- Tylko raz mu to robiłem... - wyznał, a jego policzki zrobiły się nieco czerwone. - Potem tylko on zadowalał mnie.

- To też może wpływać na jego wątpliwości.

- Nie mówił mi, że chce więcej.

- Może po prostu nie chce cię zmuszać. Przecież nie tylko on może ingerować zabawy, nie? Mówiłeś mu kiedykolwiek wprost, że masz ochotę na małe co nieco?

- W sumie nie. Tylko raz.

- Spróbuj bardziej się przed nim otworzyć. Musicie o tym gadać. To ważna część związku.

- O-okej... Czyli co mam zrobić? - odsunął się trochę, aby spojrzeć Satoru w oczy.

- Cóż... Wczoraj na przykład Suguru mi obciągnął. Po prostu go poprosiłem. - wzruszył ramionami. - Jeżeli on czegoś chce zaczyna się do mnie dobierać i patrzę na co mi pozwala, a na co nie.

- To całkiem logiczne. Powinniśmy więcej gadać z Yuujim. Nie wchodzi nawet do łazienki, kiedy biorę prysznic.

- A Suguru potrafi biegać z gołym tyłkiem po całym domu. - zaśmiał się. - Macie wolny dom u Yuujiego. Daj się ponieść. Przełam się. Trochę będzie bolało, ale potem... Oszalejesz z przyjemności.

- Fajnie, że mogę o tym z tobą pogadać. Szczerze mówiąc jesteś pierwszą osobą, której to mówię. - wyznał i zacisnął dłoń na swojej bluzie.

- Cieszę się, że mi o tym mówisz. Martwię się o ciebie, jak o młodszego brata, a nawet jeszcze bardziej.

- Dlaczego?

- Nie wiem... Bo kiedyś się całowaliśmy? Poniekąd wychowałem cię. Dopiero potem twój tata się zmienił.

- Tak... Wszystko dzieje się po coś. Już wiem dlaczego tata kiedyś był taki oziębły w stosunku do mnie.

- Dzięki temu się przyjaźnimy, no nie? - objął go ramieniem. - Możesz mi mówić o wszystkim, Megumi.

- A na przykład...

- Pytaj śmiało. - poklepał go po plecach.

- Jeżeli będzie w czymś słaby...

- Będzie ci to przeszkadzać?

- Myślę, że nie.

- No właśnie. Poza tym, jak będziecie mieli swój pierwszy raz mów gdzie jest ci dobrze, a gdzie boli. Gadanie to klucz to zajebistego orgazmu, słonko.

- Okej. Chyba łapie. - pokiwał głową. - Zadzwonisz do Suguru, żeby przyjechał?

- Jasne, myszko.

*

Odwieźli Megumiego do domu Yuujiego. Wyglądał, jak ósmy cud świata. Suguru naprawdę znał się na rzeczy i pomógł wybrać mu ładne ubrania. Były drogie, więc zapłacił Satoru, jako mały prezent na poprawę humoru. Kupili nawet seksowną bieliznę i to tak seksowną, że Satoru zaczął wyobrażać sobie w niej swojego chłopaka.
Fushiguro miał na sobie spodnie z wysokim stanem i ciemną bluzę w odcieniach szarości z białym kołnierzykiem. Kupili nawet nowe buty z firmy nike. Sportowe na grubej podeszwie, całe w kolorze białym. Wyglądał seksownie i uroczo w tym samym momencie.
Suguru i Megumi siedzieli na tylnich siedzeniach, a Satoru prowadził. Zatrzymali się na parkingu obok domu Yuujiego. Geto naprawdę się wczuł w rolę przyjaciela i bardzo wspierał zdenerwowanego chłopaka, jakby znali się od małego. To mało powiedziane, jakby był jego bratem... Albo siostrą.

- Pamiętaj, Megumi, jeżeli będzie coś nie tak dzwoń do Satoru. Przyjedziemy po ciebie. - powiedział i odgarnął jego włosy w czuły sposób. - I mów to co myślisz bez względu na wszystko, tak?

- Okej. - wziął głęboki wdech. - Dam radę.

- Wszystko będzie dobrze, słonko. - dodał Satoru i odwrócił się do nich w miarę możliwości. - W razie co pomożemy.

- Powiem mu wszystko co mnie męczy i co mi się nie podoba. Ale w sumie i tak nie ma wiele takich rzeczy... - odpiął pas i złapał się za ramię.

- Weź prezent dla niego i idź. Już dziesięć po osiemnastej. Pewnie czeka. Postoimy tu jeszcze chwilę i pojedziemy za piętnaście minut. - Suguru podał mu ozdobną torebkę w serduszka, w której znajdowała się granatowa bluza z małym nadrukiem na piersi. Yuuji uwielbiał je nosić, a naszyta łatka z tygryskiem była całkowicie w jego stylu.

- Dobrze... Dzięki za wszystko. - przytulił Suguru, a potem Satoru.

- Nie ma sprawy, perełko. Daj znać potem, jak było.

Megumi kiwnął głową i wyszedł z samochodu. Zamknął za sobą drzwi. Nie zdążył podejść do furtki, a Yuuji otworzył drzwi wejściowe i czekał w progu. Też się postarał i wyglądał zdecydowanie bardziej męsko, niż zazwyczaj. Czerń i złoty łańcuch na szyi bardzo mu pasowały. Megumi wszedł do środka i zniknął razem z Itadorim w jego domu.
Satoru uśmiechnął się i zwinnie przeszedł na tylnie siedzenia.

- Myślisz, że da sobie radę? - zapytał zmartwiony Suguru i od razu oparł głowę o ramię swojego mężczyzny.

- Jasne, że tak. Przecież twój najlepszy na świecie i niezastąpiony chłopak maczał w tym wszystkim palce.

- Co?

- Podsunąłem Yuujiemu pomysł z niespodzianką. To nie tak, że jest na niego zły. - uśmiechnął się seksownie i ułożył dłoń na udzie czarnowłosego. - Doradziłem im obojgu, aby powiedzieli sobie o wszystkim.

- Ty cwana bestio. - Geto uśmiechnął się szeroko. - Więc tak to rozegrałeś. Mądry chłopiec.

- Chyba należy mi się nagroda. - zrobił z ust dziubek i spojrzał na niego wymownie.

- W domu.

- Tylnie siedzenia też są prawie, jak dom.

- Satoru, twój argument nie ma sensu.

- Ma i to bardzo dużo.

Suguru zaśmiał się cicho. Jego chłopak zachowywał się, jak dziecko. To miało swój urok i za każdym razem topiło jego serce.
Bolała go szczęka po wczoraj i nie miał siły, aby kolejny raz go zadowolić, jednak gdyby powiedział mu to wprost nie potrafiłby mu odmówić. Miał do niego słabość i mógł zrobić dla niego wszystko czego by tylko zapragnął.
Przejechał dłonią po jego seksowniej szyi i zatrzymał ją na torsie. Opuszkiem palca zaczął zataczać kółeczka na materiale jego bluzki.

- Oj, Satoru... - zaśmiał się seksownie. - Wciąż nie wiem dlaczego jest z ciebie taka dzidzia.

- Nie jestem dzidzią.

- Jesteś przeogromną dzidzią.

- Nie prawda!

- Moja słodka dziecinka.

- Nie jestem słodki. Jestem męski.

- Moja męska dziecinka.

- Suguru, kurwa!

---

Hejo bombelki moje hehe

Krótszy rozdział, ale napisałam do niego dodatek z itafushi jako oddzielny shot - czyli bardzo poważna rozmowa naszych kruszynek xD

Zapraszam do czytańska <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top